Chiny i Rosja nie są jedynymi krajami, które otrzymują "przepustkę" od jemeńskich rebeliantów Huti, ale Arabia Saudyjska również eksportuje ropę naftową przez Morze Czerwone, jak w zupełnie normalnych czasach (no, prawie).
W momencie, gdy szczególnie zachodnie i wszystkie statki powiązane z Izraelem są celem ataków rakietowych i dronów z Jemenu, szef działu rafinacji, handlu ropą i marketingu Aramco, Mohammed Al Qahtani, potwierdził Bloombergowi: "Poruszamy się po Morzu Czerwonym z naszymi ładunkami ropy i produktów". Dodał, iż ryzyko pozostaje "możliwe do opanowania".
Jak już pisaliśmy, większość największych tankowców i kontenerowców wstrzymała tranzyt przez Morze Czerwone, decydując się na znacznie dłuższą podróż wokół Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce. zwykle dodaje to około 1 miliona dolarów do całkowitego rachunku za transport tankowca, jak pokazują dane LSEG Shipping Research.
Analiza Bloomberga pokazuje, iż choćby w tym momencie, w którym amerykańskie okręty wojenne znajdują się pod ostrzałem, tranzyt Arabii Saudyjskiej przez ten istotny szlak wodny jest żywy i ma się dobrze:
W pierwszej połowie stycznia Aramco wysłało na północ do Europy tyle samo ropy naftowej ze swojego terminalu na Morzu Czerwonym w Janbu, co w całym poprzednim miesiącu, wynika z danych śledzenia statków zebranych przez Bloomberga.
"Daje nam to również ogromny dostęp i opcjonalność" – powiedział Qahtani. "Oceniamy to niemal codziennie".
Mimo to, podobnie jak reszta branży, Aramco musi radzić sobie z mniejszą liczbą statków chętnych do wypłynięcia na Morze Czerwone i wyższymi kosztami ubezpieczenia.
W tym, co bez wątpienia miało być zniewagą dla przyjaznych Izraelowi zachodnich sojuszników, powiązani z Iranem Huti ponad tydzień temu oświadczyli, iż statki pod chińską i rosyjską banderą lub będące własnością nie będą atakowane na Morzu Czerwonym.
19 stycznia wysoki rangą przedstawiciel Huti, Mohammed al-Bukhaiti, wymienił z nazwy tych amerykańskich rywali w wywiadzie dla rosyjskiego dziennika "Izwiestia". "Jeśli chodzi o wszystkie inne kraje, w tym Rosję i Chiny, ich żegluga w regionie nie jest zagrożona" – powiedział, zastrzegając, iż pozostanie to w mocy tak długo, jak długo nie będą one powiązane z Izraelem lub jego zwolennikami.
Niektóre z tych statków, które do tej pory zostały zaatakowane, mają powiązania z dziesiątkami krajów, które niekoniecznie popierają izraelski atak na Gazę (choć te statki mogły zmierzać w kierunku izraelskich portów), ale statki z rosyjskimi lub chińskimi właścicielami lub głębokimi powiązaniami nie zostały jeszcze zaatakowane.
Amerykańsko-brytyjska koalicja patrolująca Morze Czerwone przeprowadziła w tym momencie co najmniej osiem lub dziewięć znaczących nalotów na pozycje Huti, ale wydaje się, iż to tylko pogłębiło determinację Huti.
Jeśli chodzi o Rosję i Chiny, to były one pierwszymi wśród potężnych rywali Waszyngtonu, którzy krytykowali masowe bombardowania Strefy Gazy przez Izrael. Oba kraje mają bliskie związki z Iranem, a także z Syrią Assada, a Chiny są zajęte podpisywaniem wielomiliardowych umów infrastrukturalnych i energetycznych z Irakiem. Oczywiście, te "niepokorne" kraje (Syria i Iran) są również objęte sankcjami USA.
Iran i Arabia Saudyjska niedawno zbliżyły się i nawiązały stosunki dyplomatyczne, co być może wyjaśnia, dlaczego Rijad dostaje teraz "wolną rękę".
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/