Niniejszy Przegląd (po raz kolejny) zacznę od tematu pt.: ludzie, którzy nie skorzystali z okazji, żeby zamknąć mordy i wypowiadali się na temat powodzi. Jak się prawdopodobnie domyślacie tym razem będzie o najnowszej teorii spiskowej, z której wynika, iż (werble) policja sztucznie zaniżała liczbę ofiar powodzi. W jaki sposób? Ano np. w taki, iż jak znaleziono ciało w samochodzie zalanym, to wpisywano w akcie zgonu, iż to ofiara wypadku komunikacyjnego. I cyk! Pora na CS-a.
Muszę przyznać, iż może nie jest to najbardziej spektakularna teoria spiskowa, z którą się zetknąłem, ale na pewno jest jedną z najgłupszych. Gdyby pojawiała się ona jedynie na jakichś szurskich portalach, bądź też na filmikach z żółtymi napisami, to w sumie nie byłoby się nad czym pochylać. Problem w tym, iż ta konkretna teoria spiskowa wjechała do mainstreamu. Zaczęło się od redaktora Graczaka (który kiedyś zasłynął wrzeszcząc w trakcie transmisji tzw. Marszu Niepodległości) i redaktora Ziemca (teoria, rzecz jasna, została wymyślona przez środowiska skarpetosceptyczne) potem pochyliła się nad tym konfa i Suwerenna Polska, a na samym końcu tego łańcucha był prezes Kaczyński. Aczkolwiek warto w tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, iż Kaczyński nie powtarzał bredni o fałszowaniu aktów zgonu, ale opowiadał o tym, iż tak adekwatnie to nie wiadomo, ile było ofiar.
Ponieważ do rozmontowania tej konkretnej teorii spiskowej potrzebne byłyby ze trzy ściany tekstu, pozwolę sobie na skupienie się na jej rdzeniu, czyli na próbie wmówienia suwerenowi, iż ktoś sztucznie zaniżał liczbę ofiar i na fałszowaniu aktów zgonu. o ile chodzi o to sztuczne zaniżanie, to kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, iż tak właśnie postępowała Zjednoczona Prawica na samym początku pandemii, gdy w trakcie ogłaszania liczby zgonów kładziono nacisk na to, kto zmarł bezpośrednio na koronę, a kto z powodu chorób współistniejących. Równolegle, PiSowscy influencerzy wrzucali w internety narracje, z których wynikało, iż w sumie to tych ofiar (rzecz jasna „bezpośrednich”) jest tyle, ile było za czasów PO w trakcie epidemii świńskiej grypy. Rzecz jasna wszystko się posypało w momencie, w którym druga fala do nas wjechała (na koniu płowym) i choćby ta kreatywna metoda zliczania zgonów w niczym nie pomagała, bo ofiar było już zbyt dużo. O ile mnie pamięć nie myli, to w trakcie pierwszej fali w rządowych mediach pojawiały się wrzutki traktujące o tym, iż PO zaniżała liczbę ofiar świńskiej grypy – jak się pewnie domyślacie, nie miało to żadnego związku z tym, iż władzom w 2020 zaczęto wytykać to kreatywne zliczanie ofiar korony.
Powyższą dygresję zakończę wzmianką o tym, iż to właśnie ta „kreatywna księgowość” sprawiła, iż w Polsce mogły się później tak skutecznie rozprzestrzeniać teorie o tym, iż (uwaga capslock) w Polsce ZAWYŻANO liczbę zgonów z powodu korony.
Wracajmy do meritum. Gdyby faktycznie ktoś komuś wydał odgórne polecenie, to po tym poleceniu byłby ślad (a choćby dużo śladów, bo przecież to polecenie musiałoby dotrzeć nie tylko do policji). Czemu więc nie pojawił się jeszcze żaden sygnalista, a wszystko opiera się na odmianie ulubionej przez Zjednoczonej Prawicy metody na „zapłakaną kuzynkę”? Odpowiedź na to pytanie jest oczywistą oczywistością.
