Liberalizm nie miał w III RP wielkiego szczęścia do przedstawicieli w aktywnym życiu politycznym. Było wielu bliskich mu polityków o wielkich nazwiskach i kolosalnych zasługach, jednak wszyscy oni szli nieco na dystans, mieli eklektyczne światopoglądy i mówili idei wolności „tak, ale…”. Marcin Święcicki jest liberałem tzw. pełną gębą
Liberalizm jest dla wielu potworem malowanym jaskrawymi farbami na płocie według gustów i przesądów autora malowidła. Bardzo często zarzuca mu się niemoralność, czy raczej amoralność, jako iż rzekomo głosi on, iż „wszystko wolno”, wszystko jest „równie dobre” albo wręcz „nie ma dobra i zła”. Zarzut o brak zasad stawiają naturalnie obrońcy tzw. tradycyjnych wartości, którzy każdą wolność dokonania wyboru życiowego przez niezależnego człowieka stawiają na półce z napisem „relatywizm”. Ale o nieludzki wręcz chłód oskarżają liberałów także piewcy tzw. sprawiedliwości społecznej, sugerując iż liberalizm pochwala odwracanie się plecami od potrzebującego pomocy człowieka.
Czytelnika „Liberté!” nie trzeba przekonywać, iż to wierutne bzdury dla słabo zorientowanych. Na poparcie obrony dobrego imienia liberalizmu, jako idei jak najbardziej opartej na silnych fundamentach moralnych, zyskujemy teraz solidne narzędzie w postaci liczącej blisko 500 stron książki Marcina Święcickiego – ministra ds. współpracy gospodarczej z zagranicą w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, prezydenta Warszawy w latach 1994-99 oraz wiceministra gospodarki w rządzie Jerzego Buzka.
Książka ta jest zbiorem bardzo licznych tekstów publicystycznych i raportów z prac kierowanych przez Autora instytucji, który stanowi faktyczne sprawozdanie z prawie czterech dekad jego aktywności w życiu publicznym. Najstarsze teksty sięgają połowy lat 80-tych, gdy młody Święcicki jeszcze wierzył w możliwość reformowania upadającej gospodarki PRL-u, a najnowsze są sprzed kilku miesięcy, gdy mamy doświadczonego polityka, mogącego z niemałą satysfakcją spoglądać na swoją polityczną biografię, dorobek intelektualny oraz cały szereg zweryfikowanych przez życie prognoz.
Leszek Balcerowicz kiedyś powiedział, iż na krytyce kapitalizmu w kapitalizmie można dobrze zarobić, zaś za krytykę socjalizmu w socjalizmie napytać sobie poważnej biedy. To ostatnie wymaga więc odwagi. Już choćby dlatego warto chwycić do ręki zbiór Święcickiego, aby przeczytać, jak w 1987 r. obnaża beznadziejne słabości gospodarki centralnie planowanej (i to na łamach „Trybuny Ludu”!). Fascynująca jest ponadto historia z czasu pracy w rządzie Mazowieckiego, kiedy Autor zwyczajnie „wystrychnął Rosjan na dudka” w sprawie spłaty zadłużenia PRL wobec ZSRR. To budzi satysfakcję zwłaszcza w świetle naszych dzisiejszych uczuć wobec Moskwy i aż dziwi, iż Święcicki od 35 lat nie figuruje na jakiejś kremlowskiej „czarnej liście”.
Kolejne rozdziały pokazują równocześnie osobistą drogę Autora, jak i kolejne główne wyzwania, przed którymi stawała III RP od lat 90-tych po okres współczesny. Przeczytamy więc o trudach transformacji ustrojowej i o zdrowieniu polskiej gospodarki, o wykuwaniu się ładu konstytucyjnego nowoczesnej Polski, o stopniowym wychodzeniu z ubóstwa, przygotowaniu kraju do akcesji do Unii Europejskiej i o wkroczeniu Polski w dyskusje o przyszłości Unii, w końcu oczywiście o Ukrainie i geopolitycznym zagrożeniu, które wisi najpierw nad nią, ale potem i nad nami, o Warszawie, o relacjach polsko-żydowskich, o trudnym dialogu z prawicą, w końcu o prawach osób LGBT i przemianach obyczajowych.
