szara strefa zagadkowej śmierci wybitnego historyka rosyjskiego – nota bene owładniętego polsko-ukraińsko-niemiecką obsesją.
Od tłumacza:
Życie pełne jest przypadków, a może w grę wchodzi „zrządzenie losu” lub „przeznaczenie”. Zadzwonił dzisiaj do mnie znajomy redaktor z Białorusi zapraszając na udział w kolejnej audycji. Nasza rozmowa potoczyła się tak, iż w pewnym momencie w kontekście problematyki słowiańskiej, prawosławia i „pogaństwa Słowian” padło imię i nazwisko Aleksandra Pyżikowa. Spowodowało to, iż mając w pamięci niektóre wypowiedzi Pyżikowa wróciłem do swoich zachowanych notatek i tak trafiłem na poniższy tekst, który szczególnie w obecnej rzeczywistości wart jest przypomnienia i refleksji.
PZ
——————
Po moim poście na temat rosyjskiego historyka Aleksandra Pyżikowa(*), napisanym niemal natychmiast po jego tragicznej śmierci, kilka lat później, uderzyła mnie fala krytyki ze strony wynajętych rozmówców o pasożytniczym systemie, który stoi za tragiczną śmiercią tego uczciwego historyka. Dlaczego więc nie wierzę, iż zmarł właśnie z powodu „złego stanu zdrowia” i zgodnie z „oficjalną” wersją jego śmierci, która została nam ogłoszona po dłuższym czasie, po tym wydarzeniu?
Po pierwsze dlatego, iż przepracowując całe życie w strukturach agencji rządowych, doskonale zdaję sobie sprawę, iż „oficjalny obraz” zawsze odbiega od rzeczywistego. Co więcej, niekoniecznie musi być ona fałszywa, ale prawie zawsze zniekształcona przez subiektywną interpretację sił, które ją reprezentują. Przynajmniej jeżeli chodzi o upiększenie niektórych aspektów i wyciszenie innych. Dlatego trzeba zrozumieć, iż rzeczywistość codzienna i rzeczywistość wirtualna, którą karmią nas zasoby informacyjne, prawie zawsze mają pewne różnice.
Po drugie, pomimo twierdzeń części autorów publikacji, iż przyczyną śmierci była choroba zakrzepowo-zatorowa, nie przedstawiają oni na to żadnych konkretnych dowodów, np. poprzez dostarczenie kopii opinii lekarskiej o zgonie, i oczywiście nie dostarczają dowodów od jego bliskich i przyjaciół, którzy do ostatniego dnia mieli bezpośredni kontakt z Aleksandrem Władymirowiczem. A najważniejsze, iż takie wrzutki najemnych sług pasożytów, mające na celu „uspokojenie opinii publicznej”, pojawiły się około pół roku po jego śmierci, kiedy ktoś wyraźnie zaniepokoił się wersją niezależnych badaczy, która dotyczyła takiej „nie przypadkowej” nagłej śmierci wywrotowego historyka.
Mogę więc zaproponować taką wersję w historii nagłej śmierci A. Pyżikowa. Oczywiście nie cieszył się dobrym zdrowiem i miał nadwagę, możliwe też, iż cierpiał na duszność. Ale wynajęte gaduły w swoich fantazjach i oczywistych na zlecenie preparowanych „wrzutkach” nie dostarczają ani jednego świadectwa pochodzącego od jego bliskich, iż źle się czuł w dniu śmierci lub w dniach najbliższych. W dzisiejszych czasach wiele osób umiera z tego samego powodu w wyniku następstw tzw. „COVID-19”. Ale we wrześniu 2019 roku nikt nic nie słyszał o tej chorobie, ponieważ zaledwie sześć miesięcy później WHO ogłosiła tę właśnie „pandemię”. To po prostu zaskakujące, ale wszystkie objawy tego „Covida”, po którym zwykle pojawia się „choroba zakrzepowo-zatorowa”, są bardzo podobne do objawów zatrucia niektórymi bojowymi środkami chemicznymi. Czy zatem brytyjskie wojskowe laboratoria chemiczne mogły stworzyć truciznę, której zatrucie również doprowadziłoby do choroby zakrzepowo-zatorowej? Myślę, iż wszystkie możliwości techniczne w tym zakresie były i są.
