Скучный спор гигантов. Но немецкая политика кипит так, как не было уже давно.

natemat.pl 4 часы назад
Debata kanclerza Olafa Scholza z SPD z jego chadeckim rywalem Friedrichem Merzem nieco przyćmiła telewizyjne występy pozostałych kandydatów na kanclerza Niemiec i liderów mniejszych partii.


Nie tylko Olaf Scholz i Friedrich Merz pretendują do urzędu kanclerza Niemiec przed wyborami do Bundestagu 23 lutego. Swoich kandydatów na tę najwyższą funkcję wystawili także Zieloni i populistyczno-prawicowa AfD.

Robert Habeck z Zielonych, dotychczas wicekanclerz Niemiec i minister gospodarki, mówił w poniedziałek (10.02.2025) w programie telewizji ZDF, iż chce zostać "kanclerzem federacji" (szefa niemieckiego rządu określa się mianem kanclerza federalnego – red.). Chciałby dzięki argumentów zjednoczyć polityczne centrum przeciwko skrajnościom.

Żąda on jasnego odcięcia się od prawicowych ekstremistów i populistów. Jego zdaniem błędem jest "ujadanie, szczekanie i pogoń za populistami". Jego zdaniem bawarska chadecja CSU nie zdołała w ten sposób powstrzymać wzrostu popularności dla AfD.

Za słaby wzrost gospodarczy w Niemczech Habeck obwinił m.in. zbyt restrykcyjną politykę finansową liberalnej FDP, która należała do trójpartyjnej koalicji z SPD i Zielonymi do jej rozpadu jesienią. Przyznał się też do własnych błędów, np. w sprawie tzw. ustawy grzewczej. Rząd powinien był zrobić więcej dla ograniczenia biurokracji w Niemczech czy w sprawie integracji ludzi na rynku pracy.

Problemem są też możliwości inwestowania w Niemczech, gdzie obciążania podatkowe są większe niż w europejskim sąsiedztwie. Zieloni, podobnie jak SPD, opowiadają się za poluzowaniem kotwicy budżetowej, ograniczającej możliwości zaciągania długów przez państwo. Chadecja i FDP są przeciw.

W sprawie polityki migracyjnej Habeck stoi na przeciwległym biegunie niż lider chadeków Friedrich Merz. Propozycja zamknięcia granic godziłaby, jego zdaniem, w solidarność europejską, na której Niemcy polegają w innych dziedzinach. W ocenie polityka Zielonych problemem nie jest możliwość imigracji członków rodzin uchodźców, co ukrócić chce Merz, ale ich niewystarczająca integracja.

Ważne jest, by ludzie, którzy przybywają do Niemiec, znaleźli prace, przekonywał. Jego zdaniem jest to inwestycja w przyszłość, podobnie jak edukacja. Według sondaży Zieloni mogą liczyć na około 15 procent głosów w wyborach do Bundestagu.

AfD chce podwoić stan posiadania


W telewizji ZDF pojawiła się także Alice Weidel, kandydatka AfD na kanclerza Niemiec. Początkowo planowana wspólna debata z Habeckiem nie doszła do skutku, bo nie chciał tego polityk Zielonych. Nie przyjęto też propozycji Weidel, by mogła dołączyć do pojedynku Merz-Scholz. W audycji ZDF Alice Weidel wyraziła przekonanie, iż jej partia osiągnie w wyborach "bardzo dobry wynik" i podwoi swój stan posiadania w Bundestagu. Sondaże dają AfD około 21 proc. poparcia.

– Życzylibyśmy sobie, muszę to powiedzieć otwarcie, byśmy mieli 25 procent miejsc w Bundestagu, ponieważ wówczas moglibyśmy samodzielnie inicjować komisje śledcze – powiedziała polityk AfD. Jako przykłady podała komisje śledczą do zbadania polityki w czasie pandemii koronawirusa, wysadzenia gazociągu Nord Stream czy afery cum-ex dotyczącej oszustw podatkowych.

Liderka AfD przedstawiła też założenia "obywatelskiej polityki podatkowej" swojej partii. Przewiduje ona obniżki podatków, niższe składki na ubezpieczenie społeczne, znacznie wyższe emerytury i tak zwaną pensję wychowawczą, w tym dla dziadków. Weidel przyznała, iż byłoby to kosztowne, ale jej zdaniem to nie problem. Uważa ona, iż państwo ma wystarczające dochody, ale pieniądze są wydawane na niewłaściwe cele.

AfD obcięłaby fundusze na politykę klimatyczną i "pomoc socjalną dla obcokrajowców". Na jej propozycjach mają skorzystać "płacący podatki niemieccy obywatele". Zamiast stawiać na nieuregulowaną imigrację, należałoby stworzyć zachęty dla niemieckich rodzin, by chciały mieć więcej dzieci, oceniła liderka AfD.

Alice Weidel jest otwarta na koalicję z chadecją i chwali propozycje Friedricha Merza w sprawie zaostrzenia polityki migracyjnej. Merz, tak jak inne demokratyczne partie, wyklucza współpracę z AfD, którą niemiecki kontrwywiad uznane za częściowo skrajnie prawicową.

Na granicy progu wyborczego


AfD i Zieloni na pewno dostaną się do Bundestagu. Obawy, czy uda się przekroczyć 5-procentowy próg wyborczy mają Lewica, liberalna FDP i Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW), który powstał z rozłamu Lewicy ponad rok temu. Przedstawiciele tych ugrupowań spotkali się na debacie w programie "Hart aber fair" telewizji publicznej ARD.

Dołączyła do nich także polityk bawarskiej chadecji CSU Dorothee Baer, której partia startuje w koalicji z chadecka CDU i na pewno zasiądzie w przyszłym parlamencie. Jak komentuje ARD, dyskusja w tym składzie była dużo bardziej gorąca, niż debata gigantów Scholza i Merza.

Lewica i BSW chcą podatków dla najzamożniejszych, choć różnie to sobie wyobrażają. CSU i FDP są zdecydowanie przeciwne. Chcą premiować wyniki i ostrzegają, iż wysokie podatki wypchną firmy z Niemiec. Zdaniem czołowego kandydata Lewicy Jana van Akena miliarderów nie powinno być co do zasady.

Oskarżył on też pozostałe partie o bezduszność, ponieważ kojarzą zasiłek obywatelski z lenistwem i niechęcią do pracy. Lider FDP Christian Lindner uznał, iż to "hasła dla lewicowej klienteli". Z kolei była komunistka Sahra Wagenknecht opowiedziała się za sankcjami dla osób odmawiających pracy i pobierających zasiłek obywatelski, co spotkało się z dezaprobatą polityka Lewicy.

Całkowicie odosobniona Wagenknecht była w swojej opinii co do wojny w Ukrainie i możliwości jej zakończenia. Uznała, iż jedyną drogą są negocjacje, które zresztą – jej zdaniem – były możliwe już dużo wcześniej. Wskazała na inicjatywę pokojową Chin i Brazylii z zeszłego roku. Plan ten został określony przez Kijów jako "destrukcyjny" dla Ukrainy. Pozostali uczestnicy debaty sprzeciwili się "dyktatowi pokojowemu". – Putin nie poprzestanie na Ukrainie, jeżeli osiągnie sukces – przestrzegła Dorothee Baer z CSU.

Opracowanie: Anna Widzyk


Читать всю статью