Pod koniec drugiej dekady września br., na łamach “Rzeczpospolitej” ukazał się wywiad z Aleksandrem Hallem, zatytułowany Donald Tusk nie nadaje się do jednania ludzi, Rafał Trzaskowski będzie prezydentem PO,
w którym były minister w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, ostro skrytykował obecny, centrolewicowy rząd. To głos, którego nie powinno się pomijać w trwającej debacie – zarówno w wątku poświęconym kondycji prawicy, jak i w dyskusji przedwyborczej.
Zniechęcenie
Pomimo tego, iż Hall był autorem jednej z pierwszych krytycznych książek recenzujących rządy PiS (Zła zmiana, Gdańsk 2016) i uważał odsunięcie partii Jarosława Kaczyńskiego od władzy za konieczność, dziś nie wierzy w “szczęśliwą Polskę” (A. Bodnar, Szczęśliwej Polski już czas, Warszawa 2023) pod rządami dominującej koalicji. Właśnie z powodu jego wcześniejszego stanowiska warto pochylić się na tym, co dziś mówi o rządzie Donalda Tuska.
Tak szybkie zniechęcenie ważnego przedstawiciela centrowego konserwatyzmu do nowej władzy, być może otwiera drogę do innego spojrzenia na zbliżające się wybory prezydenckie oraz sytuację prawicy.
Hall mówi w wywiadzie rzecz zasadniczą: “Polska nie jest zszywana, tylko dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS, ale jednak większa jest odpowiedzialność tych, którzy mają władzę. Co gorsza, PiS zrujnowało niezależność i autorytet Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, przez co nie kontrolują one władzy wykonawczej.”
Dodam, iż miałem okazję usłyszeć jak Aleksander Hall, zupełnie niedawno powiedział, iż zdaniem obecnego premiera nie ma w Polsce miejsca na żadną prawicę. W konsekwencji tak ostrej polaryzacji Hall wyraźnie wskazuje, iż szansą dla naszego kraju jest jedynie wyjście z pogłębiającego się impasu, jaki powoduje konflikt Tuska z Kaczyńskim.
Pojawienie się tego rodzaju głosu na łamach ważnej, dziś liberalnej gazety, może być sygnałem, iż nie tylko coraz większa liczba obywateli, ale także część elit przestaje widzieć pomyślną przyszłość Polski w ramach w tej chwili istniejącego układu partyjnego.
Prezydentura pozaplemienna
O potrzebie prezydentury, która wyjdzie poza plemienną wojnę dwóch największych ugrupowań mówi nie jeden tylko Aleksander Hall. Podobne, a choćby bardziej wprost wyrażone stanowisko zajął Marek Jurek w o dwa tygodnie późniejszym wywiadzie dla “Tygodnika Solidarność” (Widzę światełko w tunelu, “TS”, 3 października 2024). Ramię w ramię z tymi dwoma doświadczonymi autorami, w przeszłości związanymi z opozycją antykomunistyczną, a konkretnie z Ruchem Młodej Polski, idą prawdopodobnie miliony innych, zmęczonych sytuacją obywateli.
Choćby tych, którzy w mediach społecznościowych pojawiają się z hashtagiem #TakdlaRozwoju. Irytuje ich niszczący Polskę spór partyjny, oczekują wreszcie nowego rozdania. Oczekują, iż Polska w różnych sprawach ruszy do przodu z ważnymi projektami infrastrukturalnymi, z Centralnymi Portem Komunikacyjnym, z budową elektrowni atomowych, rozbudową portów morskich czy rozwojem Izery, polskiej marki samochodów elektrycznych.
Katolicy mają dość
O podobnym zmęczeniu można powiedzieć jeżeli chodzi o kręgi opinii katolickiej, która od lat znajduje się pod podwójną polityczną presją. Z jednej strony jest to presja liberalnej agresji, która tylko się powiększyła i oddziałuje z większą śmiałością razem z przyjściem nowej władzy. Z drugiej, to szantaż liderów Prawa i Sprawiedliwości, którzy od lat oczekują od katolików bezwzględnej politycznej lojalności w zmaganiach przeciwko liberałom i lewicy, ale praktycznie nigdy nie są ani chętni, ani też chyba zdolni do solidarności z najważniejszymi elementami katolickiego programu.
Oczywiście, solidaryzm społeczny Prawa i Sprawiedliwości naprawdę niesie w sobie wiele dobra rozpoznawanego w katolickiej nauce społecznej. Jednocześnie jednak bez solidarności z najsłabszymi, nienarodzonymi staje się on rodzajem zbiorowego egoizmu większości, silnych przeciwko słabym.
