Chodzi o rządowy projekt ustawy o asystencji osobistej, który w czwartek, 8 maja, przedstawiał w Sejmie Łukasz Krasoń, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych.
Sam walczy z dysmorfią mięśniową i od siódmego roku życia porusza się na wózku inwalidzkim. Na zdjęciu, które obiegło internet, widać, iż gdy przemawiał w Sejmie na sali była tylko garstka osób.
Fotografia wywołała burzę i trudno się dziwić patrząc tylko na nią, bo mogła wywołać w ludziach potworny obraz politycznego lekceważenia.
"Widok pustej sali sejmowej podczas przemówienia Łukasza Krasonia o asystencji osobistej zostanie ze mną do końca życia. Poczułem się upokorzony. Potraktowany jak śmieć, obywatel ostatniej kategorii. Te puste fotele to symbol tego, jak Polska traktuje osoby z niepełnosprawnościami. Wstyd!" – tak skomentował ten obraz Wojtek Sawicki, który też walczy dysmorfią mięśniową.
Na posłów i posłanki spadły gromy. Ale rzeczywistość okazuje się inna. Kłania się też nieznajomość Sejmu. Oto skąd to zdjęcie i co się za nim naprawdę kryje.
Iwona Hartwich: – To nie była prezentacja żadnej uchwały. Ręce już opadają
– To burza w szklance wody. Zupełnie niepotrzebnie ktoś to rozkręcił. Nie wiem już, jak mam ludziom odpowiadać i tłumaczyć, iż to nie było pierwsze czytanie projektu ustawy. Bo gdyby tak było, byłabym wtedy na sali sejmowej. Ręce już opadają – reaguje w rozmowie z naTemat posłanka KO Iwona Hartwich, najbardziej znana twarz polskiego Sejmu w walce o prawa osób z niepełnosprawnościami.
Gdy Łukasz Krasoń występował w Sejmie, była w tym czasie na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu na rzecz wspierania rozwoju uzdrowisk i gmin uzdrowiskowych, także w interesie dzieci z niepełnosprawnościami. O wydarzeniu z Krasoniem choćby nie wiedziała. I – jak nam mówi – miała prawo nie wiedzieć. Tak samo, jak inni posłowie i posłanki, którzy byli wtedy na innych komisjach.
– To nie było żadne przemówienie ani wystąpienie w sprawie ustawy. To nie była prezentacja żadnej ustawy. Łukasz Krasoń po prostu odpowiadał w sprawach bieżących. To była odpowiedź na jedno pytanie bieżące posłanki z Trzeciej Drogi. Mnie nikt choćby o tym nie poinformował, bo kluby nie mają zwyczaju informowania siebie nawzajem o swoich pytaniach bieżących – mówi Iwona Hartwich.
"Nie rzuciło mi się w oczy", "Kamień z serca, iż to pytania bieżące"
Posłowie i posłanki z różnych opcji politycznych, których pytamy o nieobecność, też nie wiedzieli. Niektóre odpowiedzi są rozbrajające.
– A o której godzinie przemawiał pan minister? Chyba nie dopatrzyłam, iż będzie.... Albo, nie, moment! Byłam w tym czasie na innej komisji! – reaguje z przejęciem jedna z posłanek prawicy.
Gdy mówimy, iż wystąpienie odbyło się w ramach pytań ds. bieżących, czuć ulgę. – Ach, jeżeli tak, to mogło być to niedopatrzenie. Nie rzuciło mi się to w oczy. Sądziłam, iż ta sprawa będzie odrębnym punktem w czasie posiedzenia Sejmu, a nie w sprawach bieżących – mówi.
Inna z posłanek też z przejęciem: – To jest niemożliwe, żeby w harmonogramie uciekł mi Krasoń! Aż mi serce zabiło. Zdenerwowałam się, iż Krasoń występuje i ja o tym nie wiedziałam? Zawsze pilnuję spraw niepełnosprawnych. Kamień z serca mi spadł, iż to były pytania w sprawach bieżących.
Pytania w sprawach bieżących. To hasło tłumaczy, dlaczego zobaczyliśmy pustą salę sejmową, gdy poruszany był tak istotny temat i co wywołało takie oburzenie. Tu trzeba szukać odpowiedzi, dlaczego ktoś przegapił/nie zauważył/nie zorientował się/nie miał pojęcia, iż ten temat będzie w Sejmie poruszany przez ministra.
