Kiedy Donald Trump ogłosił swoją trzecią kandydaturę w listopadzie 2022 r., szanse wydawały się kiepskie. Jego notowania były rekordowo niskie. Gubernator Florydy Ron DeSantis był bliski wyprzedzenia go w rywalizacji o republikańską koronę. Ale Trump już planował swój powrót. Na luksusowym wygnaniu w Mar-a-Lago na Florydzie zgromadził wokół siebie lojalnych zwolenników, którzy pozostali u jego boku choćby po próbie manipulacji wyborczej dwa lata wcześniej i szturmie na Kapitol 6 stycznia 2021 r.
Susie Wiles jest przedstawicielką zespołu, który przywrócił byłego prezydenta na urząd. Sprytna menedżerka, która zawsze pozostaje w tle, prowadzi żelazny reżim i pociąga za odpowiednie sznurki. W 2016 r. pomogła Trumpowi wygrać republikańskie prawybory na Florydzie. W 2024 r. zarządzała jego kampanią wyborczą. Teraz jest pierwszą kobietą, która została nagrodzona stanowiskiem szefa sztabu.
„Mój zespół i ja nie będziemy tolerować żadnych dramatów” — oświadczyła Wiles kilka dni temu. To wyraźny sygnał, iż chaos pierwszej kadencji ma przejść do historii. Tym razem stanowiska w gabinecie i administracji obejmują kobiety i mężczyźni, których cechuje przede wszystkim jedno: bezwarunkowa lojalność. Wyznaczony doradca ds. bezpieczeństwa Mike Waltz przeprowadził kontrole potencjalnych pracowników, a stanowiska zostały obsadzone tylko tymi, którzy byli lojalni wobec linii. Mówi się, iż rotacja personelu, która trafiła na pierwsze strony gazet podczas pierwszej kadencji, należy już do przeszłości.
Najbardziej lojalni wobec Trumpa
Maszyna jest również lepiej naoliwiona pod innym względem. Trump i jego zespół przejściowy chcą do inauguracji obsadzić ponad 2 tys. z 4 tys. stanowisk. Kiedy Republikanin objął urząd w 2017 r., było ich 25.
Niewykluczone więc, iż sekretarzem zdrowia zostanie wychowanek najznamienitszej dynastii Demokratów. Robert F. Kennedy Jr. zrezygnował z własnej kandydatury jako niezależny zeszłego lata, torując drogę do zwycięstwa Trumpa w wyborach. Trump nagrodził go za to — i nie przejmował się tym, iż Kennedy wprowadził na urząd niebezpieczne teorie spiskowe, na przykład podając w wątpliwość bezpieczeństwo szczepionek.
Elon Musk również pomógł Trumpowi w zwycięstwie, sponsorując kampanię wyborczą równowartością 275 mln euro (1,1 mld zł). Najbogatszy człowiek na świecie ma za zadanie usprawnić amerykańską biurokrację, czyli ją ograniczyć. To, iż biznesmen podejdzie do tego zadania bez skrupułów, jest dokładnie tym, czego oczekuje Trump. Musk podjął się również innego zadania. Używa swojego konta X, które śledzi ponad 200 mln ludzi, do polowania na opornych republikanów w Kongresie USA. Pod rządami Trumpa II każdy, kto nie trzyma się linii, musi obawiać się o swoją pozycję.
Kiedy Senat USA poprosił wyznaczoną prokurator generalną o przesłuchanie w połowie ubiegłego tygodnia, Pam Bondi nie miała odpowiedzi. Czy odeprze próby wpływania na jej pracę przez szefa? Jej słowa nie były jasne. Liz Cheney, na przykład, może być zagrożona działaniami prawnymi. Republikanka była przewodniczącą komisji, która badała szturm na Kapitol cztery lata temu. Głosowała za impeachmentem Trumpa, a choćby prowadziła kampanię na rzecz Demokratów w 2024 r. „Cheney musi iść do więzienia” — ogłosił Trump.
Trump podejmie działania
Dzięki republikańskiej większości w Senacie Kash Patel, który został nominowany na szefa FBI, prawdopodobnie również otrzyma konstytucyjne potwierdzenie obok Bondi. Patel ogłosił już zamiar „oczyszczenia” FBI. Trump oskarża agencję o udział w politycznym polowaniu przeciwko niemu.
Kandydatka na prokurator generalną Bondi powiedziała podczas przesłuchania, iż „nikt nie jest badany ani oskarżany, ponieważ jest przeciwnikiem politycznym. Ale na podstawie faktów i prawa oraz uczciwie”. Znana badaczka wyborcza Ann Selzer opublikowała sondaż na krótko przed wyborami, który wykazał, iż Kamala Harris wyprzedza Trumpa w konserwatywnym stanie Iowa. Sensacja ta tak rozwścieczyła Trumpa, iż w sprawę zaangażowali się jego prawnicy.
