Илон Маск откладывает бензопилу и уходит в тень. Демократы могут потерять своего главного «пугала»

news.5v.pl 17 часы назад

Kiedy senator Bernie Sanders zachęca do dużych demonstracji, jest jedno nazwisko, które szczególnie porusza tłum: Elon Musk. — Precz z nim — krzyczał niedawno do tysięcy wiwatujących fanów w Los Angeles 83-letni niezależny senator ze stanu Vermont. To nie Donald Trump, ale szef Tesli doprowadza w tej chwili do wściekłości Demokratów i lewicę. Dzieje się tak dlatego, iż główny doradca prezydenta jest odpowiedzialny za cięcia w programach rządowych oraz zwalnianie urzędników służby cywilnej.

Jednak dni, w których Departament Efektywności Rządu Muska (DOGE) codziennie trafiał na pierwsze strony gazet, dobiegły końca. Wokół miliardera zrobiło się cicho. Na początku miesiąca pojawiły się informacje, iż „wkrótce” odejdzie on z rządu. Jednak jego „cichy odwrót” rozpoczął się jeszcze wcześniej.

Musk odchodzi w cień

Kontrast między Elonem Muskiem z początków prezydentury Trumpa a tym z obecnych czasów jest ogromny. Jeszcze w styczniu nowo mianowany doradca rządu nie odstępował Trumpa na krok, udzielał wraz z nim podwójnych wywiadów i chętnie przyjmował rolę piorunochronu dla krytyki wobec prezydenta.

Po objęciu urzędu deklarował, iż zaoszczędzi bilion dolarów, a w najlepszym wypadku choćby dwa. gwałtownie stało się jasne, iż temu celowi podporządkuje wszystko: agencje rządowe zostały zamknięte z dnia na dzień, a ich pracownicy zwolnieni. Nie przejmował się tym, iż posunięcia te były z punktu widzenia prawa kontrowersyjne.

EPA/SAMUEL CORUM / PAP

Elon Musk i Donald Trump, Waszyngton, USA, 11 marca 2025 r.

Urzędnicy federalni otrzymali e-maile z prośbą o wymienienie pięciu rzeczy, które zrobili w ciągu tygodnia. Powiedziano im, iż brak odpowiedzi będzie równoznaczny ze zwolnieniem. Pod groźbą użycia siły policyjnej pracownicy Muska uzyskali dostęp do budynków i systemów komputerowych.

Wtedy to Demokraci wzięli miliardera na celownik. Protesty „anty-DOGE” zaczęły odbywać się raz po raz w całym kraju, czasami z udziałem kilkuset osób w małych miastach lub z tysiącami, jeżeli do ich zorganizowania nawoływali politycy.

W międzyczasie zachowanie Muska całkowicie się zmieniło. Kiedy się wypowiada, robi to w sposób znacznie bardziej umiarkowany. Pod koniec marca udzielił wywiadu dla kanału telewizyjnego Fox News, w którym starał się załagodzić nastroje i przedstawić siebie jako sługę „dobra wspólnego”. — W końcu Ameryka będzie miała się znacznie lepiej — powiedział.

W innych wypowiedziach krytykował choćby prezydenta USA. Na przykład po tym, jak Trump ogłosił 2 kwietnia „Dniem Wyzwolenia”, w którym nałożył cła na cały świat, Musk opowiedział się za zerowymi taryfami. Ostro skrytykował też doradcę handlowego Trumpa, Petera Navarro, który uważany jest za głównego pomysłodawcę polityki taryfowej, stwierdzając, iż „jest głupszy niż worek cegieł„.

Nie jest już teraz tak zarozumiały. O ile na pierwszym posiedzeniu gabinetu Trumpa zabrał głos jako pierwszy, a na późniejszych spotkaniach krytykował poszczególnych jego członków, takich jak sekretarz stanu Marco Rubio, o tyle teraz jest bardziej powściągliwy. Gabinet jest „fantastyczny”, DOGE robi „wiele dobrych rzeczy”, co doprowadzi do „lepszej obsługi Amerykanów”, zapewniał w zeszłym tygodniu. Mówił też o oszczędnościach rzędu 150 mld dol. (565 mld zł). Nie było już mowy o bilionie.

