Дело Берга: сталинистская служба безопасности наносит удары по политическим партиям в изгнании

dzienniknarodowy.pl 14 часы назад
Po zakończeniu II wojny światowej Polska znalazła się pod dominacją sowiecką, a w kraju rozpoczął się okres brutalnego stalinizmu. Dla wielu działaczy niepodległościowych jedyną alternatywą wobec represji komunistycznego reżimu była emigracja polityczna. Londyn, Paryż, Monachium czy Rzym stały się głównymi ośrodkami działalności uchodźczych struktur Rzeczypospolitej, które w różnym stopniu próbowały kontynuować misję polityczną wobec zniewolonej ojczyzny. Jednym z najaktywniejszych podmiotów tej działalności było Stronnictwo Narodowe (SN) – partia o silnym zapleczu organizacyjnym i długiej tradycji niepodległościowej.

W kontekście zimnej wojny wiele ugrupowań emigracyjnych podejmowało współpracę z zachodnimi służbami specjalnymi, zwłaszcza z CIA i brytyjskim SIS, uznając to za konieczny środek do walki z komunizmem w Polsce. Jednym z efektów tej współpracy było utworzenie ośrodków szkoleniowych dla kurierów i emisariuszy przerzucanych do kraju.

Jednak w latach 1952–1953 doszło do dramatycznego przełomu – w wyniku operacji dezinformacyjnej prowadzonej przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego PRL (pod kryptonimem „Cezary”), doszło do ujawnienia tajnych działań Rady Politycznej, w tym Stronnictwa Narodowego, oraz masowych aresztowań w kraju. W efekcie wielu konspiratorów zostało skazanych na śmierć, a środowiska emigracyjne – skompromitowane i podzielone. Afera Bergu – jak zaczęto nazywać tę serię wydarzeń – stała się symbolem kryzysu zaufania, moralnych dylematów i zderzenia ideałów z geopolitycznymi realiami.

Rada Polityczna i Stronnictwo Narodowe na uchodźstwie

Po 1945 roku polska scena polityczna uległa gwałtownemu podziałowi. W kraju narastały represje wobec niepodległościowej opozycji, a na emigracji – głównie w Londynie – kształtowały się struktury kontynuujące tradycję II Rzeczypospolitej. Kluczową rolę w tej działalności odegrała Rada Polityczna, powołana w 1950 roku jako międzystronnictwowy organ koordynujący działania polityczne i wywiadowcze. W jej skład weszły trzy główne formacje: Stronnictwo Narodowe (SN), Polska Partia Socjalistyczna (PPS) oraz Stronnictwo Niezawisłości Narodowej i Demokracji (NiD).

Stronnictwo Narodowe stanowiło jedno z najstarszych i najbardziej zdyscyplinowanych ugrupowań emigracyjnych. Od początku swojego istnienia było silnie związane z ruchem narodowym, a jego działacze – jak Zygmunt Berezowski, Edward Sojka czy Tadeusz Bielecki – stanowili trzon działalności Rady Politycznej. SN posiadało bogate doświadczenie organizacyjne, kontakty wśród środowisk kombatanckich oraz silną orientację antykomunistyczną, co czyniło je istotnym partnerem dla zachodnich służb wywiadowczych.

W strukturze Rady Politycznej Stronnictwo Narodowe objęło kontrolę nad tzw. Działem Krajowym, który odpowiadał za łączność z konspiracją w Polsce. Kierownikiem tego działu został Edward Sojka, który odegrał kluczową rolę w nawiązaniu kontaktów z amerykańską CIA i brytyjskim SIS. Sojka, działając z ramienia SN, zawarł w lipcu 1950 roku umowę o współpracy z CIA, a w styczniu 1951 roku – z SIS. W obu przypadkach działania były konsultowane i zaakceptowane przez przedstawicieli innych ugrupowań emigracyjnych, m.in. Franciszka Białasa z PPS i Tadeusza Żenczykowskiego z NiD.