A sama operacja wyeliminowania A. Pyżikowa mogłaby wyglądać mniej więcej tak: pewien wysokiej rangi urzędnik lub znany historyk z samej góry Rosyjskiej Akademii Nauk, zwerbowany przez brytyjski wywiad, mógłby po prostu „mimochodem” zapytać kierownictwo archiwum historycznego o to, o której godzinie i w jakie dni Aleksander Władimirowicz pracuje tam z dokumentami historycznymi. Cóż, potem wszystko inne było „kwestią technologii”. Ten sam wysokiej rangi urzędnik mógłby pomóc (niekoniecznie osobiście) w uzyskaniu dostępu do tych samych pomieszczeń archiwalnych zabójcy, który na krótko przed przybyciem doktora nauk historycznych do archiwum dokonał obróbki jego „miejsca pracy” lub choćby poprosił pracowników archiwum o przekazanie mu pewnej zapieczętowanej paczki z kopiami ciekawych dokumentów historycznych. Ale to już szczegóły. Rękawiczki, których koniecznie używają osoby pracujące ze starymi dokumentami archiwalnymi, również można nasaczyć tą trucizną. I osobiście wydaje mi się, iż ta wersja nie wygląda fantastycznie i nielogicznie. Oczywiście, biorąc pod uwagę, iż morderstwo Aleksandra Władimirowicza zostało zamaskowane jako śmierć naturalna, nie doszło do wszczęcia sprawy karnej i dokładnego zbadania jej przyczyn. Przecież jej naturalny charakter był korzystny dla wszystkich: służby specjalne nie potrzebowały stuprocentowej „sprawy nie do wyjaśnienia”, a władze nie potrzebowały hałasu wokół tego zatrucia, aby nie stracić prestiżu.
Dlatego pojawienie się „wrzutek” z całkowicie niepotwierdzonymi stwierdzeniami na temat „naturalności” śmierci tego rosyjskiego historyka mnie nie dziwi. Ale przede wszystkim jest to korzystne dla wszystkich sił, które były w to zaangażowane. Gdzie więc może tu być motyw i jaki interes mogą mieć w tym brytyjskie służby wywiadowcze? Czy demaskowanie fałszerzy historii mogło w jakiś sposób przyciągnąć uwagę władz brytyjskich? Nie mogli bezpośrednio, ale mogli zaczepić szatana-masoni z Loży Londyńskiej, którzy stali za ostatnim etapem fałszowania historii. A co najważniejsze, te rewelacje mogą poważnie zaszkodzić projektowi klanu bankowego Rothschildów, mającego na celu przywrócenie monarchii w naszym kraju. Co więcej, jako „królowie” chcieli nam na początku narzucić tzw. „Kiriłłowiczów”, jednak kiedy wyszły na jaw fakty ich współpracy z reżimem hitlerowskim, a co najważniejsze – fakt, iż cesarz Mikołaj II pozbawił ich wszelkich praw do dziedziczenia władzy, musieli zrezygnować z tej kandydatury.
Wtedy pojawiła się kolejna postać – angielski książę Harry. Oczywiście możesz zapytać, dlaczego próbują narzucić nam angielskiego księcia jako „króla”? I wszystko jest bardzo proste: w końcu wiadomo, iż ostatni rosyjski cesarz Mikołaj II i angielski król Jerzy V, zgodnie z oficjalną historią, byli kuzynami i wielu zauważa ich uderzająco podobny wygląd. Ale teraz nie mówimy o nim, ale o tym, iż książę Harry, w przypadku przywrócenia monarchii w Rosji, ma prawo ubiegać się o tron. Dzieje się tak jednak w przypadku, gdy faktycznie w 1918 roku trockiści rozstrzelali wszystkich bezpośrednich spadkobierców linii Romanowów. Istnieją jednak pośrednie informacje, iż Stalinowi udało się ocalić co najmniej kilku z nich, zastępując ich inną rodziną. Dlatego oficjalne władze Jelcyna w Rosji odmówiły przeprowadzenia badań genetycznych w celu identyfikacji szczątków „niewinnie zamordowanej rodziny carskiej”. Chociaż u Japończyków zachował w muzeum oryginalny materiał genetyczny Mikołaja II, po mało znanym incydencie z japońskim policjantem. Zatem dokładność badania będzie stuprocentowa. A fakt, iż nigdy tego nie zrobiono, tylko potwierdza, iż pochowano z wielkimi honorami szczątki nie rodziny carskiej ,
Czy wiecie, dlaczego Rothschildowie wydali rozkaz kontrolowanym przez nich trockistowskim syjonistom, aby wyeliminowali rosyjskiego cesarza i jego rodzinę? Po pierwsze dlatego, iż mieli konflikt osobisty. I tak w 1896 roku cesarz wraz z cesarzową, a następnie jedyną córką Olgą (miała 10 miesięcy) udali się do Paryża, aby odwiedzić prezydenta Francji Faure. A podczas pobytu cesarza w Paryżu prezydent Republiki Francuskiej Faure namówił swojego znamienitego gościa, aby chociaż na kilka minut wziął udział w wielkim balu Rothschilda.
