Прежде чем грянет гром. Свобода – лекарство от любого фундаментализма

news.5v.pl 20 часы назад

W Niemczech panuje niezadowolenie i niepewność. Współrzędne zmieniają się w niepokojącym tempie. Lewicowi politycy i dziennikarze próbują utrzymać kraj na kursie, który ewidentnie nie działa. Czyniąc to, przyczyniają się do tego, iż Niemcy stają się prawicowe w sposób, który nie ma już nic wspólnego z moim rozumieniem liberalizmu i obywatelskości.

W swojej powieści „Czarodziejska góra”, opublikowanej 100 lat temu, niemiecki pisarz Thomas Mann napisał rozdział zatytułowany „Wielkie rozdrażnienie”. Opisuje on polaryzację i eskalację konfliktów i metaforycznie odnosi się do wybuchu I wojny światowej. To „wielkie rozdrażnienie” panuje również teraz. Są ku temu powody.

Niemcy już nie funkcjonują. Gospodarka chwieje się i jest w recesji. Miejsca pracy są redukowane lub przenoszone za granicę. Jednocześnie coraz więcej Niemców chce pracować coraz mniej i coraz częściej choruje. Nauczyciele w szkołach kapitulują. Na ulicach wykrzykiwane są antyżydowskie hasła. Islamscy terroryści dopuszczają się aktów przemocy i nie są deportowani.

W porównaniu z korzyściami, wynagrodzenie za wczesne wstawanie nie jest tego warte. Pociągi nie jeżdżą na czas. Samoloty są coraz częściej odwoływane. Zawalają się mosty. W przypadku ataku mamy tylko amunicję na kilka dni. Niektóre z naszych bunkrów są nieużywane, a inne zgniłe. A jeżeli wezwiesz karetkę pogotowia lub straż pożarną w nagłym wypadku, coraz częściej będziesz musiał czekać. Dla mnie jest to najbardziej niepokojący symbol: kiedy choćby ostatnia deska ratunku nie działa już niezawodnie, wtedy naprawdę jest alarm. Zaufanie do naszych systemów i instytucji topnieje dziś jak kostki lodu wśród gorąca.

Hannes P. Albert/dpa / PAP

Sahra Wagenknecht na konferencji BSW w Bonn, 12 stycznia 2025 r.

Skrajności polityczne korzystają z tego nastroju. Weekendowe konferencje partii AfD i BSW pokazały to szokująco wyraźnie. Ton wielu wygłoszonych tam przemówień jest nieprzyjemny. Znaczna część treści również.

Wściekli politycy z lewej i prawej strony, AfD, BSW i Lewica oferują proste rozwiązania. Podsycają (uzasadniony) gniew i (zrozumiały) strach. Przedstawiają prosty obraz wroga. Wzbudzają zazdrość i niechęć. Polemizują z egzystencjalnymi sojuszami, takimi jak NATO czy UE. Trywializują dyktatury w Rosji, Chinach i niesprawiedliwych państwach islamskich. Działają w tonie demagogii i nietolerancji, który nie rozwiązuje problemów, a jedynie wykorzystuje je do przyciągnięcia uwagi. W ten sposób podważają to, co od 1945 r. podtrzymywało nasz kraj i tak często chroniło nas przed nami samymi: rządy prawa.

Kiedy dobro zostało uznane za zło

W ostatnich latach wiele mediów próbowało odwrócić uwagę od demagogów, uczynić ich argumenty tabu i stłumić niepożądane fakty. Wielokrotnie uznawano, iż dobre rzeczy są złe tylko dlatego, iż mówili je niewłaściwi ludzie. To nie zadziałało. Przyniosło efekt odwrotny do zamierzonego.

Po pierwsze, dziennikarze nie definiują już, co i kto przyciąga uwagę. Jest to definiowane przez samych obywateli w mediach społecznościowych, na Telegramie i w jeszcze innych miejscach. Po drugie, dało to początek legendom o męczennikach, które heroizują rzekomo zmarginalizowanych. Po trzecie, bohaterowie prostych rozwiązań nigdy nie muszą w ten sposób stawiać czoła rzeczywistości dobrych kontrargumentów. W wygodnej niszy zmarginalizowanych słabeuszy mogą odnosić niezakłócone sukcesy jako znający się na rzeczy i reprezentujący przyszłość ludzkości.

