AUTOR: TYLER DURDEN
Dwa tygodnie temu informowaliśmy, iż przy zbliżającym się wzroście baryłki Uralu powyżej 60 dolarów, "cena rosyjskiej ropy w kluczowym porcie miała przekroczyć limit sankcji", co - jeżeli sankcje będą usilnie egzekwowane - oznaczało gwałtowny spadek podaży.
Szybko do przodu do dnia dzisiejszego, kiedy, jak donosi WSJ, cena najbardziej pożądanej rosyjskiej ropy ostatecznie przekroczyła zachodni limit cenowy narzucony na pozbawienie Moskwy funduszy na wojnę na Ukrainie (ale nie do końca, ponieważ głodzenie świata rosyjskiej ropy od dawna było postrzegane jako znacznie bardziej niebezpieczny wynik), co doprowadziło do bardzo wyraźnego "zwycięstwa" Moskwy w "walce o wpływ na światowe rynki ropy".
Po raz pierwszy cena flagowego gatunku ropy Urals przekroczyła limit 60 USD za baryłkę, odkąd USA i ich sojusznicy wprowadzili nową politykę sankcji w grudniu ubiegłego roku, według firmy Argus Media, zajmującej się danymi surowcowymi, i - jak wyjaśnia WSJ - jest to znak, iż Kreml odniósł sukces, przynajmniej częściowo. w dostosowywaniu się do ograniczeń.
Przypomnijmy, iż pod koniec 2022 r. firmy z Grupy Siedmiu Zaawansowanych Demokracji mogły transportować i ubezpieczać rosyjską ropę tylko wtedy, gdy jej cena nie przekracza 60 USD za baryłkę. Istnieją oddzielne czapki dla produktów rafinowanych. Chodzi o to, iż Moskwa będzie sprzedawać ropę po niższych cenach, ponieważ potrzebuje zachodnich usług do eksportu ropy, utrzymując w ten sposób niską inflację surowcową.
Ograniczenie jest częścią zachodniej kampanii presji gospodarczej i jest wymierzone w najważniejsze źródło dochodów Rosji. Ma to wykrwawić wojenną kasę Kremla, jednocześnie zachęcając rosyjskich producentów do dalszego wysyłania ropy na rynek, aby nie podsycać inflacji na całym świecie. Jednak w świecie, w którym 7 milionów baryłek ropy dziennie eksportowanych przez Rosję jest nagle wycofywane z rynku, inflacja eksplodowałaby, ponieważ cena ropy natychmiast wzrosłaby, dowiadujemy się, jak bezzębne były zachodnie sankcje... i miały być.
Jeden sygnał, iż presja finansowa na Moskwę może słabnąć: zniżka dla Urals, w porównaniu z benchmarkiem Brent, zmniejszyła się do 20 USD za baryłkę. Różnica jest przez cały czas znacznie większa niż przed wojną, ale od stycznia zmniejszyła się o połowę.
Tymczasem wyższe ceny wzmocnią rosyjskie dochody z eksportu ropy, które w ubiegłym miesiącu spadły do nieco ponad połowy poziomu sprzed roku, według Międzynarodowej Agencji Energetycznej, co doprowadzi do większej ilości pieniędzy dostępnych na wojnę na Ukrainie, tylko kontrofensywa Zełenskiego niedługo się załamie. Rosyjska ropa Ural, nazwana tak od górzystego, bogatego w ropę regionu, również zyskała na wysokim popycie w Azji, gdzie rosyjscy producenci odkładają saudyjską ropę na bok.
Zachodnie sankcje dążą – przynajmniej na papierze – do wykorzystania długotrwałej zależności Rosji od europejskiej żeglugi i ubezpieczeń jako dźwigni w celu ograniczenia dochodów, jakie Moskwa czerpie z ropy. Rosnące ceny sugerują, iż rosyjskie dążenie do stworzenia alternatywnej sieci tankowców, do których nie mają zastosowania sankcje, osłabia wpływy Zachodu na eksport nagród, powiedział Siergiej Wakulenko, analityk Carnegie Russia Eurasia Center i były dyrektor ds. ropy w Rosji.
