Czarnomorski szlif minerów

polska-zbrojna.pl 9 часы назад

Śmigłowiec staje w zawisie nad dryfującą miną kotwiczną, przewożeni nim nurkowie zeskakują do morza, instalują ładunek wybuchowy, po czym są podejmowani z powrotem na pokład – tak wyglądał jeden z epizodów ćwiczeń „Poseidon ‘25” w Rumunii z udziałem marynarzy 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Była to dla nich okazja do sprawdzenia umiejętności i sprzętu w nowych warunkach.

Marynarze ze świnoujskiej flotylli mają za sobą pracowity czas. Na przełomie września i października, w ciągu zaledwie kilku tygodni, wzięli udział w dwóch ćwiczeniach na Morzu Czarnym. Pierwsze z nich – „Triton 2025” – zostały zorganizowane w Bułgarii. Uczestniczyli w nich przedstawiciele ośmiu państw NATO. Polskę reprezentowali nurkowie minerzy z 12 Dywizjonu Trałowców, wyposażeni w pojazd podwodny Gavia. – Działania prowadziliśmy w okolicach Warny, zarówno w porcie, jak i na otwartym morzu – wyjaśnia kpt. mar. Bartłomiej Stępień, dowódca polskiego zgrupowania. Zadania nurków polegały głównie na lustrowaniu wskazanych akwenów w poszukiwaniu rozstawionych pod powierzchnią min. – Opuszczaliśmy do morza Gavię, która sondowała morskie dno. Po zakończeniu misji zebrany przez nią materiał był analizowany przez operatorów. Wskazywali oni obiekty, które z dużym prawdopodobieństwem mogły być minami. Potem pod wodę schodzili nurkowie, a ich zadanie polegało na ostatecznym potwierdzeniu tych wskazań – wyjaśnia oficer. Finalnie miny były neutralizowane. Tym jednak nie zajmowali się już Polacy. – Znaleziska wysadzali Bułgarzy i Amerykanie – informuje kpt. mar. Stępień.

REKLAMA

Tymczasem bułgarskie ćwiczenia w pewnym sensie były zaledwie przygrywką do manewrów „Poseidon ‘25”, które zorganizowała rumuńska marynarka wojenna. Na początku października w porcie Konstanca i na tamtejszych wodach terytorialnych operowało 800 marynarzy i żołnierzy z 12 państw Sojuszu. Na liście uczestników znalazły się m.in. USA, Wielka Brytania, Kanada, Szwecja, Grecja czy Holandia. Na morze wyszło dziesięć okrętów przeznaczonych do zwalczania min – osiem z nich wystawili gospodarze, po jednym Bułgaria i Turcja, zaś w ćwiczenia zaangażowały się natowskie Dowództwo Sojuszniczych Sił Morskich MARCOM oraz sojusznicze Centrum Doskonalenia w zakresie Przeciwdziałania Minom (NATO NMW COE). Do „Poseidona” dołączyli również Polacy. – W przedsięwzięciu uczestniczyli nurkowie minerzy z 12 i 13 Dywizjonu Trałowców, operatorzy AUV Gavia oraz oficerowie sztabowi odpowiedzialni za planowanie i koordynację działań przeciwminowych – wylicza kpt. mar. Łukasz Koziarski z biura prasowego 8 FOW. Tutaj także marynarze poszukiwali min dzięki Gavii. Oprócz tego jednak mieli okazję zmierzyć się zadaniami, których na co dzień nie realizują. – Jeden z epizodów zakładał podejście do makiety dryfującej w morzu miny – wspomina kpt. mar. Stępień. Marynarze ubrani w skafandry nurkowe wyskakiwali ze śmigłowca, lustrowali znalezisko, instalowali ładunki wybuchowe, a na koniec byli wciągani z powrotem na pokład. W innym epizodzie ćwiczący mieli do czynienia z niezidentyfikowanym dronem, który wpadł do morza. Takie doświadczenie, jak podkreśla nurek, może okazać się szczególnie przydatne w kontekście ostatnich wydarzeń. Na terytorium Polski spadło już kilkanaście nieuzbrojonych bezzałogowców. Według wszelkiego prawdopodobieństwa wysyłali je Rosjanie, którzy w ten sposób testują systemy obrony powietrznej NATO. – Dotychczas do takich incydentów dochodziło na lądzie. Ale kto zagwarantuje, iż kiedyś dron nie wpadnie choćby na podejściu do portu. jeżeli tak się stanie, będziemy się nim musieli zająć właśnie my – przyznaje oficer.

Po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, Cieśniny Tureckie zostały zamknięte dla okrętów. jeżeli więc chodzi o NATO, na Morzu Czarnym operują tylko jednostki należące do marynarek wojennych Rumunii, Bułgarii i Turcji. Marynarze z państw położonych w innych regionach w miarę możliwości starają się jednak z nimi ćwiczyć. Zwłaszcza iż wraz z wybuchem wojny pojawiły się nowe wyzwania. Wzrosło np. zagrożenie minami kotwicznymi, które stawiają zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy. Ładunki te pod wpływem pogody nierzadko zrywają się z zagród i swobodnie dryfują. Pewien czas temu jeden z nich eksplodował w zderzeniu z rumuńskim trałowcem. Szczęśliwie obeszło się bez ofiar. Ćwiczenia na Morzu Czarnym często ukierunkowane są właśnie na tego typu zagrożenia, choć oczywiście nie tylko.

– „Triton” i „Poseidon” stworzyły nam okazję do tego, by sprawdzić nasze umiejętności i sprzęt w zupełnie nowych warunkach – zaznacza kpt. mar. Stępień. – Na Morzu Czarnym panuje inna niż na Bałtyku widoczność, odmienne zasolenie, co szczególnie ważne jest w kontekście wykorzystywania Gavii. Rumuni i Bułgarzy także mają tego typu pojazdy. Mogliśmy więc wymieniać obserwacje i doświadczenia. Myślę, iż niektóre stosowane u nich rozwiązania moglibyśmy przenieść do nas, i odwrotnie. Takie zbliżenie jest ważne, bo jako członkowie NATO musimy się poznawać, zacieśniać więzi, by w razie potrzeby działać wspólnie w jak najbardziej efektywny sposób – podsumowuje.

Łukasz Zalesiński
Читать всю статью