Przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku Sławomir Mentzen obiecywał, iż jego Konfederacja wywróci stolik, przy którym od lat zasiadają ci sami politycy z tych samych głównych partii politycznych. Nic z tego wtedy nie wyszło, a Konfederacja przewróciła się o stolik, który chciała wywrócić.
Wynik na poziomie 7,16 proc. (18 posłów) i piąte miejsce było wielkim rozczarowaniem, jeżeli spojrzeć na rozbudzone nadzieje, które w kampanii były przecież ogromne. Ale od wyborów parlamentarnych minie za chwilę półtora roku i dziś Konfederacja to już zupełnie inna partia. A przynajmniej tak wskazują kolejne sondaże. Weźmy tylko wyniki kilku ostatnich:
sondaż Opinia24 – KO: 34,8 proc., PiS: 27 proc., Konfederacja: 18,5 proc.; pozostałe ugrupowania pod progiem wyborczym;
sondaż Research Partner na panelu Ariadna – KO: 31,3 proc.; PiS: 29,1 proc., Konfederacja: 14,3 proc., Lewica: 7,4 proc., Trzecia Droga pod progiem wyborczym;
sondaż Opinia24 dla RMF FM – KO: 34 proc., PiS: 26,3 proc., Konfederacja: 21,4 proc., pozostali poza progiem wyborczym;
sondaż IBRiS dla "Rzeczpospolitej" – KO: 31,1 proc., PiS: 27,5 proc., Konfederacja: 17,1 proc., pozostali poza progiem wyborczym.
To przede wszystkim z tego powodu coraz głośniej słychać o tym, iż Prawo i Sprawiedliwość mogłoby wejść w koalicję z Konfederacją. Według sondaży partia Jarosława Kaczyńskiego nie może liczyć na samodzielne rządy, ale już sojusz ze skrajną prawicą mógłby otworzyć bramę do władzy.
Gdyby PiS i Konfederacja "dowiozły" sondażowe wyniki do kolejnych wyborów, które odbędą się w 2027 roku, obie partie miałyby pewną sejmową większość i przejęłyby władzę w Polsce. Niektórym komentatorom trudno też zrozumieć euforia Donalda Tuska z wysokich w ostatnim czasie sondaży dla KO.
"DONALD TUSK TRACI WŁADZĘ! Kochamy Was!" – tak na wpis szefa rządu na X z 25 marca zareagowała Ewa Zajączkowska-Hernik, kontrowersyjna europosłanka Konfederacji. Jej słowa też zostały zauważone. "Pilne! Ewa Zajączkowska potwierdza potencjalną koalicję z PiS" – brzmiał jeden z komentarzy pod jej wpisem.
PiS i Konfederacja wejdą w koalicję, by spróbować przejąć władzę w Polsce?
Zapytaliśmy zatem, co o "potencjalnej koalicji" mówią politycy PiS i Konfederacji.
– Bzdura. Nie ma żadnych rozmów i nie będzie żadnej koalicji. Nigdy. PiS i Konfederacja to dwie zupełnie różne bajki, a prezes też pamięta, co przed wyborami w 2023 roku wygadywał Mentzen z wywróceniem stolika – słyszymy od jednego z czołowych polityków partii Jarosława Kaczyńskiego.
Są też jednak zgoła odmienne głosy z PiS. – Niczego nie można wykluczyć. Są pewne kwestie, które nas łączą, ale też takie, które nas dzielą. Konkretnych rozmów jeszcze nie było, teraz każdy ma głowę zajętą kampanią prezydencką. A co będzie później, to się dopiero okaże – dodaje polityk Zjednoczonej Prawicy.
Bartłomiej Pejo, poseł Konfederacji w rozmowie naTemat.pl te spekulacje komentuje tak: – Żadnych rozmów na temat jakichkolwiek koalicji nie ma. Wszyscy koncentrujemy się w tej chwili na kampanii wyborczej i wejściu do drugiej tury Sławomira Mentzena. jeżeli to on zostanie prezydentem, polityka w Polsce będzie wyglądać zupełnie inaczej.
– Nie wiadomo, jakie formacje będą istniały po kolejnych wyborach parlamentarnych i nie wiadomo, jakie będą koalicje. A o koalicjach dyskutuje się w momencie, kiedy wiadomo jest, ilu dana formacja będzie miała posłów. Każdy, kto myśli za bardzo do przodu, jest karany przez Polaków. My nie popełnimy takich błędów i nie będziemy szli w takie spekulacje – mówi nam z kolei Przemysław Wipler, poseł Konfederacji.
Tyle iż politycy jego partii, co prawda anonimowo, nie wykluczają takiego scenariusza. "Od dawna jest między nami pakt obliczony na przyszłe rządy" – tak w rozmowie z "Newsweekiem" stwierdzili zarówno przedstawiciele PiS, jak i Konfederacji.
– Niektórzy mówią o tym choćby pod nazwiskiem. Witold Tumanowicz na przykład nie wykluczał rozmów z kimkolwiek, choćby z Koalicją Obywatelską. Można też nie wykluczać rozmów z Trzecią Drogą czy PSL-em, jeżeli przez cały czas będą istniały i znajdą się w kolejnym parlamencie – zaznacza poseł Wipler.
