Bezprecedensowa decyzja rumuńskiego Trybunału Konstytucyjnego z 6 grudnia – o anulowaniu wyborów na podstawie twierdzeń o domniemanym zagranicznym wpływie „dezinformacji” na wyniki głosowania – wpisuje się w proces domykania systemu globalnej cenzury. Cenzury, której wypowiedzieli wojnę zwolennicy prezydenta elekta USA Donalda Trumpa. Rumuński przypadek to zaledwie początek. Zwiastuje to, co będzie się dziać w przyszłości, niewykluczone, iż również w Polsce, przy okazji wyborów prezydenckich – pod pretekstem „obrony demokracji”, „integralności informacji” i „integralności wyborów”.
Raport z 30 października 2024 r.: operacja dezinformująca FBI w sprawie handlu wpływami rodziny Bidenów
30 października 2024 r. komisja sądownictwa opublikowała kolejny śródokresowy raport (Election Interference: how the FBI „prebunked” a true story about the Biden Family’s corruption in advance of the 2020 presidential election). Raport opisuje, w jaki sposób Federalne Biuro Śledcze wraz z innymi podmiotami ingerowało w proces wyborczy i przeprowadziło akcję dezinformującą społeczeństwo. Chodziło o wprowadzanie w błąd na temat handlu wpływami przez rodzinę Bidenów (kompromitująca zawartość laptopa syna prezydenta, Huntera), między innymi poprzez sugestie, iż ujawnienie tych danych to „rosyjska dezinformacja”.
Były to jednak w istiocie prawdziwe informacje – fakty, które miały nie ujrzeć światła dziennego przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku.
Warto, odnosząc się do tytułu raportu od razu wyjaśnić pojęcie prebunkingu, terminu powszechnie używanego pośród sieci organizacji fact-checkingowych, samozwańczych „weryfikatorów faktów” uprzywilejowanych przez władze i przez nie w przeważającej mierze sponsorowanych. Odnosi się to zarówno do podmiotów działającychw USA, jak i w Europie.
Jak podaje tego rodzaju organizacja o nazwie Demagog: „Prebunk jest terminem często używanym w przestrzeni factcheckingowej. Pochodzi od słowa debunk (demaskowanie), oznaczającego prewencyjne ujawnienie i zdemaskowanie spodziewanych fałszywych narracji, dezinformacji lub technik manipulacji. W przeciwieństwie do fact-checkingu, reagującego w przypadku każdego fałszywego stwierdzenia, co wielu uznaje za spóźnione i niemożliwe do sprostowania, prebunking ma na celu edukowanie i zaszczepienie społeczeństwa do stawienia zawczasu czoła fałszywym narracjom”.
Moglibyśmy krótko skwitować, iż prebunking to taka próba zapobiegawczego rozbrojenia rzekomych manipulacji. W gruncie rzeczy może przybrać ona postać cenzury prewencyjnej, jeżeli prowadzona jest przez służby.
Jak wskazała amerykańska komisja sądownictwa, FBI dokonało prebunkingu prawdziwej historii dotyczącej korupcji rodziny Bidenów.
W środę 14 października 2020 roku o godz. 5:00 czasu wschodniego, mniej niż trzy tygodnie przed wyborami prezydenckimi, „New York Post” opublikował artykuł, który mógł zasadniczo wpłynąć na wynik głosowania. Gazeta opisała w oparciu o pozyskane prawdziwe informacje korupcyjny schemat wieloletniego handlu wpływami rodziny Bidenów. Syn ówczesnego kandydata na prezydenta z ramienia Partii Demokratycznej, Hunter wykorzystał swoje słynne nazwisko, aby zapewnić zagranicznym urzędnikom dostęp do ojca w zamian za znaczne korzyści finansowe dla swojego klanu. Informacje takie pozyskano z twardego dysku jego laptopa. Federalne Biuro Śledcze (FBI) przejęło ten dysk w 2019 r. Departament Sprawiedliwości Bidena (DOJ) od tego czasu uwierzytelnił urządzenie jako dowód w sądzie federalnym w jednej ze spraw dotyczących użycia broni pod wpływem narkotyków.
