W przededniu kolejnej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego – powracają dyskusje dotyczące zasadności i legalności tej decyzji. Powoływane są argumenty za i przeciw, padają oskarżenia oraz słowa obrony.
W szumie medialnym przebija się jednak „solidarnościowa” i „antykomunistyczna” narracja, zgodnie z którą stan wojenny wprowadzony został nielegalnie oraz stanowił wyraz zdrady narodowej. Jest oczywistym, iż działacze „Solidarności” i ich rodziny będą wspominać wprowadzenie stanu wojennego skrajnie negatywnie, a ich ówcześni antagoniści – będą próbować uzasadniać i racjonalizować decyzję podjętą przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego. W powyższym zakresie nikt nikogo nie przekona i nie w tym rzecz. Chodzi wyłącznie o ocenę opartą na prawdzie historycznej, wolną od subiektywnych opinii – tak aby pokolenia nie będące świadkami tamtych wydarzeń miały w miarę obiektywny ogląd ówczesnej sytuacji.
Mówi się, powołując na wątpliwej próby dokumenty historyczne, iż w 1981 roku nie istniało realne zagrożenie wkroczenia do Polski wojsk radzieckich (względnie wojsk Układu Warszawskiego). Argumentem ku temu było zaangażowanie związku Radzieckiego w wojnę w Afganistanie. Argument ten jest chybiony, gdyż liczebność sił radzieckich zaangażowanych w konflikt w Afganistanie wynosiła 118 000 żołnierzy, co stanowiło niewielką część sił zbrojnych ZSRR, nie mówiąc już o siłach zbrojnych Układu Warszawskiego. choćby jednak, gdyby strona radziecka faktycznie nie planowała interwencji, to z całą pewnością nie informowałaby o tym gen. Jaruzelskiego i innych przywódców partii.
Czy w takiej sytuacji można było ryzykować? Warto także pamiętać, iż w 1981 roku przywódcą ZSRR był Leonid Breżniew, który nie wahał się podjąć decyzji o zbrojnej interwencji w Czechosłowacji w 1968 roku. Ponadto przywódca ZSRR od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku stopniowo podupadał na zdrowiu, co nie wpływało na podejmowanie przez niego racjonalnych decyzji politycznych. Należy też zaznaczyć, iż jednym z najbardziej wpływowych działaczy w KPZR był wówczas zwolennik interwencji zbrojnej w Polsce Dmitrij Ustinow. Warto pamiętać również o przeprowadzanych wcześniej ćwiczeniach „Sojuz 81”, które mogły świadczyć o chęci zastosowania „wariantu siłowego”. W tej sytuacji dalsze eskalowanie konfliktu pomiędzy partią, a „Solidarnością” było stąpaniem po kruchym lodzie. Niestety, radykalne skrzydło „Solidarności” dążyło do zaognienia sporu, czego wyrazem było chociażby uchwalone podczas I Zjazdu NSZZ „Solidarność „posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”, podważające ówczesne pryncypia geopolityczne.
Dodać należy, iż od sierpnia 1980 roku następowała stopniowa eskalacja roszczeń i żądań „Solidarności”, której liderzy szantażowali władze strajkami i protestami społecznymi. Pojawiały się niemożliwe do zrealizowania żądania o charakterze ekonomicznym, a konsekwencją ich odmowy były masowe strajki, pogłębiające i tak trudną sytuacje gospodarczą. Warto pamiętać, iż decyzja o wprowadzeniu kartek na mięso i inne produkty żywnościowe, o co oskarża się w tej chwili ówczesne władze, było tak naprawdę jednym z postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego z sierpnia 1980. W konsekwencji postępowała anarchizacja życia publicznego i dalsze pogorszenie sytuacji gospodarczej kraju. Jednym z zarzutów pod adresem gen. Jaruzelskiego jest oskarżenie, iż wprowadzając stan wojenny dokonał zamachu stanu, czy też puczu wojskowego. Zaiste niemożliwym jest dokonanie zamachu stanu przeciwko samemu sobie. Tym, którzy nie pamiętają, albo nie chcą pamiętać, należy przypomnieć, iż w chwili wprowadzenia stanu wojennego gen. Wojciech Jaruzelski sprawował najwyższą władzę w państwie – był prezesem Rady Ministrów, ministrem obrony narodowej, a co najważniejsze, I sekretarzem KC PZPR. Oczywiście, decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego wiązała się z przejęciem pewnych sektorów życia publicznego przez czynniki wojskowe, jednak de facto niczego to nie zmieniało w strukturze władzy. Gen. Wojciech Jaruzelski nie zdecydował się na zmarginalizowanie PZPR jako „siły przewodniej narodu”, chociaż być może byłoby to wówczas wskazane. Dzisiejsi „antykomuniści”, którzy powtarzają brednie o rzekomej wojnie rozpętanej przez Jaruzelskiego przeciw narodowi polskiemu, nie zdają sobie sprawy z tego, iż gdyby nie stan wojenny, sytuacja Polski w 1981 roku mogłaby być podobna do tej jaka ma miejsce w tej chwili na Ukrainie, jednakowoż z tym rozróżnieniem, iż państwa zachodnie w ówczesnej sytuacji geopolitycznej prawdopodobnie nie byłyby skłonne udzielić Polsce wsparcia militarnego. Warto o tym pamiętać, pochylając się również nad tragicznymi losami ofiar stanu wojennego.
Michał Radzikowski
Myśl Polska, nr 51-52 (17-24.12.2023)