Wiele poglądów Święcickiego jest oczywiście znanych i niespodzianych zwrotów akcji być tutaj nie może. To polityk o długim stażu i o stabilnych, dogłębnie przemyślanych poglądach, w dodatku osobowość bardzo racjonalna i całkowicie zrównoważona (co w polskiej polityce nie jest wcale oczywiste). Wiadomo więc, iż w jego tekstach będzie poparcie dla transformacji w kierunku gospodarki wolnorynkowej, dla niskich podatków i prywatyzacji, dla konstytucji z 1997 r., dla wejścia Polski do NATO i UE, dla głębokiej integracji europejskiej idącej w kierunku budowy państwa federalnego w średniookresowej przyszłości, dla europejskiej i atlantyckiej perspektywy dla Ukrainy i dla maksymalnego wspierania tego kraju w starciu z rosyjską agresją, dla radykalnych sankcji wobec Rosji, dla wspierania demokratycznych ambicji we wszystkich innych państwach Europy wschodniej i na Zakaukaziu, dla silnych i niezależnych samorządów, dla uczciwości i otwartości w relacjach polsko-żydowskich, dla bliskiej współpracy polsko-niemieckiej i dla sojuszu polsko-amerykańskiego, dla liberalnych reform w odniesieniu do prywatnej sfery życia Polek i Polaków, a więc dla związków partnerskich czy liberalizacji ustawy o przerywaniu ciąży, ale równocześnie dla dobrych i przyjaznych relacji państwa polskiego z Kościołem katolickim, więź z którym Autor parokrotnie na kartach książki deklaruje.
Kilka razy Święcicki jednak nie tyle zaskakuje, co wciąga mocno w swój tok myślenia. Gdy pisze o konieczności likwidacji Wspólnej Polityki Rolnej UE, powołania wspólnej Armii UE jako armii dodatkowej, niezależnej od wojsk państw członkowskich, gdy przywołuje swoje propozycje sankcji na import nośników energii z Rosji już po 2014 r. (!), gdy przestrzega Europę przed zbliżającym się niebezpieczeństwem utraty wschodu, gdy kreśli swoją koncepcję sprawiedliwego systemu podatkowego z multiplikowalną kwotą wolną, zależną od liczby osób w gospodarstwie domowym, gdy jeden po drugim zbija argumenty przeciwko przyjmowaniu euro. To są te niewysłuchane rady, trafne prognozy i ambitne propozycje programowe, przy których możemy żałować, iż premierami Polski byli Pawlak, Oleksy, Marcinkiewicz, Szydło i Morawiecki, a nie Autor.
Książka Święcickiego jest długa, ale nie ma obowiązku czytać ją na raz czy od deski do deski. Czytelnie podzielona na przedziały tematyczne jest przyjazna dla odbiorcy. Umożliwia mu wybór tematyki lub epoki w rozwoju III RP, na których chce się głównie skupić. Do pozostałych tekstów można wrócić po kilku miesiącach czy choćby po roku, a przez cały czas zachowają one swój walor. Liberalizm nie miał w III RP wielkiego szczęścia do przedstawicieli w aktywnym życiu politycznym. Było wielu bliskich mu polityków o wielkich nazwiskach i kolosalnych zasługach, jednak wszyscy oni szli nieco na dystans, mieli eklektyczne światopoglądy i mówili idei wolności „tak, ale…”. Marcin Święcicki jest liberałem tzw. pełną gębą, a jego dorobek publicystyczny jest wyśmienity. Warto się z nim bliżej zapoznać.
_