- Wiele osób po stronie Komisji Europejskiej pilnowało tematów dotyczących praworządności. Najpierw to był Frans Timmermans, później to była Vera Jourova i właśnie Didier Reynders. Tymi tematami zajmowała się oczywiście też przewodnicząca KE Ursula von der Leyen - wyliczał.
"Czy byłby ten komisarz, czy inny, to KE te działania pewnie dalej by podejmowała"
- Natomiast to, co dla mnie jest najważniejsze z punktu widzenia tego głównego zadania, jakim jest przywracanie praworządności, to to, iż mamy całą serię orzeczeń TSUE. Co więcej, te orzeczenia się nie kończą - choćby na początek stycznia są zaplanowane trzy rozprawy, które dotyczą różnych szczegółowych wątków związanych z kondycją polskich sądów - zaznaczył.
- Czy byłby ten komisarz, czy inny, to KE te działania pewnie dalej by podejmowała - stwierdził.