Я рассмотрел экономические программы Тшасковского, Менцена и Навроцкого. Одна вещь действительно удивительна

natemat.pl 1 неделя назад
Czym teraz żyje Polska poza dramą z Trumpem i wojną w Ukrainie? Drożyzną, rosnącymi czynszami, wysokimi kredytami. Spojrzałem więc na programy gospodarcze trójki przodujących w sondażach kandydatów: Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena i odarłem je z propagandowej oraz politycznej otoczki. Oto co z nich zostało.


– Z reguły kandydaci mówią o rzeczach, które są w ogóle poza obszarem decyzji prezydenta – uśmiecha się profesor Witold Orłowski, ekonomista. Zwraca też uwagę na fakt, iż wiele punktów z programów kandydatów jest już realizowanych przez rząd. Są też punkty wspólne w programach kandydatów. Mowa o sprawach niemal oczywistych: propozycje uproszczenia przepisów, rozwój i inwestycje.

Już na pierwszy rzut oka widać, iż wszyscy kandydaci nie mają przesadnie rozbudowanego programu gospodarczego, poza tym często piszą o tym samym: chcą rozwoju, prostych podatków, bogactwa i szczęścia narodu.

Zacznijmy od Sławomira Mentzena. Alfabetycznie. Jest z wykształcenia ekonomistą i kreuje się na znawcę ekonomii i gospodarki. Sławomir Mentzen swoje przepisy na gospodarkę i finanse zawarł w dwóch punktach: "silna gospodarka" i "niskie i proste podatki".

Mentzen: żeby nie było niczego?


Mentzen chce – to nie nowość – jak najmniej regulacji gospodarczych, stawiając się w roli rzecznika małego i średniego biznesu. "Regulować należy działalność wielkich międzynarodowych korporacji, technologicznych oligopoli, koncernów farmaceutycznych, a nie drobnego polskiego biznesu" – czytamy w jego programie.

Najważniejszym elementem jego planu jest likwidacja wielu podatków i opłat: podatku Belki, PCC od mieszkań, uproszczenie PIT, CIT, VAT i dobrowolny ZUS.

– No właśnie: większość tych rzeczy w ogóle, w żadnym stopniu, nie jest decyzją prezydenta. choćby jeżeli chciałby coś z tym zrobić, to nie może. A poza tym pewne rzeczy są już zrobione lub robione. Choćby podatek Belki, on w tym roku ma przecież zniknąć – mówi prof. Orłowski.

Ekonomista wskazuje też na najpoważniejszy kłopot z pomysłami kandydata Konfederacji.

– Zasadniczy problem z programem pana Mentzena jest taki, iż on chętnie mówi, z jakich pieniędzy zrezygnuje, a nie mówi, z czego finansować wtedy na przykład emerytury. Jego słowa są oczywiście skierowane do młodych wyborców, którzy uważają, iż ich emerytury nie interesują i iż to problem dla starszych. Myślą, iż ich to nie dotyczy, więc bardzo chętnie przyklaskują temu, żeby znieść wiele podatków. Natomiast problem oczywiście istnieje i zostaje – mówi prof. Orłowski.

Mentzen proponuje też "uwolnienie kryptowalut". Ten termin jest dość zagadkowy, bo handel kryptowalutami nie jest przecież zakazany.

– Prawdopodobnie to, o czym myśli pan Mentzen, to zniesienie wszelkich regulacji, które w jakikolwiek sposób ograniczałyby handel kryptowalutami, a to pomysł dość niebezpieczny. Kryptowaluty to ryzykowna inwestycja i większość inwestujących w kryptowalutę nie ma pojęcia jak bardzo. Wśród młodych ludzi jest takie też powszechne przekonanie, iż kryptowaluty to magiczna recepta na zostanie bogatym, tylko rząd nie chce na to pozwolić – wyjaśnia prof. Orłowski.

