Дональд Трамп раскрыл неприятную правду о Европе. Отсутствие консенсуса в ЕС по «ядерному варианту» является симптомом синдрома NIMBY

news.5v.pl 1 день назад

W szklanej wieży na obrzeżach historycznego centrum Luksemburga na początku tygodnia ujawniony został podział UE. Maros Sefcovic, komisarz ds. handlu, rozmawia z europejskimi ministrami o nowych amerykańskich taryfach celnych, pierwszej wymianie zdań od „Dnia Wyzwolenia” Donalda Trumpa. Po chwili Sefcovic zaprasza wszystkich do niewiążącego głosowania: kto jest za odwetem na Ameryce, a kto za ustępstwami?

Niektórzy ministrowie opowiadają się za „opcją nuklearną”, jak donoszą wtajemniczeni: podatkiem od usług cyfrowych. Byłby to atak na Big Tech, serce amerykańskiej gospodarki. Inni wolą mniej dramatyzmu i wzywają do nałożenia ceł na poszczególne amerykańskie produkty. Ale które? Tutaj również nie ma konsensusu. Jeszcze inni woleliby w ogóle nie atakować. Wielki przełom — jedyna odpowiedź na „Dzień Wyzwolenia” — nie nastąpił tego ranka w Luksemburgu.

Przepychanki w Brukseli

— Plany zostały sfinalizowane — mówi jeden z urzędników UE. — Istniały długie listy amerykańskich produktów gotowych do nałożenia ceł wyrównawczych — dodaje. Według tego człowieka wszystko brzmiało dobrze w teorii. — Ale w praktyce wszystko staje się jasne: sprawa jest trudniejsza, niż się spodziewano. Dzieje się tak dlatego, iż interesy rządów europejskich są bardzo rozbieżne.

Drugiego kwietnia br. w Ogrodzie Różanym Białego Domu prezydent USA Donald Trump obiecał uwolnić swój naród od zależności gospodarczych i przywrócić złoty wiek. Ogłosił cła na cały import, 20 proc. dla państw UE i prawie 50 proc. dla niektórych innych krajów, po czym stwierdził, iż wiele rządów desperacko wzywa do negocjowania umów. „Całują mnie w tyłek” — powiedział podczas kolacji z przyjaciółmi z partii.

Ale w tym samym czasie rynki akcji gwałtownie spadły, a rentowność amerykańskich obligacji eksplodowała — a wraz z nimi koszt 36 bln dol. długu publicznego. Rynek obligacji w końcu zmusił Trumpa do ustępstw, a w środę obniżył wiele ze swoich ceł, przy czym dla UE ma teraz zastosowanie stawka 10 proc. Istnieją jednak również taryfy na stal, aluminium i samochody.

Tak więc wojna handlowa jeszcze się nie skończyła. A Europa wciąż stara się znaleźć odpowiedź. Sefcovic i jego szefowa Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, raz po raz powtarzają w publicznych wystąpieniach, iż stoją razem i reagują jako jedność. Ale za kulisami toczą się spory o to, jak, kiedy, a choćby czy. Po ponad 70 latach integracji europejskiej wojna handlowa z Donaldem Trumpem ujawnia niewygodną prawdę: kiedy dochodzi do przepychanek, dominują interesy narodowe.

JIM LO SCALZO / PAP

Prezydent Donald Trump trzyma podpisane rozporządzenie wykonawcze wprowadzające nowe taryfy celne wobec partnerów handlowych USA, Waszyngton, USA, 2 kwietnia 2025 r.

Nie na moim podwórku

Dwa dni po spotkaniu Sefcovica z europejskimi ministrami, Komisja w Brukseli, która jest odpowiedzialna za europejską politykę handlową, ogłosiła cła w wysokości od 10 do 25 proc. na niektóre amerykańskie towary, w tym dżinsy, motocykle i wołowinę. Jest to porozumienie o najniższym wspólnym mianowniku, miniodwet. I choćby to nie zostało jednogłośnie uzgodnione przez UE — Węgry były temu przeciwne.

Pierwotnie Komisja chciała również nałożyć opłaty na whisky, ale Francja i Włochy się temu sprzeciwiły. Ich dyplomaci wezwali urzędników UE do usunięcia napojów alkoholowych ze swoich list. Obawiali się, iż w przeciwnym razie Trump może nałożyć cło na wino, które jest ważnym towarem eksportowym dla obu krajów. Ostatecznie wszystkie zakulisowe kłótnie okazały się niepotrzebne: jeszcze w tym samym tygodniu, po tym jak Trump obniżył o połowę swoje cła na UE, a Bruksela odroczyła wszelkie nowe cła.