Rada Polityczna, zdominowana przez działaczy SN, miała ambicje nie tylko polityczne, ale też operacyjne – zamierzała aktywnie wspierać ruch oporu w kraju. Do realizacji tego celu potrzebowała zasobów finansowych, sprzętowych i organizacyjnych, które zapewniły umowy z wywiadami zachodnimi. Właśnie te decyzje – z pozoru pragmatyczne – stały się niedługo podstawą dla oskarżeń o „agenturalność” i „handel śmiercią”, które wybuchły z pełną mocą w czasie Afery Bergu.

Nie można jednak zapominać, iż działania SN i Rady Politycznej miały miejsce w szczególnych warunkach historycznych. W opinii wielu badaczy były one próbą ratowania niepodległościowej idei w sytuacji, gdy Polska znalazła się pod pełną kontrolą komunistycznego reżimu, a opór wewnętrzny był systematycznie niszczony. Stronnictwo Narodowe, mimo kontrowersji, pozostawało jednym z najważniejszych filarów polskiej emigracji politycznej.

Współpraca Rady Politycznej ze służbami zachodnimi

Od samego początku istnienia Rady Politycznej jedną z jej głównych ambicji było wznowienie skutecznej łączności z konspiracją niepodległościową w Polsce Ludowej. W realiach pogłębiającej się zimnej wojny oraz braku własnych zasobów finansowych, konieczne stało się nawiązanie współpracy z państwami zachodnimi – w szczególności z wywiadami amerykańskim (CIA) i brytyjskim (SIS). Relacje te miały charakter operacyjno-finansowy, a ich cel był jasno określony: wsparcie działań oporu w kraju poprzez przerzuty ludzi, środków finansowych i materiałów operacyjnych.

Kluczową rolę w tych negocjacjach odegrało Stronnictwo Narodowe, którego przedstawiciele nadawali ton pracom Rady Politycznej. Edward Sojka, jako kierownik Działu Krajowego, w lipcu 1950 roku podpisał w imieniu Rady umowę z CIA, która przewidywała szerokie wsparcie finansowe i organizacyjne dla działalności niepodległościowej. W styczniu 1951 roku zawarł analogiczną umowę z brytyjskim SIS. Obie umowy zostały zatwierdzone przez członków Prezydium Rady, w tym Tadeusza Żenczykowskiego (NiD) i Franciszka Białasa (PPS), co potwierdza międzystronnictwowy konsensus co do zasadności współpracy z zachodnimi sojusznikami.

W ramach tej współpracy CIA miała przekazać ponad milion dolarów, które miały zostać wykorzystane na szkolenie emisariuszy, tworzenie kanałów łączności z krajem oraz utrzymanie struktur organizacyjnych Rady Politycznej. Środki te posłużyły również do pokrycia kosztów funkcjonowania niektórych partii emigracyjnych, w tym Stronnictwa Narodowego, co w późniejszym czasie stało się podstawą do oskarżeń o uzależnienie polityczne od obcych wywiadów.

Za przekazane środki utworzono dwa ośrodki szkoleniowe dla kurierów i emisariuszy:

  • Ośrodek „Północ” – początkowo w Oerlinghausen, później w Mülheim; kierowany przez Kazimierza Tychotę, a następnie Wiktora Zdrzałkę.
  • Ośrodek „Południe” – działający kolejno w Rottach, Monachium i wreszcie w Bergu (Bawaria); kierowany przez Stanisława Komendowskiego, a potem Władysława Furkę.

Szkolenia obejmowały m.in. użycie broni, kodowanie wiadomości, przerzut przez granicę i metody kamuflażu. Przeszkoleni emisariusze byli następnie przerzucani do Polski – głównie z pomocą zachodnich samolotów – w celu wsparcia struktur konspiracyjnych, takich jak Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” (WiN).

Współpraca z CIA i SIS była próbą stworzenia alternatywy dla bezsilności wobec represyjnego reżimu w kraju. Jednak działania te wiązały się z ogromnym ryzykiem – nie tylko operacyjnym, ale również wizerunkowym. Zachodnie wywiady działały bowiem według własnych priorytetów, często podporządkowanych globalnej strategii antykomunistycznej, a nie zawsze zgodnych z interesem narodowym Polski. W efekcie choćby najlepsze intencje mogły zostać wypaczone przez mechanizmy wojny informacyjnej, co z pełną mocą ujawniła zbliżająca się Afera Bergu.