Metnzen pisze też w swoim programie o obronie gotówki, odrzuceniu Zielonego Ładu i bezpieczeństwie energetycznym. Te punkty pomijamy, bo nie ma w nich praktycznie żadnych konkretów.

Nawrocki chce bronić Polaków przed podatkami


O obronie gotówki, ba, wpisaniu jej do Konstytucji pisze też Karol Nawrocki. Zapowiada też, iż złotego będzie bronił i nie zgodzi się na zastąpienie go wspólną europejską walutą.

– Wpisanie do Konstytucji obrotu gotówkowego to oczywista bzdura, dlatego iż pieniądz się zmienia. Dawniej używano złotego, teraz już mamy w obrocie niewielką ilość gotówki. Przecież 97 proc. transakcji przeprowadzamy bez jej udziału. To jest czysto techniczna sprawa, więc rozumiem, iż pan Nawrocki po prostu powtarza te tezy, nie bardzo rozumiejąc nawet, jaki jest ich sens – mówi nam prof. Witold Orłowski.

Dodaje, iż Karol Nawrocki powtarza coś, co się podoba starszym wyborcom. To odwrotność Mentzena, który z kolei walczy o młodych i proponowałby, żeby złotówki nie likwidować, ale najlepiej zastąpić kryptowalutami.

– Pan Mentzen mówi tylko o niższych podatkach, o wydatkach nikt nie wspomina. Zwraca się do tych wyborców, których nie obchodzą wydatki państwa, jedynie podatki, jakie muszą płacić. Ma więc pewną formę luksusu, bo po prostu nie musi się przejmować tą kwestią. Z kolei na przykład pan Nawrocki musi się liczyć ze starszą częścią elektoratu, która jest raczej za zwiększeniem wydatków, a nie ich obniżeniem. Lewicowa z kolei kandydatka też raczej musi mówić, jak to powinno być więcej wydawane, a nie mniej zbierane – tłumaczy ekonomista.

Nawrocki zebrał już zresztą cięgi za obietnicę obniżenia cen prądu. W programie ma też obniżenie podatków, ale nie dla wszystkich, tylko dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci. Chce też zmniejszyć VAT z 23 na 22 proc. W programie ma też zapisy dość dziwne. "Zaproponuję wpisanie do Konstytucji RP zasady dziedziczenia majątku z pokolenia na pokolenie bez podatku" – czytamy.

Dlaczego to dziwne? Bo takiego podatku nie ma, nie płacą go najbliżsi. Nikt nie musi płacić za spadek po rodzicach czy dziadkach. Za spadek od dalszej rodziny faktycznie trzeba płacić podatek.

Nawrocki chce też "konstytucyjnej ochrony przed podatkiem katastralnym". Takie pomysły też się do tej pory nie pojawiały, jeżeli już to mają dotyczyć osób, które mają nie jedno, ale kilka mieszkań lub domów.

O ile Mentzen chce rozwoju energetyki odnawialnej oraz jądrowej, o tyle Nawrocki pisze w programie "tania energia z węgla – fedrować, wydobywać, rozwijać". To dość dziwne, bo wydobycie węgla w Polsce od lat spada, mamy coraz mniej górników, od węgla po prostu odchodzimy. Jest po prostu… za drogi. "Wielka Czwórka Rozwoju – CPK, atom, porty, strefy inwestycyjne" – pisze Nawrocki w innym miejscu. Hm, atomem chcemy przecież zastąpić właśnie węgiel.

Nawrocki o gospodarce i finansach pisze w dwóch lub trzech paragrafach programu, poszczególne pomysły są w nich powtarzane.

Trzaskowski jak Kwiatkowski


Pierwszym punktem programu ("planu na Polskę") Rafała Trzaskowskiego jest budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego. Ten pierwszy, prawdziwy, tworzył na Śląsku Eugeniusz Kwiatkowski. Z kolei Trzaskowski chce budować drugi COP na Podkarpaciu.

