Trump i Zelenski. Historia prawdziwa, cz. I
Autor: AlterCabrio , 3 marca 2025
Ostatnie 10 minut przejdzie natomiast do historii dyplomacji i polityki. W pewnym momencie zaczęła się regularna kłótnia pomiędzy przywódcą Ukrainy a dwoma przywódcami Ameryki. Zelenski zaczął napastliwie podważać słowa J.D.Vance’a, a potem próbował przegadać prezydenta Trumpa, przerywając mu wielokrotnie i nie pozwalając dokończyć zdania. W pewnym momencie doszło do tego, iż Trump zrugał Zelenskiego jak sztubaka. Czegoś takiego nikt jeszcze nie widział, i chyba się to nie zdarzyło, aby przywódca innego państwa przed kamerami, na oczach całego świata, w Gabinecie Owalnym potraktował tak Prezydenta USA. Można bowiem nie lubić Trumpa, można też nie darzyć sympatią Stanów Zjednoczonych, ale reguły dobrego wychowania nakazują okazywać szacunek głowie państwa, szczególnie, gdy się jest gościem. Nie robi się awantury w tej sytuacji, szczególnie, gdy gość całkowicie jest zależny od gospodarza. Świat zobaczył więc coś niezwykłego, co być może nigdy już się nie powtórzy.
−∗−
Trump i Zelenski. Historia prawdziwa, cz. I
Niniejszy artykuł jest pierwszą częścią z dwóch. Opracowanie powstało na bieżąco jako komentarz do dynamicznych zmian geopolityki, co ma bezpośredni wpływ na naszą polską sytuację.
Ostatniego dnia lutego człowiek, podający się za prezydenta Ukrainy Wołodymir Zelenski przybył do Białego Domu, aby spotkać się z prezydentem USA Donaldem Trumpem, wiceprezydentem J.D. Vance’em, sekretarzem stanu Marco Rubio. Powodem wizyty była umowa USA – Ukraina o eksploatacji złóż rzadkich minerałów, występujących na Ukrainie. Umowa ta jest warunkiem wstępnym do zawieszenia broni i zawarcia pokoju między Rosją i Ukrainą. Oznacza to, iż warunki pokoju zostały wcześniej uzgodnione z prezydentem Federacji Rosyjskiej Władymirem Putinem, inaczej administracja USA nie naciskałaby na Zelenskiego na jej podpisanie.
Historia tej umowy ma już kilka tygodni, i w tym czasie przywódca Ukrainy odmawiał jej podpisania, odbywały się więc negocjacje, i jeżeli ta wizyta została uzgodniona, oznacza to, iż zostały one uwieńczone sukcesem, główne postanowienia umowy zaakceptowane, a do omówienia pozostały jedynie szczegóły techniczne. Tak się przygotowuje zarówno tego typu akty prawne, jak i umowy handlowe. Oficjalne spotkania przywódców nie są rzeczywistymi negocjacjami, te realizowane są poza światłem jupiterów i oficjalnymi okazjami. Takie reguły postępowania obowiązują nie tylko w polityce, ale też w interesach, i wszelkich innych obszarach życia, gdzie ludzie robią coś razem. Z całą pewnością wizyta Zelenskiego 28 lutego nie była wizytą roboczą, w której miano negocjować warunki umowy, ale wizytą oficjalną dla podpisania tego, co uzgodniono wcześniej. Zbyt wielka jest waga tej umowy nie tylko dla USA, ale też dla Ukrainy, Rosji, Europy i w ogóle dla świata. Oznacza to, iż Zelenski nie mógł być zaskoczony jakimiś nagłymi wymaganiami Trumpa. Wiedział długo wcześniej, o co toczy się gra i jakie są reguły.
