prawda o tzw. „niezależności” banków centralnych peryferyjnego kapitalizmu
W poprzednich artykułach z cyklu „Panorama Banków Centralnych” mówiłem głównie o tych bankach centralnych, które znajdują się na szczycie światowej piramidy hierarchicznej. Są to, mówiąc w przenośni, Banki Centralne „złotego miliarda”. Ale przeważająca większość Banków Centralnych znajduje się w środkowej części lub u podstawy tej piramidy. Można je nazwać bankami centralnymi peryferyjnego kapitalizmu. W poprzednim artykule uwzględniłem jeden bank centralny z tej grupy – Bank Centralny Republiki Turcji.
Jak możemy zdefiniować banki centralne peryferyjnego kapitalizmu? – Są to instytucje silnie powiązane z walutami Banków Centralnych, które emitują waluty światowe. Często takie banki centralne peryferyjnego kapitalizmu nazywane są „kierownictwami walutowymi” lub „radami walutowymi”. A waluty, z którymi są powiązane, nazywane są „kotwicą”. Przykładowo trzy republiki bałtyckie, które uzyskały niepodległość po upadku ZSRR (Estonia, Łotwa, Litwa) do końca ubiegłego wieku były powiązane z marką niemiecką, a następnie z euro. I ten powróz zniknął po tym, jak porzuciły swoje waluty narodowe na rzecz euro: Estonia – od korony (w 2010 r.), Łotwa – od łata (w 2014 r.), Litwa – od lita (w 2014 r.).
Na przykład dzisiaj Bułgaria ma walutę krajową, lew, który jest również powiązany z marką niemiecką, a od 2002 r. z euro. Władze Bułgarii marzą o tym, kiedy podobnie jak republiki bałtyckie będą mogły całkowicie porzucić lewa i przejść na euro. Jednak jak dotąd Bruksela i Frankfurt nad Menem (siedziba EBC) nie są gotowe przyjąć Bułgarii w swoje objęcie walutowe.
Wiele innych banków centralnych jest w tej samej sytuacji. Na przykład Urząd Monetarny Bermudów od 1915 r. utrzymuje swoją walutę powiązaną z dolarem amerykańskim. Władze monetarne Hongkongu powiązały swoją walutę (dolar hongkoński) z dolarem amerykańskim od 1983 r. Od 1914 roku Rada Monetarna Gibraltaru powiązała swoją walutę (funt gibraltarski) z funtem brytyjskim. Brunei powiązało swoją walutę z dolarem singapurskim od 1938 r. itd.
Wiele banków centralnych przywiązuje swoje waluty do „kotwicy” nie w postaci stałego kursu, ale w bardziej miękki sposób, w ramach niewielkich odchyleń (system stóp stabilizowanych, kurs stały z możliwością korekty itp.).
Jak już pisałem, wiele państw porzuciło swoje waluty krajowe, ale jednocześnie zachowało swoje krajowe banki centralne. Tym samym dość duże kraje, takie jak Ekwador, Panama, Salwador i Zambia całkowicie przestawiły się na używanie dolara amerykańskiego. I wszyscy przez cały czas mają banki centralne. Można bez przesady stwierdzić, iż te banki centralne są oddziałami amerykańskiego Systemu Rezerwy Federalnej. Stanowią swego rodzaju „kantory walutowe” w krajach peryferyjnego kapitalizmu.
Banki centralne zlokalizowane u podstawy globalnej piramidy banków centralnych są w taki czy inny sposób kontrolowane przez grupę banków centralnych znajdujących się na szczycie piramidy. Są to Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych, EBC, Bank Anglii, Bank Japonii i kilka innych banków centralnych. W pierwszym przybliżeniu są to banki centralne z grupy G-10. O tej grupie, która powstała w 1962 roku, już pisałem. Następnie w Paryżu podpisano Ogólne Porozumienie w sprawie Pożyczek (General Agreements to Borrow- GAB). Sygnatariuszami było dziesięć państw członkowskich Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW): Belgia, Kanada, Francja, Włochy, Japonia, Holandia, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Szwecja i Niemcy. Nieco później porozumienie podpisała także Szwajcaria. w tej chwili jest 11 sygnatariuszy, ale grupa przez cały czas nosi nazwę G-10. Istnieją oznaki, iż banki centralne grupy G-10 tworzą kartel, który pomaga im zachować specjalny status ich walut.
