W mediach społecznościowych krąży zestawienie, które wygląda wprost nieprawdopodobnie. Uwzględnia 11 prezydentów Korei Południowej od 1948 roku. Nie wszystkich – w sumie, z obecnym, było ich do dziś 13. Tyle iż – jak z tego wynika – tylko jednego nic nie dotknęło. Mun Jae-in, prezydent w latach 2017-2022, żyje, nie siedział w więzieniu, nie doświadczył zamachu stanu, nikt nie pozbawił go z urzędu.
Aż trudno w to uwierzyć.
"Obalony", "Zabity/Zamordowany", "Usunięty w wojskowym zamachu stanu", "Skazany na śmierć po zakończeniu kadencji prezydenckiej, potem ułaskawiony", "Skazany na 15 lat za korupcję" – to tylko niektóre z "zasług" prezydentów Korei Południowej, których listę znajdziecie m.in. w poniższym wpisie na X, ale też np. na Reddicie.
O innych przeczytacie też: "Skazany po zakończeniu kadencji prezydenckiej na 22 lata więzienia", "Aresztowany", "Postawiona w stan oskarżenia pod zarzutem korupcji".
A jeden z byłych prezydentów, sam więziony za czasów innego prezydenta, wsadził do więzienia dwóch swoich poprzedników.
Co czeka Yoon Suk-yeola, który zszokował świat, wprowadzając w kraju stan wojenny, a potem po sześciu godzinach wycofał się z niego pod naporem swoich przeciwników?
Opozycja domaga się jego impeachmentu. Gdyby Yoon Suk-yeol miał więc odejść w niesławie, tu chyba nikogo by to nie zdziwiło.
Nieodłączny element polityki Korei Południowej
Przypomnijmy, 3 grudnia, w Korei zapanował polityczny chaos. – Poprzez stan wojenny odbuduję i ochronię wolną Republikę Korei, która pogrąża się w otchłani narodowej ruiny – ogłosił w przemówieniu transmitowanym w telewizji. gwałtownie się z tego wycofał, gdy parlament przegłosował zniesienie tego stanu.
Polka, która przebywała w Seulu, opowiadała nam tego dnia o nerwowej sytuacji w mieście.
Ale już 4 grudnia, czyli dzień po wydarzeniach, które zaskoczyły świat, mówiła nam, iż w Seulu zapanował spokój i życie wróciło do normy. Rano ruch na ulicach był jeszcze mniejszy, ale już w ciągu dnia pojawiło się tyle samo samochodów, co zwykle.
– Rozmawiałam też z osobami lokalnymi. Powiedziały, iż dla nich to trochę taka codzienność, iż oswoili się, z tym iż prezydent bywa nieprzewidywalny. One podchodzą do tego zupełnie inaczej niż ja z perspektywy turysty. Dla nich to nie była decyzja powodująca stres czy strach. One mają zupełnie inny odbiór. Dla nich jest to normalne – opowiadała nam Aneta Zabiegała, która z powodu tych wydarzeń zdecydowała się wcześniej wrócić do kraju. Żałując, iż nie poczekała z decyzją do kolejnego dnia.
Ale taka jest Korea Południowa. Kraj, w którym polityczne turbulencje, zarzuty pod adresem prezydentów, czy rękoczyny w parlamencie to już niemal norma.
– One stały się nieodłącznym elementem polityki Republiki Korei i czynią ten system polityczny mało stabilnym. Władze Republiki Korei wykreowały pozytywny obraz kraju. Ale to się kłóci z realnymi faktami, które mają miejsce w tym państwie – mówi nam prof. dr hab. Edward Haliżak, znawca Azji, były dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW.
Ale dlaczego tak się dzieje? Skąd taka niechlubna sława południowokoreańskich przywódców?
– Dwie rzeczy są ważne, jeżeli chodzi o Republikę Korei – tłumaczy nam ekspert zawiłości tamtejszej kultury społeczno-politycznej.
Jakie jest społeczeństwo Korei Południowej
Na pierwszym miejscu wymienia starzejące się społeczeństwo – to bardzo duże wyzwanie dla kraju, bo jego negatywne skutki ujawniają się tu bardziej niż w Japonii, czy Chinach.
To dlatego, jak mówi, w Korei ma miejsce mało rozpoznawalna i mało dynamiczna zmiana struktury społecznej.
– Ze względu na hierarchiczny system młodzi ludzie mają utrudniony dostęp do awansu i kariery. Młodzi Koreańczycy chętnie wyjeżdżają na granicę i możliwości awansu szukają raczej tam. To jest rzecz niewiarygodna i nowa w Korei. To uboczny efekt starzenia się społeczeństwa. I to sprawia, iż obywatele Korei w średnim i starszym wieku zajmują uprzywilejowane miejsca w administracji, gospodarce itd. – mówi prof. Haliżak.
Druga rzecz to ruchy religijne czy pseudoreligijne.
– Życie społeczne i polityczne Korei jest zdominowane nie tyle przez ideologie polityczne, na przykład konserwatyzm czy liberalizm, ale przez ruchy religijne czy pseudoreligijne, które swoich ludzi umieszczają w partiach i systemach politycznych, zapewniając im awans na najwyższe stanowiska. To jest kluczowa kwestia związana z psychologią społeczną – wskazuje ekspert.
Jak mówi, jest to wyjątkowa sytuacja w świecie i w Azji, bo tu ten wpływ jest bardzo duży i negatywny.
I to latami doprowadzało też do tego, iż kolejni prezydenci do dziś kojarzą się z takimi skandalami.
Co doprowadza do kryzysów politycznych w Korei Południowej
Już pierwszy prezydent Republiki po II wojnie światowej, Rhee Syng-man, uciekł z kraju pod naporem protestów studentów i zmarł na Hawajach, gdzie umieściły go władze USA. A jego sukcesor rządził tylko dwa lata, bo musiał ustąpić ze stanowiska po zamachu stanu.
– Najbardziej skandalicznym przykładem była pani prezydent Park Geun-hye, która dostała dożywocie za praktyki korupcyjne. One były po prostu związane z tym, iż pani Park była uzależniona od kościołów pseudoewangelickich, koreańskich. W każdym przypadku możemy powiedzieć, iż wpływy tych kościołów doprowadzały właśnie do takich kryzysów – mów prof. Haliżak.
Ale jak zaznacza, w Korei Południowej system demokratyczny działa w miarę sprawnie i dzięki systemowi sprawiedliwości te "wynaturzenia systemu politycznego" są identyfikowane i rozwiązywane.
– To jest dobra wiadomość dla Republiki Korei, ale problem polega na tym, iż wpada ona cykliczność tych kryzysów politycznych. A to sprawia, iż się osłabia. Ma to wpływ na osłabienie spójności społecznej i oczywiście osłabienie Republiki Korei w obliczu zagrożeń ze strony Korei Północnej. Społeczeństwo Korei, zmęczone niekończącymi się aferami, po prostu stanie się mało podatne na ideologię Północy i otwarcie ewentualnego ataku.
Wracając do bieżących wydarzeń, nasz rozmówca podsumowuje je tak:
– To kolejny przejaw kryzysu politycznego Republiki Korei. A kryzys systemu politycznego jest najpoważniejszym rodzajem, który zagraża bezpieczeństwu, suwerenności, integralności, spójności społecznej. To nie jest kryzys krótkookresowy. To jest kryzys strukturalny.
Uważa, iż on będzie się powtarzał. I iż USA, których 20 tysięcy żołnierzy stacjonuje w Korei Południowej, użyją wszelkich środków oddziaływania, żeby go ustabilizować i zakończyć.