Wizyta przebiegła nietypowo. Na początku nieco inaczej, potem diametralnie, niż zakłada protokół i zwyczaj międzynarodowy. Spotkanie panów Trumpa, Vance’a i Zelenskiego odbyło się w Gabinecie Owalnym, w towarzystwie dziennikarzy, co jest zwyczajem takich wizyt. Nieco odmienne było to, iż pozwolono zadawać więcej pytań, niż zwykle, a spotkanie ok. 50 – minutowe trwało znacznie dłużej, niż zwyczajowy briefing. Dość długo rozmowa przebiegała bez zakłóceń i kontrowersji. W pewnym momencie pojawiła się jednak pewna rozbieżność, z początku niewielka, która jednak później doprowadziła do poważnej kontrowersji. Ostatnie 10 minut przejdzie natomiast do historii dyplomacji i polityki. W pewnym momencie zaczęła się regularna kłótnia pomiędzy przywódcą Ukrainy a dwoma przywódcami Ameryki. Zelenski zaczął napastliwie podważać słowa J.D.Vance’a, a potem próbował przegadać prezydenta Trumpa, przerywając mu wielokrotnie i nie pozwalając dokończyć zdania. W pewnym momencie doszło do tego, iż Trump zrugał Zelenskiego jak sztubaka. Czegoś takiego nikt jeszcze nie widział, i chyba się to nie zdarzyło, aby przywódca innego państwa przed kamerami, na oczach całego świata, w Gabinecie Owalnym potraktował tak Prezydenta USA. Można bowiem nie lubić Trumpa, można też nie darzyć sympatią Stanów Zjednoczonych, ale reguły dobrego wychowania nakazują okazywać szacunek głowie państwa, szczególnie, gdy się jest gościem. Nie robi się awantury w tej sytuacji, szczególnie, gdy gość całkowicie jest zależny od gospodarza. Świat zobaczył więc coś niezwykłego, co być może nigdy już się nie powtórzy.
Potem wyproszono dziennikarzy, co też jest standardem, aby dokończyć rozmowy bez kamer. Z nieoficjalnych wieści wiadomo, iż dalszy ciąg rozmów przebiegał w podobnym tonie. Następnie planowane był wspólny posiłek i podpisanie umowy, a później wspólna konferencja prasowa. Do tego już nie doszło – po rozmowach za zamkniętymi drzwiami delegacja ukraińska została poproszona o opuszczenie Białego Domu. Świat doznał drugiego szoku, którego na razie nie odróżnia od pierwszego.
Pierwszym była awantura, wywołana przez Zelenskiego w Gabinecie Owalnym w sytuacji w której każda logika podpowiada, iż powinien być spolegliwy i wdzięczny, iż go zapraszają. Drugi szok wynika z pierwszego, a dotyczy sytuacji znacznie poważniejszej – zerwania umowy, czyli zawartego wcześniej pactum de contrahendo, który był warunkiem wstępnym całej wizyty.
Okazało się bowiem, iż Zelenski przybył do Białego Domu w celu zupełnie innym, niż ustalił z Trumpem. Wydarzyło się więc coś, co się nie miało zdarzyć, bo miało zdarzyć się coś zupełnie innego, co zostało wcześniej ustalone. Spróbuję teraz w krótkich słowach objaśnić, co wydarzyło się 28 lutego 2025 roku w Białym Domu. Wpierw jednak należy, za metodą scholastyczną ustalić pewne fakty, co wymaga obalenia kilku mitów, jakie ugruntowały się w świadomości ludzi Zachodu, także Polaków.
Mit narodu ukraińskiego
Oficjalny przekaz głosi, iż ambitny naród ukraiński walczy o swoją wolność z rosyjskim agresorem. Ukraińska tożsamość narodowa jest bardzo silna, a Ukraińcy są przywiązani do swojego państwa. W stosunku do Polaków są życzliwi i wdzięczni za wsparcie, jakie Polacy oferują im od początku ich państwowości, a szczególnie za ofiarną pomoc, udzieloną masowo po 24 lutego 2022 r. Prawda jest zgoła inna. Nie ma narodu ukraińskiego, jest narodowość ukraińska, twór całkowicie sztuczny.