Wkrótce po opublikowaniu artykułu w „New York Post” wydarzyło się coś dziwnego. Niemal natychmiast główne platformy mediów społecznościowych, w tym Twitter i Facebook ocenzurowały prawdziwą historię o wpływach rodziny Bidena. W rezultacie – jak konstatuje komisja – „miliony Amerykanów oddało swój głos w wyborach prezydenckich będąc nieświadomymi poważnych, wiarygodnych oskarżeń o niewłaściwe postępowanie, wysuniętych przeciwko jednemu z dwóch kandydatów. Cenzura ta służyła sprzyjaniu jednemu kandydatowi kosztem drugiego i niesłusznie wpłynęła na wybory w 2020 r. Dziś te firmy i ich dyrektorzy z opóźnieniem przyznają, iż cenzura była błędem”.
Do operacji dezinformacyjnej FBI przygotowało koncerny Big Tech prawie rok przed opublikowaniem artykułu, ostrzegając przed rosyjską operacją hack-and-leak i wskazując, iż atak będzie dotyczyć Huntera Bidena. Odbywało się to podczas ponad 30 spotkań z najwyższym kierownictwem mediów społecznościowych.
„Począwszy od początku 2020 roku, FBI rozpoczęło skoordynowaną kampanię mającą na celu prewencyjne obalenie – prebunking – oskarżeń o handel wpływami rodziny Bidenów. Federalne agencje wielokrotnie ostrzegały platformy mediów społecznościowych o przedwyborczej rosyjskiej operacji hack-and-leak dotyczącej Huntera Bidena i ukraińskiej firmy Burisma. Podczas wielu z tych spotkań między federalnymi agencjami a Big Tech, FBI poruszało temat potencjalnych operacji hack-and-leak przy okazji rozmów o integralności wyborów i potencjalnych operacjach zagranicznego wpływu. W odpowiedzi niektóre platformy przyjęły nowe zasady moderowania treści, specjalnie zaprojektowane w celu radzenia sobie z materiałami zhakowanymi”.
Gdy tylko „NYP” poinformował o handlu wpływami rodziny Bidenów rano 14 października 2020 r., „Big Techy zrobiły dokładnie to, do czego zostały przygotowane. Firmy mediów społecznościowych posłusznie potraktowały artykuł jako potencjalną rosyjską operację i zastosowały swoje zasady moderowania treści, aby go ocenzurować, zapobiec jego rozprzestrzenianiu się i ukryć przed Amerykanami”. Komisja dodała: „Oczywistym było wtedy, jak i powszechnie się uznaje obecnie, iż laptop był prawdziwy, a jego zawartość autentyczna. Nie była to rosyjska dezinformacja. FBI również o tym wiedziało – było w posiadaniu laptopa Huntera Bidena od końca 2019 r. i wykorzystało go w jednym lub kilku trwających śledztwach w 2020 r. W rzeczywistości w czerwcu 2024 r. Departament Sprawiedliwości wykorzystał zawartość z laptopa jako dowód przeciwko Hunterowi Bidenowi w jego procesie o przestępstwa z użyciem broni palnej. A jednak FBI nie tylko z góry przygotowało firmy mediów społecznościowych do nieufności wobec oskarżeń o wpływy rodziny Bidena, ale również wprowadziło firmy mediów społecznościowych w błąd co do autentyczności laptopa Huntera Bidena po tym, jak ukazał się artykuł w Post”.
Dodano, iż „pomimo dwulicowości FBI, winę ponoszą również duże firmy technologiczne”.
Trump miał rację co do „piekielnego laptopa” Huntera, chociaż Biden twierdził, iż to „rosyjska dezinformacja”.
Wysyłanie tuż po publikacji „NYP” wewnętrzne emaile Big Techów wskazują, iż wszystko przebiegało „zgodnie z planem”.
Przykładowo, rano 14 października pracownicy Facebooka wymienili się komunikatami na ten temat:
„• 8:37 rano czasu wschodniego: „To, co nastąpiło w sferze włamań/wycieków […], jest mniej więcej dokładnie tym, czego się spodziewaliśmy”.
- 8:42 rano czasu wschodniego: „Wygląda to dokładnie tak, jak scenariusz włamania/wycieku, którego się spodziewaliśmy”.
- 9:06 rano czasu wschodniego: „Czy możemy sprawdzić w FBI Delaware, czy mają coś [na ten temat] […] Artykuł twierdzi, iż FBI ma HDD [dysk twardy] od grudnia”.
- 9:09 rano czasu wschodniego: „Dokładna treść oczekiwana w przypadku włamania i wycieku”.
- 9:10 rano czasu wschodniego: „Zgodnie z planem”.
