zabierz i to
co pozwala oddychać
odcięty od pępowiny
bez winy
sny pod sercem
najlepiej zachowane
we własny niebie
na życzenie odbierasz
zaciszne marzenia
chęci by się odbić
od szklanych ekranów
widuję cię na mieście
pośród tłumu
nie ma nas nie było
stoi las tam gdzie
statki na niebie
nigdy w objęciach kochanej osoby
lubią gdy nie układa się czas
płaczę więcej dłużej częściej
nic innego nie potrafię gdy
gorycz po głowie drapie
gaszę papierosa
zapalam następnego
zabijanie siebie aktem niewiedzy
chyba zwykle bezsilność
z tobą było wprost proporcjonalnie