Operacja „Cezary” i dekonspiracja

Kulminacją starań Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (MBP) o rozbicie emigracyjnych struktur polityczno-wywiadowczych była przeprowadzona w latach 1951–1953 operacja specjalna pod kryptonimem „Cezary”. Jej celem było nie tylko zneutralizowanie kanałów łączności z krajem, ale także całkowite skompromitowanie środowisk politycznych na uchodźstwie, ze szczególnym uwzględnieniem Stronnictwa Narodowego, które dominowało w strukturach Rady Politycznej i kierowało działaniami wywiadowczymi.

Operacja rozpoczęła się od wprowadzenia do ośrodka szkoleniowego w Bergu dwóch agentów MBP: Jana Ostaszewskiego (działającego pod nazwiskiem Paweł Choma) oraz Wandy Macińskiej (Wanda Weber). Ich zadaniem było zdobycie jak najszerszych informacji o strukturze i logistyce działalności emigracyjnej oraz upozorowanie „ujawnienia” działalności Rady Politycznej. 23 grudnia 1952 roku oboje zgłosili się do konsulatu PRL w Berlinie Wschodnim, gdzie złożyli zeznania, które posłużyły władzom PRL do rozległych represji.

W ich wyniku komunistyczna bezpieka aresztowała w kraju około 230 osób, z których 15 skazano na śmierć, a ponad 50 na długoletnie więzienie. Represje dotknęły nie tylko kurierów przysłanych z Zachodu, ale też osoby z krajowego podziemia, które utrzymywały z nimi kontakt. Szczególnym przypadkiem była sprawa Dionizego Sosnowskiego i Stefana Skrzyszowskiego, zrzuconych na spadochronach w nocy z 4 na 5 listopada 1952 roku w okolice Koszalina. Obaj mieli wspierać działalność Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WiN), jednak zostali gwałtownie rozpracowani i aresztowani przez MBP, a następnie skazani na śmierć.

Informacje przekazane przez agentów Ostaszewskiego i Macińską obejmowały nazwiska emisariuszy, trasy przerzutów, lokalizacje magazynów oraz szczegóły finansowania działalności ośrodków przez CIA i SIS. Komunistyczna propaganda natychmiast wykorzystała te informacje, tworząc obraz emigracyjnych polityków jako „handlarzy śmiercią”, którzy wysyłają ludzi na pewną śmierć, kierując się obcymi interesami. Szczególnie Stronnictwo Narodowe, jako partia prowadząca Dział Krajowy, zostało obarczone symboliczną odpowiedzialnością za klęskę operacyjną.

Rozpętana przez MBP kampania informacyjna miała za zadanie nie tylko uderzyć w morale opozycji, ale też wzbudzić podziały i podejrzenia wewnątrz środowisk emigracyjnych. Skuteczność tej operacji polegała na połączeniu elementów prawdy (rzeczywiste finansowanie, realna kooperacja z CIA) z brutalną manipulacją i dezinformacją. Dla władz PRL była to jedna z najbardziej spektakularnych operacji psychologicznych okresu stalinowskiego – uderzenie nie tylko fizyczne, ale i symboliczne.

Wewnętrzne napięcia: Tychota, Mackiewicz, Zaleski

Wstrząs wywołany dekonspiracją działalności wywiadowczej Rady Politycznej oraz masowymi represjami w Polsce nie tylko zburzył poczucie bezpieczeństwa środowisk emigracyjnych, ale również doprowadził do eskalacji konfliktów wewnętrznych, szczególnie wokół odpowiedzialności politycznej za współpracę z CIA i SIS. Na czoło debaty wysunęły się publiczne oskarżenia i próby rozliczeń, w których główne role odegrali: Kazimierz Tychota, Stanisław Mackiewicz oraz prezydent RP na uchodźstwie August Zaleski.