Donald Trump, styczeń 2025 r.
Teraz Selzer została pozwana za „wprowadzanie w błąd”. Jest to również ostrzeżenie dla wszystkich opiniotwórców, w tym amerykańskich mediów: Trump podejmie działania przeciwko nim w dowolnym momencie, jeżeli nie spodoba mu się ich raportowanie.
Zespół Trumpa wyciągnął również wnioski z polityki zagranicznej. Nie będzie więcej manewrów w stylu Gary’ego Cohna. Według dziennikarza Boba Woodwarda w 2017 r. ówczesny doradca ekonomiczny pozwolił, by dokument o wycofaniu się z umowy handlowej z Koreą Południową, który był gotowy do podpisania przez Trumpa, zniknął ze stołu.
„To musi się teraz zmienić”
Tym razem naprawdę powinno chodzić o Stany Zjednoczone — aby rozpoczął się „złoty wiek”, jak mówi Trump od wieczoru wyborczego. Jego przyszli urzędnicy będą musieli sprawdzać każde amerykańskie zobowiązanie, każde członkostwo w organizacji międzynarodowej, a choćby każdego dolara, który przepływa za granicę, pod kątem zgodności z zasadą „Ameryka przede wszystkim”.
Kanadzie byłoby „lepiej” jako 51. stanowi USA — napisał Trump na Truth Social. Meksyk zostanie sprowadzony na ziemię, czy to w kwestii migracji, czy innych dwustronnych tematów — obiecał desygnowany na sekretarza stanu Marco Rubio. Zostanie podjęta ostrzejsza linia wobec Chin. Trump twierdzi też, iż kontrola nad Grenlandią i Kanałem Panamskim jest niezbędna dla bezpieczeństwa narodowego.
Jak sprawić, by świat był ci posłuszny? Przepis jest już gotowy: cła. To słowo jest lepsze niż słowo „miłość” — powtarzał Trump na wiecach wyborczych. Teraz ma zostać utworzona „zewnętrzna służba skarbowa”, organ specjalnie odpowiedzialny za pobieranie ceł. Zbyt długo Urząd Skarbowy „opodatkowywał naszych wspaniałych ludzi” — napisał Trump na Truth Social. „To musi się teraz zmienić”.
Nie jest jednak jeszcze jasne, jaką formę przybiorą taryfy. Za kulisami toczy się zażarta debata. Czy rzeczywiście powinno to być 20 proc. na wszystko i przeciwko wszystkim? A może tylko na niektóre towary związane z bezpieczeństwem? Fakt, iż toczy się dyskusja na ten temat, pokazuje, iż poczucie rzeczywistości wkracza do Team Trump. Ponieważ koszty dla amerykańskiej gospodarki — choćby jeżeli prezydent osobiście widzi to inaczej — będą ogromne. A Trump obiecał, iż Ameryka znów stanie się przystępna cenowo.
Republikanie są podzieleni
Zwłaszcza iż Joe Biden odebrał mu istotny instrument do tego celu. „Drill baby drill” było hasłem Trumpa. Wiercenia w poszukiwaniu ropy i gazu w bezprecedensowych ilościach obniżyłyby koszty energii, a tym samym ceny żywności. Teraz jednak prezydent zakazał wszelkich odwiertów na wschodnim i zachodnim wybrzeżu.
Jeśli Trump chce to zrobić, Kongres musi go do tego upoważnić. Wątpliwe jest jednak, czy przedstawiciele dotkniętych stanów przybrzeżnych pomogą mu zdobyć większość. Zespół Trumpa jest również mniej odważny niż wcześniej w innej kwestii: polityki wobec Ukrainy. Obietnica zakończenia wojny w ciągu 24 godz. została odwołana. Teraz mówi się o miesiącach.
Fala prezydenckich dekretów pozostaje najszybszym sposobem na przeforsowanie kluczowych obietnic jednym pociągnięciem pióra, na przykład w polityce migracyjnej. Szacuje się, iż 13 mln osób żyjących w kraju nielegalnie ma zostać deportowanych, a granica zabezpieczona. Chociaż Trump może zrobić wielką falę dekretem, w wielu przypadkach potrzebuje Kongresu. Ponadto urząd imigracyjny nie jest choćby przygotowany na zapowiadane masowe deportacje.
W Kongresie republikanie są w tej chwili podzieleni w kwestii tego, jak najlepiej przekształcić program Trumpa w prawo. Ich większość w Izbie Reprezentantów jest niewielka. Nie mogą stracić ani jednego członka — i to z notorycznie buntowniczą skrajną prawicą. Minie kilka ekscytujących tygodni, zanim Trump będzie mógł odnieść zwycięstwo legislacyjne.