Tym bardziej, iż dzień wcześniej Łukasz Krasoń był obecny podczas posiedzenia Podkomisji Stałej do Spraw Osób z Niepełnosprawnościami i Włączenia Społecznego i wszyscy zainteresowani tematem niepełnosprawności wszystko już od niego usłyszeli.
– To kompletnie nieuzasadniona pretensja. Nie można nas odsądzać od czci i wiary, bo nie zawsze jest to nasza wina, tylko wynika to z organizacji prac Sejmu – mówi naTemat posłanka KO Iwona Kozłowska, która również zajmuje się sprawami osób z niepełnosprawnościami, a temat asystencji osobistej jest szczególnie dla niej ważny, gdyż w 2024 roku była sprawozdawcą projektu prezydenckiego.
Jej również nie było na sali, gdy mówił Łukasz Krasoń.
– Zawsze pilnuję tematów niepełnosprawnych. Zawsze mocno analizuję każde posiedzenie pod kątem tego, gdzie powinnam się znaleźć i zabrać głos. Ale to jest zupełnie coś innego – podkreśla.
Pytania w sprawach bieżących."To pytania złożyła Polska 2050-Trzecia Droga"
Posłanka KO uważa, iż trochę mijamy się ze zrozumieniem i logiką tego, co się dzieje w Sejmie.
– To były pytania w sprawach bieżących. A o ile są to pytania w sprawach bieżących, to uczestniczą w tym posłowie, którzy to pytanie najpierw zgłaszają, a potem zadają je na sali sejmowej. To nie jest ogólne posiedzenie Sejmu – podkreśla.
Iwona Kozłowska czyta nam harmonogram prac Sejmu z 8 maja, kiedy przemawiał Krasoń. Punkt, o którym mowa, znajduje się w rubryce "Informacja bieżąca i pytania w sprawach bieżących".
– Co do informacji bieżącej, jest jeden temat, który zgłasza dany klub. W miniony czwartek dotyczyła ona uruchomienia programu pilotażowego dotyczącego skrócenia czasu pracy – mówi.
Pytań było 11, w tym jedno do ministra rodziny, pracy i polityki społecznej "w sprawie systemowego wsparcia osób z niepełnosprawnościami poprzez asystencję osobistą". Pojawia się przy nim 27 nazwisk polityków Trzeciej Drogi.
– To pytanie złożyła Polska 2050 i Trzecia Droga. To oni zadawali pytanie i oni byli na sali. To nie jest obowiązkowe dla innych posłów. Dlatego w tym czasie sala jest pusta – zwraca uwagę Iwona Kozłowska. Dodaje też, iż zasada jest taka, iż choćby jeżeli na sali sejmowej jest więcej posłów towarzyszących, pytania mogą zadać tylko dwie osoby.
Jak to wygląda w praktyce?
– Wcześniej wysyła się pytanie do klubu i klub decyduje, które pytania będą zadawane. To nie jest tak, iż każdy poseł może się wypowiedzieć. Na przykład nasz klub ma trzy pytania. Można więc zgłosić do klubu 20 pytań, ale i tak wybrane będą tylko 3. Wszystkie analizowane są przez przewodniczących klubu i dopuszczane do tego, żeby pojawiły się na sali plenarnej. Tak jest też w innych klubach – tłumaczy posłanka.
"W pytaniach nie uczestniczą wszyscy posłowie i cała sala plenarna nie jest wypełniona"
W regulamin Sejmu czytamy m.in.:
"Postawienie pytania nie może trwać dłużej niż 2 minuty, zaś udzielenie odpowiedzi – nie dłużej niż 6 minut".
"Nad pytaniem i udzieloną odpowiedzią nie przeprowadza się dyskusji. Prawo do postawienia pytania dodatkowego przysługuje wyłącznie zadającemu pytanie. Dodatkowe pytanie nie może trwać dłużej niż 1 minutę, a uzupełniająca odpowiedź nie może trwać dłużej niż 3 minuty".
