«Визит как первое свидание». Есть одна вещь, которой Навроцки может очаровать Трампа

natemat.pl 4 часы назад
Powoli kończy się miesiąc miodowy Karola Nawrockiego i czas na poważny egzamin z dyplomacji. Ale wizyta w USA jeszcze się nie odbyła, a już zrobił się wokół niej mały skandal. Trwa przeciąganie liny między prezydentem a Donaldem Tuskiem. Co realnie Nawrocki może załatwić w rozmowie z Donaldem Trumpem? – To będzie trochę jak pierwsza randka – słyszymy.


Pierwsza, a w zasadzie druga "randka". Przecież Karol Nawrocki był już w Waszyngtonie, kiedy prowadził kampanię przed wyborami prezydenckimi. Z tej wizyty zostało tylko... zdjęcie z Donaldem Trumpem. Wtedy jeszcze jako kandydat PiS w wyborach nie potrafił wytłumaczyć, po co adekwatnie pojawił się w Białym Domu.

Wizyta prezydenta Nawrockiego w USA


Niedługo po zaprzysiężeniu Nawrockiego ogłoszono, iż 3 września prezydent złoży wizytę w USA. I rzeczywiście, ta podróż będzie dla niego jak ta pierwsza "randka" z Trumpem, bo poleci tam już nie jako kandydat w wyborach, tylko głowa państwa.

– Wtedy chce się jak najlepiej wypaść, przedstawić się, znaleźć elementy, które łączą obie strony, ale niekoniecznie mówić o trudnych tematach. Bez jakichś kluczowych deklaracji na przyszłość – podkreśla dla naTemat Magdalena Górnicka-Partyka, ekspertka ds. komunikacji w polityce amerykańskiej, autorka podcastu "Stan Wyborczy".

Problem w tym, iż na razie więcej niż o samym locie do Waszyngtonu mówi się o tym, jak bardzo Karol Nawrocki... nie dogaduje się z rządem Donalda Tuska. Rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz nazwał "żartem" pismo z MSZ, które zawierało najważniejsze kwestie związane wizytą w USA. Z kolei rzecznik resortu dyplomacji Paweł Wroński bronił się, iż to było tylko skrótowe stanowisko rządu.

Treść dokumentu niedawno ujawniono w Kanale Zero. Od razu skrytykował to sam Radosław Sikorski i uderzył w doradców Nawrockiego. "Stanowisko Rządu na wizytę Prezydenta w USA nie było formalnie niejawne, ale na miejscu głowy państwa sprawdziłbym, który z jego doradców był takim durniem. Natomiast teraz wszyscy wiemy, w jakich sprawach Prezydent może reprezentować całe państwo polskie, a w jakich siebie" – napisał szef MSZ na platformie X.

Doszło więc do poważnego zgrzytu, a mówiąc bardziej wprost – wycieku. – Kwestia przekazania prezydentowi ustaleń na kartce jest po prostu rozgrywana. Ujawniono dane i źle to świadczy o Polsce i politykach, którzy są odpowiedzialni za przecieki. To osłabia pozycję Polski – przekonuje dla naTemat prof. Tomasz Płudowski, amerykanista i politolog.

Jego zdaniem to w ogóle nie powinno być przedmiotem sporu, bo to nie oznacza, iż żaden dłuższy dokument nie powstał. – Widać zdecydowany brak dobrej woli, zwłaszcza po stronie otoczenia prezydenta. Bo tam był przeciek, więc to po stronie przedstawicieli jego otoczenia są zachowania niepropaństwowe – wskazuje amerykanista.

W kluczowym spotkaniu zabrakło Polski


W międzyczasie wydawało się, iż Nawrocki lub Tusk mogą pojawić się w Białym Domu jeszcze przed 3 września. U Trumpa zjawiła się delegacja europejskich przywódców, którzy przedstawiali wspólne stanowisko w sprawie wojny w Ukrainie. Było to już po spotkaniu prezydenta USA z Władimirem Putinem na Alasce.

Ale w wśród przedstawicieli delegacji z Europy ostatecznie nie było nikogo z Polski. Skończyło się na wzajemnych zarzutach na naszym własnym podwórku, kto adekwatnie mógłby Polskę reprezentować. O ile w ogóle byłoby zaproszenie ze strony amerykańskiej administracji. Ostatecznie nie poleciał ani nasz prezydent, ani premier.

Przypomnijmy, na specjalnym spotkaniu w Białym Domu, oprócz Wołodymyra Zełenskiego pojawili się: Ursula von der Leyen (szefowa KE), Giorgia Meloni (premier Włoch), Emmanuel Macron (prezydent Francji), Friedrich Merz (kanclerz Niemiec), Keir Starmer (premier Wielkiej Brytanii) i Alexander Stubb (prezydent Finlandii).

– Trump ma teraz bliskie relacje z prezydentem Finlandii, który awansował w europejskiej lidze przywódców. Jest trochę zaklinaczem Trumpa – zauważa Magdalena Górnicka-Partyka. – Grał z nim w golfa, dużo ich łączy i zbudował takie stosunki, które pozwalają na dużo lepszą pozycję Finlandii przy stole negocjacyjnym z Trumpem. Wydaje mi się, iż temu ma służyć też polska wizyta w Waszyngtonie. To jest moment, kiedy Polska ma szansę zbudować swoją pozycję na nowo – dodaje.