Rezultatem jest kryzys zaufania. Opinia publiczna się odwraca. Zaufanie spada nie tylko do przedstawicieli politycznych partii o ugruntowanej pozycji, ale także do samego dziennikarstwa. Coraz więcej wściekłych polityków marzy już o społeczeństwie bez niezależnego i krytycznego dziennikarstwa. jeżeli tego nie chcemy, musimy przede wszystkim sami pomóc odbudować zaufanie do dziennikarstwa.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Axel Springer stoi przede wszystkim po stronie wolności. A więc także po stronie wolności słowa. Obejmuje to również słuchanie argumentów, które uważasz za błędne. O ile nie naruszają one prawa. Dziennikarze, którzy uosabiają wartości naszej firmy, tolerują i omawiają opinie tych, którzy myślą inaczej. Piszą o tym, co jest, a nie o tym, co powinno być. Nazywają problemy i nie przemilczają ich. Nasza zasada brzmi: dociekanie i fakty zajmują centralne miejsce. Potem przychodzą opinie. Podstawą naszych wewnętrznych i publicznych dyskusji jest zasada: zgadzamy się nie zgadzać. To jest wolność.

Jednak wolność nie oznacza samowoli. Wolność nie jest wymówką dla obojętności, jeżeli chodzi o zajęcie stanowiska. Główne cele programowe AfD, BSW i Lewicy są przeciwieństwem tego, co reprezentuje Axel Springer. Opowiadamy się za gospodarką rynkową i konkurencją, za własnością i wydajnością. Opowiadamy się za architekturą bezpieczeństwa NATO i sojuszu transatlantyckiego (niezależnie od tego, kto jest w tej chwili prezydentem i, nawiasem mówiąc, zwłaszcza gdy zainteresowanie europejskimi partnerami po drugiej stronie Atlantyku spada).

Prawo Izraela do istnienia i prawo do samoobrony są dla nas tak samo niepodlegające negocjacjom, jak nasze głębokie przekonanie, iż każda forma prawicowego, lewicowego lub islamistycznego antysemityzmu musi być zwalczana. Ponadto wyraźnie dystansujemy się od autokratycznych reżimów, które lekceważą granice suwerennych państw, depczą prawa człowieka i są nietolerancyjne wobec innych (innych poglądów, innych religii, być może innych stylów życia osób tej samej płci).

Nasza niechęć do skrajności i radykalności zawsze ma zastosowanie

Dlatego uważamy za niebezpieczne partie i ruchy aktywistyczne, które zagrażają fundamentom naszej gospodarki rynkowej, które kwestionują sojusz transatlantycki, które trywializują wojowniczą agresję, które zacierają granice uzasadnionej krytyki izraelskiego rządu z antysemicką niechęcią i w których trafna krytyka nieudanej polityki migracyjnej zamienia się w nagą ksenofobię.

Ta niechęć do skrajności i radykalizmu zawsze ma zastosowanie, niezależnie od dobrych intencji, o które się walczy — czy to dla lewicowych, czy prawicowych fantazji o odkupieniu, czy to dla stabilnego klimatu, czy przeciwko rasizmowi. Fundamentalizm jest dla nas w Axel Springer zawsze podejrzany. W naszej pracy podążamy za myślą przypisywaną Wolterowi: „Nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił twego prawa do ich głoszenia”.

Mając to na uwadze, będziemy przez cały czas zdecydowanie otwierać przestrzeń tego, co można powiedzieć. Będziemy również kwestionować tych, których opinie i światopoglądy nam się nie podobają i pozwolimy im się wypowiedzieć. Przede wszystkim będziemy wytrwale badać i publikować fakty, które wychodzą na jaw, niezależnie od tego, komu przynoszą one korzyści, a komu szkodzą. Ponieważ ufamy, iż nasi czytelnicy wyrobią sobie własne opinie na podstawie tych informacji.

Abraham Pisarek / PAP

Thomas Mann w 1955 r.

W „Czarodziejskiej górze” Mann napisał: „Cóż to się działo? Co wisiało w powietrzu? — Kłótliwość. Rozdrażnienie dochodzące do punktu szczytowego. Niewypowiedziana niecierpliwość. Ogólna skłonność do zjadliwych sprzeczek, wybuchów wściekłości, choćby do bijatyk. Co dnia zrywały się między jednostkami i całymi grupami zajadłe spory, obsypywano się nawzajem wyzwiskami, a najbardziej znamienny był fakt, iż osoby nie zainteresowane, zamiast odczuwać wstręt do uczestników kłótni lub chęć pogodzenia poróżnionych stron, uczuciowo brały udział w zatargach i same dawały się porywać w wir ogólnego podniecenia. Ludzie bledli i drżeli na całym ciele” (tłum. J. Łukowski).

Kolejny rozdział powieści nosi tytuł „Grom”.

Читать всю статью