Финис Полониае 2.0

niepoprawni.pl 1 неделя назад

W czasach słusznie minionego (?) ustroju popularne było następujące pytanie:

- Jakie było najtragiczniejsze powstanie w dziejach Polski?

Zapytany wymieniał a to Styczniowe, Warszawskie czy choćby w Getcie, ale odpowiedź była inna.

- Powstanie Związku Sowieckiego!

Ostatni rok dowiódł, iż po 1989 r. powyższe należałoby nieco zmodyfikować:

- Jakie było najtragiczniejsze powstanie w dziejach Polski po 1989 r.?

- Powstanie koalicji 13 grudnia!

Pamiętamy, mam nadzieję, rażąco populistyczne obietnice, jakich nie tylko rudy oszust, ale i cała reszta tej lewackiej z gruntu jaczejki na czele z beksą konstytucyjną, nie szczędzili Polakom.

Ale tuż przed wyborami wyglądało na to, iż Hołownia jest wyraźnie oPOzycyjny w stosunku do Tuska. Wrażenie miał ugruntować lekki hejt, jaki w mediach społecznościowych pojawił się pod adresem płaczliwego. Podobnie fanzin political fiction Michnika czy telewizja założona przez esbeckich konfidentów ostrzegały przed przegraną, jeżeli Hołownia do wyborów pójdzie osobno.

Więc byli tacy, co uwierzyli, iż po wyborach 15 października może dojść do powstania koalicji PiS- Trzecia Droga. Ilu takich było pośrednio wskazują wyniki odbywającego się równolegle z wyborami referendum. Gdyby ludzie, którzy głosowali ZA programem PiS-u poparli PiS również w wyborach nie mielibyśmy takich problemów dzisiaj. Ale, naiwni, liczyli na koalicję dla dobra Polski, a okazało się, iż chodzi wyłącznie o zdobycie stołków.

Przecież dosłownie dzień po wyborach okazało się, iż to nie Trzecia Droga, ale ciecia. Cieciem Tuska została bowiem rotacyjna beksa, wypierająca się ostatnio związków z Collegium Tumanum tak, jakby ktoś był w stanie uwierzyć, iż marszałek rotacyjny jest w stanie skończyć jakąkolwiek normalną uczelnię.

Owszem, próbował, ale gdy piąty raz znalazł się na pierwszym roku odpuścił sobie ten najwyraźniej przerastający go wysiłek intelektualny. ;)

Zresztą ludzi w „żondzie” mających mniej lub bardziej ugruntowany dorobek naukowy zwyczajnie brak. No, może jeden Bodnar, ale gdy tylko POczuł tę ociupinkę władzy, jaką otrzymał z łaski rudego, praktycznie zaorał cały swój dorobek. I to przynajmniej na metr w głąb, by zacytować nieśmiertelne kłamstwo Kopaczki.

Ale przecież sam fakt zasiadania w KPRM gromady mniejszych lub większych osłów czy choćby zwykłych kanalii można by traktować jedynie w kategoriach ludycznych, gdyby nie to, iż oni faktycznie wzięli się za…. żondzenie!

Niestety, zrobili to tak, jak potrafią.

No i wyszło jak w starym rysunkowym felietonie Szymona Kobylińskiego. Facet leży na kozetce u psychiatry i mówi:

- Za co się nie wezmę, wszystko spieprzę, panie doktorze!

I spieprzyli dokładnie Orlen, planowane i rozpoczęte inwestycje, szkolnictwo na nowo przestawiają na lewacki kurs kształtowania spolegliwych wobec władzy matołków wyzbytych patriotyzmu, ale za to pełnych wdrukowanych tęczowych bajdurzeń.

Ale, uwaga! Przykład Hołowni świadczy niezbicie o jednym – dzieci „wybrańców” mają uczęszczać do szkół prywatnych. Wynalazki edukacyjne absolwentki uczelni swojego ojca Nowackiej mają bowiem kształtować jedynie przyszłych proli, pozbawionych większych ambicji niż chiński telewizor z możliwie jak największym ekranem plus saksy w Niemczech przy zbiorze szparagów.

I to bynajmniej nie jest „pisowska zazdrość” czy też efekt działania „pisowskiej szczujni”, jak wyznawcy rudego nazywają TV Republika, ale konstatacja springerowskiego Business Insider Polska!

W ciągu roku (tylko roku!!!) na powrót zajęliśmy miejsce, jakie domniemani mocodawcy Tuska przewidzieli dla naszego kraju jeszcze pod koniec lat 1980-tych.

I pewnie dlatego mamy wysyp nieudaczników, przed wyborami przedstawianych jako wyjątkowych fahoffcuff.

Polonistka Leszczyna tym razem w roli ministry zdrowia zamiast czarodziejskiej różdżki popisuje się wyjątkowym imposybilizmem.

Nie tylko ona.

Co prawda winny jest (wg tych fahoffcuff) PiS, ale w to jeszcze wierzą najbardziej tępe lemingi. I pewnie do wiosny im minie.

Na razie jednak zamiast coś robić za wszelką cenę zrzucają winę na poprzedników. I tak kandydat na stanowisko długopisu Tuska, Ra(falala)ł Trzaskowski zupełnie na poważnie stwierdził, iż za obecne ceny masła odpowiedzialny jest Prezes NBP!

Na szczęście zapomniał o plamach na Słońcu… ;)

Generalnie jednak kompromitacja 13 grudnia mało uwagi, jeżeli w ogóle, poświęca gospodarce. Np. co ich obchodzi, iż zagraniczni inwestorzy opuszczają Polskę?

Przecież najważniejsze jest zapewnienie ludziom rozrywki.

