Трамп удивил людей, перейдя от угроз к действиям. Это может не окупиться для него.

natemat.pl 3 часы назад
Donald Trump nie jest pierwszym przywódcą, który podczas rytualnego "wstawania z kolan" (bo czym innym jest jego hasło-plan "Make America Great Again") uderzył się głową w parapet. Bo cła, które miały być ciosem dla wrogów, wymierzył w sojuszników. A za ich efekt zapłacą zwykli Amerykanie, którym miało przecież żyć się lepiej. Może się okazać, iż cła lepiej działały jako groźba.


Prezydent USA Donald Trump zdecydował o rozpoczęciu wojny celnej. Od wtorku 4 lutego Trump wprowadza 25 proc. cła na towary z Kanady i Meksyku (z wyjątkiem produktów naftowych obłożonych cłem w wysokości 10 proc.), oraz dodatkowych 10 proc. cła na towary z Chin.

Co najciekawsze, Trump wprowadza najwyższe cła nie kraje rywalizujące z USA (jak Chiny), ale na swoich długoletnich sojuszników i najważniejszych partnerów. "Ukarani" cłami już zapowiedzieli działania odwetowe.

Po co te cła? Narkotyki to zasłona dymna


Oficjalnym powodem wprowadzenia ceł jest... fentanyl. Trump twierdzi (zapewne ma tu rację), iż Chiny dostarczają różnym kartelom tanie chemikalia do produkcji tego śmiertelnie niebezpiecznego narkotyku. A trafia on do USA głównie z północy i południa, więc winne są Kanada i Meksyk. Problemu fentanylu nie można oczywiście lekceważyć, tylko w zeszłym roku zabił on około 100 tysięcy Amerykanów.

Ale przemyt narkotyków nie jest prawdziwym powodem rozpoczęcia wojny celnej. Trump nie raz, nie dwa, mówił o tym, iż chce uczynić Amerykę wielką i narzekał na bilans handlowy. USA wiele towarów i produktów importują, od wielu państw więcej kupują, niż do nich sprzedają.

Wydaje się, iż Trump ma plan polegający na zachęcie do produkcji w USA. W dużym uproszczeniu: zamiast kupować niemiecki samochód z Niemiec, woli kupić niemiecki samochód pochodzący z amerykańskiej fabryki. Nie wiadomo, czy to się w ogóle może udać, bo Trump jest prędki w działaniu i nieco brakuje danych do oceny skutków jego decyzji.

Jest akcja, jest reakcja


Przypomnijmy tylko, iż Meksyk, Kanada i Chiny to najwięksi partnerzy handlowi Stanów Zjednoczonych. Odpowiadają za 40 proc. handlu zagranicznego USA. No i wiadomo już, iż ceł nie zamierzają puścić płazem i wprowadzą własne.

Premier Kanady Justin Trudeau ogłosił, iż uruchomi 25 proc. cła na towary amerykańskie wartości 155 mld dol. kanadyjskich (ok. 106,5 mld dol. amerykańskich). Nie omieszkał dodać, iż to naprawdę uderzy w gospodarkę USA. Namawia też Kanadyjczyków do spędzania wakacji w kraju i kupowaniu kanadyjskich produktów.

Prezydent Meksyku Claudia Sheinbaum także nakazała wprowadzić odwetowe cła w wysokości 25 procent. Chińczycy na razie jedynie skierowali skargę do Światowej Organizacji Handlu.

Wiadomo też, iż kolejna na liście do "ukarania" cłami jest Unia Europejska. Taktyka Trumpa jest tu dość jasna. UE jest gospodarczym rywalem USA, amerykański prezydent ma nadzieję, iż cła uderzą w różne państwa, a te z kolei będą zrywać europejską solidarność. Już teraz zresztą próbuje dyskutować różne kwestie z pojedynczymi krajami, ostentacyjnie pomijając inne oraz europejską wspólnotę.

Te działania zostały dość gwałtownie rozszyfrowane i państwa UE (z wyjątkiem Węgier) wręcz zwarły szyki, miast dać się rozgrywać osobno. Nie ma jednak wątpliwości, iż ewentualne cła na Europę nas zabolą, najwięcej do stracenia mają Niemcy. Wszak to najsilniejsza gospodarka UE.

W Stanach też się dziwią


Działania Trumpa wywołały też konsternację w jego ojczyźnie. Niby wszyscy słyszeli jego groźby, ale prawdopodobnie kilka osób brało je na poważnie. Czym innym jest grożenie cłami, czym innym ich wprowadzenie. Nie ma na przykład pewności, czy te cła zadziałają. Bo jeżeli nie, to argument ich wprowadzania w przyszłości może być więc spalony...

To trochę tak jak z Rosją, która straszy nowymi rakietami i wszyscy się boją. Ale po odpaleniu rakiet okazuje się, iż jedna nie trafiła w cel, druga została zestrzelona, a trzecia się rozpadła. O wiele skuteczniej działały jako groźba.

Drugą sprawą jest wpływ ceł na gospodarkę USA i portfele Amerykanów. Trump wprowadził cła na kraje, które dostarczają mnóstwo produktów amerykańskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu, które przywożą Amerykanom żywność i artykuły, bez których trudno będzie się obejść.

Cła są więc ciosem dla przemysłu motoryzacyjnego. Amerykańskie auta będą po prostu droższe. Droższe będą też paliwa, bo Kanada wysyła do USA sporo ropy. "Wall Street Journal" nazwał posunięcie Trumpa "najgłupszą wojną handlową w historii".

Instytut Petersona wyliczył, iż cła zaproponowane przez Trumpa będą kosztować typowe amerykańskie gospodarstwo domowe ponad 2600 dolarów rocznie. Inne organizacje wyliczyły, iż do budżetu USA wpadnie 272 mld dol. rocznie więcej. A większość tej sumy będzie pochodzić z portfeli Amerykanów, zmuszonych do płacenia więcej za auta, paliwo, żywność i ubrania.

Читать всю статью