Ale banki centralne zlokalizowane poza określonym kartelem zmuszone są do desperackiej walki o zapewnienie mniej lub bardziej stabilnego kursu wymiany swoich walut i ogólnej stabilności finansowej. Co więcej, zgodnie z niepisanymi zasadami Konsensusu Waszyngtońskiego, rządy, a w ogóle państwa, pod których jurysdykcją podlegają takie banki centralne, nie mają prawa wkraczać w „niezależność” tych instytucji. A także chronić swoje gospodarki poprzez wprowadzenie wszelkich ograniczeń i zakazów w transgranicznym przepływie towarów, kapitału i waluty. Aby banki centralne nie stały się prawdziwie suwerennymi instytucjami, „władcy pieniądza” (w których rękach znajduje się Rezerwa Federalna USA i inne banki centralne z grupy G-10) tworzą „piąte kolumny” w krajach peryferyjnego kapitalizmu (w legislacyjnej , wykonawczej i sądowniczej gałęziach władzy). Trudną sytuację, w jakiej znajdują się takie banki centralne, można zilustrować kilkoma przykładami.
Na przełomie pierwszej i drugiej dekady naszego stulecia ówczesna prezydent Argentyny Cristina Fernandez de Kirchner podjęła próbę przejęcia kontroli nad bankiem centralnym kraju i wykorzystania go w interesie rozwoju gospodarczego kraju. W szczególności Kirchner zdecydowała się wykorzystać rezerwy walutowe Banku Centralnego na spłatę zadłużenia zagranicznego kraju. Na początku 2010 roku zewnętrzny dług publiczny kraju wynosił około 13 miliardów dolarów, a międzynarodowe rezerwy Banku Centralnego wynosiły 48 miliardów dolarów. Tak dużą wielkość rezerw walutowych tłumaczy się faktem, iż Argentynie jeszcze w latach 90 ubiegłego wieku Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który jak wiadomo działa w interesie międzynarodówki finansowej, narzucił model emisji monetarnej zwany „zarządzaniem walutą”.
Prezydent Argentyny zdecydowała się przejąć około 1/7 międzynarodowych rezerw Banku Centralnego (6,6 miliarda dolarów) na spłatę zewnętrznego długu publicznego. Z ekonomicznego punktu widzenia było to całkowicie słuszne, ponieważ Międzynarodowe rezerwy Banku Centralnego zapewniały czysto symboliczne zyski: od 0,5 do 1,0 procent rocznie. Argentynie zaoferowano pożyczki na poziomie 14-15% na rynku międzynarodowym. Gdyby długi rządowe zostały pokryte pożyczkami zewnętrznymi, kraj stałby się w coraz większym stopniu zależny od globalnych lichwiarzy. Wykorzystując rezerwy Banku Centralnego, Argentyna mogłaby w krótkim czasie całkowicie pozbyć się zależności od zadłużenia zagranicznego. Nietrudno sobie wyobrazić, jak „międzynarodówka finansowa” zareagowała na taką próbę odważnej kobiety. Reakcję tę wyraził ówczesny prezes Argentyńskiego Banku Centralnego Martin Redrado, który odmówił wykonania poleceń Kirchnera. W odpowiedzi prezydent kraju podpisała dekret o odwołaniu Redrado. Nawiasem mówiąc, aby dekret prezydencki wszedł w życie, musi zostać zatwierdzony przez wszystkich ministrów rządu kraju. Wszyscy ministrowie umieścili na dokumencie swoje podpisy. Niemniej jednak Redrado złożył pozew w sądzie w Buenos Aires i po kilku dniach (10 stycznia 2010, co za skuteczność!) argentyńska Temida unieważniła dekret prezydenta kraju. Konkretnie sędzia Sarmiento, która przewodniczyła sprawie, uzasadniała swoją decyzję stwierdzeniem, iż „prezydent nie ma uprawnień do decydowania o dymisji szefa Banku Centralnego”.