Kazimierz Tychota, były kierownik ośrodka szkoleniowego „Północ”, zwolniony z funkcji pod koniec 1952 roku, był jednym z pierwszych, którzy zdecydowali się publicznie zabrać głos. W 1953 roku opublikował serię listów otwartych, w tym adresowany do prezesa Stronnictwa Narodowego Tadeusza Bieleckiego, w których ostro krytykował sposób prowadzenia działalności konspiracyjnej. Wskazywał na brak kontroli, niedostateczne przygotowanie kurierów, a przede wszystkim na zbytnią zależność od służb amerykańskich, co – jego zdaniem – naraziło życie ludzi i interes narodowy.

Tychota posunął się dalej, publikując broszurę „Ostatni Raport”, w której oskarżył o nieodpowiedzialność i brak skrupułów ośmiu czołowych polityków emigracyjnych, z dominującym udziałem członków Stronnictwa Narodowego. Dokument ten miał mocne oddziaływanie – był pierwszą próbą wewnętrznego rozliczenia środowiska emigracyjnego za Aferę Bergu.

W tym samym roku głos zabrał również Stanisław „Cat” Mackiewicz, znany konserwatywny publicysta i były premier rządu na uchodźstwie. W serii broszur pt. „O handel śmiercią” oraz „O sąd obywatelski nad handlarzami śmiercią” Mackiewicz otwarcie zarzucił niektórym politykom – zwłaszcza ze Stronnictwa Narodowego – iż kupczyli życiem konspiratorów, wysyłając ich na niemal pewną śmierć w PRL. Publicysta postulował przeprowadzenie niezależnego sądu obywatelskiego, który miałby zbadać zasadność i etykę decyzji podjętych przez kierownictwo Rady Politycznej. Choć broszury Mackiewicza miały charakter emocjonalny i nie zawsze były precyzyjne faktograficznie, w istotny sposób wpłynęły na opinię publiczną na emigracji, wzmacniając narrację o moralnym upadku elit politycznych.

Najbardziej oficjalną i symboliczną reakcją było stanowisko prezydenta RP na uchodźstwie, Augusta Zaleskiego, który – mimo ograniczonych prerogatyw – publicznie zakwestionował wiarygodność Rady Politycznej, sugerując, iż jej działania noszą znamiona agenturalności. W czerwcu 1954 roku emigracyjny minister sprawiedliwości Kazimierz Okulicz przygotował formalny wniosek o wszczęcie sprawy przed Sądem Obywatelskim, jednak z braku instytucjonalnego mechanizmu wymiaru sprawiedliwości w środowisku uchodźczym, inicjatywa zakończyła się fiaskiem. Okulicz opublikował jednak obszerny „Zbiór dokumentów w sprawie Bergu”, mający ukazać kulisy współpracy z wywiadem i posłużyć jako historyczny materiał źródłowy. Choć dokument nie przesądzał o winie, jego publikacja utrwaliła przekonanie, iż sprawa Bergu wymaga głębszego rozliczenia.

Społeczne i polityczne skutki afery

Afera Bergu miała charakter wielowymiarowy i jej konsekwencje sięgały daleko poza bieżące wydarzenia lat 1952–1954. Była nie tylko ciosem w strukturę operacyjną Rady Politycznej, ale przede wszystkim głębokim kryzysem zaufania wewnątrz polskiego środowiska emigracyjnego, a także skutecznym narzędziem komunistycznej propagandy, która na długo podważyła legitymizację elit na uchodźstwie.

W wyniku afery doszło do polaryzacji stanowisk wśród polityków i publicystów emigracyjnych. Z jednej strony pojawiły się głosy wzywające do rozliczenia tych, którzy – jak twierdzono – nieodpowiedzialnie narażali życie konspiratorów i współpracowali z obcymi służbami. Z drugiej strony byli ci, którzy bronili działań Rady Politycznej, wskazując, iż w warunkach bezwzględnej dyktatury komunistycznej kooperacja z Zachodem była jedyną szansą na kontynuowanie walki o niepodległość.

W samym Stronnictwie Narodowym doszło do wewnętrznych napięć, które osłabiły jego autorytet jako najsilniejszej organizacji emigracyjnej. Oskarżenia o współodpowiedzialność za klęskę operacyjną podważyły wiarygodność liderów, takich jak Tadeusz Bielecki czy Edward Sojka, mimo iż nie udowodniono im działania w złej wierze.