Piła łańcuchowa została wyłączona

Bardziej powściągliwy wizerunek Muska idzie w parze z ograniczaniem jego wpływów. Na początku marca Trump dał do zrozumienia członkom swojego gabinetu, iż nie muszą godzić się na wszystko, co wymyśli Musk. Zapewnił ich, iż mogą sami decydować, gdzie wprowadzić oszczędności. „Skalpel, nie siekiera” – napisał wówczas Trump na platformie Truth Social, opisując nowe podejście. Piła łańcuchowa, którą Musk otrzymał w prezencie od prezydenta Argentyny Javiera Milei pod koniec lutego, została wyłączona.

Coraz więcej szefów departamentów zaczęło pisać do swoich urzędników, iż nie muszą wysyłać Muskowi cotygodniowych raportów z pracy. Początkowo niektórzy przez cały czas to robili, ale teraz choćby pracownicy Narodowego Instytutu Zdrowia nie odpowiadają już na e-maile Muska.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Biały Dom zaczął również umniejszać wpływy i pozycję Muska. W końcu jego nominacja na „specjalnego pracownika” wpędziła rząd w kłopoty prawne. W toku jest kilka pozwów sądowych, których autorzy argumentują, iż Musk nie ma uprawnień do robienia tego wszystkiego, co robi DOGE.

W zeznaniach sądowych Biały Dom przyznał, iż Musk w rzeczywistości nie ma szerokich uprawnień. „Pan Musk jest pracownikiem Białego Domu. Pan Musk nie jest administratorem DOGE” — głosi oświadczenie Białego Domu złożone w Sądzie Okręgowym w Waszyngtonie.

W innym pozwie przed sądem federalnym w Maryland Departament Sprawiedliwości wyjaśnił, iż „pan Musk nie sprawuje żadnego urzędu i ma uprawnień do legalnego wydawania instrukcji USAID ani żadnej innej agencji”. Sędzia wydał tymczasowy zakaz uniemożliwiający Muskowi i DOGE zamykania agencji rządowych. W obu sprawach decyzję musi podjąć teraz sąd apelacyjny.

Dzięki rezygnacji Muska ze stanowiska doradczego rząd uniknie problemów prawnych, które mogłyby wyniknąć z jego dalszego zaangażowania. Nie ma jednak wątpliwości, iż misja DOGE będzie kontynuowana. Żadna instytucja, żaden program nie są w tej chwili odporne na cięcia. Niedawno Trump wyraził nadzieję, iż pracownicy DOGE pozostaną na stanowiskach. — Mam nadzieję, iż twoi ludzie będą kontynuować pracę — powiedział Muskowi w zeszłym tygodniu.

Motywator dla opozycji

Wraz z odejściem Muska w cień, polityczne ataki jego przeciwników również mogą rozpłynąć się w powietrzu. Szef Tesli stał się nie tylko mile widzianym „straszakiem” dla senatora Sandersa, przy pomocy którego mobilizuje swoich zwolenników. Stał się on również dobrym motywatorem dla opozycji.

Na przykład Demokraci odnieśli wyraźne zwycięstwo w wyborach na nowego sędziego Sądu Najwyższego stanu Wisconsin, ponieważ Musk agresywnie wspierał kandydata Republikanów. Szef DOGE okazał się więc marnym koniem pociągowym kampanii wyborczej.

Potwierdzają to również wskaźniki jego popularności. Według sondażu Silver Bulletin, 53 proc. Amerykanów ma negatywną opinię o Musku — to rekordowo wysoki wynik. W czasie wyborów prezydenckich w listopadzie ubiegłego roku było to tylko 44 proc.

Читать всю статью