Co zaskakujące, sąd nie tylko zdecydował o przywróceniu Redrado na stanowisko prezesa Banku Centralnego, ale także zażądał uchylenia decyzji prezydenta Argentyny o wykorzystaniu międzynarodowych rezerw Banku Centralnego na spłatę długu kraju. Wskazując, iż taka decyzja wymaga dyskusji i głosowania w obu izbach parlamentu. Warto zauważyć, iż kolejna sesja parlamentu miała odbyć się dopiero w marcu, a spłaty długu trzeba było dokonać już na początku 2010 roku.
Ostatecznie, po zaangażowaniu parlamentu w rozwiązanie tej kwestii, na początku następnego miesiąca prezes Narodowego Banku Polskiego Martin Redrado został zwolniony. Podtrzymano jednak decyzję o zakazie korzystania z międzynarodowych rezerw Banku Centralnego. Warto zauważyć, iż w styczniu 2010 roku decyzją sądu w Nowym Jorku konta Narodowego Banku Argentyny w bankach amerykańskich zostały zamrożone. Decyzja została podjęta na podstawie roszczeń wierzycieli posiadających dług zagraniczny Argentyny. Formalnie decyzja nowojorskiego sądu nie miała związku z decyzją Kirchner. Jednak eksperci doskonale znający „reguły gry” obowiązujące w globalnym systemie finansowym uważają, iż było to swego rodzaju ostrzeżenie ze strony międzynarodówki finansowej skierowane do prezydenta Argentyny. Uważam, iż było to przypomnieniem tym krajom, iż międzynarodówka finansowa zobowiązała się do gromadzenia rezerw walutowych i drukowania swoich „krajowych” banknotów wyłącznie na odwrocie kartek papieru zwanych „dolarem” lub „euro”.
Jednak na tym historia się nie zakończyła. Kobieta-prezydent nie chciała pójść za przykładem globalnej mafii finansowej. 1 marca 2010 roku Christina Kirchner podpisała dekret o utworzeniu specjalnego Funduszu Spłat Długów, który był zasilany z wolnych rezerw złota i walutowych Banku Centralnego (4,382 miliarda dolarów). Krajowe prawo nadzwyczajne umożliwiło zalegalizowanie tego programu. W pierwszej połowie 2010 roku ze środków utworzonego Funduszu wydano 1,604 mln dolarów na spłatę zobowiązań rządowych wobec prywatnych wierzycieli, a 766 mln dolarów na rzecz międzynarodowych instytucji finansowych. Na koniec pierwszej połowy 2010 roku argentyńskiemu kierownictwu udało się uregulować dużą część starego długu publicznego, który powstał w okresie niewypłacalności (na początku dekady).
Oczywiście walka, aby prezydent Argentyny wykorzystał bank centralny jako instrument rozwoju narodowego, spotyka się z wściekłym sprzeciwem ze strony agentów międzynarodówki finansowej. Christina Kirchner stworzyła precedens nie do przyjęcia z punktu widzenia „posiadaczy pieniędzy”. Od tej historii z Centralnym Bankiem Argentyny minęło już półtorej dekady, ale kobieta przez cały czas jest ofiarą ciągłych gróźb i prześladowań.
Ale oto historia Centralnego Banku Węgier, która rozpoczęła się mniej więcej w tym samym czasie, co historia Centralnego Banku Argentyny. Wiosną 2010 roku na Węgrzech zdecydowane zwycięstwo odnieśli ci, których światowe media określiły jako „siły nacjonalistyczne”. Koalicja pod przewodnictwem Fideszu zdobyła dwie trzecie mandatów w parlamencie. Dużym zaskoczeniem dla Zachodu było ogłoszenie przez koalicję odmowy kontynuowania dotychczasowego kursu, który część koalicyjnych polityków trafnie nazywała „dożywieniem przez kraj” zagranicznych inwestorów. Nowy rząd przeszedł od słów do czynów. Już latem 2010 roku nowy premier Węgier Viktor Orban wypowiedział się przeciwko nakazom MFW: odmówił zastosowania się do żądania Funduszu dotyczące cięć wydatków budżetowych, ubożenia większości ludności kraju i wprowadzenia, wbrew zaleceniom MFW, dodatkowego podatku nałożonego na sektor bankowy, próbując wzmocnić gospodarkę kosztem tych, którzy najbardziej na tym korzystają . Ale to nie te akcje są najważniejszą działalnością wywrotową (pamiętajcie, iż np. w Unii Europejskiej niektóre kraje, zwłaszcza z południa Europy, również odmawiają cięć wydatków budżetowych, ograniczania praw socjalnych pracowników itp.).
