

- Dr hab. Tomasz Słomka wskazał na „premieryzację” kampanii wyborczej, sugerując wybór szefa rządu w wyborach powszechnych
- Eksperci analizowali dane dotyczące frekwencji wyborczej w latach 2015 i 2020 oraz prognozy dla 2025 r., gdzie deklaracje sięgają 75 proc.
- Sławomir Mentzen przekracza w sondażach próg 20 proc., ale eksperci podkreślają niepewność młodych wyborców i przewidują stabilną polaryzację
- Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Czwartkowa debata Polskiej Agencji Prasowej dotyczyła przebiegu tegorocznej kampanii prezydenckiej. Dziennikarze z redakcji współpracujących z PAP zadawali pytania ekspertom reprezentującym uczelnie wyższe — dr hab. Małgorzacie Molędzie-Zdziech (SGH), dr hab. Tomaszowi Słomce (UW) i dr. Mateuszowi Zarembie (USWPS).
Molęda-Zdziech (SGH) podkreśliła podczas dyskusji, iż aktualny kontekst międzynarodowy oraz zmieniający się międzynarodowy porządek powodują, iż tegoroczna kampania prezydencka w Polsce jest szczególnie interesująca.
„Premieryzacja” wyborów
Zdaniem Słomki przebiega ona jednak w sposób przewidywalny i nie dotyczy de facto tego, czym w polskim systemie ustrojowym zajmuje się prezydent. Jak ocenił, mamy w Polsce do czynienia z „premieryzacją” kampanii wyborczej, bowiem kandydaci muszą odwoływać się do tego, do czego odwoływałby się premier. Naukowiec zasugerował, iż być może w Polsce to szef rządu powinien być wybierany w wyborach powszechnych. Według Słomki najciekawsze elementy kampanii prezydenckiej są dopiero przed nami.
Zaremba (USWPS) przygotował dla PAP analizę danych z poprzednich kampanii wyborczych. Jak wskazał, w marcu 2015 r. udział w wyborach prezydenckich deklarowało 67 proc. Polaków, jednak ostatecznie frekwencja wyniosła niespełna 49 proc. W 2020 r. z kolei — przypomniał — udział w głosowaniu deklarowało 86 proc. wyborców, a ostatecznie do urn poszło 64,5 proc.
Powołując się na dane CBOS, zgodnie z którymi udział w tegorocznych wyborach deklaruje około 75 proc. Polaków, ekspert postawił pod znakiem zapytania frekwencję tegorocznych wyborów.
Podczas debaty padło m.in. pytanie o to, czy popierany przez PiS kandydat Karol Nawrocki oraz Sławomir Mentzen mogą zamienić się miejscami. Słomka przyznał, iż nie wierzy w taką „mijankę”. Jego zdaniem nie dojdzie do zmiany na drugim miejscu w sondażach wyborczych, gdyż silna polaryzacja jest „pewnego rodzaju kotwicą, która pokazuje, iż raczej nie jest to pora na trzecia siłę”.
Ekspert przypomniał też, czego uczą nas doświadczenia z dotychczasowych wyborów prezydenckich; zauważył, iż zawsze wygrywali wybory prezydenckie kandydaci największych i najbardziej bogatych oraz najlepiej zorganizowanych ugrupowań. Wyraził przy tym wątpliwość, czy Konfederacja jest na tyle silna organizacyjnie i finansowo, jak PO i PiS. Ocenił jednocześnie, iż partia ta ma „ogromny atut” i nie należy lekceważyć kandydata tej formacji.
W debacie padło także pytanie o „kiepskie wyniki” Karola Nawrockiego, a także kim są wyborcy PiS, którym nie odpowiada popierany przez tę partię kandydat i w związku z tym „odpływają”. Molęda-Zdziech (SGH) zaznaczyła, iż cały czas mówimy o kandydacie, który jest na drugim miejscu w sondażach. Przypomniała także, iż Nawrocki, rozpoczynając wyścig o fotel prezydenta, był osobą nierozpoznawalną przez większość wyborców, a jednak wykonał pracę i w tej chwili jest drugi w sondażach.
Odnosząc się do Mentzena, ekspertka zwróciła uwagę, iż została już przekroczona w sondażach „psychologiczna granica 20 proc.”, co powoduje, iż „coraz śmielej myślimy o tym kandydacie”. Zaznaczyła też, iż kandydat Konfederacji jest bardzo sprawny w pozyskiwaniu młodych ludzi, choć — jak przypomniała — są to wyborcy „niepewni”, którzy ostatecznie mogą nie pójść na wybory. Bardziej pewny jest — jej zdaniem — tzw. twardy elektorat. Z tych względów ekspertka również przyznała, iż nie wierzy w taką „mijankę” pomiędzy kandydatami prawicowymi.