Wyjaśnijmy, iż chodzi o niedawną wypowiedź Tumanowicza na antenie Polsat News Polityka. – jeżeli będzie taki koalicjant, który będzie chciał realizować program Konfederacji, to nie mamy nic przeciwko – tak poseł odpowiedział na pytanie o ewentualny sojusz z KO. Zaznaczył, iż takiej koalicji "na pewno nie będzie w tej kadencji", ale drzwi na taką współpracę nie zatrzasnął.
A jak Wipler skomentuje wpis Ewy Zajączkowskiej-Hernik, która na euforia premiera zareagowała stwierdzeniem, iż "Donald Tusk traci władzę", a jej słowa zostały odebrane przez użytkowników X jako zapowiedź przyszłej koalicji PiS i Konfederacji?
– To nie tweety kształtują politykę, tylko decyzje polityczne. A do nich dochodzi w momencie układania rządu, kiedy wiadomo, kto ile ma głosów – odpowiada Przemysław Wipler.
– Nie ma w tej chwili żadnych rozmów koalicyjnych. Po drugie jestem zwolennikiem, żeby rozmawiać ze wszystkimi i sprawdzać, kto da nam największe szanse na realizację naszego programu i postulatów. Poza tym w Sejmie jest tyle różnych frakcji wojujących ze sobą, iż dziś nie wiadomo, które partie i w jakim kształcie będą funkcjonowały po wyborach prezydenckich – dodaje.
"Bez nas PiS nie wróci do władzy" vs. "Konfederacja jest jak chorągiewka"
Inny polityk Konfederacji, który prosi o anonimowość: – W PiS mogą mówić różne rzeczy, bo wiedzą doskonale, iż bez nas nie mają szans na powrót do władzy. Mentzen w sondażach prezydenckich za chwilę prześcignie Nawrockiego, a kampania wejdzie w decydującą fazę, dlatego w PiS chodzą po mediach i mówią, iż za dwa lata będą chcieli wejść z nami w sojusz. Ja tego jednak nie widzę – mówi.
I dodaje: – Do kolejnych wyborów parlamentarnych, o ile nie odbędą się wcześniej, pozostały jeszcze ponad dwa lata. Tymczasem jeszcze pół roku temu nikt nie dawał Mentzenowi żadnych szans na drugą turę w wyborach prezydenckich, a tu proszę bardzo – ta szansa jest bardzo realna. Poparcie dla naszej partii w sondażach również rośnie. To PiS ma problem, obecny obóz władzy również ma problem, bo Trzeciej Drogi i Lewicy w sondażach praktycznie nie ma. My robimy swoje, za nikim ani za niczym nie oglądamy – dodaje nasz rozmówca.
– Dla mnie to nierealne. Posłowie Konfederacji mówią, iż w sojusze mogą wejść praktycznie z każdą partią, która będzie w stanie zrealizować ich program. Ale trzeba się określić jasno, a nie być jak chorągiewka na wietrze. Moim zdaniem prezes na to nie pójdzie – dorzuca czołowy polityk PiS.
A fakt, iż w trwającej kampanii prezydenckiej Nawrocki nie atakuje Mentzena, a Mentzen Nawrockiego?
– Medialnie nazywa się to "paktem o nieagresji" i tak faktycznie jest. Panowie nie wchodzą sobie w drogę, na razie. Zobaczymy, jakie będą sondaże na ostatnie tygodnie przed wyborami i wtedy może być już bardziej ostro – dodaje polityk z Nowogrodzkiej.
Duda wspiera Mentzena, będzie chciał zostać premierem?
Sprawa z potencjalnym sojuszem PiS i Konfederacji ma dodatkowo drugie dno. I zaplątany ma być w to wszystko Andrzej Duda oraz jego otoczenie z pałacu prezydenckiego, w tym przede wszystkim szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek i Łukasz Rzepecki, doradca Andrzeja Dudy.
Z ustaleń m.in. "Newsweeka" wynika bowiem, iż to Duda "chciałby być ojcem chrzestnym koalicji PiS i Konfederacji". I krążą choćby plotki, iż ustępujący za kilka miesięcy prezydent mógłby zostać premierem w nowym rozdaniu.
Dowodem na ten swoisty "polityczny romans" ma być choćby niedawne spotkanie Dudy z Mentzenem. I nie tylko wśród zwolenników PiS pojawiło się pytanie: kogo tak naprawdę popiera ustępujący prezydent?
– Andrzej Duda wielokrotnie spotykał się z przedstawicielami Konfederacji, więc spotkanie ze Sławomirem Mentzenem nie powinno być żadnym zaskoczeniem. Z Karolem Nawrockim też przecież się spotkał (kilka dni po spotkaniu z Mentezenem polecieli razem samolotem do Torunia – red.). W mojej ocenie pan prezydent przede wszystkim powinien wspierać Karola Nawrockiego. Skoro jednak nie poparł go wyraźnie do tej pory, to już pewnie raczej tego nie zrobi. Andrzej Duda zabiega też o dobre relacje zarówno z Mentzenem, jak i Nawrockim. Przy czym zdaje się, iż ma świadomość, iż Zjednoczona Prawica nie wróci do władzy bez pomocy Konfederacji – podsumowuje polityk PiS.