ТРИ НА ТРИ: общие языки

liberte.pl 4 месяцы назад

A może to jest choćby dobra rzecz, taka kohabitacja? Dużo narzekamy na to, iż relikt epoki pisowskiej w Pałacu Prezydenckim stale przypomina nam o tych ośmiu latach łamania prawa i nieustannego naburmuszenia, na przykład każdą ustawę odsyłając do tzw. trybunału Przyłębskiej, czy robiąc głupkowate miny w czasie przemówienia Sikorskiego. Spójrzmy na to jednak od strony potrzeb polskiej polityki zagranicznej! Europa i świat mają coraz bardziej, hm…, zróżnicowanych przywódców i nie z każdym z nich taki Donald Tusk czy Radosław Sikorski są w stanie znaleźć wspólny język.

Owszem, wiadomo iż Polska powinna delegować Tuska lub Sikorskiego do rozmów z Komisją Europejską, prezydentami Bidenem i Macronem, kanclerzem Scholzem, czy premierami Sunakiem i Sanchezem. To są ludzie na pewnym poziomie intelektualnym i o pewnym obyciu, którzy w premierze Polski i jego szefie MSZ znajdą w związku z tym pokrewne dusze. Poza tym są oni w dodatku dzisiaj często fanboy’ami Tuska, bo trzęsą portkami przed starciem z populistami w swoich krajach w następnych wyborach, a akt kopnięcia populistów w zad, dokonany przez Tuska 15 października, daje im nadzieję i inspiruje.

Jednak weźmy takiego pierwszego z brzegu Donalda Trumpa – byłego i niestety najpewniej przyszłego prezydenta USA. Jego z Tuskiem nie łączy nic poza imieniem. Nie są kompatybilni. Już sam poziom angielskiego, jakim operuje Tusk (o Sikorskim choćby nie wspominając), jest dla Trumpa za trudny i budziłby jego niepokój. I w to miejsce ma możliwość wejść – cały na biało! – relikt epoki pisowskiej, prezydent Andrzej Duda.

Mają podobne poglądy, nie tylko na temat ludzi z innych kręgów kulturowych i innych ras. Mają podobne wizje przyszłości i cele, gdzie z ładu ustrojowego liberalnej demokracji nie ostaje się kamień na kamieniu. Mają podobnie wyrafinowane poczucie humoru. Wreszcie, gdy relikt mówi Szekspirem, Trump go rozumie, bo relikt operuje słownictwem wąskim, mówi powoli z przerwami na dukanie, dając umysłowości Trumpa czas na połączenie kropek. A jeżeli zdanie złożone przez relikt choćby byłoby obiektywnie i gramatycznie pozbawione waloru znaczeniowego, to i tak nie szkodzi – bo Trump zwykł ze słów rozmówców rozumieć tylko to, co rozumieć chce.

Istnienie w świecie liderów takich jak Trump uzasadnia stosowanie przez Polskę w rozmowach międzynarodowych różnych narzędzi, choćby takich jak relikt. Kto wie? Może Duda, będąc Dudą, potrafi coś załatwić w USA Trumpa, czego Tusk by załatwić nie mógł, choćby choćby miał pradziadka w Ku-Klux-Klanie? Może czymś tym być choćby coś tak niebagatelnego, jak przybycie nam przez USA z pomocą w przypadku rosyjskiej napaści?

Relikt mógłby zresztą podróżować w kilka dalszych miejsc: do Turcji, Słowacji, Arabii Saudyjskiej, może choćby i do Chin czy Włoch? Tylko na Węgry już nie byłoby warto. Tam nie mamy z kim, ani o czym gadać. Partyjny kolega prezydenta pokazał natomiast, iż potencjał współpracy tego środowiska politycznego potrafi obejmować choćby Hezbollah, co ustawia relikt w potencjalnej pozycji jednego z brokerów pokoju na Bliskim Wschodzie.

Korzystajmy z tego, póki czas! Późną wiosną 2025 odbędą się bowiem wybory prezydencie i pan Andrzej Duda powróci do bardziej adekwatnych zajęć zawodowych. Nowy prezydent Polski może się okazać bardziej zdatny do rozmów z ludźmi na poziomie. Kto wtedy pofantazjuje z Trumpem o krągłościach Stormy Daniels lub opowie żart o Żydach gościom z Emiratów?

Читать всю статью