Nieufność i oskarżenia doprowadziły do zahamowania współpracy między stronnictwami politycznymi, co utrudniło funkcjonowanie emigracyjnych instytucji wspólnych, takich jak Rada Polityczna czy Tymczasowa Rada Jedności Narodowej. Choć formalnie instytucje te przetrwały, ich znaczenie w realnej polityce i kontaktach z krajem uległo znacznemu osłabieniu.

Afera została również dostrzeżona na forum międzynarodowym. Komunistyczna propaganda – zarówno w Polsce, jak i na Zachodzie – wykorzystywała ją do przedstawienia uchodźczych polityków jako narzędzi CIA, które cynicznie wysyłały ludzi na pewną śmierć. Dla zachodnich partnerów emigracji, którzy wcześniej finansowali działania Rady Politycznej, Afera Bergu była dowodem na ograniczoną skuteczność takich operacji, a zarazem sygnałem ostrzegawczym w obliczu sowieckich operacji kontrwywiadowczych.

Dla wielu osób zaangażowanych w działalność konspiracyjną – zarówno tych na Zachodzie, jak i w kraju – Afera Bergu miała wymiar traumy. Aresztowania, egzekucje i poczucie zdrady wstrząsnęły wiarą w sens prowadzenia działalności niepodległościowej. W środowiskach kombatanckich i emigracyjnych pogłębiła się atmosfera podejrzliwości, a działalność wywiadowcza, wcześniej uznawana za patriotyczny obowiązek, zaczęła być postrzegana jako moralnie dwuznaczna.

W konsekwencji emigracyjne partie polityczne, w tym Stronnictwo Narodowe, zaczęły koncentrować się bardziej na działalności kulturalnej, edukacyjnej i historycznej, rezygnując z operacyjnych form kontaktu z krajem. Tym samym Afera Bergu symbolicznie zamknęła etap aktywnej konspiracji na emigracji, otwierając nowy rozdział w historii polskiej diaspory politycznej – bardziej defensywny, mniej operacyjny, ale nie mniej istotny.

Komisja TRJN i rewizja ocen

Po burzliwych wydarzeniach związanych z Aferą Bergu oraz licznych próbach publicznego rozliczenia polityków zaangażowanych w działania Rady Politycznej, pojawiła się potrzeba bardziej zinstytucjonalizowanego i bezstronnego wyjaśnienia sprawy. W tym celu Tymczasowa Rada Jedności Narodowej (TRJN), będąca najwyższą reprezentacją polityczną emigracji, powołała w 1955 roku Komisję do Rozpatrzenia Spraw Łączności z Krajem.

Komisja miała na celu zbadanie legalności, zasadności oraz skutków współpracy Rady Politycznej z zachodnimi służbami specjalnymi, a także ocenę działań związanych z przerzutami kurierów i emisariuszy do kraju. W jej skład weszli reprezentanci różnych środowisk emigracyjnych, co miało zapewnić możliwie obiektywne stanowisko, niezależne od partyjnych podziałów. Choć nie była to komisja śledcza w sensie prawnym, jej raport miał wagę polityczną i moralną – był formą odpowiedzi na zarzuty o „handel śmiercią” i rzekomą agenturalność emigracyjnych polityków.

Główne wnioski raportu z 1956 roku

Komisja zakończyła swoje prace 28 stycznia 1956 roku, publikując obszerny raport, w którym stwierdzono m.in.:

  • Rada Polityczna miała prawo – jako przedstawiciel legalnych partii politycznych – do utrzymywania łączności z krajem.
  • Finansowanie działalności z zewnętrznych źródeł, w tym od CIA i SIS, nie może być automatycznie uznane za działalność agenturalną, o ile służyło interesowi narodowemu Polski.
  • Działania wywiadowcze były nieuniknione w warunkach dyktatury komunistycznej, a korzystanie z zachodniego wsparcia – zrozumiałe w kontekście globalnej zimnej wojny.
  • Nie stwierdzono przestępstw ani zdrady stanu ze strony działaczy Rady Politycznej, w tym członków Stronnictwa Narodowego, chociaż przyznano, iż popełniono błędy organizacyjne i zaniechano należytej kontroli.

