- — Rosja formułuje stanowisko, które w języku dyplomatycznym nazywane jest „non starter”. To jest tak absurdalne, daleko idące ultimatum — mówi prof. Kuźniar
- Putin domaga się m.in. dużych ustępstw terytorialnych od Ukrainy i zmiany tamtejszych władz, ale także gwarancji, iż Ukraina nigdy nie znajdzie się w NATO
- — Tak naprawdę Rosjan trzeba przelicytować w tym absurdzie — uważa ekspert
- Putin wyraża gotowość do wznowienia przesyłu gazu przez nasz kraj. — Polska nie jest piątą kolumną Putina. Polska to nie są Węgry Orbana, czy Słowacja Fico — komentuje prof. Kuźniar
- Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
W ostatnich tygodniach coraz częściej pojawiają się informacje, iż wojna rozpoczęta przez Władimira Putina mogłaby zakończyć się jakimś porozumieniem pokojowym Rosji i Ukrainy.
Takie sugestie padają m.in. z ust europejskich polityków, którzy przez cały czas utrzymują kontakty z Putinem. O negocjacjach Ukrainy z Rosją mówił m.in. premier Węgier, Viktor Orban. Z kolei Putin stwierdził, iż „Słowacja wyraziła gotowość zapewnienia platformy do negocjacji między Rosją a Ukrainą”.
Rosyjski „non starter”
— Dopóki Rosja nie będzie poważna, dopóty do żadnych rozmów nie może dojść — komentuje w rozmowie z Onetem Roman Kuźniar, kierownik Katedry Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa Międzynarodowego Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW.
— Rosja formułuje stanowisko, które w języku dyplomatycznym nazywane jest „non starter”. To jest tak absurdalne, daleko idące ultimatum i nie wydaje się, żeby ktokolwiek mógł traktować je poważnie — dopowiada ekspert.
Putin ogłasza, iż nie chce iść na żadne kompromisy. Rosja domaga się m.in. dużych ustępstw terytorialnych od Ukrainy i zmiany tamtejszych władz, ale także gwarancji, iż Ukraina nigdy nie znajdzie się w NATO.
Jak należy rozumieć płynące niekiedy z obozu rosyjskiego informacje o „gotowości do negocjacji”? — Rosjanie wypuszczają balony próbne, zasłony dymne. Dezinformacja jest ich stałą taktyką. Rosjanom zależy na tym, by druga strona próbowała dociec, o co im naprawdę chodzi. To jest celowe działanie, obliczone na to, by nas destabilizować — odpowiada prof. Kuźniar.
Donald Trump wraca do gry. Rosjanie dają ogień zaporowy
Analityk jest przekonany, iż Rosja w tej chwili nie jest zainteresowana negocjacjami. — Nie jest zainteresowana, bo uważa, iż ma przewagę. I rzeczywiście na froncie jest stroną ofensywną, przyciska Ukrainę. Rosjanie uważają więc, iż nie muszą z czegokolwiek rezygnować. I stąd wysuwają propozycje, które są nie do przyjęcia nie tylko przez Ukrainę, ale też przez Zachód. Przynajmniej dopóki mamy Joego Bidena w Stanach Zjednoczonych.
To już niedługo się zmieni. W styczniu Donald Trump zostanie zaprzysiężony na prezydenta USA.
— Jakie warunki są do przyjęcia dla Donalda Trumpa? Tego nie wiemy. On pewnie sam w tej chwili jeszcze tego nie wie. To jest gość, który zmienia swoje zdanie, humory, nastroje, punkt widzenia co kwadrans. Jak mówił Brzeziński, on choćby przez 15 minut nie jest w stanie skoncentrować się na czymś poważnym — mówi prof. Kuźniar
Trump już teraz jednak wysyła pewne propozycje do Putina, m.in. sugeruje, iż członkostwo Ukrainy w NATO mogłoby zostać opóźnione o 10 lat. Prezydent Rosji stanowczo odrzuca taką propozycję.
Donald Trump
Z Putinem na ostro. Jak zachowa się „nowy” prezydent USA?
