Nie trzeba wertować kart historii, by wiedzieć, iż rosyjskie działania zaczepne w Europie realizowane są już od 200 lat. Od czasów Traktatu Wiedeńskiego w 1815 roku Rosja grała (bardziej lub mniej intensywnie) na tworzenie podziałów i wywoływanie animozji wśród Europejczyków. W dużej mierze skutecznie. Dziś NATO pozostaje głównym gwarantem bezpieczeństwa Europy. Niezbędne jest jednak holistyczne podejście do zagrożeń. A to już domena Unii Europejskiej.
Credo Unii Europejskiej jest narysowane na wspólnej walucie. Głównym motywem graficznym na banknotach euro są mosty i okna. Okna symbolizują otwartość, a mosty – łączenie. Grafiki dowodzą, iż fundamenty UE powstawały w odniesieniu do głębokich wartości humanistycznych, nawigując jak najdalej od wojny.
Okna na mostach
Aspiracją nadrzędną europejskiej integracji było bowiem skuteczne zapobieganie możliwości wystąpienia konfliktów zbrojnych między krajami Starego Kontynentu. Wspólny rynek, wspólna waluta, prawa obywatelskie, swoboda podróżowania i osiedlania się służyły utrzymaniu zasadniczego azymutu. I to się udało. Unia Europejska nigdy natomiast nie szykowała się do obrony zewnętrznych granic. A jeżeli choćby były takie próby, to nic z nich nie wyszło.
Tymczasem wzmożenie rosyjskich ataków hybrydowych i kognitywnych na Europę stało się faktem. Nie chodzi tylko o ofensywę propagandową oraz aktywację siatek szpiegowskich i agresję cybernetyczną na infrastrukturę krytyczną, sieci energetyczne oraz transport kolejowy. Rosyjski zleceniobiorca z Mińska zintensyfikował inwazję migrantów, instalacje z Królewca regularnie zagłuszają sygnał GPS na Bałtyku, a przypadki agresywnej penetracji sojuszniczej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie lotnictwo taktyczne przestaliśmy już liczyć.
Na płaszczyźnie pozamilitarnej Rosja (z Białorusią) od lat realnie zagraża UE poprzez prowokacje i wrogie akty destabilizacji. W ostatnim czasie byliśmy świadkami zerwania umowy transgranicznej z Finlandią, operacji informacyjnych i informatycznych przeciw Mołdawii i Gruzji, prób ingerencji w wybory w Rumunii, ataków na instytucje państwowe i finansowe, dezinformacji, sabotażu oraz inspirowania zamieszek, moderowania radykalizacji nastrojów społecznych i politycznej korupcji. To nic nowego. Rosyjskie działania zaczepne w Europie realizowane są już od 200 lat.
Narzędzia konfederacji
Od czasów Traktatu Wiedeńskiego w 1815 roku Rosja grała (bardziej lub mniej intensywnie) na tworzenie podziałów i wywoływanie animozji wśród Europejczyków. Sojusznika znajdowała w Wielkiej Brytanii, która po zwycięskiej bitwie pod Waterloo właśnie na wschodzie znajdowała alianta dla równoważenia potęgi Francji i jednoczących się Niemiec. Wojna Krymska, w której Paryż i Londyn wspólnie pokonały Moskwę, była epizodem potwierdzającym regułę.
Setki migrantów w pobliżu polsko-białoruskiej granicy w Kuźnicy. Migranci próbowali siłą dostać się na teren Polski. Nienaruszalności granicy pilnowali pogranicznicy, policja i ponad 12 tysięcy żołnierzy. 08.11.2021 r.
Wymarzonym środowiskiem skrytej ofensywy moskiewskiej była Europa państw narodowych, niedysponująca wspólną platformą, dzięki której stolice o różnych interesach mogłyby uzgadniać działania obronne. Liga Narodów ustanowiona podczas paryskiej konferencji pokojowej w 1919 roku musiała okazać się bezzębnym tygrysem, gdyż nie wyposażono jej w wewnętrzną mechanikę sprawczości, w rudymentarne elementy potencjału skuteczności. Jej obecne wcielenie, czyli ONZ, ma nieco większy ciężar gatunkowy, choć skuteczność jest porównywalna. Rada Bezpieczeństwa nie zapobiegła jeszcze żadnej wojnie.
Szczytnym celem Ligi Narodów było „utrzymanie pokoju i współpracy”, ale bez narzędzi do egzekwowania tychże ambicji pozostawała ona klubem dyskusyjnym. Owszem kilku „fanatyków” (Edouard Herriot, Aristide Briand, Gustav Stresemann, Richard Coudenhove-Kalergi) podjęło próbę konfederacji narodów Europy na fundamencie idei paneuropeizmu. Jednak wobec dobrej koniunktury dla europejskich nacjonalizmów i rosyjskiego (w wydaniu sowieckim) imperializmu powstanie ponadpaństwowej organizacji o charakterze federacyjnym było nierealizowalne. Tamte idee zostały przeniesione do współczesności i przybrały szaty Rady Europejskiej. Przyznajmy, iż jej możliwości wobec potencjału Unii Europejskiej (zbudowanej na twardej integracji gospodarczej, a nie tylko na humanistycznych ideach) są niemal niedostrzegalne.
Jeźdźcy apokalipsy
Rosyjską strategią zawsze było wspieranie skrajnych ruchów politycznych i terrorystycznych. W latach siedemdziesiątych XX wieku aktywność palestyńskiej Al-Fatah, włoskich Brigate Rosse czy niemieckiej Rote Armee Fraktion (już sama nazwa pozbawia wątpliwości co do charakteru organizacji), była finansowane przez Moskwę. Terroryści leczyli rany w Niemieckiej Republice Demokratycznej, gdzie bezpieczeństwo azylu gwarantowało im 400 tys. sowieckich żołnierzy z Zachodniej Grupy Wojsk.
Przed II wojną światową narzędziem sowieckiego imperializmu była Międzynarodówka Komunistyczna, choć Kreml wykorzystywał równie skutecznie białą emigrację, która uciekła do Paryża, Berlina i Londynu przed bolszewikami. ale to niezwykle silne partie komunistyczne w Niemczech, Francji i Włoszech, lojalne wobec Moskwy, a nie narodowych stolic, były czynnikiem wywołującym konflikty, niosącym zamęt i destabilizację.
ZSRR był niekwestionowanym zwycięzcą II wojny światowej, ale chciał więcej. Kreml finansował wiele ruchów pokojowych, antynuklearnych i ekologicznych. Na tego rodzaju agresję Europa nie miała dobrej odpowiedzi.
Dziś faktory ideologiczne nie mają żadnego znaczenia. Moskwa wysługuje się szowinistami i nacjonalistami, których hasła ideowe mogą być deklaratywnie wymierzone w Putina i jego kamarylę (maskirowka). Liczą się efekty; podziały i konflikty wewnątrz zjednoczonej Europy.
Putin buduje w Europie prorosyjską koalicję partii ultraprawicowych i eurosceptycznych, choć przez cały czas nie gardzi komunistami; jak w Grecji. Już przed dekadą Kreml zaprosił do współpracy 58 europejskich partii, ugrupowań bądź ruchów. Przypomina to minowanie fundamentów sojuszu struktury europejskiej z USA.