Zielony Ład – oni muszą to zrobić. Co się kryje za tym szaleństwem?

prokapitalizm.pl 5 месяцы назад
Zielony Ład – oni muszą to zrobić. Co się kryje za tym szaleństwem?
Przez
Prokapitalizm Prokap
-
0
Strajk rolników w Piotrkowie Trybunalskim (foto. www.prokapitalizm.pl)

W ciągu ostatnich dwóch dni na wielu portalach i stronach natykam się na linki, omówienia, przedruki i tłumaczenia pewnego artykułu. Gdy go przeczytałem, zrozumiałem dlaczego. Wszyscy zastanawiają się kim jest autor. Sądzę, iż to ktoś z kierownictwa jakiejś dużej europejskiej firmy, bo tylko ktoś taki mógł uczestniczyć w „nasiadówce”, którą relacjonuje.

Czy to, co pisze jest prawdopodobne? W dużej mierze tak! jeżeli chodzi o rolnictwo, to pisałem dokładnie to samo jakiś czas temu i dziwiłem się, iż nikt tego nie widzi. Teraz może dotrze to do większej ilości ludzi. Opisany przez autora proces ma zniszczyć przedsiębiorstwa, Zielony Ład – rolnictwo, przy pomocy dyrektyw o efektywności energetycznej budynków odebrane zostaną nasze domy i mieszkania, potem będziemy płacić za prawo do mieszkania w nich. To wszystko może być drogą do stworzenia nie tyle światowego rządu, ile światowej władzy.

Mamy dziś na świecie do czynienia z wieloma dziwnymi i niezrozumiałymi procesami. Jaki jest ich cel i czy są one wywoływane i sterowane przez jedną, czy przez kilka sił – tego nie wiemy. Nie wiemy też, czy siły te konkurują ze sobą, czy działają wspólnie. Czy Europa jest w stanie (jak pisze autor) wymusić „posłuszeństwo” reszty świata? Nie wydaje mi się to takie nieprawdopodobne! Mało kto wie o roli londyńskiej City. To państwo w państwie, gdzie nie ma władzy angielski rząd, a król musi prosić o pozwolenie na wejście! To centrum światowej finansjery, która może tam działać poza prawem i bez jakiegokolwiek nadzoru. Innym pytaniem, na które nie znamy odpowiedzi, jest rola Rosji i Chin. Indie są nieprzewidywalną chorągiewką na wietrze. Czy są one przeciwnikami tzw. globalistów, czy mają inną rolę – tego nie wiemy.

A więc ja zwykle – deepl przetłumaczył, ja skorygowałem błędy tłumaczenia oraz błędy językowe i stylistyczne a to wspomniany artykuł.

GAIUS BALTAR

12.03.2024

Obecna sytuacja w Europie jest ponura. Europejscy przywódcy stoją przed dylematem „walczyć, czy uciekać”, stoją przed decyzją, czy powinni uciekać i ukrywać się, czy też wysłać wojska na Ukrainę, aby walczyć z zagrożeniem ze Wschodu. Jednak egzystencjalny terror Emmanuela Macrona i jego toksyczno-narcystycznych wspólników w UE będzie musiał poczekać na osobny artykuł, ponieważ ten skupi się na europejskiej gospodarce.

Wiele osób zastanawia się, w jaki sposób UE zarządza swoją gospodarką od rozpoczęcia wojny na Ukrainie. Od tego czasu w gospodarce strefy Euro doszło do dwóch wyraźnych wstrząsów. Trzeci szok, być może najgorszy, nadchodzi. Wszystkie są bezpośrednimi rezultatami polityki europejskiej.