Czy Rosja jest w stanie bardziej dogadać się z Trumpem niż Bidenem? — To nie jest w tej chwili takie oczywiste. Nie wydaje mi się jednak, by Trump chciał podjąć rozmowy, z których wyszedłby jako ktoś przegrany. A w tej chwili mam wrażenie, iż Rosjanie, formułując tak ostre warunki, dają ogień zaporowy, adekwatnie uniemożliwiają Trumpowi sukces — mówi prof. Kuźniar.
Ekspert widzi jednak inny scenariusz. — Być może Rosjanom, mówiąc kolokwialnie, „zmięknie rura”, jak Trump dojdzie do władzy i gdy zacznie domagać się od Rosji jakichś niemożliwych do spełnienia warunków. Bo tak naprawdę Rosjan trzeba po prostu przelicytować w tym absurdzie. Trump mógłby poprzeć takie bardzo ostre stanowisko wobec Rosji zapowiedzią kontynuacji, ale i wzmocnienia dostaw broni na Ukrainę. Broni, która mogłaby odrzucić Rosjan i zepchnąć ich do defensywy, pokazując, iż nie mają żadnych szans przebicia ukraińskiego frontu. Gdyby Rosjanie zobaczyliby, iż ta wojna będzie przynosić im więcej strat niż pożytku, to być może wtedy zaczęliby wykazywać skłonność do podjęcia rozmów — uważa ekspert.
Putin próbuje też wywierać nacisk na Zachód w inny sposób. Ostatnio stwierdził, że „jest przekonany”, iż w związku ze wstrzymaniem tranzytu gazu z Federacji Rosyjskiej przez Ukrainę, jego ceny wzrosną.
Prezydent Rosji Władimir Putin
Polski wątek. „Putin w krainie czarów”
Wyraził też gotowość do wznowienia przesyłu gazu przez nasz kraj.— Polska zamknęła trasę przez swoje terytorium. Tam jest aktywny szlak, nikt w niego nie trafił, nie było eksplozji, to działa. Wystarczy włączyć przycisk i gotowe, i będzie przechodzić przez terytorium Polski. To się nazywa Jamał-Europa — mówił.
Na tych słowach prof. Kuźniar nie zostawia suchej nitki. — Nie wiemy, czy Putin żyje w krainie czarów, czy w alternatywnej rzeczywistości. On nie wie, co mówi. Jest wspólna linia zachodniej Europy, Unii Europejskiej, o ile chodzi o import surowców energetycznych z Rosji. Polska nie jest piątą kolumną Putina. Polska to nie są Węgry Orbana, czy Słowacja Fico. I Putin to pewnie wie. Ale tak jak w przypadku tych różnych wistów w kierunku Ukrainy, to jest próba łamania naszego wspólnego frontu — mówi.
Ostatnie sondaże pokazują jednak, iż na Zachodzie Europy coraz więcej osób domaga się rozpoczęcia negocjacji, choćby o ile dla Ukrainy oznaczałoby to utratę części terytorium. — Niezależnie od tego, jakie są badania opinii publicznej, politycy wyciągnęli wnioski z lekcji, która im Rosja udzielała w ostatnich latach. Nikt w tej chwili nie pójdzie na złamanie wspólnego frontu, a Polska byłaby ostatnim krajem, która dałaby się złamać — komentuje rozmówca Onetu.
— Oczywiście Putin próbuje przerzucać winę. Putin szuka jakiegoś pęknięcia, rysy. To jest taktyka, którą znamy. W tej taktyce jest sporo naiwności, ale też takiej dziecięcej przebiegłości. My tę przebiegłość już prześwietliliśmy. Ta rosyjska, wschodnia przebiegłość jest nam znana, choć wcześniej Europejczycy przez wiele dekad jej ulegali. Dzisiaj już są na to immunizowani. Uważam, iż taka rosyjska taktyka jest jałowa. Aczkolwiek Putin w swej naiwności, chytrości może wierzyć, iż coś tutaj ugra. Ja bym jednak nie traktował tego poważnie — puentuje prof. Kuźniar.