Inne dokumenty sugerują, iż kluczowi pracownicy firm mediów społecznościowych rozumieli, iż ich cenzura wpłynie na wybory. Dlatego też w wewnętrznej wymianie zdań w lipcu 2020 r. członek zespołu ds. zaufania i bezpieczeństwa Facebooka stwierdził: „gdy zostaniemy wezwani na wzgórze [Kapitol], aby zeznawać na temat tego, dlaczego wpłynęliśmy na wybory w 2020 r., możemy powiedzieć, iż spotykaliśmy się od LAT z [rządem USA], aby to zaplanować”.
FBI broni się, twierdząc, iż to był rodzaj wymiany informacji z partnerami z sektora prywatnego w celu zapobiegania amorficznym operacjom „złośliwego wpływu zagranicznego”.
Komisja sądownictwa komentuje, iż „jeśli intencją FBI było naprawdę udzielenie pomocy firmom mediów społecznościowych w walce z rzeczywistymi operacjami wpływu zagranicznego, to FBI powinno było udostępnić im najważniejsze dane: oskarżenia o handel wpływami w artykule Post były oparte na prawdziwych, wiarygodnych informacjach, w tym informacjach będących w posiadaniu FBI”. Tymczasem „FBI tego nie zrobiło. Chociaż FBI ostatecznie przyznało, iż nie ma żadnych przesłanek by twierdzić, iż oskarżenia zawarte w artykule Post były rosyjską dezinformacją – dopiero po tym, jak agent FBI omyłkowo ujawnił Twitterowi, iż laptop jest autentyczny – FBI przez cały czas ukrywało fakt, iż przejęło i uwierzytelniło laptop Huntera Bidena kilka miesięcy wcześniej. W rezultacie Twitter i Facebook przez cały czas cenzurowały najważniejszą wiadomość cyklu wyborczego, ograniczając zasięg oskarżeń o korupcję w rodzinie Bidenów i ostatecznie przynosząc korzyści kampanii Biden – Harris. Twitter ukrył historię Post, usuwając linki do niej, stosując ostrzeżenia dot. „bezpieczeństwa” i blokując możliwość wysyłania go za pośrednictwem wiadomości bezpośredniej”.
Twitter zniósł zakaz upowszechniania historii następnego dnia, chociaż konto „NYP” było zawieszone do 30 października. Facebook manualnie obniżył rangę treści o 50 procent, by znacznie zmniejszyć prawdopodobieństwo zapoznania się z nią na jego własnym kanale.
Tymczasem o zwycięstwie ekipy Bidena zadecydowało zaledwie 45 tysięcy głosów…
Infrastruktura cenzuralna, „integralność wyborów”
Komisja przypomina, iż „korzenie schematu prebunkingu FBI z 2020 r. sięgają wyborów prezydenckich w 2016 r., po których pojawiły się sensacyjne doniesienia o tym, iż zagraniczna dezinformacja wpłynęła na uczciwość wyborów. Powstał – podsycany lewicowym negacjonizmem wyborczym – przemysł pseudonaukowców, ośrodków analitycznych i ośrodków uniwersyteckich, by zwalczać rzekomy wzrost misinformacji i dezinformacji, które miały przyczynić się do zwycięstwa prezydenta Trumpa. FBI utworzyło Foreign Influence Task Force, aby koordynować działania z firmami mediów społecznościowych i zapobiegać dotarciu rzekomej zagranicznej dezinformacji do amerykańskich wyborców. Cenzurowała ona wypowiedzi, przede wszystkim konserwatywne, by powstrzymać dezinformację i promować demokrację. Ujawnienie przez FBI oskarżeń o handel wpływami rodziny Bidenów w ostatnich tygodniach wyborów prezydenckich w 2020 r. było jedynie „kontynuacją wcześniej podjętych wysiłków zmierzających do uniemożliwienia zwycięstwa prezydentowi Trumpowi. To FBI sfabrykowało dowody na poparcie bezprawnego nadzoru nad współpracownikiem kampanii Trumpa. To to samo FBI, w którym wysocy rangą urzędnicy chwalili się planem ubezpieczeniowym mającym na celu uniemożliwienie Donaldowi Trumpowi zostanie prezydentem i obiecywali sobie nawzajem, iż go powstrzymają. To to samo FBI, które usunęło konserwatywnych agentów ze swoich szeregów i pytało pracowników, czy ich koledzy są zwolennikami kandydata Demokratów na prezydenta w 2020 r. Nie sposób wiedzieć, co by się stało, gdyby FBI nie zignorowało oskarżeń o handel wpływami rodziny Bidena. Nie ulega jednak wątpliwości, iż działania FBI wpłynęły na wybory prezydenckie w 2020 r. I nie mogą się już powtórzyć”.
