Słynący z co najmniej kontrowersyjnych wypowiedzi i zachowań europoseł Grzegorz Braun próbował dać show w Parlamencie Europejskim. Doszło do wymiany zdań, która skończyła się dla Brauna zaliczeniem dotkliwej porażki.
Na zachowanie Brauna poskarżył się portugalski eurodeputowany Sebastiao Bugalho. Ocenił, iż polityk Konfederacji próbuje grozić innym europosłom. Przewodniczący McAllister wytłumaczył, iż podejmie w stosunku do Brauna kroki dyscyplinujące.
– Ten poseł wniósł nową jakość i nową atmosferę do prac tej komisji. Najwyraźniej sprawia mu przyjemność takie zachowanie. Jedną sprawą jest to, jak ktoś się zachowuje, ale o ile czują państwo obawy, to jest to nie do przyjęcia – uznał.
Braun się oburzył i próbował zabrać głos. McAllister zapytał go, czy "ma zamiar zgłosić wniosek formalny, czy będzie dalej siać swoją propagandę".
– Chciałem sobie tylko zapisać nazwisko tego mówcy, który mnie oskarżył o to, iż jestem czyimś agentem. Teraz już to nazwisko znam – powiedział. A następnie zażądał od przewodniczącego, by ten zbadał czy w izbie są obecni obcy agenci.
Wyraźnie zdegustowany słowami Brauna przewodniczący odparł krótko.
– Tak, przedstawił pan swoje stanowisko, spasiba – wypalił. Wyraźnie zaskoczonemu Braunowi nie starczyło już sił na szukanie ciętej riposty.
Jak doszło do tej wymiany zdań?
Braun brał udział w posiedzeniu komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego dotyczącym sytuacji w Ukrainie. Obrady prowadził niemiecki deputowany David McAllister. Braun twierdził, iż w przypadku ukraińskich władz mamy do czynienia z "reżimem skorumpowanym i zabójczym wobec własnych ludzi".
Jego słowa ostro ocenił czeski eurodeputowany Ondrej Kolar.
– Domyślam się, iż otrzymuje pan wyraźne rozkazy albo z Petersburga, albo prosto z Kremla, więc nie jestem bardzo zaskoczony – mówił. Na zakończenie posiedzenia McAllister podziękował przedstawicielom ukraińskich władz za wzięcie udziału w obradach. Dodał, iż Braun już "na pewno głosu nie dostanie".
Na uwagę jednego z eurodeputowanych, iż poseł Braun grozi innym obecnym w izbie, przewodniczący zapowiedział, iż "w obliczu dzisiejszego incydentu będą podjęte działania następcze".
– Dodam jeszcze, iż pan chce po prostu zwrócić na siebie uwagę. Zdecydowałem nie dyskutować z panem dalej. Pan się będzie zachowywał, tak jak się pan zachowuje i tak naprawdę ośmiesza się pan, ale to jest pańska sprawa, pański wybór. Natomiast zadbam o to, aby nie groził pan nikomu w tej izbie – dorzucił jeszcze David McAllister.
Sposób w jaki przewodniczący zgasił zapędy Brauna, budzi duże zainteresowanie w Polsce. Nagrania z Braunem robią sporą furorę. W komentarzach przewija się słowo "zaoranie" oraz uciecha z faktu, iż "Braun w końcu usłyszał słowa w ojczystym języku".
Przypomnijmy, iż nie były to jedyny wybryk Brauna w europarlamencie. Dał się poznać już podczas swojego pierwszego wystąpienia. 42 sekundy – dokładnie tyle ono trwało . A konkretnie tyle czasu wytrzymała sala plenarna, by wysłuchiwać jego "pytań" o wojnę w Ukrainie. Za pierwszym razem mikrofon polityka Konfederacji został wyciszony, za drugim jego wypowiedź próbowano przerwać.