Cesarz rosyjski długo się nie zgadzał, ale mimo to poszedł. Tam prezydent zaczął namawiać Mikołaja II do rozmowy z Rothschildem. A kiedy się zgodził, Rothschild natychmiast zadał pytanie: „Jak duży jest dług Rosji wobec Francji?” Cesarz odpowiedział: „Tyle, a tyle miliardów”. Na co Rothschild powiedział: „Wezmę na siebie cały ten dług, jeżeli zgodzicie się dać równe prawa Żydom w Rosji”. Jednak Mikołaj II odmówił, twierdząc, iż naród rosyjski jest przez cały czas ciemny i bardzo łatwowierny i na równych prawach natychmiast wpadnie w niewolę Żydów. Opuszczając Rothschilda, powiedział swoim bliskim, co następuje: „Teraz podpisałem na siebie wyrok śmierci”.
Zatem Rothschildowie mieli motyw, żeby go zabić. Ale był drugi powód, którym było „związanie” narodu rosyjskiego krwią z zamordowaniem rodziny carskiej i w ramach zadośćuczynienia narzucenie mu w przyszłości przywrócenia monarchii. Dlatego w latach 90. rozegrała się cała ta farsa z ponownym pochówkiem „szczątków niewinnie zamordowanej rodziny carskiej”. Wiemy jednak, iż krwawego „czerwonego terroru” w skórzanych kurtkach w większości nie przeprowadzili przedstawiciele narodu rosyjskiego i przez cały czas nie przedstawiono nam żadnych dowodów potwierdzających, iż zamordowano rodzinę królewską. Jednak jak dotąd nie ma bezpośrednich dowodów na to, iż udało jej się przeżyć. Dlatego projekt Rothschilda przywrócenia monarchii w Rosji wciąż zagraża naszemu krajowi i właśnie temu projektowi Aleksander Pyżikow mógł zapobiec swoimi rewelacjami.
Przypomnijmy: w jednym ze swoich ostatnich programów w telewizji Den TV („День ТВ”) oznajmił, iż odkrył w archiwum dokumenty historyczne potwierdzające nie tylko fałszowanie przez Romanowów bliskich stosunków z Rurykowiczami, dzięki których legitymizowali panowanie swojej dynastii, ale także dowód na to, iż wybrany na tron carski w 1613 roku Michaił Romanow nie miał prawa do przekazywania władzy w drodze dziedziczenia. Oznacza to, iż jego syn Aleksiej Michajłowicz nielegalnie uzurpował sobie władzę. I to właśnie było przyczyną powstania kozackiego atamana S. Riazina. To prawda, iż uzurpatorowi udało się stłumić to powstanie przy pomocy pułków pruskich najemników.
Czym innym jest zatem wyrażenie takiego stwierdzenia przez któregoś z badaczy alternatywnych, a czym innym, gdy stwierdza to doktor nauk historycznych. , który ma dostęp do archiwów historycznych. I oczywiście nikt nie mógł formalnie odmówić mu dostępu do archiwów historycznych. Ale jedyną rzeczą, która mogła powstrzymać go przed „postawieniem krzyża” ( zrezygnowania) z „monarchicznego projektu” Rothschildów, była jego nagła śmierć. Nawiasem mówiąc, nie stało się to ani wcześniej, ani później, ale w najdogodniejszym momencie dla wszystkich, którzy nie chcieli, aby prawda o Romanowach stała się dostępna dla zwykłych ludzi. Dlatego nie wierzę w „naturalną śmierć” tego uczciwego historyka. I oczywiście wersja, którą przedstawiłem, jest tylko wersją, a nie udowodnionym faktem. Nie ma jednak znaczących i realnych dowodów na to, iż wszystko nie mogło wydarzyć się dokładnie w ten sposób, ani od zwykłych wynajętych gadułów, ani po prostu od niezbyt mądrych ludzi, którzy wierzą, iż „humanistów się nie zabija”.