Ktoś może powiedzieć: no ale może oni się tam w policji i służbach boją Bodnara i wszyscy kładą ruki po szwam. To jest nierealny scenariusz. Tzn. choćby gdyby tak było, to tego rodzaju polecenie zostałoby oprotestowane i dowiedzielibyśmy się o nim parę minut po tym, jak dotarłoby do pierwszych osób, które miałyby się do niego zastosować.
Czemu? Ano temu, iż o ile gdzieś znajduje się ciało, to sekcji zwłok jest przeprowadzana z automatu, w celu ustalenia przyczyn zgonu (i ustalenia, czy nie doszło do niego przy udziale osób trzecich). To nie jest tak, iż o ile ciało znajdzie jakiś pan bagiet, to on sobie może wpisać, iż denat zszedł w wypadku i to nie będzie miało żadnego ciągu dalszego, bo decyzję o tym, czy ta sekcja będzie, podejmuje prokurator (ale jak już wcześniej napisałem, jest ona przeprowadzana praktycznie z automatu, więc bardzo rzadko się zdarza, iż prokurator decyduje, iż sekcja jest zbędna). choćby gdyby oni wszyscy byli ze sobą w zmowie, to w to wszystko mogłaby się wmieszać towarzystwa ubezpieczeniowe, gdyby ktoś chciał zrealizować polisę AC.
Mało kto w naszych okolicznościach przyrody zdecydowałby się na podjęcie tak ogromnego ryzyka, jakim jest fałszowanie aktów zgonu. Tak wiem, takie sytuacje się zdarzały, ale tutaj mamy do czynienia z procederem, który miał być wynikiem odgórnych poleceń. Nie wspominając już o tym, iż te odgórne polecenia oznaczałyby próbę skłonienia dużej liczby ludzi do łamania prawa. Jak to powiedział bohater pewnej polskiej komedii: nie wydaje mnie się. Czy liczba ofiar powodzi może być wyższa niż to, co raportowano? Owszem, ale nie dlatego, iż istnieje jakiś spisek (obejmujący zylion tysięcy osób), które są ze sobą w zmowie i chcą nas okłamywać.
Kolejnym tematem, nad którym się pochylimy będzie, ahem „spór prawny”. Gdybym chciał opisać ze szczegółami cały ten temat, to wyszło by mi z tego pewnie pół książki, tak więc ograniczę się do telegraficznego skrótu. Przez ileś tam lat nikt nie miał zastrzeżeń do tego, kto i w jaki sposób powołuje sędziów do KRS. Potem zaś przyszedł PiS i się okazało, iż zastrzeżenia są. W tenże właśnie sposób powstało NEO-KRS, a potem Sąd Najwyższy został najechany przez Neosędziów (i powstały w nim różne izby zdominowane przez wyżej wymienionych).
Jedna z takich izb, konkretnie zaś Izba Dyscyplinarna (która zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – jest po prostu grupą kolesi i niczym więcej) uznała, iż jakby co, to Prokuratorem Krajowym jest Adam Barski. Taki Prokurator Krajowy w naszym kraju (powtórzenie niezamierzone) ma uprawnienia, którymi raczej nie dysponują jego odpowiednicy w krajach zachodnich (jeżeli już, to trzeba szukać podobieństw na wschodzie).
Z tym Prokuratorem Krajowym to było tak, iż praktycznie przez dwie kadencje rządów Zjednoczonej Prawicy powoływał i odwoływał go Premier. A potem przyszedł rok 2023 i Zjednoczona Prawica sobie przegłosowała ustawę, z której wynikało, iż po pierwsze – praktycznie wszystkie istotne uprawnienia zostają przetransferowane od Prokuratora Generalnego do Prokuratora Krajowego, a po drugie Prokuratora Krajowego nie można odwołać bez zgody Prezydenta RP.
