Курланц: Преобладание фатальных ценностей.

konserwatyzm.pl 14 часы назад

Cynizm, to jedyny etos jaki funkcjonuje w stosunkach międzynarodowych. Jeśli, któryś z prezydentów wielkich państw odwołuje się do wartości wyższych, jak wolność, czy solidarność, to robi to w swym interesie, np. aby pozyskać konkretną grupę społeczną, potrzebną do realizacji danego celu. Każdy polityk działający według schematu innego, niż chłodnej kalkulacji, przegrywa. Warszawa jest tego idealnym przykładem.

Jak nic, pokazuje nam to casus roku 39’ i II Wojny Światowej. W szkole na lekcjach historii uczymy się o tym, jak Zachód nas zdradził. Ojej, jacy źli, a my tak dzielnie walczyliśmy, przecież. Natomiast, w ogóle się nie zastanawiamy, czy, przypadkiem, nie daliśmy się wycyckać? Te szumne słowa o “nie oddaniu choćby guzika”, pieśni, iż “nikt nam nie zrobi nic, bo z nami Śmigły, Śmigły-Rydz”, a potem ta przeklęta doktryna Sikorskiego “kapitału krwi”. Dumnie i z sercem pełnym honoru laliśmy krew w służbie Ojczyzny, a Bóg stał po naszej stronie. Przynajmniej, tak nam się wydawało.

Konsekwencjami polityki kierowanej tymi wartościami były zdewastowany kraj i śmierć 6 milionów(!) obywateli. Byliśmy najbardziej zdemolowanym, procentowo, krajem. Dodatkowo trafiliśmy pod kuratelę ZSRR, która narzuciła nam rząd komunistów, wprowadzając tym czynem de facto okupację Polski. Józef Mackiewicz napisał: “okupacja niemiecka robi z nas bohaterów, a sowiecka gówno”. Ta druga trwała 50 lat. A my uczymy się, iż to wszystko było słuszne.

Czy na tym polega idea ojczyzny, aby babrać ją w defekacjach, pozbawić ją ponad 20% tkanki biologicznej, pozwolić na grabież kulturalną i zrujnowanie infrastruktury? Prowadzenie obłąkanych działań partyzanckich kończących się wyrzynaniem cały wiosek, zostawienie samotnych żon i dzieci bez ojca, który mógłby je uczyć wartości – to jest honor? I skąd w tym wszystkim przekonanie, iż wypełnia się wolę Bożą? Obłąkany dyktat triumwiratu “Bóg, Honor, Ojczyzna” doprowadził do kompletnego jego zaprzeczenia.

To strategią wygrywa się wojny i konflikty polityczne. Ona zapewnia rozwój gospodarczy oraz bezpieczeństwo państwa. Niezbędna w tworzeniu taktyki jest kalkulacja. A ta z kolei, wymaga zimnej głowy i cynizmu. Może o tym zapominamy, ale arena międzynarodowa, to boisko ciągłego konfliktu. Nie ma dwóch podmiotów na świecie, które miałyby identyczne, dokładnie te same interesy. Sojusz powstają w momencie, kiedy dwa państwa dochodzą do wniosku, iż dziś wspólne zyski pokrywają się w takim stopniu, iż opłaca się realizować je wspólnie. Natomiast nikt nie gwarantuje tego samego jutro. W 1939 III Rzesza i ZSRR miały wspólny cel, zrealizowany we wrześniu. W 1941 roku, kiedy Wielka Brytania zaczęła flirtować ze Stalinem, Hitler zareagował i ruszył na Moskwę. Nagle po 1945 roku, gdy Armia Czerwona się rozpędziła stając się zagrożeniem dla Europy, Anglia i RFN znalazły się w jednym obozie. Dzięki temu Niemcy, jako główny prowodyr II wojny światowej nie skończył tak źle. Plan Marshalla obejmował ich, nas nie. Za to byliśmy honorowi.

