W Portugalii poszukiwali ćwiczebnych min dzięki bezzałogowego pojazdu podwodnego Gavia. We Włoszech dowodzili wielonarodowymi jednostkami, które prowadziły walkę minową na „wirtualnym” Bałtyku. Marynarze z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża właśnie wrócili z dwóch ćwiczeń prowadzonych pod egidą NATO.
8 FOW podczas ćwiczeń REP(MUS'25), fot. Marynarka Wojenna
To przedsięwzięcie jest jak wielki poligon dla dronów – powietrznych, operujących pod wodą i na jej powierzchni, lądowych. Systemów, z których wojsko korzysta od lat, ale też tych dopiero testowanych. W ćwiczeniach „REP(MUS ’25)”, współorganizowanych przez NATO, portugalską marynarkę wojenną i uniwersytet w Porto, biorą udział żołnierze, naukowcy oraz przedstawiciele firm zbrojeniowych. A wszystko po to, by wspólnie pracować nad rozwijaniem i jak najefektywniejszym wykorzystaniem bezzałogowych technologii.
REKLAMA
Gavia i jej podwodna misja
W tym roku nad Atlantyk zjechało ponad 2 tys. specjalistów z 20 państw Sojuszu i państw z nim współpracujących. Wśród nich tradycyjnie już znaleźli się Polacy. W ćwiczeniach wzięli udział marynarze 8 Flotylli Obrony Wybrzeża ze Świnoujścia, którzy zabrali ze sobą autonomiczny pojazd podwodny Gavia. Jeden z kilku wykorzystywanych choćby przez załogi niszczycieli min typu Kormoran II.
Polscy marynarze zostali włączeni do grupy Naval Mine Warfare, która skupiła się na walce minowej. – Każdego dnia realizowaliśmy misje polegające na poszukiwaniu ćwiczebnych min. Zostały one rozmieszczone przez gospodarzy ćwiczenia, ale też przedstawicieli kilku innych marynarek. Minowanie prowadzone było m.in. z pokładu okrętów – relacjonuje ppor. mar. Patryk Sokołowski, który dowodził polskim zespołem. Gavia operowała na akwenach o głębokości sięgającej 80 m, każda z misji zaś trwała około dwóch godzin. – Po wyłowieniu pojazdu analizowaliśmy zebrany przez niego materiał. Praca ta polegała na klasyfikacji obiektów minopodobnych. Innymi słowy ocenialiśmy, który z nich najpewniej jest miną, a który nie. Potem przygotowywaliśmy meldunek dla dowództwa grupy – wyjaśnia oficer. Proces domykało posłanie w rejon pojazdu zdolnego do ostatecznej weryfikacji znaleziska. Kolejnego dnia Polacy dostawali do sprawdzenia inny akwen, w rejonie zlustrowanym przez nich zaczynał zaś operować następny zespół. W ten sposób można było porównać skuteczność różnego typu systemów i zdolność do współdziałania.
Łącznie w zadania grupy Naval Mine Warfare zaangażowanych zostało 38 zespołów z 14 państw. Do dyspozycji miały one blisko sto różnego typu pojazdów. Wśród nich znalazło się 35 dronów powietrznych i 71 bezzałogowych pojazdów podwodnych. – „REP(MUS)” okazał się bardzo ciekawym doświadczeniem. Mogliśmy wymienić spostrzeżenia z użytkownikami różnych systemów autonomicznych, przede wszystkim jednak mieliśmy okazję prowadzić wraz z nimi realne działania na morzu. I to w warunkach, które pod wieloma względami różnią się od tych, z którymi mamy do czynienia na Bałtyku – komentuje ppor. mar. Sokołowski.
Kurs na Włochy
Tymczasem we wrześniu marynarze z 8 FOW trenowali nie tylko w Portugalii. Siedmiu oficerów z 12 i 13 Dywizjonu Trałowców pojechało do Włoch, by wziąć udział w „Dynamic Move ’25”. Pod tym kryptonimem kryją się natowskie ćwiczenia dowódczo-sztabowe, wspomagane komputerowo. Dla Polaków stanowiły one element przygotowań do misji w SNMCMG1, czyli jednym z dwóch zespołów przeciwminowych Sojuszu. – „Dynamic Move” miało nam przynieść odpowiedź na pytanie, czy jesteśmy gotowi kierować większymi siłami zaangażowanymi w walkę minową – przyznaje kmdr ppor. Kacper Sterne z 8 FOW.
8 FOW na ćwiczeniach Dynamic Move'25, fot. Marynarka Wojenna
Podczas ćwiczenia polscy oficerowie utworzyli dowództwo, któremu podlegały dwie jednostki zadaniowe. W skład obydwu wchodzili Brytyjczycy. W drugiej obok nich znaleźli się jeszcze specjaliści z Bułgarii i Turcji. Siły te miały przeprowadzić symulowaną operację przeciwminową w fikcyjnym rejonie, którego położenie pokrywało się jednak z Bałtykiem. – Do dyspozycji mieliśmy 38 różnego typu okrętów. Były to głównie niszczyciele min, ale też trałowce przystosowane do niszczenia min kontaktowych i niekontaktowych. Mogliśmy korzystać także z pojazdów podwodnych – wylicza kmdr ppor. Sterne. I choć wszystkie one funkcjonowały na poziomie programu komputerowego, ich możliwości wiernie odwzorowywały potencjał realnych jednostek. – Podczas ćwiczeń zespoły zadaniowe oczyszczały szlaki żeglugowe z min, ale też monitorowały infrastrukturę krytyczną. jeżeli chodzi o „Dynamic Move”, to w pewnym sensie nowość. Nigdy wcześniej tego rodzaju elementy nie były ćwiczone z taką intensywnością – przyznaje kmdr ppor. Sterne i dodaje: – Generalnie sprawdzian wypadł dla nas pozytywnie.