– Mamy rzeczywiście cały czas problem na granicy polsko-białoruskiej. Dzisiaj mieliśmy 115 prób przejścia, z czego 98 proc. zostało zatrzymanych – opowiadał w piątek w Radiu Zet wiceminister Spraw Wewnętrznych i Administracji Maciej Duszczyk.
Na granicy został zamontowany cały system kamer, których obiektywy są też skierowane na stronę białoruską, co "pozwala strażnikom dużo wcześniej reagować na próby nielegalnego przekroczenia granicy".
Groźny incydent na granicy polsko-białoruskiej. Jest jeden ranny
Mimo tego groźnych interwencji nie brakuje. Duszczyk otrzymał od służb informację, iż minionej nocy sześciu Afgańczyków próbowało przejść przez rzekę na granicy. – Stan wody jest tam bardzo, bardzo niski – dodał. Zanim jednak przedostali się na polską stronę, nasi strażnicy już byli na miejscu. Wtedy ze strony cudzoziemców pojawiła się agresja.
– Jeden ze strażników został lekko ranny. Na szczęście nic tam się nie stało [...] Ale ta sytuacja pokazuje to, iż presja migracyjna z tamtej strony, ta instrumentalizacja, czy tak zwana weaponizacja migracji, cały czas następuje – przyznał wiceminister. Dodajmy, iż ranny mężczyzna miał zostać trafiony w oko. O sprawie poinformował też TVN. Okazało się, iż ranny nie został funkcjonariusz SG, tylko żołnierz.
– Jeden z Afgańczyków w trakcie zatrzymania uderzył żołnierza łokciem w oko. Żołnierz trafił do szpitala. Nic poważnego mu się nie stało. Wrócił już do szyku – wyjaśnił major Błażej Łukaszewski, rzecznik operacji Bezpieczne Podlasie.