– Powtórzmy: prezydent nie ma nic wspólnego z taką decyzją. Teraz raczej powinniśmy pozwolić prywatnym firmom się rozwijać, a to gdzie ulokują swoje przedsięwzięcie, jest ich sprawą. Więc jest to bardzo staroświeckie myślenie. Tak się to robiło mniej więcej sto lat temu. Aczkolwiek sam pomysł rozwoju przemysłu nie jest zły. Wydaje mi się jednak, iż raczej powinniśmy pozwolić firmom, żeby budowały fabryki tam, gdzie chcą – mówi prof. Orłowski.

Poza tym w programie Trzaskowskiego próżno szukać jakichś rewolucyjnych pomysłów. Chce, by państwo wspierało polską przedsiębiorczość, inwestycje rosły, a przemysł się rozwijał.

Osobnym, a więc ważnym punktem (jest ich zaledwie 6) programu Rafała Trzaskowskiego, jest deregulacja. Podobny zapis pod hasłem "Ograniczenie biurokracji" znajdziemy w planie Mentzena.

– Wszystkim kandydatom jest bardzo łatwo mówić, co i jak zderegulują. Aczkolwiek w przypadku pana Mentzena jestem najbardziej skłonny uznać, iż on rzeczywiście może (na ile prezydent mógłby oczywiście) deregulację popierać. Przy czym myślę, iż chodziłoby mu o taką deregulację w stylu Trumpa, czyli wycofanie się z regulacji choćby tam, gdzie są one absolutnie niezbędne, czyli np. dla ochrony bezpieczeństwa czy w przypadku kryptowalut. Ciekaw jestem, co pan Mentzen powiedziałby o na przykład deregulacji hazardu w internecie itd. Myślę, iż akurat jego dążenie do deregulacji jest szczere, tyle iż chodzi o deregulację chaotyczną i choćby tam, gdzie regulacja ewidentnie być powinna – mówi.

Nie zmienia to oczywiście faktu, iż prace nad szeroko pojętą deregulacją się toczą, prezydent może takie prace wspierać i inicjować. Ale po wyborach będzie miał w tym zakresie kilka roboty – o ile oczywiście zespół Rafała Brzoski "dowiezie" swoje propozycje. Reszta i tak zależy od rządu i Sejmu.

Który kandydat daje najwięcej?


W nadchodzących wyborach prezydenckich – co biorąc pod uwagę wcześniejsze doświadczenia, może dziwić – w sferze finansów i gospodarki najważniejsi kandydaci nie obiecują wiele. Sławomir Mentzen oczywiście ma wizję, w której każdy ma dom, dwa samochody i grilla. Chce zniesienia wielu regulacji i podatków, ale nie składa żadnych obietnic socjalnych.

Podobnie jest u Rafała Trzaskowskiego. W programie kandydata KO próżno szukać jakiegoś rozdawnictwa. Sporo takich elementów można znaleźć u Karola Nawrockiego, ale on – podobnie jak Mentzen – mówi raczej o obniżeniu podatków, zniesieniu niektórych. Jako jedyny ma punkt dla emerytów. Brzmi on "waloryzacja emerytur minimum o 150 zł lub więcej i zawsze powyżej wskaźnika inflacji".

Brzmi nieźle, ale jedynie dla kogoś, kto nie wie, jak waloryzowane są emerytury. Waloryzacja, a więc podniesienie wartości świadczeń oblicza się dodając do wskaźnika inflacji co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w tym samym okresie. A więc waloryzacja zawsze jest wyższa od inflacji, choć faktycznie nie zawsze musi sięgnąć co najmniej 150 złotych.

Warto też zauważyć, iż w tej chwili programy kandydatów nie są przesadnie obszerne, a więc i kwestie gospodarczo-finansowe nie zajmują dużo miejsca. Więcej tu typowo politycznej i ideologicznych potyczek, niż faktycznej walki na programy i wizje rozwoju.

Читать всю статью