"To był proces ewolucyjny, a teraz widzimy tylko jego wyniki" - powiedział Vakulenko. "Rosyjskie firmy naftowe... Włóż sporo wysiłku w utrzymanie się w biznesie i zarabianie pieniędzy. Udowodnili, iż są zdolnymi operatorami".
Według WSJ, handlowcy twierdzą, iż rosyjscy producenci ostatnio wykazywali niewielką chęć negocjowania cen, po których zachodni gracze mogliby pozostać na rynku. Jest to zmiana, ponieważ Urals ostatnio zbliżył się do 60 USD w kwietniu.
Oczywiście, rosyjskie firmy prawdopodobnie będą potrzebować zachodnich statków i ubezpieczenia przez jakiś czas, aby eksportować część z ponad siedmiu milionów baryłek ropy, które sprzedają codziennie za granicę. Niektórzy analitycy twierdzą, iż daje to USA i Europie znaczącą, choć słabnącą, dźwignię finansową i iż mogą zwiększyć presję finansową na Moskwę, obniżając limit. Jednak rosnące wpływy szarej floty "tajemniczych" pośredników – które wykazały niezwykły stoicyzm wobec gróźb sankcji Waszyngtonu – dały Putinowi wszystkie potrzebne mu wpływy. W końcu rozmowy o 1 miliardach dolarów miesięcznie i bzdury Bidena idą.
Nie mogąc zaakceptować porażki, waszyngtońscy urzędnicy nazywają podwyżkę cen pyrrusowym zwycięstwem Moskwy i wskazują na wiele przeszkód, które zostały rzucone na drogę Rosji.
"Zasadniczo limit cenowy znacznie obniża dochody Rosji, jednocześnie tworząc świat, w którym globalne rynki są zaopatrywane w rosyjską ropę" - powiedział w wywiadzie zastępca sekretarza skarbu Wally Adeyemo. "Naszym celem jest dalsze zwiększanie kosztów dla Rosji, aby upewnić się, iż mają mniej pieniędzy na prowadzenie nielegalnej wojny na Ukrainie, a to dzieje się każdego dnia". Uwaga spoiler: Rosja nie tylko przeciwdziała ukraińskiej "kontrofensywie", ale w tej chwili zarabia najwięcej pieniędzy na baryłce sprzedanej zagranicznym nabywcom w całym 2023 roku.
A teraz, gdy zachodnie sankcje zostały zniesione, zaczyna się gra w obwinianie: krytycy twierdzą, iż sojusznicy zaczęli od zbyt wysokiego limitu. Ukraina, wspierana przez bliskich sojuszników, w tym Polskę, lobbuje za jej zmniejszeniem. Ale nieporozumienia wewnątrz Unii Europejskiej i obawy o ceny gazu w Waszyngtonie hamowały je.
Zamiast tego, według WSJ, USA i UE skupiły się na zaostrzeniu egzekwowania prawa. Główny temat: Pranie ropy naftowej poprzez wymianę między statkami na morzu. Według handlowców wykorzystano również fałszywą dokumentację i płatności boczne w celu obejścia limitu.
Jednak prawdziwym celem sankcji było oszukanie opinii publicznej, iż Zachód robi coś, aby ukarać Putina, podczas gdy w rzeczywistości imperatywem było upewnienie się, iż Rosja nie wycofa swojej ropy z rynku zachodniego i nie spowoduje wzrostu cen.
Większym wyzwaniem dla sankcji jest nowy system logistyczny, który Rosja i firmy znajdujące się w jej orbicie zaczęły budować, składający się z tankowców posiadanych, ubezpieczonych i czarterowanych poza Zachodem.