Natomiast dr Mateusz Zaremba (USWPS) ocenił, iż ewentualna „mijanka” obu kandydatów będzie zależała od frekwencji. — o ile bardzo spadnie frekwencja, to myślę, iż wtedy jest możliwa — powiedział. Dodał też, iż dla PiS większym problemem, niż odpływ kandydatów do Konfederacji jest to, iż wyborcy PiS-u w ogóle zrezygnują z udziału w wyborach.
W trakcie debaty mowa była też m.in. o niezdecydowanych wyborcach, o których walczą kandydaci. Kandydat KO Rafał Trzaskowski spotyka się z przedstawicielkami organizacji kobiecych, Karola Nawrockiego promuje hasło „Kobiety za Nawrockim”, kandydatka Nowej Lewicy Magdalena Biejat podczas konwencji 8 marca mówiła wyłącznie o prawach kobiet.
Kluczowa rola kobiet
Molęda-Zdziech wskazywała podczas debaty, iż demobilizacja wyborcza wśród kobiet, a zwłaszcza młodych, może być spowodowana tym, iż w trakcie kampanii „kobiety są instrumentalizowane” przez partie polityczne w celu uzyskania korzystnego rezultatu. — Interesy czy sprawy, które są przypisywane kobietom, są zwykle traktowane już potem, kiedy partie dochodzą do władzy, jako drugorzędne, nieważne, niemożliwe do załatwienia — oceniła Molęda-Zdziech. — Stąd też może ich taki duży dystans — dodała.
Ekspertka następnie przytoczyła wyniki badań fundacji More in Common z grudnia 2024 r. — Aż 29 proc., czyli prawie 1/3 kobiet młodych, nie zamierza głosować, czy jeszcze nie była zdecydowana na kogo, bo nie widzi po prostu tu takiej oferty programowej — podkreśliła.
Według Słomki podczas wyborów prezydenckich można się spodziewać jednego z dwóch przytoczonych przez niego scenariuszy dotyczących decyzji kobiet. Pierwszy z nich zakłada, iż spora część dalej pozostanie niezdecydowana z powodu działań obecnej koalicji rządzącej. — Mogą powiedzieć: „skoro obiecywaliście w 2023 r. różne rzeczy, tak długo już rządzicie i nie zostały zrealizowane, to my czujemy się oszukane i pozostaniemy w domu” — mówił Słomka.
Według drugiego scenariusza kobiety zagłosują „przez zaciśnięte zęby” na kandydata, który ma najbardziej otwarty program i największe szanse na wygraną. — Tak mogą myśleć wyborczynie: „nie zmarnuje się nasz głos, bo on ma szansę przejścia do drugiej tury”. I tutaj kandydatka Nowej Lewicy Magdalena Biejat traci znaczenie — stwierdził Słomka.
Co mówią sondaże?
Według sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski w pierwszej turze wyborów prezydenckich Rafała Trzaskowskiego poparłoby 35,9 proc. badanych, Karola Nawrockiego 27,1 proc., a Sławomira Mentzena 19,4 proc. Na czwartym miejscu znalazł się kandydat Trzeciej Drogi Szymon Hołownia z wynikiem 3,6 proc. Piąte miejsce zajął Adrian Zandberg z partii Razem — 3,1 proc. ze wzrostem poparcia o 2,1 pkt proc. Miejsce szóste przypadło kandydatce Nowej Lewicy, Magdalenie Biejat z poparciem 2,1 proc. (spadek o 2,3 pkt proc.), a siódmą pozycję zajął europoseł Grzegorz Braun z Korony Polskiej — 1,1 proc. (wzrost o 0,5 pkt proc.). Stawkę zamyka Marek Jakubiak — 0,9 proc. (spadek o 1,8 pkt proc.). 6,8 proc. respondentów odpowiedziało, iż nie wie, na kogo odda swój głos.
Wybory prezydenckie odbędą się 18 maja. Ewentualna druga tura zostanie przeprowadzona 1 czerwca.
Pytania ekspertom zadawali: Marek Mikołajczyk (Dziennik Gazeta Prawna), Arkadiusz Gruszczyński (Gazeta Wyborcza), Marcin Terlik (Onet), Michał Torz (Polska Agencja Prasowa), Roch Kowalski (Polskie Radio 24) i Krzysztof Majdan (TVPInfo.pl). Debatę poprowadziła Karolina Mózgowiec — redaktorka działu politycznego Polskiej Agencji Prasowej.