USA: czas na zakończenie wojny na Ukrainie

pch24.pl 4 часы назад

Po zawarciu porozumienia na Bliskim Wschodzie rośnie apetyt na zakończenie wojny także za naszą wschodnią granicą. Andrew Day na łamach „The American Conservative” przekonuje, iż Donald Trump może zakończyć wojnę na Ukrainie. Gdyby to zrobił – tak, jak obiecywał w kampanii wyborczej – z pewnością zasługiwałby na jeszcze większe uznanie niż obecnie.

Day przypomina, iż „w trakcie kampanii wyborczej Trump obiecał zakończyć wojnę rosyjsko-ukraińską w ciągu 24 godzin od powrotu do Białego Domu”, ale „najwyraźniej nie docenił trudności związanych z zażegnaniem konfliktu, co sam teraz rutynowo przyznaje”.

Nie wystarczyła sama siła charakteru, która miałaby skłonić prezydentów Władimira Putina i Wołodymyra Zełenskiego do zaprzestania walk. Oba kraje mają rozbieżne interesy strategiczne, przez co trudno jest się im porozumieć. „Horror wojny” przez cały czas trwa.

Niemniej, „Trump pozostaje największą nadzieją Ukrainy na pokój, jak argumentowałem w grudniu ubiegłego roku w książce „Responsible Statecraft”. Tylko Stany Zjednoczone mają siłę i wolę polityczną, by znaleźć rozwiązanie konfliktu, a wśród amerykańskich polityków Trump jest lepszy od alternatyw. Joe Biden nie zapobiegł wojnie (i prawdopodobnie przyczynił się do jej sprowokowania), a następnie ustąpił miejsca drugorzędnym doradcom, którzy opowiadali się za jej eskalacją, mimo iż Mark Milley – ówczesny najwyższy rangą generał w Ameryce – usilnie lobbował za negocjacjami. Uważam, iż administracja Kamali Harris przyniosłaby kilka więcej niż przesłodzone banały, więcej broni dla Ukrainy i mglistą nadzieję, iż Rosja w końcu jakoś upadnie” – podkreśla Day w artykule zatytułowanym „Yes, Trump can end the Russia-Ukraine war”, który ukazał się 14 października. Politolog jeszcze niedawno temu odwiedził Kijów.

Day wskazuje, iż amerykański prezydent wykorzystuje kija i marchewką, aby skłonić strony konfliktu do zawarcia pokoju. w tej chwili konserwatyści i libertarianie choćby bardzo go krytykują za „finansowanie wojny na Ukrainie”.

Jednak on podziela stanowisko na ten temat, iż „wycofanie się z konfliktu zakończyłoby go jedynie w tym sensie, iż Rosja opanowałaby Ukrainę znacznie szybciej”. A jest to scenariusz „obarczony politycznym i geopolitycznym ryzykiem”.

Krytycznie odnosi się jednak do radykalnego podejścia propagowanego przez „jastrzębi”, które jedynie eskalowałoby konflikt.

Day zachwala „zwinność” Trumpa, stosującego różne taktyki, z jednej strony intensyfikując wsparcie militarne dla Ukrainy, a z drugiej „wystawiając gałązkę oliwną Rosji”.

Zasugerował sfinalizowanie „spójnej strategii” i trzymanie się jej aż do zakończenia wojny. Podał konkretne rozwiązania. „W szczególności administracja powinna: 1) utrzymać wsparcie wojskowe dla Ukrainy, aby zachować możliwość negocjowanego rozwiązania, 2) naciskać na Kijów, aby poczynił znaczące ustępstwa, oraz 3) dać Moskwie realną szansę na konstruktywne, pełne szacunku relacje z Zachodem po wojnie”.

Na razie prezydent priorytetowo traktuje pierwszy etap wielopłaszczyznowej strategii. W tym celu rozmawiał z Zełenskim o wzmocnieniu ukraińskiej obrony powietrznej, a choćby o wysłaniu pocisków rakietowych dalekiego zasięgu Tomahawk. Dodaje jednak, iż eksperci wojskowi wątpią, aby Kijów miał możliwość ich wystrzelenia.

W piątek Zełenski ponownie pojawi się w Białym Domu. To sygnał dla Moskwy, iż Ameryka nie dopuści do rychłego upadku Ukrainy, co miałoby skłonić Putina do prowadzenia negocjacji.

Autor tekstu, który dopiero co wrócił z Ukrainy sugeruje, iż „po tym, jak w zeszłym tygodniu przeżył coś, co wydawało się dramatyczną porażką ukraińskiej obrony powietrznej, jest przekonany, iż Kijowowi przydałoby się więcej wyrzutni i pocisków przechwytujących. Jednak zapasy USA są poważnie uszczuplone, a Waszyngton nie może ich wysłać na wiele miesięcy bez narażania własnych potrzeb bezpieczeństwa”. Dodaje, iż zapowiedź o przekazaniu Tomahawków ma sygnalizować „amerykańską determinację i utrzymać Putina w napięciu”. Jednocześnie Day ostrzega, by administracja amerykańska nie ułatwiała ukraińskich ataków dalekiego zasięgu w Rosji, aby nie prowadzić do odwetu i nie zagrozić wszelkim szansom na poprawę relacji USA z Moskwą.