Co najważniejsze: w ostatnich dniach 2011 roku doszło do zmiany przepisów regulujących status węgierskiego banku centralnego. MFW i UE natychmiast uznały to za próbę podporządkowania przez rząd Orbana Banku Centralnego – „Węgierskiego Banku Narodowego” (MNB) państwu węgierskiemu, pozbawiając go w ten sposób osławionej „niezależności”. A to jest bezpośrednie zagrożenie, iż kraj może wymknąć się spod kontroli międzynarodówki finansowej. Oto kilka szczegółów prawa. Ono przewiduje stanowisko jeszcze jednego wiceprezesa szefa Narodowego Banku, powoływanego przez szefa rządu. Rada Walutowa zostaje zwiększona z 7 do 9 członków. Jej członkowie wybierani są przez parlament. Teraz należy wybrać ponownie budzącego zastrzeżenia dyrektora MNB. A kandydaturę na szefa MNB premier przedstawi prezydentowi kraju.
Kilka dni po przyjęciu „wywrotowych” nowelizacji ustawy o banku centralnym weszła w życie nowa konstytucja Węgier (od 1 stycznia 2012 r.). Wyraźnie nie współgrało to z koncepcją Unii Europejskiej dotyczącą „uniwersalnych wartości ludzkich”. Ustawa Zasadnicza stanowiła zatem, iż naród węgierski łączy „Bóg i chrześcijaństwo”. Uwaga – nie banki i rynek, nie „wartości demokratyczne”, ale ideały chrześcijaństwa. Ponadto Ustawa Zasadnicza potwierdziła kontrolę Banku Centralnego przez rząd kraju. Nawiasem mówiąc, Ustawa Zasadnicza ustaliła, iż walutą krajową kraju jest forint. A decyzję o ewentualnym przejściu na euro może podjąć specjalna większość parlamentarna. Inicjatywy legislacyjne Viktora Orbana uczyniły go bohaterem wśród większości swoich rodaków. Poza Węgrami zaczęto nazywać premiera „Hugo Chavezem Europy” (wyrażenie posła do Parlamentu Europejskiego Daniela Cohna-Bendita). Tak poseł do Parlamentu Europejskiego Jean-Luc Mélenchon ocenił międzynarodowe konsekwencje nowej ustawy o Narodowym Banku Węgier: „Kiedy na Słowacji do władzy doszła skrajna prawica, Unia Europejska milczała, podobnie jak później, gdy nacjonaliści wkroczyli do rządu Grecji. Nie obchodziło ich to – liczyły się dla nich tylko pieniądze. Ale Orban wkroczył w status EBC i nie można mu tego wybaczyć. Wszystko, ale nie to. W tej sytuacji poseł podkreśla, iż węgierska ustawa o Banku Centralnym może zmusić europejskich polityków do zastanowienia się nad statusem Europejskiego Banku Centralnego, którego „niezależność” jest po prostu nieograniczona.
Międzynarodówka finansowa zareagowała natychmiast. Na ulicach Budapesztu i innych węgierskich miast pojawili się demonstranci – coś w rodzaju naszej „bagiennej( błotnej-rus.PZ)” publiczności”. Najbardziej zdumiewająca rzecz: mieli ze sobą plakaty, żądające „niezależności” banku centralnego! To po prostu wzruszające widzieć tak głęboką wiedzę na temat kwestii monetarnych wśród ulicznych protestantów na Węgrzech. Sam MNB protestował przeciwko działaniom węgierskich legislatorów. Nasiliły się ataki węgierskich mediów na Viktora Orbána (szczególnie zemściły się one na nim za umieszczenie w Ustawie Zasadniczej zapisu o cenzurze). Zaczęło się przeszukiwanie „zycia intymnego” 69-letniego prezydenta Węgier Pal Schmitta, który popierał wszystkie najważniejsze inicjatywy legislacyjne premiera.