Komisja szczegółowo opisuje, jak to jeszcze za czasów prezydentury Donalda Trumpa FBI podjęło działania – pod pretekstem walki z mis-, mal- i dezinformacją – by rozbudować system cenzury, wpływając na wyniki wyborów także w innych państwach pod pretekstem zapewnienia ich „integralności”:
Sam Trump tłumaczył się ze swoich decyzji dot. zwiększenia uprawnień FBI tym, iż „był nowy” w Waszyngtonie i zaufał służbom. Teraz zapowiada, iż je przetrzebi do cna i zwolni każdego urzędnika, agenta zaangażowanego w cenzurowanie obywateli USA.
Jesienią 2017 r. FBI utworzyło m.in. Foreign Influence Task Force (FITF). W tym samym roku Global Engagement Center (GEC), interagencyjna jednostka mieszcząca się w Departamencie Stanu, powołana jeszcze przez prezydenta Obamę na początku 2016 r. w celu zwalczania terroryzmu, rozszerzyła swój mandat o przeciwdziałanie zagranicznej dezinformacji. Agencja Bezpieczeństwa Cybernetycznego i Infrastruktury (CISA) utworzyła w 2018 r. Countering Foreign Influence Task Force (CFITF), która w 2021 r. przekształciła się w Mis, Dis, and Malinformation (MDM) Team, ograniczając wolność słowa nie tylko w USA, ale także na świecie.
Gdy administracja Bidena przejęła władzę, te wysiłki cenzury tylko się rozszerzyły. Biuro Dyrektora Wywiadu Narodowego (ODNI) uruchomiło w 2021 r. Foreign Malign Influence Center.
DHS utworzyło w maju 2022 r. Disinformation Governance Board. Działa Podkomisja Doradcza MDM składającą się z dyrektorów Big Tech i pseudonaukowców zajmujących się dezinformacją.
Władza wykonawcza zaczęła również współpracować z instytucjami prywatnymi i akademickimi, tworząc „kompleks przemysłowy cenzury” (szerzej na ten temat piszę w swojej książce). Duże znaczenie ma utworzony pod przewodnictwem Stanford Internet Observatory (SIO) Uniwersytetu Stanforda, Election Integrity Partnership (EIP).
„EIP umożliwiła rządowi federalnemu pranie działań cenzorskich za pośrednictwem uniwersytetu w nadziei na ominięcie zarówno pierwszej poprawki, jak i kontroli publicznej. Ta konstelacja organizacji cenzorskich, obok Big Tech, pracowała po godzinach, aby nominalnie zabezpieczyć wybory w 2020 r. przed zagraniczną ingerencją. W rzeczywistości oznaczało to cenzurowanie wypowiedzi związanych z wyborami, w tym pytań o ważność nieograniczonego głosowania korespondencyjnego. Oznaczało to również zaszczepienie opinii publicznej przeciwko szkodliwym historiom o wpływie rodziny Bidena. Po tym, jak FBI uzyskało laptop z informacjami o korupcji w rodzinie Bidena pod koniec 2019 r., zaczęło warunkować Big Techy, aby niesłusznie traktowały go jako rosyjską dezinformację”.
Komisja i Wybrana Podkomisja mają przez cały czas sprawować nadzór nad interakcjami FBI z firmami mediów społecznościowych w zakresie moderowania treści. Dodano, iż „współczesny rynek musi być wolny od bezpośredniej i pośredniej presji rządu. Zaangażowanie rządu w oczywisty sposób zniekształci debatę i doprowadzi do katastrofalnych rezultatów politycznych. Kwitnąca i funkcjonująca demokracja zależy od wolności wypowiedzi, aby idee i punkty widzenia odnosiły sukcesy i porażki, zależnie od ich zalet”. Tego wymaga pierwsza poprawka – dodano.
Inne śledztwa
W amerykańskim Kongresie toczą się także inne bardziej ukierunkowane dochodzenia, dotyczące chociażby wpływu kompleksu cenzuralnego na konkurencyjność małych przedsiębiorstw (Small Business: Instruments and Casualties of the Censorship-Industrial Complex The House Committee on Small Business).