Dlaczegóż, ach dlaczegóż akurat w 2023 roku ktoś wpadł na ten pomysł i dlaczego chodziło o to, iż liczono się już z ryzykiem utraty władzy i chodziło po prostu o zabetonowanie prokuratury, które miało na celu wydłużenie okresu nietykalności dla aferzystów ze Zjednoczonej Prawicy (i nie tylko aferzystów). Trzeba pamiętać o tym, iż przeciąganie tych spraw ma jeszcze jeden wymiar, który nazywamy „przedawnieniem”. No, ale to tylko dygresja.
Co zrozumiałe, Prezydent RP (tenże sam, który teraz jest bardzo zatroskany losem polskiego wymiaru sprawiedliwości) nie zgłaszał sprzeciwu, gdy ta ustawa (bodajże w sierpniu 2023) została przegłosowana. Chciałem napisać, iż nie zgłaszał ich „mimo tego, iż wiedział jakie to może mieć konsekwencje”, ale prawda jest taka, iż nie zgłaszał ich dlatego, iż wiedział. Nie robił tego dlatego, iż chciał, żeby jego koledzy ze Zjednoczonej Prawicy pozostali bezkarni tak długo, jak tylko to będzie możliwe. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczegół. Gdyby chodziło po prostu o to, iż Zjednoczona Prawica doszła do wniosku, że, ok przeholowali trochę z tymi uprawnieniami Prokuratora Krajowego (czy też Generalnego, bo to on wpierw miał takie uprawnienia), to po prostu by je zlikwidowali. prawdopodobnie ubrano by to w ładną narrację „wiemy, iż to był okres błędów i wypaczeń”. Tyle że, jak doskonale wiemy, nie chodziło o to, iż Prokurator Generalny/Krajowy ma zbyt duże uprawnienia, ale o to, iż miałby je ktoś niezwiązany ze Zjednoczoną Prawicą.
UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!
https://piknik-na-skraju-glupoty.blogspot.com/
Po przejęciu władzy przez koalicję rządzącą okazało się, iż ta nie zamierza grać znaczonymi kartami (popełniłem o tym tekst głośny, który zalinkuję w źródłach). W styczniu 2024 Adam Bodnar (Minister Sprawiedliwości) wręczył Prokuratorowi Krajowemu pismo, z którego wynika, iż jego powołanie było wadliwe i po prostu jest nieważne. Ten się był odwołał i sąd w Gdańsku stwierdził, iż on się zapyta o to Sądu Najwyższego. Rzecz jasna, jak już wspomniałem przed momentem, orzeczenie w tej sprawie wydała Izba Dyscyplinarna. W teorii Trybunał Konstytucyjny mógłby się w tym temacie wypowiedzieć, ale w praktyce nie mamy Trybunału, więc są to rozważania bezprzedmiotowe.
Dla nikogo nie było zaskoczeniem to, iż zaraz po tym, ahem, orzeczeniu (grupa kolesi przy ciastkach się zebrała i coś tam uradzili) Zjednoczona Prawica ruszyła z narracjami, z których wynika, iż Polski już nie ma, a Jarosław Kaczyński powiedział (uwaga, odstawić płyny), iż teraz w Polsce wszystko zależy od tego, co sobie Donald Tusk postanowi.
Moim skromnym zdaniem, wszystkie te decyzje (czy to Trybunału Przyłębskiego w sprawie komisji ds. Pegasua, czy też ta Izby Dyscyplinarnej) mają jeden cel, którym jest masowe uniewinnienie wszystkich skazanych po ewentualnym przejęciu władzy przez Zjednoczoną Prawicę. Dodatkowo pewnie jeszcze za prześladowania dostaną jakieś milionowe odszkodowania.
Tym, co mnie cieszy w kontekście tego konkretnego „sporu prawnego” jest to, iż tym razem to nie jest rozmowa o jakichś mało zrozumiałych mechanizmach, które średnio obchodzą suwerena. Tym razem sprawa dotyczy tego, czy aferzyści powinni ponosić konsekwencje swoich działań, czy też powinni pozostać bezkarni. To są konkretne osoby i setki milionów złotych. Ponieważ rozliczenia realizowane są nadal, tych osób będzie pewnie coraz więcej i coraz ciężej będzie PiSowi budować narrację, iż to właśnie oni stoją na straży tego i owego.