Zaangażowały się w to także siły zewnętrzne. Jeszcze przed przyjęciem konstytucji sekretarz stanu USA Hillary Clinton próbowała przekonać premiera. Szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso napisał kilka listów do Viktora Orbana, w których wyraził swoje zaniepokojenie prowadzonymi reformami, obiecując sprawdzenie nowego węgierskiego ustawodawstwa za pośrednictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pod kątem zgodności z normami ogólnoeuropejskimi. Aby wywrzeć presję na Węgry, Komisja Europejska posłużyła się także dźwigniami ekonomicznymi, demonstracyjnie wstrzymując negocjacje w sprawie udzielenia potrzebnego Węgrom kredytu. Jednak nieco wcześniej Węgry znajdowały się na liście „modelowych demokracji” choćby podczas kryzysu finansowego w latach 2008-2009. otrzymały łącznie około 20 miliardów euro pożyczek z UE, Banku Światowego i MFW. W styczniu 2012 r. rozpoczęły się negocjacje w sprawie kolejnej pożyczki z MFW, a Fundusz stwierdził, iż warunkiem udzielenia pożyczki jest przywrócenie Węgierskiemu Bankowi Narodowemu statusu „niezależnego”. Z kolei Węgry, zdaniem ekspertów, potrzebowały na nadchodzący rok pożyczki zewnętrznej w wysokości około 20 miliardów euro.
Reakcja wiodących agencji ratingowych była natychmiastowa: w pierwszych dniach 2012 roku znacząco obniżyły one rating kredytowy Węgier. Zagraniczny kapitał wychodził poza Węgry. Kurs forinta spadł, osiągając najniższe wartości od czasu kryzysu. Oprocentowanie 10-letnich obligacji rządowych węgierskiego rządu przekroczyło poziom 10%.
Już pod koniec stycznia 2012 r. „Węgier Chavez” został zmuszony do ustąpienia. W szczególności V. Orban powiedział: „Jesteśmy gotowi zastosować się do wszystkich zaleceń dotyczących naszego Banku Centralnego i jego niezależności. Moim zdaniem ostry konflikt między nami a Brukselą polega w tej chwili tylko na jednym – niektórzy członkowie Komisji Europejskiej zalecili członkom zarządu naszego Banku Centralnego, aby nie składali przysięgi na naszą konstytucję. Zgadzam się ze wszystkim oprócz tego.” W kwietniu ustawodawcy zmuszeni byli głosować za przywróceniem „niezależności” Węgierskiego Banku Narodowego.
Financial International gwałtownie zdołała stłumić „bunt na statku”. Po przegranej walce z globalną mafią finansową, w maju 2012 roku Viktor Orban otwarcie stwierdził: „Gang bandytów, który przejął władzę w Unii Europejskiej, zajmuje się banalnym zniewoleniem każdego, kogo uda mu się tam zwabić! Na Węgrzech zdali sobie z tego sprawę i próbują się ratować. Ale międzynarodowa mafia finansowa trzyma Węgrów mocno za gardło…” A oto kolejny komentarz V. Orbana: „Węgry zostały potraktowane jak kolonia”.
Forma artykułu nie pozwala, choćby w formie telegraficznej, na wymienienie wszystkich historii, które przydarzyły się (i mają miejsce) bankom centralnym peryferyjnego kapitalizmu. Osobom chcącym zapoznać się z tymi historiami polecam skorzystać z publikacji: Walentin Katasonow. „Banki centralne w służbie swoich panów”. W trzech tomach (M.: Tion, 2023). Znajdziecie tam artykuły na temat banków centralnych Turcji, Grecji, Republiki Południowej Afryki, Afganistanu i Ukrainy.
Autor: Walenty J. Katasonow
ŹRÓDŁO:
https://www.zolotoy-club.ru/tpost/fosz6gv5m1-panorama-tsentrobankov-o-valyutnih-uprav
(tłum. PZ)
—————————–
Dodatek specjalny:
Centralny Bank Banków Centralnych | Bank Rozrachunków Międzynarodowych | BIS – „Klub Banków Centralnych” | Walentin Katasonow
Czyta Walenty J. Katasonow [ mozna włączyć polskie napisy]