W jakim wieku dziecko powinno dostać telefon?

instytutsprawobywatelskich.pl 2 часы назад

Z Manfredem Spitzerem rozmawiamy o tym, w jakim wieku dzieci powinny zacząć korzystać ze telefonów, jak telefony mogą zrujnować nam życie i czy potrzebne są zmiany w prawie.

Manfred Spitzer

Niemiecki psychiatra i neurobiolog (ur. 27 maja 1958 r.). Studiował także psychologię i filozofię, doktor nauk medycznych i filozofii, profesor gościnny na Uniwersytecie Harvarda. W latach 1990–1997 ordynator Uniwersyteckiej Kliniki Psychiatrycznej w Heidelbergu, w 1997 r. objął katedrę psychiatrii na uniwersytecie w Ulm (jako najmłodszy profesor tego kierunku w Niemczech). Od 1998 r. dyrektor Uniwersyteckiej Kliniki Psychiatrycznej w Ulm, od 2004 r. kieruje Centrum Wymiany Wiedzy z Dziedziny Neuronauk i Edukacji (niem. ZNL) prowadzącym badania na polu neurodydaktyki. Autor licznych publikacji naukowych i książek popularyzujących wiedzę z dziedziny neurobiologii i neurodydaktyki, m.in. Lernen (wyd. pol. Jak uczy się mózg, PWN, Warszawa 2007), Vorsicht Bildschirm (Uwaga! Ekran telewizora).

Magda Dolińska-Rydzek, Rafał Górski: W jakim wieku dziecko może pierwszy raz dostać telefon do ręki? I dlaczego w takim?

Manfred Spitzer: Według literatury medycznej, telefony powodują u dzieci i młodzieży problemy zdrowotne, które mogą prowadzić do ślepoty, udarów, zawałów serca i demencji w starszym wieku. Przy tym im młodsze dziecko, które otrzymuje telefon, tym większe szkody w przyszłości. telefony wpływają również negatywnie na proces uczenia i powodują choroby psychiczne, takie jak zaburzenia koncentracji, zaburzenia lękowe i depresję.

Z tych względów

rozsądne byłoby trzymanie telefonów z dala od dzieci i młodzieży, tj. zezwalanie na korzystanie z nich dopiero od 16. roku życia, a choćby wtedy najlepiej z zastrzeżeniem, iż rodzice powinni interweniować w przypadku nadmiernego użytkowania (ponad 3 godziny dziennie).

Czy telefon uzależnia tak samo jak papierosy, alkohol i kokaina?

To zależy od tego, co rozumiemy przez „tak samo”. O ile uzależnienie od powszechnie znanych środków odurzających, takich jak papierosy, alkohol i kokaina, powstaje w wyniku oddziaływania tych substancji na określone ośrodki w mózgu, uzależnienia behawioralne są wyuczane na podstawie powtarzalnych zachowań. Proces ich powstawania jest więc inny. Jednak w przypadku obu rodzajów uzależnień w mózgu wytwarzają się bardzo podobne wzorce aktywności, a uzależnienie od Facebooka w badaniu tomografem komputerowym wygląda tak samo jak uzależnienie od kokainy.

Tyle jeżeli chodzi o mechanizm. Z czysto klinicznego punktu widzenia, uzależnienie ma określoną definicję: nie można się od niego uwolnić, mimo świadomości jego szkodliwości; pojawia się agresja, gdy trzeba z niego zrezygnować; uzależnienie staje się ważniejsze niż kontakty z przyjaciółmi, rodzeństwem lub rodzicami, a zachowania z nim związane nie sprawiają już przyjemności (jak na początku), ale mają na celu wyłącznie uniknięcie objawów odstawienia.

Kiedy myślimy o leczeniu alkoholika, to zakładamy, iż w procesie leczenia i po jego zakończeniu nie powinien on sięgać po alkohol w jakiejkolwiek ilości. Z uzależnieniem dzieci od telefonów jest inaczej. Akceptujemy, iż uzależnione dziecko będzie dostawało telefon np. na godzinę dziennie. Dlaczego?

Jest tak, ponieważ przez cały czas nie traktujemy uzależnienia od telefonów poważnie.