Jeżeli zaś chodzi o kwestię ponoszenia odpowiedzialności za swoje działania, to możemy płynnie przejść do innego tematu, którym jest immunitet Marcina Romanowskiego. Pozwolę sobie przypomnieć, iż to właśnie w jego sprawie Prokuratura Krajowa zaliczyła spektakularną wtopę i zamiast zgłosić się do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z wnioskiem o uchylenie immunitetu Romanowskiego, zagrano kartę „ekspertyzy prawne”, z których miało rzekomo wynikać, iż ten immunitet wcale nie działa. Bardzo gwałtownie okazało się, iż owszem, działa. Żodyn nie spodziewał się tego, iż te ekspertyzy nie muszą być wiążące dla ZPRE.
Czemu o tym wspominam? Ano temu, iż okazało się, iż tytaniczny wysiłek włożony w skierowanie do ZPRE wniosku o uchylenie tego immunitetu się opłacił, bo został on uchylony. Czy z tego aby nie wynika, iż zamiast fundować sobie autograbie, można było po prostu zacząć od złożenia wniosku? Nie wiem, nie zna się, nie jestem Prokuraturą Krajową.
Kolejnym herbatnikiem, który najprawdopodobniej poniesie konsekwencje swoich działań jest Łukasz Mejza. Tym razem chodzi o mijanie się z prawdą w oświadczeniach majątkowych. Co ciekawe, bardzo jednostronną opinię na jego temat wyraził Cezary Gmyz, który stwierdził, iż umieszczenie Mejzy na listach PiSu było zbrodnią, iż ów jegomość powinien siedzieć i iż ma nadzieję, iż prawica tym razem zagłosuje tak jak koalicja. Skomentował to Wybranowski, który stwierdził, iż fakt przyjęcia Mejzy do PiSu świadczył o tym, iż PiS się zakiwał. Co ciekawe, Wybranowski na temat Mejzy wypowiadał się krytycznie już wcześniej. Co mniej ciekawe, Cezary Gmyz przed wyborami jakoś tak nieszczególnie ten temat poruszał.
Bardzo głośno się ostatnio zrobiło w temacie Totalizatora Sportowego. Wiecie, to jedna z tych SSP, w których miały zapanować kompetencje i miało już nie być nepotyzmu i partyjniactwa. Tak można było wyczytać w 68 konkrecie PO. Jak już pewnie doskonale wiecie, głośno się zrobiło właśnie ze względu na partyjniactwo i na desant ludzi powiązanych z PO, PSL i Lewicą.
Przyznam szczerze, iż mnie na serio trochę dziwi takie działanie. Po tym, jak Zjednoczona Prawica uwłaszczała się na wszelkich możliwych stołkach i po tym, gdy się z tematem walki z kolesiostwem zrobiło jeden z filarów kampanii, wypadałoby jednak zachowywać pewne standardy. Choćby po to, żeby pokazać, iż się jest lepszym od tych, których się krytykowało. Owszem, w trakcie rządów Zjednoczonej Prawicy skala uwłaszczenia była gigantyczna, ale z tego absolutnie nie wynika, iż skoro tak, to „naszym” wolno się uwłaszczyć tak tyci tyci.
Ministerstwo Aktywów Państwowych zapowiedziało kontrolę w tej sprawie i stwierdziło, iż o ile zarzuty się potwierdzą, to wyciągnięte zostaną konsekwencje. No i wszystko fajnie, ale przecież to nie jest tak, iż ci ludzie znaleźli się tam przez przypadek, ktoś musiał ich zatrudnić i ten ktoś wiedział czemu ich zatrudnia (wiedział również, iż nie zatrudnia ich dlatego, iż są ekspertami). Tym samym można było to kontrolować na bieżąco, prawda? Aczkolwiek na uwagę zasługuje to, iż zapowiedziano kontrolę. Gdybyśmy mieli do czynienia ze Zjednoczoną Prawicą, dowiedzielibyśmy się o tym, iż wszystko jest w porządku i tylko ten przeklęty der Onet się czepia.