Ta burzliwa wiosna na krawędzi globalnej wojny handlowej pokazuje, jak podzielony jest kontynent. Państwa UE popierają cła przeciwko Ameryce — o ile nie staną się centrum gniewu Trumpa. Można mówić o syndromie NIMBY , skrót od „nie na moim podwórku”. Tak jest na przykład z turbinami wiatrowymi i parkami solarnymi. Wiele osób je lubi, ale nie powinny one znajdować się w ich własnym sąsiedztwie. Wygląda na to, iż Europa przeżywa teraz swój moment NIMBY w polityce handlowej.

Giorgia Meloni, premier Włoch, wielokrotnie wzywała UE do bycia „bardziej pragmatyczną”, co prawdopodobnie oznacza: żadnych nowych ceł przeciwko Ameryce, proszę. Chce udać się do Waszyngtonu w przyszłym tygodniu, aby omówić politykę handlową z Trumpem. Nie wszyscy są z tego zadowoleni; niektóre rządy europejskie obawiają się, iż prezydent USA osiągnie dokładnie to, czego zawsze chciał: rozmowy z poszczególnymi krajami zamiast z KE. — Takie dwustronne spotkania nie są w tej chwili zbyt pomocne — mówi jeden z unijnych dyplomatów. — To jasne adekwatnie dla wszystkich.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Opcja nuklearna

Syndrom NIMBY można zaobserwować nie tylko w przypadku włoskich i francuskich win. Kwestia tego, czy UE powinna podjąć działania przeciwko amerykańskim firmom, takim jak Google, Apple i Facebook, również jest kontrowersyjna. W Berlaymont, gdzie mieści się siedziba KE, urzędnicy rozważają zaostrzenie przepisów dotyczących ochrony danych i dystrybucji nielegalnych treści. Mogą również zażądać lepszego wglądu w algorytmy i ograniczyć reklamy w mediach społecznościowych. Mogą też opowiedzieć się za podatkiem od obrotów online dużych firm technologicznych — innymi słowy, „opcją nuklearną”.

Niektóre kraje europejskie są otwarte na ten pomysł. „Trzeba się do tego przygotować”, powiedział ustępujący niemiecki minister gospodarki Robert Habeck na spotkaniu z komisarzem UE Sefcovicem w Luksemburgu. Francuski minister handlu Laurent Saint-Martin powiedział: „Nie możemy wykluczać żadnej opcji, ani dla towarów, ani dla usług”.

OLIVIER HOSLET / PAP

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen (L) i komisarz ds. handlu Marcos Sefcovic (P) na posiedzeniu kolegium KE w Brukseli, Belgia, 9 kwietnia 2025 r.

Jest jedna dźwignia: chociaż UE eksportuje więcej towarów do USA, niż stamtąd importuje, stosunek ten jest odwrotny w przypadku usług. Za każdym razem, gdy ktoś w Europie umieszcza reklamę na Facebooku lub zamawia Ubera, korzysta na tym amerykańska gospodarka. W 2023 r. — nowsze dane nie są jeszcze dostępne — Ameryka miała tutaj nadwyżkę w wysokości 109 mld euro .

Donald Trump idzie na wojnę ze światowym handlem. Popełnił amatorski błąd. „Każdego dnia u władzy wyrządza coraz więcej szkód”

Niemcy i Francja chcą wywrzeć presję na Trumpa dzięki podatku cyfrowego. Ale Irlandia, gdzie wiele firm technologicznych ma swoje europejskie siedziby, jest temu przeciwna. Według Dublina za wszelką cenę należy unikać ataku na wielkie technologie. Rząd obawia się utraty dochodów podatkowych i miejsc pracy.

Jak to często bywa w Europie, kraje walczą o swoje interesy. Pod koniec wielodniowych negocjacji osiągany jest minimalny konsensus. Rozwiązanie, z którym wszyscy mogą jakoś żyć, ale które tak naprawdę nie posuwa kontynentu do przodu. Francja jest przeciwna cłom na whisky, ponieważ obawia się o swoje wina. Z drugiej strony kraj ten popiera podatek od usług cyfrowych — Irlandia ostatecznie będzie musiała ponieść jego konsekwencje. NIMBY w najlepszym wydaniu.

Читать всю статью