Raport śródokresowy komisji wskazał m.in., iż „rząd federalny napędzał ekosystem cenzury, wpływając nie tylko na prawa jednostek na mocy pierwszej poprawki, ale także na zdolność niektórych małych firm do konkurowania w internecie. Rząd federalny finansował, rozwijał i promował podmioty, których celem jest demonetyzacja serwisów informacyjnych ze względu na ich zgodną z prawem wolność wypowiedzi, wpływając na działalność, reputację, zasięg i przychody krajowych firm”. Wskazano na nadużycia Global Engagement Center (GEC), mieszczącej się w Departamencie Stanu USA, National Endowment for Democracy (NED), która współpracowała z siecią organizacji fact-checkingowych itd. Dochodzenie w tej sprawie ma potrwać do 2026 roku, a powodem odległego terminu jego zakończenia jest konieczność oczekiwania na część dokumentów.
Komisja ustaliła, iż urzędnicy federalni współpracowali z różnymi start-upami, by testować mechanizmy zautomatyzowanej cenzury, mapując przestrzeń informacyjną i oznaczając podmioty rzekomo siejące „informacje MDM” (projekty Atlantic Council czy NewsGuard, Global Disinformation Index itp.).
Przetestowano 33 narzędzia operacyjne z udziałem 25 biur uczestniczących, w tym z GEC, DOD, ambasad i rządów zagranicznych. Osiem testów zakończyło się dłuższą implementacją, podczas gdy inne skutkowały wyrażeniem zainteresowania dłuższym okresem użytkowania przez uczestników spoza GEC, w zależności od dostępności finansowania.
Technologie Testbed i ich wyniki z etapów analizy były hostowane w repozytorium o nazwie Disinfo Cloud, opracowanym dzięki grantowi w wysokości 1 179 000 USD z nagrody Park Advisors.
W serii demonstracji technicznych GEC wzięło udział ponad 100 technologii, w tym „narzędzia odporności psychologicznej, technologia walidacji informacji oparta na blockchain, weryfikacja informacji w oparciu o crowdsourcing i produkty do monitorowania mediów społecznościowych”.
Tak zwanej sztucznej inteligencji używa się nie tylko do weryfikacji treści, ale także do monitorowania trendów, identyfikując anomalie w dyskusjach, misinformację i dezinformację oraz identyfikując ich źródła.
Gromadzi się dane z różnych źródeł mediów społecznościowych, analizuje się mikroekspresje i inne dane fizjologiczne oraz biometryczne pozyskane z obserwacji zachowań użytkowników nagrań video, oceniając wskaźniki kontekstu emocjonalnego, projekcji i ukrytych ekspresji oraz fizjologicznych reakcji na bodźce. Przetwarza się miliony filmów z globalnych, publicznie dostępnych źródeł.
Śledzi się, mierzy i analizuje narracje, podnarracje i podstawową treść z ponad 20 źródeł, w tym mediów społecznościowych. Identyfikuje, kwantyfikuje i śledzi narracje w rozmowach medialnych na dużą skalę. Analizuje się memy, automatyzuje badania narracyjne na platformach wizualnych, takich jak TikTok, wykrywa i mierzy wirusowe momenty, gdy zaczynają się pojawiać, zanim osiągną masę krytyczną.
Używa się „sztucznej inteligencji” do identyfikowania najbardziej wpływowych „aktorów” w dowolnym zbiorze danych skumulowanych lub nowo zebranych, określa powiązania, doszukuje ukrytych działań i ustala sponsorów.
Integruje się zestawy danych z wymiarów: fizycznego, informacyjnego i poznawczego dzięki kontekstualizacji geoprzestrzennej.
Wykorzystuje media społecznościowe i analizę nastrojów, aby uzyskać dane do tworzenia kampanii zmiany zachowań, które rozwiązują docelowe problemy. Zwalcza misinformację, wykorzystując lokalnych influencerów. W wielu tych operacjach uczestniczą agendy rządowe Stanów Zjednoczonych: DOD, DOJ, FBI, DHS, CISA, GSA, USAID i USAGM.
Negatywne konsekwencje w Europie
Wszystkie te działania nie ograniczają się do rynku amerykańskiego. Mają już też negatywne konsekwencje w Europie. Z powodu postów zamieszczonych w mediach społecznościowych skazuje się tysiące osób na kary więzienia np. w Wielkiej Brytanii, przy czym niektórzy oczekują na skazanie z powodu braku miejsca w zakładach karnych – swoją drogą, opróżnianych z prawdziwych przestępców – za krytyczne uwagi w związku z zabójstwem trzech dziewczynek w jednej ze szkół tańca przez Brytyjczyka o korzeniach rwandyjskich latem 2024 r. (chodzi o zamieszki z przełomu lipca i sierpnia 2024 r.).