Jak informowaliśmy wcześniej, sprzedaż używanych tankowców spuchła w szarej strefie – żargon branżowy dla tankowców, które przewożą ropę naftową z państw objętych sankcjami. W drugim kwartale pięć razy więcej tankowców współpracowało z producentami objętymi sankcjami niż pod koniec 2021 r., Według firmy Vortexa, zajmującej się śledzeniem statków. Prawie 80% tych okrętów trafiło na rynek rosyjski.
Zachód czerpał wpływ częściowo z ogromnej roli przemysłu żeglugowego Grecji, która jako członek UE przestrzega sankcji i pułapu cenowego. Flota tankowców tego kraju przewozi ponad połowę ropy eksportowanej z Rosji, powiedział Robin Brooks, główny ekonomista Instytutu Finansów Międzynarodowych. "Zachód ma prawdziwą siłę cenową", powiedział, dodając, iż limit może zostać obniżony do 20-30 dolarów za baryłkę. Oczywiście, po tej cenie Rosja sprzedawałaby zerową ropę na Zachód, a zamiast tego celowałaby tylko w Indie i Chiny, co z kolei doprowadziłoby do gwałtownej eksplozji zachodnich cen ropy, czego były trader FX Goldman najwyraźniej nie przewidział (nie jest to zaskakujące, gdy spojrzy się na historię jego transakcji walutowych podczas jego kadencji Goldmana).
Tymczasem, jak przyznaje choćby WSJ, niewielka dźwignia Zachodu wyparowuje. Ogromne sumy, jakie europejskie firmy tankowe mogłyby zarobić na wynajmie statków do transportu rosyjskiej ropy, spadły w ostatnich miesiącach, co sugeruje, iż Rosja ma rosnący dostęp do tankowców należących poza G-7, powiedział Henry Curra, szef badań w stoczni Braemar.
W rosyjskim azjatyckim porcie Kozmino, gdzie smak ropy o nazwie Espo przez cały czas był sprzedawany powyżej limitu, kilka tankowców ubezpieczonych lub należących do firm na Zachodzie jest w tej chwili zaangażowanych w handel ropą.
Administracja Bidena przyznaje, iż Rosja rozwija niezależną flotę, ale wysoki rangą urzędnik skarbu powiedział, iż nie jest to znaczący czynnik wpływający na przepływ ropy. Koszt stworzenia tego alternatywnego systemu eksportu odwraca fundusze od wojny, mówią amerykańscy urzędnicy. Szacują, iż rosyjski bank centralny przeznaczył 9 miliardów dolarów na zastąpienie zachodnich systemów reasekuracji.
Amerykańscy, europejscy i japońscy ubezpieczyciele pokrywali prawie cały rosyjski eksport morski przed wojną, w tym te na państwowych tankowcach Moskwy. Firmy te, znane wspólnie jako Międzynarodowa Grupa Klubów P&I, ubezpieczają się od roszczeń stron trzecich, takich jak przemysł przybrzeżny dotknięty wyciekiem ropy.
Do kwietnia połowa dostaw rosyjskiej ropy i jedna trzecia dostaw produktów rafinowanych odbywała się na tankowcach nieubezpieczonych przez członków Grupy Międzynarodowej, według Borysa Dodonowa z Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej.
Rolf Thore Roppestad, dyrektor generalny norweskiego ubezpieczyciela Gard, powiedział, iż co najmniej 10 tankowców przepływa codziennie przez cieśniny duńskie, Kanał Sueski i Cieśninę Malakka bez ubezpieczenia International Group. To stwarza zagrożenia, powiedział, ponieważ ubezpieczyciele spoza grupy w większości nie mają doświadczenia w reagowaniu na wypadki.
"Problem polega na tym, iż ci ubezpieczyciele mogą nie mieć wsparcia ze strony reasekuratorów lub, w zakresie, w jakim to robią, ci reasekuratorzy mogą nie mieć zasobów, aby zaspokoić poważne roszczenie" - powiedział Alexander Brandt, partner w kancelarii prawnej Reed Smith. jeżeli dojdzie do wycieku, powiedział, "istnieje obawa, iż nie będzie tam nikogo, kto mógłby go wytrzeć - dosłownie".
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/