Politolog nie ma jednak wątpliwości, iż Ukraina będzie musiała pójść na daleko idące ustępstwa w sytuacji, gdy przegrywa wojnę. Dlatego Trump ponownie powinien naciskać na Zełenskiego, jak zrobił to na początku roku. „W Kijowie krążą pogłoski, iż Zełenski po cichu by to docenił” – pisze Day.

Jednocześnie dodaje, iż nie jest konieczna zgoda Kijowa na wiarygodne zapewnienia, iż ​​Ukraina nie będzie w NATO i iż NATO nie będzie na Ukrainie, czego oczekuje Moskwa.

Takie zapewnienia powinni poczynić członkowie zachodniego sojuszu: USA i jak największa grupa państw NATO. „Oczywiście, gdyby Ukraina również podjęła kroki w celu wyrzeczenia się swojego przyszłego członkostwa, byłoby to pomocne” – zasugerował.

Ukraina będzie musiała podjąć trudne decyzje również w innych kwestiach np. demilitaryzacji, co wiązałoby się z rezygnacją z ofensywnych zdolności militarnych i utrzymanie czysto defensywnej postawy.

Niektórzy amerykańscy analitycy np. Jennifer Kavanagh z Defense Priorities, „dogłębnie zastanawiali się nad tym, jakiego rodzaju i ile broni Ukraina będzie potrzebowała, aby odstraszyć Rosję od ponownej inwazji”. Day sugeruje, iż ekipa Trumpa powinna uwzględnić te analizy, aby w trakcie negocjacji z Rosjanami zapewnić Kijowowi wystarczające środki odstraszające.

Jeśli chodzi o terytorium, a w szczególności około 25% obwodu donieckiego, którego Rosja wciąż nie zdobyła, to Putin zaproponował wstrzymanie inwazji w innych miejscach, jeżeli Ukraina dobrowolnie wycofa siły z Doniecka. Taka propozycja wydaje się być nie do przyjęcia dla Kijowa. Sporne obszary są strategicznie ważne i rozwiązanie tego problemu nie będzie łatwe. Jednak, „na szczęście kwestie terytorialne nie są głównymi czynnikami napędzającymi kontynuację konfliktu”.

Autor ma nadzieję, iż uda się wypracować rozwiązania w fundamentalnych sprawach, bo dzięki temu „obie strony będą zmotywowane do znalezienia kreatywnego rozwiązania dla Doniecka, zamiast pozwolić, by porozumienie upadło”.

W obecnej sytuacji, gdy Ukraina walczy z dotkliwym niedoborem żołnierzy, Zełenski może być skłonny do większych ustępstw. Zdaniem Day’a, Rosja nie próbuje zdobywać terytorium, ale osłabiać siły ukraińskie.

Ostatni element strategii zakłada przekonanie Putina, iż jeżeli wojna zakończy się rozsądnym rozwiązaniem, to Rosja będzie mogła oczekiwać poprawy stosunków z Zachodem. To jeden z najtrudniejszych elementów strategii. Moskwa nie przyjmie niejasnych zapewnień, ale „musi zostać przekonana, iż ​​będzie cieszyć się trwałym i znaczącym wpływem na europejską architekturę bezpieczeństwa poprzez instrumenty takie jak Rada NATO–Rosja, która w tej chwili nie istnieje”.

„Putin rozpoczął swoją prezydenturę ćwierć wieku temu jako optymistyczny przywódca, który liczył na lepsze relacje z Zachodem pod przewodnictwem USA. Z czasem, w dużej mierze dzięki nieudolnemu zarządzaniu relacjami z Rosją przez Waszyngton, rozwinął antyzachodnią ideologię. W tym kontekście Trump postąpił bardzo mądrze na początku swojej drugiej kadencji, ożywiając kontakty z Kremlem, okazując Putinowi szacunek, a choćby proponując zbliżenie między USA a Rosją. Choć te działania zirytowały jastrzębi wobec Rosji na Ukrainie, w Europie i w Waszyngtonie, ostatecznie powinny pomóc Kijowowi, dając Moskwie większą motywację do rozwiązania wojny” – czytamy.

Day dochodzi do wniosku, iż Putin „wciąż wydaje się być względnie umiarkowanym politykiem w rosyjskim establishmencie bezpieczeństwa narodowego”. Jest „oportunistą i dostrzega w Trumpie ulotną szansę na poprawę relacji z Ameryką”. Dlatego – zdaniem politologa – „teraz Trump musi przekonać Rosję, iż reintegracja z Zachodem pod przewodnictwem Ameryki jest możliwa i pożądana, choćby jeżeli najpierw wymaga to zakończenia wojny na Ukrainie”.

Źródło: theamericanconservative.com

AS

Читать всю статью