Na sam koniec powyższego Przeglądu zostawiłem sobie spektakularne samozaoranie w wykonaniu wiceminsitra Gduli i ministra Wieczorka. Swego czasu bardzo głośno było na temat tego, iż Bielan z koleżeństwem urządził sobie łowisko w NCBR. Jednakowoż z tego wcale nie wynika, iż wszystko, co ma związek z tymże NCBR, należy zaorać. Z tego założenia wyszli ludkowie z Lewicy, którzy postanowili w spółce IDEAS zastąpić speca od sztucznej inteligencji (i to legitnego speca, a nie takiego PiSowskiego), Piotra Sankowskiego, człowiekiem, który co prawda naukowe dokonania ma, ale porównać się go do poprzednika w tej kwestii nie dało (Grzegorz Borowik).
Ponieważ o sprawie zrobiło się głośno, Maciej Gdula postanowił się wypowiedzieć na jej temat na Eloneksie i stwierdził, iż w ogóle to jak ktoś chce bronić NCBR Ideas, to niech poczeka na wyniki audytu, to się może zdziwić. Potem zaś się okazało, iż Wyborcza dotarła do wniosków z audytu i wynika z nich tyle, iż absolutnie nikt się nie zdziwi, a podstaw do wywalenia Sankowskiego nie było. O tym, jak bardzo ich nie było może zaświadczyć to, iż dzisiaj rano (Przegląd pisałem 02-10-2024) minister Wieczorek stwierdził, iż o ile chodzi o zespoły eksperckie, które Sankowski ogarnął, to przez cały czas będzie mógł z nimi działać, ale już nie jako prezes. Czemu? Nie interesujcie się, bo kociej mordy dostaniecie.
Co ciekawe, w tym samym wywiadzie Wieczorek zapowiedział audyty w NCBR. Gdybym był złośliwy to bym napisał, iż jeden już był i jakoś nic strasznego z niego nie wynikło. Ponieważ zaś złośliwy nie jestem, napiszę jedynie tyle, iż nieco mnie dziwi to, iż owe audyty zapowiadane są dopiero w momencie, w którym zamiana prezesów wybuchła Wieczorkowi i Gduli w rękach jak granat. No bo tak na chłopski rozum, audyty są przeprowadzane w wielu miejscach już od dłuższego czasu. Czemuż więc, ach czemuż tutaj ich nie przeprowadzono i dopiero się je zapowiada? prawdopodobnie nigdy nie poznamy odpowiedzi na to pytanie.
I tym, znowuż nie wiem jakim akcentem zakończę powyższy Przegląd.
Źródła:
https://oko.press/pis-prokuratura-barski
https://oko.press/dariusz-barski-nie-jest-prokuratorem-krajowym
https://x.com/PiknikNSG/status/1841064430055887272
https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-lukasz-mejza-moze-stracic-immunitet-jest-wniosek,nId,7826700
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/partyjny-desant-na-totalizator-sportowy-oni-dostali-lukratywne-stanowiska/7nvq01b
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2024-10-01/ministerstwo-reaguje-na-zmiany-w-totalizatorze-sportowym-sprawa-jest-bardzo-powazna/
https://wpolityce.pl/polityka/708227-nasz-wywiad-kulisy-sprawy-immunitetu-posla-romanowskiego
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/9621475,ideas-ncbr-nowym-cpk-naukowcy-chca-dymisji-gduli-gawkowski-szuka-roz.html
Notka o tym, iż nowa władza nie chce grać znaczonymi kartami:
https://piknik-na-skraju-glupoty.blogspot.com/2023/12/blitzkrieg.html