Otoczenie Nawrockiego podkreślało, iż dla nich kluczowa jest wizyta w USA zaplanowana na 3 września. Podobno najważniejsze mają być trzy sprawy: obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce, kontrakty zbrojeniowe i kooperacja gospodarcza. Potwierdził to dla money.pl rzecznik Nawrockiego.

Tematem tabu ma być z kolei podatek cyfrowy. Tu jest wyjątkowa zgoda – chce go uniknąć Pałac Prezydencki i rząd. Ale co adekwatnie Karol Nawrocki będzie w stanie ugrać w Waszyngtonie? I jak może przebiegać jego spotkanie z Trumpem?

– Prezydent i premier mają inne pomysły na politykę polsko-amerykańską i wydaje się, iż politycy związani z PiS są gotowi na znacznie większe ustępstwa i odejście od typowych negocjacji. PiS jest antyunijny i w ten sposób ogranicza swoje pole manewru – przewiduje prof. Płudowski.

Z kolei autorka podcastu "Stan Wyborczy" wskazuje, iż środowiska polityczne polskiego i amerykańskiego prezydenta są sobie bliskie. – Otoczenie Karola Nawrockiego ma bliskie stosunki z Susie Wiles, szefową personelu Białego Domu, która jest jedną z najważniejszych postaci w galaktyce amerykańskiego prezydenta. Jest bliskość współpracowników i bliskość ideologiczna. Wiele na to wskazuje, iż obaj politycy mogą dobrze się dogadać – tłumaczy.

Karol Nawrocki... i Andrzej Duda. Który będzie skuteczniejszy?


Na to pytanie na razie nie ma jednej odpowiedzi. – Poprzeczka jest wysoko zawieszona przez Andrzeja Dudę, którego Donald Trump lubił i miał z nim bardzo dobre relacje. Można powiedzieć, iż to prezydent Duda bardzo pomógł w kampanii wyborczej Trumpowi. Przyjechał do Trump Tower w momencie, kiedy Donald Trump był trochę uwięziony w Nowym Jorku, gdy odbywał się jego nowojorski proces. On nie mógł prowadzić normalnej kampanii – przekonuje Górnicka-Partyka.

Prof. Płudowski zauważa, iż Karol Nawrocki nie ma na razie żadnego doświadczenia w tym zakresie, w związku z tym brakuje podstaw, by go oceniać. – Sądząc po dotychczasowych kompetencjach, jeżeli chodzi o angielski czy sprawy międzynarodowe, na tym etapie jest na podobnym poziomie jak Andrzej Duda, kiedy zaczynał pierwszą kadencję. Może choćby poprzedni prezydent był nieco lepiej przygotowany w związku z epizodem akademickim – przypomina.

Jednocześnie ocenia, iż Karol Nawrocki ma silniejszą osobowość. – Jest bardziej asertywny, ale w relacjach z Trumpem to może tylko zaszkodzić. On lubi osoby, które mają karty w rękach, a Polska znaczących kart w rękach nie ma, poza potencjalnie silnymi relacjami europejskimi. Dla Trumpa to na przykład przywódca państwa, które posiada broń nuklearną, choćby przywódca autorytarny. Z niechęcią, nudą i lekceważeniem potrafi patrzeć na przywódców państw europejskich, w których decyduje wiele instytucji i długie procesy demokratyczne – wylicza amerykanista.

I dodaje: – Na razie nie ma powodu, żeby przypuszczać, iż prezydent Nawrocki mógłby wiele osiągnąć poza zakupem sprzętu bez negocjacji. Myślę, iż może się podobać Trumpowi jako outsider, nowicjusz, który wszedł szturmem do polityki.

Nasza rozmówczyni wskazuje na jeszcze jeden element, który trochę odbiega od polityki i wszystkich napięć związanych z planowaną wizytą.

– Będzie to ważna wizyta, jeżeli Karol Nawrocki zapewni dobre show telewizyjne. Pamiętajmy, iż wszystkie wizyty zagranicznych przywódców to jest show dla Trumpa, w którym on musi wypaść dobrze. jeżeli to się uda, ta wizyta nabierze większego znaczenia, bo Trump będzie mógł ją wykorzystać do swoich celów politycznych. Trump kocha tego typu sytuacje, by pokazać, iż dyplomacja nie jest prowadzona za zamkniętymi drzwiami, tylko w sposób transparentny i otwarty na amerykańskich wyborców – zaznacza Górnicka-Partyka.

Przypomnijmy, iż jeszcze 1 września Nawrocki i Tusk mieli odbyć nieformalne spotkanie dotyczące wizyty prezydenta w USA. Obaj byli na uroczystościach na Westerplatte. Ich rozmowa trwała podobno kilkanaście minut.

– Spotkali się na marginesie uroczystości na Westerplatte, premier poprosił o chwilę rozmowy, to porozmawiali. Również o USA. Prezydent o wizycie w USA rozmawiał kilka dni temu m.in. z premierem Danii, więc trudno, żeby odmówił polskiemu premierowi – przekazał Wirtualnej Polsce jeden z prezydenckich ministrów.

Читать всю статью