Dominika Chorosińska zasłynęła rolą kochanki Krzysztofa Zduńskiego (Cezary Morawski) w telenoweli "M jak miłość". Później grała m.in. w filmie "Smoleńsk". Przed karierą na ekranie, często występowała na deskach teatralnych - ma zresztą odpowiednie wykształcenie: w 2001 r. skończyła studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie.
Parę lat temu poszła w politykę. W 2019 r. została posłanką Prawa i Sprawiedliwości, jednak od tego czasu nie wyróżniła się za bardzo działalnością w tym zakresie. Dlatego przejęcie funkcji ministra kultury (po Piotrze Glińskim) w nowym rządzie Morawieckiego było dość zaskakujące. Jednym z powodów jest to, iż będzie to trwać najpewniej tylko dwa tygodnie - aż do objęcia władzy przez zjednoczoną opozycję.
Dziennikarz Radiozet.pl Radosław Gruca skrytykował powołanie Dominiki Chorosińskiej w programie "Rozmowa Dnia" naTemat.pl, opisując ją jako "osobę politycznie średnio przytomną" i "groteskowo-kuriozalną". Internauci wytknęli też jej to, iż m.in. w wywiadzie wyszło na jaw, iż nie wie ilu jest posłów w Sejmie.
Dominika Chorosińska jest od czterech na urlopie we wrocławskim teatrze. Ostatni raz występowała tam w 2017 r.
Dominika Chorosińska odkąd skończyła studia, jest zatrudniona na etacie w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Publiczność jednak od dawna nie mogła jej tam zobaczyć na żywo. Redakcja Onetu postanowiła dowiedzieć się, dlaczego jej ostatnia rola to Lady Anna w szekspirowskim spektaklu "Ryszard III" z 2017 r.
"Pani Dominika Chorosińska 12.11.2019 r. przebywa na urlopie bezpłatnym, o który wnioskowała w związku z objęciem mandatu posła. Na obecną kadencję Pani Dominika Chorosińska również zawnioskowała o urlop bezpłatny" – poinformował teatr.
Tak więc jest zatrudniona (informację opublikowano też na stronie teatru w zakładce z aktorami), ale nie dostaje pieniędzy. Jednak skoro nie występuje, to blokuje etat w instytucji dla innej aktorki czy aktora. Niektórzy uważają, iż zostawia sobie "jakąś 'furtkę' na wypadek zakończenia kariery politycznej".
Z Teatrem Polskim we Wrocławiu i szefową resortu kultury jest też związana afera wyborcza. Instytucja została oskarżona o zaangażowanie się w politykę, bo w spocie posłanki PiS pojawiło się jej logo i nazwa. Okazało się, iż miało zostać użyte w sposób "nieuprawniony bez wiedzy i zgody dyrekcji".
Ponadto z Teatrem Polskim we Wrocławiu związany jest też mąż ministry Michał Chorosiński (dołączył później, bo w 2004 r.). Oprócz tego od września tego roku jest dyrektorem Teatru Jaracza w Łodzi. Został wybrany pomimo protestów i bez konkursu. Warto przy tej okazji wspomnieć, iż teatr podlega Zarządowi Województwa Łódzkiego, który jest w rękach PiS.