Cel to fantom ze specjalnego polimeru. Kula przechodzi przez niego na wylot, ale przestrzelina w mgnieniu oka się zasklepia. Sam ślad po strzale można zamalować specjalną farbą. Rozwiązanie proponowane przez firmę Pagacz w założeniu ma znacząco ograniczyć koszty szkolenia. – Wojsko testowało już nasz produkt – informują przedstawiciele firmy.
Produkt nosi nazwę Pagheros. – Chcieliśmy w ten sposób nawiązać do greckich herosów, którzy słynęli z odporności na ciosy – mówi Sebastian Babula, dyrektor ds. rozwoju rynków i eksportu w spółce Pagacz i Synowie. Bardziej intrygujące wydaje się jednak określenie numer dwa – samoleczące się cele strzeleckie. Co się za nim kryje?
Punktem wyjścia jest specjalny polimer, z którego stworzone zostały fantomy w kształcie ludzkiego popiersia oraz tarcze strzeleckie. Stanowią one cel dla różnego typu broni – od pistoletów po karabiny maszynowe. Pocisk przechodzi przez cele na wylot, zaś przestrzelina w mgnieniu oka się zasklepia. Sam ślad pozostaje jednak doskonale widoczny. – Po strzelaniu można go zniwelować pokrywając fantom bądź tarczę specjalną farbą, która schnie w ciągu minuty. Po przestrzelinie nie ma wówczas śladu – tłumaczy przedstawiciel firmy. Ogień można prowadzić do celów z bardzo bliskiej odległości. Sebastian Babula przyznaje, iż on sam ogień do fantoma prowadził stojąc 3 m od niego. Ryzyko rykoszetu praktycznie nie istnieje.