Jankowski: Czeska układanka

myslpolska.info 1 день назад

Kluczowe wybory w tym roku w Europie, to niestety nie te polskie, gdzie zdecydujemy ostatecznie czy wybrać pacynkę amerykańskich liberałów czy konserwatystów, ale parlamentarne czeskie na początku października, gdzie niemal na pewno dokona się zwrot, mający przełożenie na politykę całej Unii Europejskiej. To tym ważniejsze w obliczu gróźb Merza wobec Węgier i Słowacji, którym unijni absolutyści chcą odebrać głos za „prorosyjskość”.

W Czechach wybory wygra najprawdopodobniej Andrej Babis, oligarcha na tamtejsze warunki. I populista, choć trudno powiedzieć czy taki „prawicowy”. Na pewno jednak obrotowy. O ile wcześniej próbował być w głównym nurcie UE i jego ANO (po czesku „Tak”, zabawa skrótem od „Akcji Niezadowolonych Obywateli”) należało do grupy Macrona, o tyle po ostatnich wyborach parlamentarnych przeszli oni do orbanowskich „Patriotów dla Europy”. Babis zmienił też retorykę wobec wojny na Ukrainie, w tej chwili będąc wyrazem wielu głosów przeciwnych angażowaniu Czech w konflikt (a to czeski przemysł produkuje amunicję dla Sił Zbrojnych Ukrainy), co poparcia mu tylko przysparza. w tej chwili waha się ono między 30, a 35% i w nowym dwustuosobowym parlamencie miałby ok. 75-80 mandatów. Kordon sanitarny przeciwko „populiście”? Nie ma szans.

Rządząca koalicja liberałów, demokratów i centrystów może liczyć na ok. 20% poparcia i najwyżej 50 mandatów, a to jest posklejane z tak wielu organizacji, iż praktycznie wyczerpuje zdolności koalicyjne i nie ma opcji, żeby znaleźli oni w parlamencie kolejne 50 szabel. Bo inne formacje owszem wejdą, ale większości bliżej raczej do ANO niż do w tej chwili rządzących.

Tuż za tymi dwoma komitetami uplasują się prawdopodobnie narodowcy z SPD, na czele z… japońskiego pochodzenia liderem, który – żeby było śmieszniej i po czesku – właśnie musiał się tłumaczyć, że… nie jest rasistą. Również antywojenni, w parlamencie mogą liczyć na ok. 25-30 mandatów, czyli już to mogłoby wystarczyć do koalicji z ANO, acz relacje między nimi nie są łatwe.

Natomiast do „Patriotów dla Europy” należą też balansujące na progu prawicowo-populistyczna „Przysięga” i partia zmotoryzowanych, choć obie nie będą raczej w stanie przegłosować wotum zaufania z ANO, bo łącznie nie wezmą więcej jak 15 mandatów.

W Czechach jednak ponad progiem znajdzie się najprawdopodobniej także Stacilo!, czyli „Dość!”: koalicja komunistów, narodowych socjalistów* i jednej konserwatywnej partii. Osobiście to właśnie im kibicuję. Wezmą około 10 mandatów, a iż już kiedyś po cichu współpracowali z ANO, to jakaś forma koalicji jest możliwa, jeżeli Babisowi zabraknie większości.

Rządząca prowojenna koalicja mogłaby liczyć tylko na wsparcie Piratów (którzy właśnie dogadali się z Zielonymi, Czechy to styl życia) oraz liberałów ze STAN, czyli czegoś na kształt naszych „Bezpartyjnych Samorządowców”, ale one choćby razem nie wezmą 40 mandatów, więc to praktycznie bez szans.

Czasu do wyborów jeszcze dużo i sporo może się zmienić, ale na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak, iż Czechy dołączą do Słowacji i Węgier, wybijając zęby von der Leyen, Merzowi i Macronowi, ledwo skrywającymi się ze swoimi agresywnymi planami pod które chcą podciągnąć całą Unię Europejską. Miejmy nadzieję, iż to w końcu przełoży się także na falę oporu w Polsce.

* – nie mylić z nazizmem, to partia lewicowa powstała na długo przed Hitlerem, określała się jako „narodowa” bo odrzucała priorytet walki klas, ale była i jest programowo socjaldemokratyczna.

Tomasz Jankowski

Читать всю статью