Pierwszym szokiem był wzrost cen (i dostępności) energii w wyniku sankcji nałożonych na Rosję. Już sam ten szok zdziesiątkował konkurencyjność europejskiego przemysłu, a wiele dużych przedsiębiorstw w najważniejszej części łańcucha [tworzenia] wartości dodanej, zwłaszcza w produkcji podstawowej i zaawansowanej, albo zakończyło działalność, albo pakuje walizki i opuszcza UE. Tysiące małych (w większości rodzinnych) firm, szczególnie w Niemczech, jest już bankrutem lub technicznym bankrutem. Będzie to miało poważne konsekwencje dla „usługowej” części gospodarek strefy Euro, a także dla finansów państwa i możliwości utrzymania europejskiego państwa opiekuńczego.

Drugi szok to oczywisty i totalny atak regulacyjny i biurokratyczny Brukseli na europejskie firmy i całe sektory gospodarek strefy Euro. Obciążenia regulacyjne nałożone na przedsiębiorstwa europejskie zostały wyśrubowane do tego stopnia, iż ​​wiele z nich ledwo już funkcjonuje. Wykorzystuje się sztuczki techniczne i dziwaczne przepisy, aby wręcz zniszczyć europejskie rolnictwo poprzez bankructwo rolników i uniemożliwić inwestycje w nowe projekty energetyczne. Wydaje się, iż branża samochodowa, najważniejszy sektor w Europie, również ma zostać zamknięta, a Bruksela podobno planuje podwoić koszty posiadania i eksploatacji samochodu w ciągu najbliższych kilku lat. Mógłbym mówić dalej, ale jasne jest, iż środki te w ogromnym stopniu pogłębiają szok cenowy energii wywołany sankcjami wobec Rosji.

Dla każdej racjonalnie myślącej osoby jest zaskakujące, dlaczego UE zdecydowała się zaostrzyć skutki sankcji poprzez planowanie dalszego niszczenia europejskich gospodarek. Zanim zajmiemy się tym pozornym szaleństwem, spójrzmy w przyszłość i przyjrzyjmy się szokowi numer trzy, który najprawdopodobniej uderzy w Europę (i cały Zachód) w ciągu najbliższych kilku lat.

Trzecim szokiem będzie „wymuszona z zewnątrz” dewaluacja Euro i masowy spadek poziomu życia w Europie. Aby wyjaśnić jak to działa, użyjmy przykładu Stanów Zjednoczonych. Deficyt handlowy USA w 2022 roku wyniósł prawie bilion dolarów. Oznacza to, iż każdy Amerykanin otrzymał od świata zewnętrznego rzeczy warte 3000 dolarów, na które nie musiał pracować ani za które nie musiał płacić. Ponadto rząd Stanów Zjednoczonych co roku drukuje biliony darmowych dolarów, aby utrzymać funkcjonowanie kraju i utrzymać standard życia. Stany Zjednoczone mogą to robić, ponieważ dolar jest światową walutą rezerwową i można go sprzedać w zamian za prawdziwe rzeczy, takie jak towar. Świat zewnętrzny utrzymuje standard życia w USA dzięki swojej pracy i surowcom, zasadniczo za darmo. Odnosi się to również do Europy, ponieważ Euro jest w zasadzie detalicznym rynkiem zbytu dolara i dlatego Europa pośrednio cieszy się ogromnym przywilejem Stanów Zjednoczonych. jeżeli Zachód zostanie odpowiednio odizolowany, a dolar straci status rezerwy, Euro upadnie wraz z nim. Możliwe jest nawet, iż Euro upadnie wcześniej niż dolar, ponieważ Europa nie jest w stanie drukować pieniędzy w takim stopniu, w jakim potrafią to Stany Zjednoczone. [uwaga moja: Europejski Bank Centralny ma zakaz finansowania krajów, amerykański Fed takiego zakazu nie ma] Innymi słowy, jeżeli „globalnemu południu” – najprawdopodobniej w formie BRICS – uda się odgrodzić od dolara, Zachód straci wszystkie darmowe rzeczy. Dla Europy będzie to oznaczać upadek Euro i spadek poziomu życia być może o jedną trzecią – lub więcej.