Pytania bieżące, jak dodaje posłanka Iwona Kozłowska, są czymś dodatkowym. Pojawiają się wtedy, gdy posłowie chcą usłyszeć informacje bezpośrednio od ministra w tematach, które są ważne dla nich, dla ich środowiska, czy dla całej Polski.
– Dlatego w pytaniach nie uczestniczą wszyscy posłowie i cała sala plenarna nie jest wypełniona. Pojawiają się na niej tylko zainteresowani, którzy chcą zadać pytanie. Nie ma się czemu dziwić. W przypadku informacji bieżących, czy pytań ws. bieżących, tak jest na każdym posiedzeniu – mówi posłanka.
Jak dodaje, odbywa się to w czwartek. Tego dnia w harmonogramie Sejmu pojawia się "Informacja bieżąca i pytania w sprawach bieżących".
– 8 maja zapisałam do informacji bieżącej, która dotyczyła skróconego czasu pracy. Nigdzie nie słyszałam żadnej informacji, co z osobami niepełnosprawnymi i chciałam o to dopytać. Dlatego tutaj pytałam, jaka będzie ochrona osób z niepełnosprawnościami w czasie pilotażu, jeżeli będzie on realizowany – mówi.
"Niepotrzebne, niezgodne z sejmową rzeczywistością widowisko"
Osoby zaangażowane w takie sprawy w Sejmie nie rozumieją, jak można im zarzucać lekceważenie problemów osób z niepełnosprawnościami.
Iwona Hartwich mówi, iż maju wchodzi w życie jej projekt o rencie socjalnej. – 140 tys. osób dostanie rentę socjalną większą o 2 tys. zł. Zamiast 1620 zł otrzymają 3840 zł. Spływają do mnie podziękowania za to. To mój osobisty sukces – podkreśla.
Iwona Kozłowska: – My cały czas pracujemy. Zawsze, gdy jest mowa o osobach niepełnosprawnych, występuję w ich imieniu i wołam o pomoc. W czwartek miałam też wystąpienie w sprawie osób głuchych i ich obrony prawnej w sytuacji, gdy takie osoby czekają na oskarżenie.
Dzień przed tym, gdy zobaczyliśmy w Sejmie pustą salę, odbyło się posiedzenie Podkomisji Stałej do Spraw Osób z Niepełnosprawnościami i Włączenia Społecznego, działającej w ramach Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Porównano na niej projekty ustaw o asystencji osobistej. Obie w niej uczestniczyły.
– Przyszło ponad 100 osób, były też organizacje pozarządowe. Podkomisja trwała ponad 3 godziny. Uczestniczyłam w niej od początku do końca, zadałam cztery pytania. Dostałam ponad 100 pytań od rodziców, które będę zadawać Łukaszowi Krasoniowi i Agnieszce Dziemianowicz-Bąk na drodze interpelacji – mówi Iwona Hartwich.
Iwona Kozłowska: – Uczestniczyłam w niej aktywnie, zadawałam pytania. Można było usłyszeć głosy osób z niepełnosprawnościami.
Maja Nowak, posłanka Polska 2050 i przewodnicząca podkomisji pokazała, jakie tłumy były podczas tego spotkania.
To ona zadała pytanie w sprawach bieżących. W powyższym poście stwierdziła, iż rozumie, iż obrazki z pustej sali robią wrażenie. Napisała też, iż była na sali, gdy minister Krasoń mówił. I wyjaśniła, iż jego wypowiedź była odpowiedzią na zadane przez nią pytanie w imieniu klubu Polska 2050 (także Marszałka Szymona Hołownię, który zabiega o tą ustawę od samego początku).
"To formuła w której zwykle na sali znajduje się przedstawiciel zadających pytanie, odpowiadający i zwykle kilku posłów którzy np. zadają kolejne pytanie w ważnych dla siebie sprawach. Posłowie przy tym punkcie obrad nie mogą zadawać dodatkowych pytań ani zgłaszać swoich uwag" – tłumaczy.
"Cały szum medialny który narasta od wczoraj w sprawie prawie pustej sali plenarnej podczas wystąpienia ministra Łukasza Krasonia to zupełnie niepotrzebne i niezgodne z sejmową rzeczywistością widowisko" – tak podsumowała całe zdarzenie.