Пять процентов ВВП на оборону? «Германия — арсенал Европы»

natemat.pl 5 часы назад
Szef dyplomacji Niemiec zgadza się, aby kraj przeznaczał na obronność choćby pięć proc. PKB. Niemiecka prasa komentuje.


Niemcy popierają postulat prezydenta USA Donalda Trumpa, by państwa NATO znacznie zwiększyły wydatki na obronność do pięciu procent ich PKB. Niemcy zgadzają się z oceną Trumpa, iż jest to konieczne, jak powiedział minister spraw zagranicznych Johann Wadephul na spotkaniu NATO w Turcji.

Niemcy zamierzają to osiągnąć, stosując swego rodzaju księgową sztuczkę, którą zaproponował sam sekretarz generalny NATO Mark Rutte. Wydatki stricte obronne wyniosłyby 3,5 proc. PKB, a pozostałe 1,5 proc. stanowiłyby wydatki na inwestycje przydatne z puntu obronnego, na przykład w infrastrukturę.

Komentator dziennika "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, iż to słuszna taktyka. "Państwa NATO mają płacić, aby zaspokoić ego Trumpa i napełnić kasy amerykańskich firm zbrojeniowych. jeżeli Trump nie poczuje, iż jego wola jest spełniana, może odwołać czerwcowy szczyt NATO. Plan ogłoszenia prawdopodobnie nierealnego pięcioprocentowego celu z kilkoma sztuczkami księgowymi jest zatem słuszny. Wszystko inne byłoby katastrofą dla NATO i jego gotowości obronnej wobec Rosji".

W dzienniku "Frankfurter Allgemeine Zeitung" czytamy: "Nie pozostało pewne, czy inne kraje NATO będą w stanie spełnić pięcioprocentowe żądanie Trumpa. Duże kraje w Europie wciąż mają trudności z osiągnięciem dwóch procent, które Niemcy osiągnęły tylko dzięki 'specjalnemu funduszowi' (…) Dla prawie wszystkich jest jasne, iż dotychczasowe wysiłki obronne nie wystarczą, aby powstrzymać Putina przed dalszą agresją. Czarno-czerwona koalicja wyciągnęła adekwatne wnioski z tego zagrożenia i przyznała sobie nieograniczoną linię kredytową na zbrojenia. Nie zabraknie więc pieniędzy na czołgi, rakiety i drony”. Komentator gazety zaznacza jednak, iż choćby w erze sztucznej inteligencji siła bojowa armii przez cały czas zależy od liczby jej żołnierzy. „Jeśli Bundeswehra naprawdę ma stać się konwencjonalnie najsilniejszą armią w Europie, jak zapowiedział kanclerz, obowiązkowa służba wojskowa musi zostać reaktywowana tak szybko, jak to możliwe" - czytamy.

Dziennik ekonomiczny "Handelsblatt" zauważa: "Do tej pory Wielka Brytania i Francja były wiodącymi krajami wojskowymi w Europie. Jednak oba te państwa są poważnie zadłużone i nie są w stanie się dozbroić. Dlatego teraz czas na Niemcy. Tak jak Stany Zjednoczone stały się 'arsenałem demokracji' podczas II wojny światowej, tak teraz Niemcy muszą stać się 'arsenałem zjednoczonej Europy'. Pieniądze, które w najbliższych latach popłyną na projekty zbrojeniowe i infrastrukturalne, nie są stracone. jeżeli zostaną mądrze zainwestowane, wygenerują wzrost, będą promować rozwój nowych technologii i dadzą początek ambitnym start-upom. W ten sposób niemiecka gospodarka może wyjść ze stagnacji".


Sprawę komentują także niemieckie gazety regionalne. W dzienniku "Maerkische Oderzeitung" czytamy: "Zapowiedź ministra spraw zagranicznych Johanna Wadephula doskonale wpisuje się w plan kanclerza Friedricha Merza, aby uczynić Bundeswehrę najsilniejszą armią w Europie. Sygnał wysłany przez dwóch polityków CDU jest jasny: wraz z nowym rządem Niemcy są liderem w NATO, jeżeli chodzi o wzmocnienie swoich zdolności obronnych.


Jednak 225 miliardów euro rocznie to nie lada wyczyn. Prawdopodobnie pojawią się spory na ten temat, na przykład z partnerem koalicyjnym SPD. Być może natowski pomysł włączenia infrastruktury związanej z obronnością do ustawy o wydatkach uspokoi jednego lub drugiego przeciwnika zbrojeń. Kto miałby coś przeciwko renowacji mostów, po których czołgi mogłyby się przetoczyć w razie kryzysu?".


(FAZ,SZ,DPA/szym) Wojciech Szymański


Читать всю статью