Czy szokujące zwycięstwo nacjonalisty Calina Georgescu w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Rumunii w ubiegłą niedzielę było anomalią, czy też kraj UE i NATO dokonuje zdecydowanego skrętu w stronę skrajnej prawicy? To pytanie pojawia się, gdy Rumuni wracają do urn w ten weekend, aby wybrać swój parlament.
Georgescu, wielbiciel prezydenta Rosji Władimira Putina, odniósł zwycięstwo dzięki niezwykle udanej kampanii na TikToku, która wzbudziła podejrzenia o ukrytą ingerencję i wywołała ostrzeżenia rywalizujących polityków o rosyjskich wpływach.
Chwytliwe filmy stały się nieoczekiwanym zwycięzcą głosowania. Główne tematy kampanii Georgescu miały klasyczny populistyczny wydźwięk: polityk powoływał się na tradycyjne wartości chrześcijańskie, obiecał stanąć w obronie osób wykluczonych ekonomicznie i powiedział, iż uczyni Rumunię bardziej samowystarczalną w sektorach, takich jak żywność i energia.
Adrian Axinia, wiceprzewodniczący skrajnie prawicowego Sojusz na rzecz Unii Rumunów (AUR) i członek Parlamentu Europejskiego, powiedział, iż kwestie te wysuną się na pierwszy plan w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Georgescu był członkiem AUR, zanim wystartował jako kandydat niezależny.
Na szczycie rumuńskich sondaży
— Wygląda na to, iż ludzie wybierają opcję suwerenną i pokazali, iż nie godzą się już na traktowanie ich w Europie jako obywateli drugiej kategorii — powiedział Axinia.
AUR znalazł się na szczycie sondaży przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi. Oczekuje się, iż zdobędzie nieco ponad 22 proc. głosów, wyprzedzając centrolewicową Partię Socjaldemokratyczną (PSD) o nieco ponad 21 proc. — wynika z sondażu przeprowadzonego w ostatnich dniach przez firmę AtlasIntel.
Dwie inne skrajnie prawicowe partie, SOS Rumunia, kierowana przez posłankę do Parlamentu Europejskiego Dianę Sosoacę, oraz Partia Młodych, założona w zeszłym roku przez byłego członka AUR, uzyskały w sondażach nieco poniżej 5-procentowego progu wymaganego do uzyskania mandatów parlamentarnych, ale równie dobrze mogą przekroczyć tę granicę.
Oczekuje się, iż partia, która zdobędzie najwięcej głosów w niedzielnych wyborach, nominuje następnego premiera. jeżeli żadne ugrupowanie nie zdobędzie więcej niż połowy wszystkich głosów, konieczna będzie koalicja.
Antyglobalistyczny ruch
W przypadku zwycięstwa AUR mogłaby dążyć do utworzenia rządu mniejszościowego z innymi skrajnie prawicowymi partiami, jeżeli te przekroczyłyby próg wyborczy. Ugrupowania głównego nurtu, których baza wyborców kurczy się w miarę odrzucania przez Rumunów establishmentu, mogą być niechętne tworzeniu sojuszu ze skrajną prawicą.
— Prawdopodobieństwo, iż Rumunia będzie miała rząd mniejszościowy po tych wyborach jest niezwykle wysokie — tłumaczy Andrei Roman, dyrektor generalny AtlasIntel.
Rumuński Trybunał Konstytucyjny zakazał Sosoacy kandydowania na prezydenta w październiku, twierdząc, iż jej antysemickie, prorosyjskie poglądy zagroziłyby pozycji kraju w UE i NATO.
Teraz twierdzi, iż jej partia będzie czerpać korzyści z tego samego „antyglobalistycznego i prosuwerennego” ruchu, który wyniósł Georgescu do władzy.
— Partia SOS Rumunia, której przewodzę, zemści się w wyborach parlamentarnych 1 grudnia i uzyska większość parlamentarną, a ja zostanę premierem — powiedziała polityczka.
W kierunku Rosji i dyktatury
W ten weekend wiele będzie zależeć od tego, czy Rumuni poważnie potraktują ostrzeżenia bardziej mainstreamowych partii politycznych — a choćby władz krajowych — iż pierwsza tura wyborów prezydenckich została sfałszowana.
Reformatorska kandydatka na prezydenta Elena Lasconi, która zmierzy się z Georgescu w drugiej turze 8 grudnia, ostrzega Rumunów, iż stoją przed „egzystencjalną walką” o swoją demokrację, a Georgescu i skrajna prawica mogą pchnąć kraj z powrotem w kierunku Rosji i mrocznych czasów dyktatury.
Władze Rumunii twierdzą również, iż wybory były przedmiotem cyberataku i zdecydowanie sugerują zaangażowanie Rosji. W bezprecedensowym posunięciu Trybunał Konstytucyjny nakazał w czwartek ponowne przeliczenie głosów.
Aby jeszcze bardziej skomplikować sprawę, sędziowie spotkają się ponownie w piątek, aby zdecydować, czy powinni całkowicie unieważnić pierwszą turę prezydencką w związku z twierdzeniami, iż głosy oddane na kandydata, który odpadł na tydzień przed wyborami, zostały nielegalnie przekazane Lasconi.
Rumunia w niepewności
Lasconi przedstawiła decyzję sądu o ponownym przeliczeniu głosów jako desperacką próbę walki ze strony partii głównego nurtu. Rumuński premier Marcel Ciolacu z PSD, który był postrzegany jako faworyt do zostania następnym prezydentem, ale nie przeszedł do drugiej tury, odrzucił to oskarżenie, nazywając je manipulacją.
Radu Magdin, rumuński analityk polityczny, powiedział, iż decyzja o unieważnieniu niedzielnego głosowania może zwiększyć zaangażowanie polityczne zarówno liberałów Lasconi, jak i skrajnie prawicowych partii.
Premier Ciolacu przedstawiał swoją socjalistyczną partię jako siłę stabilności w obliczu niepewności, która ogarnęła Rumunię po zwycięstwie Georgescu.
— To najważniejsze wybory parlamentarne od 35 lat — powiedział w wywiadzie telewizyjnym w czwartek wieczorem. — Wszystko stało się bardzo kruche.