Co prawda czasy, kiedy to chrześcijan posyłano ad leonem! minęły, ale były prawnik Bodnar wymyślił sobie spektakl z katolickim księdzem w roli głównej.

Tak więc młodzi, uśmiechnięci i wykształceni z dużych miast, rzekomo stanowiący elektorat tuskowej jaczejki mają igrzyska. Co prawda nie mają wielu innych rzeczy, obiecywanych przed wyborami (tanie kredyty, dwa razy wyższą kwotę wolną od podatku, likwidację kolejek do lekarzy-specjalistów, powrót do starych składek ZUS oraz płatne urlopy dla przedsiębiorców, akademiki za złotówkę itp.), ale za to mają przekaz na żywo z obrad speckomisji sejmowych itp.

Najgorsze jest jednak milczenie rzekomo wolnych me(r)diów, które jeszcze rok temu z okładem zachłystywały się wręcz informacjami o kolejnym pisowskim „przekręcie”. Teraz nic się nie dzieje. Prawie nic.

Co prawda Tusk i reszta kompromitacji 13 grudnia pozostają przez cały czas pod ochroną, ale już nie taką dokładną, jak na początku roku.

W końcu „studia” płaczka Hołowni na Collegium Tumanum wypłynęły za sprawą Newsweeka. Podobnie dzieje się też z najbardziej chyba odrażającą postacią tego „żondu”, Dariuszem (pod)Wieczorkiem.

Zapytać jednak należałoby, czy ujawnienie tych afer stanowi efekt dociekliwości mediaworkerów czy też jest to rodzaj rozbrojenia miny?

Skala przegięć wspomnianego bowiem Wieczorka nie dawała się już dłużej przykrywać i zachodziła obawa, iż lada moment dorwie się do nich jakaś „Gazeta Polska”, „Sieci” czy inna „Republika” i obnaży hipokryzję kompromitacji 13 grudnia w takim czasie, by opinia publiczna była poruszona tuż przed wyborami prezydenckimi.

Ujawniając je teraz ruda ekipa liczy, skądinąd słusznie, iż do maja ludzie już o nim zapomną.

Mamy więc do czynienia z kontrolowaną eksplozją.

To jednak za mało, by ludzie dali spokój obecnej władzy i zamiast coraz bardziej pustymi portfelami zajmować się kolejnymi popisami posłanki Sroki czy ośmiogwiazdkowca z Opola Zembaczyńskiego.

I kiedy jeszcze protestujących wiosną rolników potraktowano w stylu mało udolnego ZOMO to już Marsz Niepodległości odbył się spokojnie, bez prowokacji. Najwyraźniej w Ratuszu zaczęto się obawiać, iż Policja może odmówić rozkazu. Poza tym akcja „Lucyna” powiększyła jedynie braki funkcjonariuszy. Spokój więc był wymuszony i, być może, świadczy o braku oparcia rudej ekipy w resorcie siłowym.

Tymczasem oficjalna propaganda coraz bardziej zaczyna rozmijać się ze społeczeństwem. Dowodzi tego choćby sprawa posła Marcina Romanowskiego. Przedstawiany przez me(r)dia jako najgroźniejszy pisowski przestępca, dosłownie wróg rodzaju ludzkiego, powoli zaczyna rodzić sympatię choćby u części byłych wyborców kompromitacji 13 grudnia, najwyraźniej przerażonych stanem kraju.

Patrząc na to, co Bodnar wyrabia z tzw. wymiarem sprawiedliwości jego ukrywanie jest oczywiste, gdyż nie można wykluczyć, iż w więzieniu, jeżeli go nie złamią, ktoś dokona na nim... samobójstwa.

To na poważnie. W wersji ludycznej słychać natomiast, iż gdyby Henryk Sienkiewicz dzisiaj żył, wówczas słynne słowa Kalego (Kali ukraść, to dobry uczynek. Zły uczynek gdy ukraść Kalemu) brzmiałyby zupełnie inaczej:

- Giertych ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości to dobry uczynek. Zły uczynek, gdy ukrywać się Romanowski!

Ostatnie deklaracje „pornograficznego grubasa”, jak ongiś publicznie nazwał mgr Kalisza guru PO, specjalista od robactwa Niesiołowski, powoli zaczynają przepełniać czarę.

Czy to jest wyraz lęku przed coraz mocniej spodziewanym upadkiem?

Czy też przekonanie, iż społeczeństwo zostało już wystarczająco podzielone, by zaczęto naparzać się między sobą, władzę zaś zostawiając w spokoju?

To akurat jest złudne. Gdyby Tusk chodził na mecze piłkarskie jak choćby autor niniejszego wiedziałby, iż kibice często leją się między sobą. Kiedy jednak wkracza policja zwierają szeregi.

Ale Tusk obraził się na kibiców już dawno, kiedy bowiem pojawił się na meczu prócz gwizdów czekały go hasła, uznawane przez niego za obraźliwe.

Dzisiaj zaś, obserwując w jak szybkim tempie niszczy naszą Ojczyznę, wydaje się niemal pewne, iż jest również obrażony na Polaków.

W słusznie minionym (?) ustroju zmiana faktycznego przywódcy (tzw. pierwszego sekretarza KC PZPR) była poprzedzona jego nagłą chorobą. Tak było z Gomułką po 1970 r., tak samo z Gierkiem w 1980.

Jedynie Bieruta otruli w Moskwie (popularna wersja).

Tusk zostanie odsunięty wskutek nagle wykrytej choroby???

Ciągle pamiętać należy o diagnozie, jaką Tuskowi wystawił Jacek Kurski.

Tusk jest psycholem. Polskim premierem jest świr.

Ale... co z resztą tzw. Rady Ministrów?

Czy tylko Ryży potencjalnie jest niepoczytalny???

17/18.12 2024

Читать всю статью