Trzeci szok jest prawie nieunikniony, zwłaszcza jeżeli Rosja zdecydowanie wygra wojnę na Ukrainie. Należy teraz założyć, iż ludzie w Europejskim Banku Centralnym, a choćby niektórzy w Brukseli są tego świadomi. Normalną reakcją na ten przyszły szok byłoby wzmocnienie gospodarek europejskich wszelkimi możliwymi środkami, a tym samym zminimalizowanie możliwości otwartego buntu ludności UE. Tak się jednak nie robi. Zamiast tego UE w dalszym ciągu niszczy własne gospodarki. Dlaczego?

Przebiegły plan ESG mający na celu dominację nad światem

[uwaga moja: (ESG = Environmental, Social, and Governance = Środowisko, społeczeństwo i zarządzanie)]

Niedawno miałem „przyjemność” otrzymać bardzo szczegółową informację na temat trwającej inicjatywy ESG od demokratycznie niewybranej Komisji Europejskiej. W rzeczywistości nazywa się to „europejskimi standardami raportowania zrównoważonego rozwoju (ESRS) dla firm podlegających dyrektywie w sprawie raportowania zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw (CSRD)” [the European Sustainability Reporting Standards (ESRS) for companies subject to the Corporate Sustainability Reporting Directive (CSRD)]. Po prostu samo spływa z języka.

To była czterogodzinna odprawa, na której ledwo przedstawiono zarys tego, co się naprawdę dzieje. Pozostali uczestnicy odprawy skupiali się na kwestiach technicznych oraz na tym, co firmy musiałyby zrobić, aby spełnić wymogi, ja natomiast starałem się skupić na tym, czym naprawdę jest ta inicjatywa i co mówi ona o planowanej przyszłości Europy. To naprawdę zadziwiające.

Inicjatywę ESG można opisać jako bardzo duży zestaw wymagań stawianych wszystkim europejskim firmom (z wyjątkiem najmniejszych – na razie) w zakresie dwóch rzeczy: informacji i podporządkowania się [compliance]. Każda firma musi stworzyć nowy, osobny system księgowy, który zamiast finansów, obsługiwał będzie ogromny zbiór danych związanych z klimatem, zanieczyszczeniami, różnorodnością biologiczną i kwestiami społecznymi – choć głównym celem jest „zanieczyszczenie” dwutlenkiem węgla. Znaczącą część stanowią konkretne dane, reszta jest „oceniana”. Obciążenie biurokratyczne, jakie to powoduje, jest naprawdę zdumiewające.

Część dotycząca podporządkowania się jest bardzo interesująca. W pewnym momencie firmy zostaną ukarane za nieprzestrzeganie pewnych standardów określonych przez Komisję Europejską. Na tym etapie nie jest do końca jasne, jakie to będą standardy i w jaki sposób będą egzekwowane – tj. w jaki sposób będzie karane ich nieprzestrzeganie. Oznacza to, iż europejskie przedsiębiorstwa muszą dostosować się do standardów, które dopiero nadejdą, a kary zostaną określone później.

Innymi słowy, jest to bardzo szczegółowy system kontroli europejskich przedsiębiorstw, w ramach którego Komisja Europejska może w przyszłości dyktować co chce – i karać za wszelkie naruszenia w dowolny sposób. Oprócz szalonego obciążenia regulacyjnego inicjatywę tę można postrzegać jedynie jako bezpośrednie przejęcie kontroli operacyjnej nad europejskimi przedsiębiorstwami, a tym samym nad europejską gospodarką.

Wszystko to wiąże się z zaplanowanymi mniej więcej do roku 2030 kamieniami milowymi, kiedy to wszystko ma zacząć działać. Co najmniej dwa z tych kamieni milowych są niezwykle interesujące. Pierwszy z nich wstępnie zaplanowany jest na rok 2026 i wiąże się z ekspansją systemu poza Europę. W 2026 r. (a może później) wszystkie firmy sprzedające towary do Europy lub zaopatrujące europejskie firmy w surowce lub części, będą zobowiązane do przestrzegania określonych aspektów tego systemu. Można jedynie przypuszczać, iż wymagania te będą z czasem rosnąć.

Читать всю статью