W Instytucie Spraw Obywatelskich rozważamy przygotowanie projektu ustawy o przeciwdziałaniu uzależnieniom cyfrowym, na wzór ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Nowa ustawa dotyczyłaby uzależnień behawioralnych i obejmowała: telefony, media społecznościowe, gry online, cyfrowy hazard.

Co Pan na to? Czy to dobry pomysł? Co powinno się znaleźć w projekcie ustawy, żeby ona miała sens?

Taka ustawa byłaby bardzo sensowna. Podobnie, jak w przypadku innych substancji uzależniających, które są legalnie spożywane (alkohol, nikotyna), powinna ona przede wszystkim określać granice wiekowe. Na przykład zakaz korzystania ze telefonów do czternastego roku życia oraz zakaz korzystania z mediów społecznościowych i gier komputerowych do szesnastego roku życia. Wreszcie, w wielu krajach obowiązuje już zakaz hazardu do osiemnastego roku życia.

Obecnie nie ma w Polsce odgórnego, rządowego, ogólnokrajowego zakazu używania telefonów na terenie szkół. Szkoły mają wolną rękę, by same decydowały czy wpisać jakieś ograniczenia w statutach placówek.

Instytut Spraw Obywatelskich opowiada się za centralną, rządową regulacją, a nie zostawianiem decyzji w gestii poszczególnych placówek. Zgłaszają się do nas nauczyciele z pytaniem, co zrobić, kiedy zdarza się rodzic, który grozi szkole pozwem do sądu, jeżeli placówka wprowadzi zakaz korzystania ze telefonów. Nauczyciele sygnalizują nam, iż dużo lepszym rozwiązaniem byłby zakaz wprowadzony centralnie, ustawowo przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Gdyby Pan był doradcą polskiego ministerstwa edukacji, co by Pan rekomendował minister edukacji?

Wprowadzenie całkowitego zakazu korzystania ze telefonów w szkołach byłoby pomocne. Uczniowie nie mieliby wtedy argumentu, ze „inni też mają telefony“.

W Niemczech nie zaszliśmy jeszcze tak daleko, chociaż niektóre kraje związkowe (na przykład Hesja) wprowadziły taki zakaz.

Jaki wpływ na uzależnienie dzieci od telefonów ma wielki biznes, np. korporacje technologiczne: Tik Tok, Meta (Facebook, Instagram), Google (YouTube); producenci telefonów: Apple, Samsung, Xiaomi; firmy telekomunikacyjne: Play, Orange, Plus, T-Mobile?

Mówimy o największym lobby, jakie kiedykolwiek istniało na Ziemi. Tym firmom nie zależy na zdrowiu i edukacji młodych ludzi, chcą tylko zarabiać pieniądze. Dlatego musimy powiedzieć naszym dzieciom: „Nie chcecie przecież poświęcać swojej uwagi i czasu, a tym samym swojego życia dla zysku tych firm, prawda?”. Być może to da im do myślenia.

Jaką rolę w procederze uzależnienia od telefonów odgrywają NGO i eksperci finansowani przez wielki biznes? A jaką rolę odgrywają politycy?

„Eksperci“ finansowani przez lobbystów nie są ekspertami, ale opłaconymi twórcami opinii. Politycy natomiast powinni traktować swoje zadania poważnie i chronić młodych ludzi przez negatywnymi wpływami.

Instytut Spraw Obywatelskich postuluje, żeby korporacje czerpiące zyski z uzależniania dzieci od telefonów i mediów społecznościowych płaciły specjalny podatek, z którego byłyby pokrywane leczenie dzieci i pomoc psychologiczna. Co Pan na to?

Wszystko, co podnosi cenę substancji i produktów powodujących uzależnienie, może ograniczyć ich konsumpcję. Jednak to, czy takie posunięcie jest wystarczające, wymaga dalszych badań.

Przede wszystkim potrzebujemy edukacji rodziców.

Kiedy matki i ojcowie będą świadomi, jak szkodliwe dla zdrowia w dłuższej perspektywie jest nadmierne korzystanie ze telefonów – powtórzę: mówimy tu o ryzyku utraty wzroku, udaru mózgu, zawału serca i demencji – wtedy zaczną postępować rozsądnie i chronić swoje dzieci przed tymi urządzeniami. Najważniejsze jest więc poszerzanie wiedzy i edukacja – to musi nastąpić!

Читать всю статью