Fundusz wsparcia mediów lokalnych może powstać po wakacjach

sdrp.katowice.pl 1 месяц назад

Liczba telewizji lokalnych spada z roku na rok. – w tej chwili koncesje ma ok. 170 stacji, ale telewizyjnych stacji w pełnym słowa tego znaczeniu jest około 100 – mówi Juliusz Marek. – Ich sytuacja wygląda dramatycznie. Poza kilkoma wyjątkami, m.in. telewizją Toya w Łodzi czy Wielkopolską Telewizją Kablową, to stacje działające w miastach powiatowych. Reklamodawcy już dawno przestali tam się ogłaszać. Bywa, iż przychody z reklam nie wystarczają na pokrycie kosztów jednego pracownika – dodaje.

„Symboliczna kwota dla budżetu państwa”

Juliusz Marek podkreśla, iż lokalne media są w wielu miejscowościach jedynym źródłem wiedzy o działaniach władz samorządowych, wydarzeniach kulturalnych i problemach konkretnych społeczności. – Bez nich poziom komunikacji społecznej znacząco się obniży – mówi prezes Stowarzyszenia Polskie Telewizje Lokalne i Regionalne. – Brak ocen działań lokalnych władz czy informacji o działaniach kulturalnych zmniejszy już dziś dramatycznie małą aktywność społeczną w średnich i małych miejscowościach – dodaje.

Stowarzyszenie Polskie Telewizje Lokalne i Regionalne przygotowało założenia do ustawy, która ma uratować małe stacje telewizyjne. – Proponujemy rozwiązanie zastosowane z sukcesem w Kanadzie – mówi Juliusz Marek.

– Polega na wprowadzeniu mechanizmu dofinansowania stanowisk pracy w lokalnych stacjach według wzoru stosowanego przez PFRON (Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych – red.). Dzięki temu w mniejszych miastach powstałyby nowe, pewne i przez to atrakcyjne dla młodych miejsca pracy. Nadawcy uzyskaliby natomiast gwarancję utrzymania i rozwoju zespołów – dodaje.

Według szacunków przyjęcie takiego rozwiązania kosztowałoby budżet państwa od 20 do 30 mln zł rocznie. – W relacji do budżetu państwa czy wydatków na media publiczne to kwota symboliczna – mówi Juliusz Marek.

Postulaty lokalnych nadawców zeszły na dalszy plan

Aby rozpropagować ideę uchwalenia nowych przepisów, nadawcy zorganizowali w czerwcu ubiegłego roku akcję, którą wspomogły m.in. Polska Izba Komunikacji Elektronicznej, Stowarzyszenie Polskie Telewizje Lokalne i Regionalne oraz PIKSEL – Polska Fundacja Wspierania Rozwoju Komunikacji.

Postulaty lokalnych nadawców zeszły jednak na plan dalszy ze względu na trwającą od kilku miesięcy batalię dotyczącą nowelizacji Prawa autorskiego, która implementuje unijną dyrektywę DSM.

Nie oznacza to, iż media lokalne przestały zabiegać o państwowe wsparcie. – Przygotowaliśmy koncepcję wsparcia wydawców lokalnych, którzy wykazują się niezależnością od ośrodków władzy – mówi Andrzej Andrysiak, prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych. – Chcemy, by finansową pomoc otrzymywały konkretne projekty. O tym, kto zostanie objęty pomocą powinna decydować instytucja niezależna od państwa. Proponujemy, aby była to Izba Wydawców Prasy – dodaje.

Prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych zaznacza, iż o konkretnych mechanizmach wsparcia prasy lokalnej będzie można mówić dopiero wtedy, gdy zostaną uzgodnione w gronie decydentów.

„Media mają patrzeć władzy na ręce”

Na razie politycy unikają konkretnych wypowiedzi na ten temat. – Postulaty mediów lokalnych są słuszne – mówi Maciej Wróbel, szef sejmowej podkomisji ds. mediów.

– Bez wsparcia w formie np. grantów wiele z nich upadnie albo będzie skazana na finansowanie przez lokalne samorządy, co zupełnie je uniezależni od lokalnych władz. Nie o to chodzi. Media mają patrzeć władzy na ręce, a nie jeść z jej ręki. Najpierw jednak nowa ustawa medialna, a potem kolejny krok w kierunku ratunku mediów lokalnych – mówi.

– Mediom lokalnym można pomóc bez czekania na uchwalenie nowej ustawy medialnej – stwierdza jeden z wydawców, proszący o zachowanie anonimowości. – Koncepcja zgłaszana przez Stowarzyszenie Gazet Lokalnych kosztowałaby budżet państwa zaledwie 15 mln zł. A to oznacza, iż decyzje w tej sprawie mogłyby być podjęte przez resort kultury w drodze rozporządzenia, z pominięciem długotrwałego procesu legislacyjnego – dodaje.

Читать всю статью