Tym bardziej jeżeli chodzi o historię, której kapłani zawsze dostosowują się do interesów elit rządzących. W ten sposób z dnia na dzień carowie zmienili się z „tyranów” w „niewinnie zabitych” i niemal „świętych”, a komuniści – odwrotnie – z „ognistych rewolucjonistów” i „obrońców interesów ludu” w „krwawych oprawców”. A co do tych wszystkich „rzeczy” o „naturalnej śmierci” A. Pyżikowa, to doskonale rozumiem, z jakich sił one pochodzą: tych samych, które zaciekle bronią „postępowego” prozachodniego człowieka, który ukradł nam kilka tysięcy lat naszej historii, wymordował masę Rosjan, wprowadził na naszą ziemię pijaństwo i rozpustę, a także napełnił ją zagranicznymi najemnikami, ale o prawdziwym rosyjskim carze, który nie ugiął się przed Zachodem, nie zgodził się na zniewolenie chłopów i skatolicyzowanie kraju, one podtrzymują także fałszywe, prozachodnie mity o jego „krwawości” i „synobójstwie”. Ale doskonale rozumiemy, iż ani skorumpowany prozachodni motłoch, ani jego zachodni władcy nigdy nie będą chwalić prawdziwie postępowych władców, którym zależy na kraju i narodzie. I nie bez powodu J. Stalin powiedział przy tej okazji, iż jeżeli nasi wrogowie nas karcą, to znaczy, iż robimy wszystko dobrze. Przyjrzyjcie się więc uważnie, których z naszych władców na Zachodzie się chwali, a jakich gani, a wszystko stanie się dla was jasne, pomimo prób wywrócenia wszystkiego do góry nogami przez sługi pasożytów.
za: https://michael101063.livejournal.com/1723013.html
(*) Aleksander Władimirowicz Pyżikow (27 listopada 1965 r., Ramienskoje, obwód moskiewski – 17 września 2019 r., Moskwa, Rosja) – rosyjski historyk i mąż stanu, specjalista w dziedzinie historii Rosji lat 50. i 60. XX wieku. Doktor nauk historycznych, profesor.
Zastępca Ministra Łączności i Informatyzacji Federacji Rosyjskiej (2000). Asystent Prezesa Rządu Federacji Rosyjskiej (2000-2003). Wiceminister Edukacji Federacji Rosyjskiej (2003-2004).
Był zastępcą dyrektora Instytutu Badań Społeczno-Politycznych Rosyjskiej Akademii Nauk
Pyżikov stworzył własną teorię spiskową. Odrzucił rzeczywistość jarzma tatarsko-mongolskiego. Nazywając swoich przeciwników „historykami Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej” argumentował, iż koncepcja „Moskwa trzecim Rzymem” została stworzona przez Watykan w celu nastawienia Iwana III przeciwko Turkom, aby książę popełnił „samobójstwo polityczne” Rosji. W tym celu Kościół katolicki ożenił go z Zofią Paleolog i chcąc dodać mu poczucia własnej wartości, wysłał do Pskowa swojego „agenta”, mnicha Eleazara, który miał zaszczepić księciu ideę Moskwy – trzeciego Rzymu. Ale wielki książę Iwan nie kupił tej sztuczki. Jednak później Romanowowie narzucili Rusi koncepcję „Moskwy – trzeciego Rzymu”, a Rosja została zniewolona przez Watykan za ich pośrednictwem. Te idee Pyżikowa powtórzył ekspert federalny Klubu Izborskiego Maksym Szewczenko na łamach gazety „Zavtra”.
W ostatnich latach Pyżikov wpadł na pomysł „ukraińsko-polskiego jarzma”, pod którym jego zdaniem Rosja żyła przez setki lat. Według Pyżikowa schizmę Kościoła rosyjskiego zapoczątkowali car Aleksiej Michajłowicz i znajdująca się „pod jego tronem” Rosyjska Cerkiew Prawosławna, którą uważał za „konstrukcje ukraińsko-polskie”. Dokonał bezpośredniej analogii między staroobrzędowcami a bolszewikami.
Od 1994 r. dyrektor centrum informacyjno-analitycznego Komitetu Centralnego Rosyjskiego Związku Młodzieży.
W 2000 r. był zastępcą ministra łączności i informatyzacji Federacji Rosyjskiej. W latach 2000-2003 – asystent Przewodniczącego Rządu Federacji Rosyjskiej M. M. Kasjanowa. Od 5 czerwca 2003 r. do 18 czerwca 2004 r. – Wiceminister Edukacji Federacji Rosyjskiej. Na tym stanowisku zajmował się zagadnieniami kontroli jakości kształcenia i certyfikacji państwowej w placówkach oświatowych wszystkich typów i typów[3].
Był członkiem rady nadzorczej Towarzystwa Naukowo-Produkcyjnego „Gospodarka”.
Był autorem publikacji w czasopiśmie „Profil”, gazecie „Zavtra” Aleksandra Prochanowa. Był jednym z autorów założonego przez Prochanowa tygodnika internetowego Den-TV, pozycjonującego się jako antyliberalny, patriotyczny i promujący „ruską ideę”
więcej: Пыжиков, Александр Владимирович
(wybór i tłum.: PZ)
————————
Dodatek:
Ukraińska historia Rosji. Aleksander Pyżikow