„Niezależny” kandydat na Prezydenta RP, zastępca Tuska w Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski na wielu zebraniach przedwyborczych podkreślał wagę polskiej gospodarki.
Jak informowała wystawiona na sprzedaż TVN24:
- Trzeba wspierać nasze przedsiębiorstwa, na tym polega patriotyzm gospodarczy - przekonywał kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafał Trzaskowski, który odwiedził w piątek Podkarpacie. Podczas wizyty w podrzeszowskiej fabryce światłowodów i fotoniki mówił między innymi o bezpieczeństwie i samowystarczalności.
]]>tvn24:]]>
Podobne hasła wygłaszał zresztą wszędzie, m.in. w Gliwicach.
Tymczasem ta jego promocja „naszych przedsiębiorstw” w mediach społecznościowych wygląda tak.
Co więcej w tym samym wątku znajdujemy szereg publikacji osób wyrażających swoje POparcie dla aktualnego prezydenta Warszawy, pełniącego obowiązki wicetuska w KO, Rafała Trzaskowskiego.
Okazuje się jednak, że LIDL jest równie polski, co… Kaufland.
Obie sieci mają bowiem tego samego właściciela - C E – BETEILIGUNGS GmbH, czyli spółki z ograniczoną odpowiedzialnością (GESELLSCHAFT MIT BESCHRÄNKTER HAFTUNG).
Trudno zatem nazywać Lidl „naszym” w znaczeniu „polskim” przedsiębiorstwem.
Wchodząc głębiej w facebookową grupę zwolenników Rafała widać, czym karmią się bywsze yebaćpisy.
Otóż okazuje się, iż Lech Wałęsa jest niewinnym niczym leluja wzorem bojownika o wolność i demokrację, zaś ubeckiego konfidenta chciał zrobić z niego prof. Centkiewicz razem z... Kiszczakiem.
Ale to praktycznie pikuś wobec poniższej informacji, kolportowanej szeroko w mediach społecznościowych.
Najwyraźniej nie docenialiśmy roli Jarosława Kaczyńskiego w Unii Europejskiej. Tak naprawdę to on rozdawał karty i nakazywał Ursuli von der Leyen i innym wprowadzenie zielonego ładu.
Dopiero Tusk wespół z Trzaskowskim sprzeciwili się kaczystowskiej polityce unijnej. ;)
Tak najprawdopodobniej wyglądać będzie obowiązująca narracja w przypadku „domknięcia systemu” czyli zamontowania w Pałacu Namiestnikowskim długopisu Tuska.
Co prawda zmiany na świecie postępują, zatem za moment Polska znowu będzie stać w poprzek nowej unijnej ideologii.
Z całą pewnością można jednak założyć, iż z Tuskiem i jego prezydenckim nominatem możemy zapomnieć o poprawnych stosunkach z USA. A w tej chwili jest to jedyne państwo NATO, którego obawia się Rosja, potencjalnie nasz największy wróg. I nic nie wskazuje, aby w ciągu najbliższej dekady w Europie można było zbudować równie liczącą się armię.
Tymczasem na stronkach zwolenników Trzaskowskiego mamy wysyp „patriotyzmu gospodarczego” rozumianego jako für Deustchland.
Brak jakiejkolwiek reakcji reakcji ze strony kandydata Trzaskowskiego na powyższe świadczy o jednym – to jest zapowiedź tego, co czeka nas w przypadku „domknięcia systemu”.
Natomiast składane przez niego obietnice warte są jeszcze mniej, niż „konkrety” Tuska.
Tusk i reszta jego bańki muszą rządzić nad Wisłą. Legitymacja ku temu jest bowiem wyjątkowo mocna.
Obecna ekipa wzorem jaczejki komunistycznej lat 1944-1989 oparcia swojej władzy szuka poza granicami Polski.
Wcześniej Moskwa, teraz zaś Bruksela, a w zasadzie Berlin.
Poza tym nic się nie zmieniło. Tak samo bowiem są gotowi pogrzebać interesy Polski w imię interesów ościennego mocarstwa.
Ale nie zapominajmy o różnicy. Związek Sowiecki potęgę opierał na realnie istniejących armiach i broni atomowej.
Bruksela natomiast silna jest wyłącznie strachem naszych elit. O ile rzecz jasna Bodnara, Hołownię, Kosiniaka-Kamysza, Kotulę itp. można określić w taki sposób.
Nie bać Tuska!
4.02 2025
fot. facebook