Mimo racjonalnych wniosków raportu, jego wpływ na opinię publiczną był ograniczony. W środowisku emigracyjnym utrzymywała się nieufność i moralna ambiwalencja. Wielu uczestników życia politycznego uważało, iż choćby jeżeli nie doszło do formalnej zdrady, to działania Rady Politycznej – a zwłaszcza kierowanego przez Stronnictwo Narodowe Działu Krajowego – były zbyt ryzykowne, źle przygotowane i oparte na zbyt dużym zaufaniu do służb wywiadowczych obcych państw.

Dla samego Stronnictwa Narodowego raport oznaczał częściową rehabilitację – brak dowodów na agenturalność pozwalał na utrzymanie autorytetu wśród części środowisk emigracyjnych. Jednak nie zdołał zatrzeć wrażenia, iż partia ta, jako główny organizator kontaktów z krajem, poniosła polityczną i moralną odpowiedzialność za niepowodzenia operacji.

Afera Bergu w świetle historiografii i archiwów po 1989 roku

Upadek komunizmu w Polsce w 1989 roku otworzył nowe możliwości dla badań nad powojenną emigracją polityczną, działalnością wywiadowczą oraz kulisami operacji takich jak „Cezary”. Dostęp do archiwów IPN, części dokumentacji CIA i SIS, a także prywatnych zbiorów emigracyjnych pozwolił historykom na bardziej kompleksową analizę Afery Bergu i odmitologizowanie wielu wątków, które przez dekady funkcjonowały w opinii publicznej w sposób uproszczony lub stronniczy.

W latach 90. i po 2000 roku pojawiły się prace, które rzucają nowe światło na genezę i przebieg Afery Bergu. Historycy tacy jak Sławomir Cenckiewicz, Wojciech Muszyński czy Andrzej Friszke dokonali rewizji wcześniejszych interpretacji, opierając się na dokumentach MBP, meldunkach agenturalnych, a także aktach CIA odtajnionych częściowo w ramach ustawy o wolności informacji (FOIA).

Z ustaleń tych wynika, że:

  • Operacja „Cezary” była jedną z najbardziej przemyślanych i skutecznych akcji kontrwywiadowczych PRL, łączącą infiltrację, dezinformację i brutalną propagandę.
  • Współpraca emigracji z CIA i SIS była nie tylko znana, ale i akceptowana na poziomie politycznym, choć nie zawsze dokładnie rozumiana przez wszystkich uczestników.
  • Stronnictwo Narodowe, choć faktycznie odpowiadało za kierowanie Działem Krajowym, nie działało w sposób agenturalny, a jego decyzje należy oceniać w kontekście ówczesnych realiów polityczno-wojennych.
  • Dezinformacja i sabotaż MBP miały na celu nie tylko fizyczne zniszczenie struktur oporu, ale i moralną kompromitację elit emigracyjnych – i w tym aspekcie były niezwykle skuteczne.

Współczesna historiografia coraz częściej podkreśla tragiczny wybór, przed którym stali działacze emigracyjni: działanie w warunkach konspiracyjnych bez realnych możliwości wsparcia z własnych środków zmuszało ich do szukania pomocy u wywiadów państw zachodnich. Działania te, choć obarczone ryzykiem, nie były przejawem zdrady, ale desperacką próbą podtrzymania łączności z okupowanym krajem.

Nie oznacza to jednak, iż historia Afery Bergu została całkowicie odpolityczniona. przez cały czas jest ona przedmiotem sporów ideologicznych i ocen środowiskowych – zarówno na emigracji, jak i w Polsce. Dla jednych to dowód na moralny upadek emigracyjnych elit, dla innych – na bezwzględność i cynizm sowieckiej machiny represji.

W badaniach pojawiają się również głosy relatywizujące odpowiedzialność, podkreślające, iż nikt nie przewidział skuteczności operacji MBP i iż błędy organizacyjne były wynikiem ograniczonych środków i dramatycznych warunków działania, a nie zdrady czy wyrachowania.

Jan Kownacki

Читать всю статью