Ale mają miejsce także takie akcje, jak decyzja rumuńskiego trybunału o unieważnieniu wyborów (wcześniej ten sam organ nakazał ponowne licznie głosów) z powodu wyniku I tury głosowania korzystnego dla kandydata radykalnej prawicy, który miał być promowany przez TikToka.
Zestawmy na koniec oficjalne stanowisko administracji Bidena w tej kwestii. W oświadczeniu wydanym przez rzecznika Departamentu Stanu USA Matthew Millera 6 grudnia Stany Zjednoczone podkreśliły znaczenie „integralności wyborów” i demokratycznej woli narodu rumuńskiego. „Stany Zjednoczone stoją po stronie narodu rumuńskiego, który mierzy się z bezprecedensową sytuacją dotyczącą integralności wyborów. Rumuni muszą mieć pewność, iż ich wybory odzwierciedlają demokratyczną wolę narodu rumuńskiego i są wolne od obcych złych wpływów mających na celu podważenie uczciwości wyborów. Integralność wyborów w Rumunii ma pierwszorzędne znaczenie dla ciężko wywalczonej demokracji Rumunów. To wybór narodu rumuńskiego. Żaden inny kraj ani podmiot zagraniczny nie ma takiego prawa” – czytamy w komunikacie prasowym Departamentu Stanu USA.
Administracja Bidena poparła orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego i wyraziła zaufanie do demokratycznych instytucji Rumunii oraz trwających dochodzeń w sprawie domniemanej rosyjskiej ingerencji w wybory
Tymczasem prokuratura, mimo nalotów na domy sympatyków kandydata prawicy, nie jest w stanie znaleźć żadnych dowodów, które miałyby potwierdzać wcześniejsze twierdzenia o rzekomej rosyjskiej dezinformacji.
Syn prezydenta elekta USA, Donald Trump Jr. komentował w poście na X: „Trybunał Konstytucyjny właśnie anulował pierwszą turę wyborów prezydenckich. Kolejna próba Sorosa/marksistów sfałszowania wyników i zaprzeczenia woli ludu. Ona się nie powiedzie i oni o tym wiedzą”.
W poście na X, w związku z sytuacją w Rumunii, Ursula von der Leyen wyraziła swoje zaangażowanie w zapewnienie zgodności platform cyfrowych z wymogami cenzorskiego Aktu o usługach cyfrowych (DSA). Zapowiedziała, iż będą prowadzone działania względem platform, by uniemożliwić wpływ zagraniczny na „integralność wyborów” w innych krajach europejskich w 2025 roku.
Prezydent Rumunii Iohannis opublikował również wiadomość w mediach społecznościowych po rozmowie telefonicznej z Ursulą von der Leyen, stwierdzając: „Zgodziliśmy się, iż musimy wzmocnić bezpieczeństwo mediów społecznościowych po wyborach w naszym kraju”.
Klaus Iohannis powiedział, iż pozostanie na stanowisku do czasu zaprzysiężenia swojego następcy, co może potrwać kilka miesięcy.
Decyzja o unieważnieniu wyborów zapadła po odtajnieniu dokumentów przedstawionych na posiedzeniu Najwyższej Rady Obrony Narodowej 28 listopada. Jednak twierdzenia ukraińskiego wywiadu o domniemanej ingerencji rosyjskiej w rumuński proces wyborczy nie potwierdziły się.
W szukaniu „dowodów” pomagają zagraniczne media. Bloomberg powołuje się na raport przygotowany przez Reset Tech i Check First, sieci społecznościowe Facebooka i Instagrama, które miały być wykorzystywane w kampanii prezydenckiej do szerzenia polaryzujących przekazów politycznych.
Francuski dziennik „Le Monde” sugeruje z kolei, iż pewną rolę odegrała „FA Agency”, firma marketingowa z RPA, której siedziba ma znajdować się w Warszawie. „FA Agency” ma mieć „sieć dziesięciu kont składających się z influencerów i specjalistów od marketingu. Jej pracownicy to w większości Ukraińcy, związani ze światem „marketingu afiliacyjnego”, półlegalnym i wysoko rozwiniętym sektorem reklamy internetowej na Ukrainie”.
Agnieszka Stelmach
Kliknij TUTAJ i zobacz książkę
Cenzura i dezinformacja służb przeciwko obywatelom. Porażające raporty Kongresu [1]