“Umierać w imię zasad jest łatwiej, niż według nich żyć” – to zdanie dużo zmieniło w moim życiu. Często myślę o nim w kontekście Powstania Warszawskiego. Ta cała złość i frustracja ostatnich kilku lat pod butem okupanta, musiała być wśród Warszawiaków dominująca. Nie chcę wyjść na gbura i ujmować czy wypominać czegoś powstańcom – to byli ludzie innego formatu, ja mógłbym im tylko buty pucować – ale sytuacja wymagała czegoś innego. Znów powołam się na Józefa Mackiewicz, który w broszurze “Optymizm nie zastąpi nam Polski” pisał, iż nie rozumie dlaczego utrudniać Niemcom transport zaopatrzenia na front. Powinniśmy im pomagać i współpracować z nimi w tym aspekcie. Przecież każda kula czy pocisk Wehrmachtu ranił naszego drugiego wroga, czyli Armię Czerwoną. Wojna, im krwawsza i bardziej wyniszczająca naszych przeciwników, tym bardziej pomyślna dla nas. Pomagać okupantowi, to jednak rzecz niehonorowa. Możemy się tylko zastanawiać, jak daleko posunęliby się alianci na zachodzie, gdyby III Rzesza była na wschodzie mocniejsza. Tymczasem korzyść z powstania – żadna. Żona miała ten przywilej, iż prowadziła rehabilitację starszego pana, który okazał się być powstańcem. Dużo jej opowiadał. Był, jak 20-lecie międzywojenne od niego wymagało, dżentelmenem. Zawsze witał i żegnał ją pełen kurtuazji. Nie raz zastanawiał się przy niej, czy powstanie miało sens. Często, ze łzami w oczach mówił, iż żałuje, iż do tego doszło.

Romantyczna polityka boli. Tylko nie tych co ją prowadzą.

Następne. Lekcje historii uczą nas, jak wielką odwagą i honorem odznaczali się powstańcy listopadowi i styczniowi. Natomiast skutki ich działań były tylko złe. Więcej ludzi wskutek wojny cierpiało, straciło swój dobytek i poddanych zostało represjom. Z drugiej zaś strony, o tych, którzy współpracowali z zaborcą w ogóle się nie uczymy. Mamy ich za zdrajców. Tymczasem, to oni przyjmując piętno totumfackich, organizowali polskie szkoły, pomagali utrzymywać Polaków na uniwersytetach, czy działali na rzecz łagodzenia procesu wynaradawiania. Oczywiście byli wśród nich również prawdziwi fagasi, ich znajdziemy zawsze. Jednak nasuwa się pytanie: czy to nie czyni człowieka honorowym, kiedy dla ratowania narodu, bierze na siebie brzemię zapisania go w historii jako zdrajcy? Pomoc jaką niesie Ojczyźnie jest niemierzalna.

To cwaniactwem, przebiegłością i sprytem się wygrywa. Endecja, z Dmowskim na czele, postawiła na początku I wojny na Rosję. Gdy stało się jasne, iż koń nie dociągnie do mety, przesiedli się na wierzchowce Francji i Anglii. To procentowało później, nie tylko w Wersalu. Machiavelli uczy nas bycia sukinsynem, a Sun Tzu pokazuje skuteczność fortelu. Brak tego typu pomyślunku było widać parę lat temu w protestach przed wejściem do teatru, w którym miała być wystawiana obrazoburcza sztuka. Gdyby tych wściekłych tłumów tam nie było, nikt by na te “występy” nie chodził. Były to żałosne spektakle, nie oglądane choćby przez lewice. Cała akcja demonstracyjna okazała się reklamą i odniosła odwrotny skutek od zamierzonego.

Wracając. Żebyśmy nie mieli niedomówień. Tekst powstaje w zdumiewających cyrkumstancjach. Nie mam na myśli teraz, iż my, jako zwykli obywatele, mamy nagle zaniechać pomocy Ukraińcom, ponieważ nam się to nie opłaca. Nic z tych rzeczy. Moralność cynika to moralność polityka. My mali i skromni obywatele, mamy wybitną etykę Chrześcijaństwa. To według niej mamy żyć. Ona każe nam kochać bliźniego swego.

“Bóg, Honor, Ojczyzna” to wartości, które nie każą nam bezmyślnie ginąć za Polskę. Chwytać za szabelkę, wskoczyć na konia i rzucić się na wroga. Nie.

Te trzy słowa zmuszają nas do kierowania się rozumem! Następnie, przy jego pomocy, podejmowania decyzji, choćby były przeciwko nam samym, i wytrwania w nich bez względu na koszt. Nie liczymy się my. Ważne są nasze dzieci, wnuki i następne pokolenia. Dla siebie samych umieramy, dla nich żyjemy. A za to drugie, płaci się większą cenę. Tego wymaga od nas “Bóg, Honor, Ojczyzna”.

Miłosz Kurlanc

Читать всю статью