Stracona szansa Morawieckiego
Dokładnie tak można scharakteryzować zaproponowany jesienią 2023 roku przez Mateusza Morawieckiego “Dekalog Polskich Spraw”, w którym o konstytucyjnym chrześcijańskim dziedzictwie nie wspomniano się choćby słowem. Za to pojawiło się poparcie dla niegodziwej procedury in vitro, co trzeba uznać za ustępstwo nie tylko wobec liberałów, ale wobec cywilizacji śmierci.
Nie jest też, jak sądzę przypadkiem, iż w expose Morawieckiego, na koniec trwania jego dwutygodniowego rządu odniesienie do chrześcijańskich zasad nie pojawiło się choćby w symbolicznej postaci. A przecież chrześcijaństwo to nie tylko ważna składowa prawicowości, ale – mówiąc najszerzej – formy całej Rzeczpospolitej, fundament uniwersalnej sprawiedliwości.
Hall punktuje
Wróćmy do wywiadu z Aleksandrem Hallem. Można sądzić, iż ten były polityk, także znakomity znawca powojennych dziejów polityki francuskiej, nie rzuca słów na wiatr. Jego krytyka rządu Tuska jest naprawdę stanowcza. Dotyczy przede wszystkim zauważalnego u premiera braku woli do prawdziwego pojednania Polaków i celowego podtrzymywanie polaryzacji. Hall przywołuje przykład z 2023 roku, kiedy to podczas marszu z okazji 4 czerwca Tusk obiecywał pojednanie, ale, jak zauważa Hall, w jego słowach brzmiała przede wszystkim chęć odwetu i rozliczenia PiS.
Były minister w rządzie Tadeusza Mazowieckiego skrytykował również działania rządu w obszarze kultury i edukacji, wskazując na przykładzie Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej, iż zmiany personalne mają charakter czysto polityczny i służą narzucaniu ideologii lewicowo-liberalnej. Hall wspomniał również o odwołaniu Roberta Kostro z funkcji dyrektora Muzeum Historii Polski przed końcem jego kadencji. Uznał to za działanie polityczne, mającym na celu przejęcie kontroli nad kształtem wystawy stałej MHP. Można się spodziewać, iż muzeum dalej kierowane przez Kostrę miałoby w wymiarze narracyjnym koncyliacyjny charakter, uwzględniający różne tradycje.
Hall skrytykował również sposób komunikacji minister edukacji Barbary Nowackiej, która jego zdaniem – poza wprowadzaniem złych rozwiązań w zakresie edukacji narodowej – po prostu nie wykazuje się minimum kultury osobistej. Przykładami niegodnych zachowań w opinii Halla były stosowane przez Nowacką określenia, jak “panowie biskupi” czy “wycie o kasę” wygłoszone w kontekście słusznego oporu duchowieństwa wobec bezprawnych zmian w nauczaniu religii.
Przeciw bezprawiu i samowoli
Mianem niekonstytucyjnych były minister określił także wytyczne dotyczące aborcji, która ma być w tej chwili wykonywana na podstawie jednego zaświadczenia psychiatrycznego. Należy tu dodać, iż “wytyczne” nie należą wedle polskiej konstytucji do listy dokumentów będących źródłem prawa. Mamy tu zatem do czynienia nie tylko z niekonstytucyjnością, ale zwykłym bezprawiem, narzucaniem woli rządu na podstawie opinii, które zresztą nikt nie podpisał.
Aleksandrowi Hallowi nie podobają się również za rządów Tuska “pokazowe zatrzymania”, podobne do tych, jak uważa, czasów Zbigniewa Ziobry. Wskazał m.in. na przykład Marcina Romanowskiego, którego zatrzymanie w obecności kamer przypomniało mu sprawę Barbary Blidy. Skrytykował też premiera za publiczny komentarz w tej sprawie, widząc w nim ingerencję w niezależność sądów.
Zdaniem Halla największym problemem jest jednak brak niezależnej kontroli nad władzą wykonawczą. PiS zrujnował autorytet Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, a obecna władza nie robi nic, by to zmienić. W tej sytuacji, zdaniem byłego ministra, jedyną nadzieją jest pojawienie się trzeciej siły politycznej, która będzie działała racjonalnie i z poszanowaniem prawa.
Kandydat niezależny prawicy
Być może mówienie o trzeciej “racjonalnej”, jak mówi Hall, sile politycznej pozostało przedwczesne. Pierwszym krokiem powinno być myślenie o takim prawicowym kandydacie na prezydenta, który nie pozwoli sobie założyć partyjnej smyczy, ale rzeczywiście będzie myślał o dobru wspólnym Rzeczpospolitej.
Czy ktoś taki ma jeszcze szansę się pojawić? Jaką rolę mógłby dziś odegrać? Tego który walczy dziś o realne zwycięstwo. Czy tego, który przygotowuje grunt pod przyszłą “trzecią siłę” na prawicy, i może być języczkiem u wagi w rozstrzygającym momencie wyborów. Pytanie pozostawiam otwarte.