Niemiecka prasa: w oczach swoich wyborców Le Pen stała się męczennicą

natemat.pl 1 день назад
Liderka francuskiej skrajnej prawicy Marine Le Pen została skazana za defraudację prawie trzech milionów euro europejskich funduszy publicznych. Prasa komentuje.


"Frankfurter Allgemeine Zeitung" podkreśla: "W państwie prawa obowiązuje ono wszystkich. Marine Le Pen zaszkodziła nie tylko francuskim podatnikom, ale także podatnikom w całej UE. Czy kryterium dla wymiaru sprawiedliwości może być to, iż oskarżonym jest polityk o najlepszych notowaniach w sondażach? Nie, nie może, ponieważ przed sądem wszyscy są równi. (...) podstawowa idea, zgodnie z którą politycy muszą przestrzegać surowych zasad, jeżeli chodzi o finansowanie partii, jest słuszna co do zasady. W końcu mają do dyspozycji publiczne pieniądze, więc nie powinni mieć całkowitej swobody w ich wydawaniu, co Le Pen najwyraźniej uznała za oczywiste. W tym przypadku pokrzywdzeni zostali nie tylko podatnicy we Francji, ale także w całej UE".

"Ona sama jest za to odpowiedzialna"


"Stuttgarter Zeitung" analizuje: "Sama Le Pen mówiła o swojej 'politycznej śmierci'. Prawdopodobnie ma rację. Należy jednak pamiętać, iż nie jest to wina sądu, który skazał Le Pen. Ona sama jest za to odpowiedzialna. Została oskarżona o to, iż państwowe pieniądze, które otrzymała na zatrudnienie swoich asystentów w Parlamencie Europejskim, wydała na personel w siedzibie swojej partii. I to przez ponad dwanaście lat w dobrze zorganizowanym systemie. To nie jest żadne faux pas, tylko defraudacja oparta na przyjętej świadomie metodzie".

"Koelner Stadt-Anzeiger" zauważa: "Dla wszystkich, którzy chcą proeuropejskiej, otwartej i silnej Francji, ostracyzm zastosowany wobec Le Pen jest tylko częściowo dobrą wiadomością. W rzeczywistości bowiem wyrok ten może stać się wiatrem w plecy dla jej partii. W oczach swoich zwolenników ta prawicowa populistka stała się męczennicą, złożoną w ofierze na ołtarzu rzekomo kontrolowanego politycznie wymiaru sprawiedliwości. Jednocześnie ideologia jej skrajnie prawicowej i ekstremistycznej partii pozostaje popularna. [...] Niemniej jednak wszelka krytyka wyroku sądu jest chybiona, ponieważ opiera się on na faktach. Marine Le Pen świadomie przejęła i kontynuowała system defraudacji funduszy unijnych od swojego ojca, pozwoliła swojej mocno zadłużonej partii, ale także części jej rodziny i świty, czerpać z tego korzyści i nigdy nie okazała skruchy. Za udowodnione jej przestępstwa francuskie prawo przewiduje karę pozbawienia jej biernego prawa wyborczego, którą teraz otrzymała. Jej skazanie jest całkowicie zgodne z prawem".

"Augsburger Allgemeine" pisze: "Jest czystą spekulacją, czy wygrałaby w 2027 roku, ale to, iż wymiar sprawiedliwości odmówił jej tej szansy, wstrząsa francuskim krajobrazem politycznym. Dla wszystkich tych, którzy chcą proeuropejskiej i otwartej na świat Francji, ten wyrok jest dobrą wiadomością tylko w ograniczonym zakresie. W oczach swoich zwolenników ta prawicowa populistka stała się bowiem męczennicą. Le Pen celowo kontynuowała system defraudacji funduszy unijnych swojego ojca. Niezależne sądownictwo jest koniecznym filarem demokracji. A to, iż Le Pen i jej ludzie kwestionują właśnie to, dowodzi, jak bardzo niebezpieczni są dla kraju".

"Ten wyrok jest szokiem, zwłaszcza dla prawicy"


"Nuernberger Zeitung" zaznacza: "To nie jest wyrok polityczny, choćby jeżeli taki zarzut jest słyszany od dawna i grozi wzrostem nieufności do pracy sędziów. Ale niezależne sądownictwo jest niezbędnym filarem demokracji. To, iż Le Pen i spółka właśnie to kwestionują, dowodzi po raz kolejny, jak bardzo są niebezpieczni. Tym ważniejsze jest przeciwstawienie się im dzięki argumentów, faktów i wartości. Ta bitwa polityczna nie zakończy się wraz z wykluczeniem Le Pen z życia politycznego. Musi trwać nieprzerwanie".

Zdaniem portalu "t-online" z Berlina: "Ten wyrok jest szokiem, zwłaszcza dla prawicy. Z badań opinii publicznej wynika, iż Marine Le Pen jest najpopularniejszym politykiem we Francji. Nigdy nie rządząc, wpływa na jej system polityczny i już teraz decyduje w parlamencie, jak długo premier i jego mniejszościowy rząd będą mogli przetrwać. [...] Ale czy sąd może posunąć się tak daleko, by zakazać politykowi wykonywania zawodu? Czy może wpływać na wyniki następnych wyborów? Te pytania wywołają teraz zaciekłą debatę, która ujawni, jak głęboko podzielona jest dziś Francja. Marine Le Pen, w odróżnieniu od przywódców innych partii konserwatywnych w Europie, do tej pory nigdy nie wypowiadała się lekceważąco na temat instytucji demokratycznych, w tym sądów i sędziów. Powstrzymanie się od oczerniania ich było częścią jej strategii, która miała osłabić zarzuty kierowane pod adresem jej partii i przybliżyć ją do celu, jakim jest przejęcie władzy".

Opracowanie: Dagmara Jakubczak


Читать всю статью