Historia narodowości ukraińskiej zaczyna się w połowie XIX wieku, gdy Austriacy, którzy wówczas posiadali zachodnią część Ukrainy zaczęli inwestować w galicyjskich Rusinów, aby stworzyć przeciwwagę dla Polaków. Później podjęli to również Rosjanie na ziemiach zabranych Rzeczypospolitej, na których żyli Rusini obok Polaków. Jeszcze wcześniejsze próby pobudzenia żywiołu rusińskiego to powstanie Chmielnickiego z lat 40 i 50 – tych XVII wieku, a potem Koliszczyzna z 1768 r. Obydwa przypadki były podobne – masy czerni ruskiej, prowadzone przez kozaków pobuntowały się przeciw polskiemu porządkowi, który zapewniał znaczną wolność ludności rusińskiej i znośne warunki życia. Zawsze mordowano Polaków, w szczególności kapłanów katolickich, oraz Żydów. Nie były to jedyne bunty chłopskie, ale te osiągnęły wielki rozmiar i ogrom ofiar. W Powstaniu Chmielnickiego zginęło około 120 000 Polaków i Żydów, w Koliszczyźnie – pomiędzy 100 000 a 200 000, zwykle pomordowanych okrutnie. Każdy bunt rusińskiej czerni był wykwitem dzikiej, nieskrępowanej żądzy mordu, grabieży i używania, za każdym razem towarzyszyła mu niepohamowana nienawiść do Polaków i wiary katolickiej, wzywająca do oczyszczenia ziemi. Nienawiść, prowadząca do amoku gwałtu i mordu, ze szczególnym okrucieństwem wobec kobiet i dzieci.
Te dwa przypadki były szczególne, gdyż wyraźnie nosiły piętno obcych państw. Powstanie Chmielnickiego wspierane było przez koalicję państw protestanckich, dążących do rozbioru Rzeczypospolitej i likwidacji narodu polskiego, natomiast Koliszczyzna inspirowana była przez Rosję, aby sparaliżować Konfederację Barską. Kolejna rusińska rzeź na Polakach odbyła się na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943 – 1946, choć pojedyncze przypadki mordów zdarzały się i później. Wykonali to ludzie, którzy świadomie już uważali się za nacjonalistów ukraińskich, a których w Polsce nazywamy zwykle banderowcami, od nazwiska ich ideowego przywódcy. I w tym przypadku widoczna jest kooperacja rezunów z trzecią, niemiecką siłą, wrogą wobec Polaków. To są główne tradycje tworu, zwanego „narodem ukraińskim”, choć lepiej nadaje się tu pojęcie ludności. W większości są to ludzie, bardzo luźno związani z tożsamością narodową ukraińską, a jeżeli coś ich łączy, to emocja negatywna – antypolonizm lub antyrutenizm. Biorąc pod uwagę tradycje, ludność ta zawsze była wygodnym narzędziem antypolskim.
Mit państwa ukraińskiego
Nawiązania do Rusi Kijowskiej są nie na miejscu, ponieważ dzisiejsze państwo ukraińskie ma z nią wspólnego tylko to, iż częściowo pokrywają się terytoriami. Pierwsza próba stworzenia ukraińskiego bytu państwowego została podjęta w listopadzie 1918 roku, przy współpracy odchodzących zaborców austriackich. Kolejną próbę podjęli Polacy w 1920 r., aby zrealizować koncepcję Piłsudskiego, tzw. jagiellońską polegającą na budowie państw buforowych, oddzielających Polskę od bolszewickiej Rosji. Te próby się nie powiodły.
Pierwszą udaną realizacją ukraińskiej państwowości stała się Ukraińska Socjalistyczna Republika Rad, będąca częścią ZSRR. Nie było to państwo niepodległe, ale dzięki sowietom Rusini otrzymali państwowe struktury organizacyjne, dzięki którym mogła zaistnieć obecna Ukraina. W czasach sowieckich dołączono do rolniczej Ukrainy przemysłowy Donbas, aby zrównoważyć przewagę chłopów dodatkiem robotników. Podobnie sztucznym zabiegiem było dołączenie do Ukraińskiej SRR Półwyspu Krymskiego, nigdy nie mającego niczego wspólnego z Rusią. Było to w czasach Chruszczowa, który sam był Ukraińcem, a wtedy traktowano to jako wewnętrzne przesunięcia w ramach jednego państwa. Współczesne państwo ukraińskie zostało ustanowione w 1991 r., na fali rozpadu ZSRR, który nie był przypadkiem, ale układem, uzgodnionym pomiędzy Gorbaczowem a jego współbraćmi z ezoterycznych lóż. Podobnie jak późniejszy rok 1989, powstanie i porządek III RP zostały uzgodnione w układzie Jaruzelski – Rockefeller w 1985 r.
Od swojego powstania w 1991 r. Ukraina, podobnie jak ówczesna Rosja została opanowana przez oligarchów, którzy, sprzymierzeni z globalnym kapitałem, uwłaszczyli się na ukraińskiej ziemi i przemyśle. Państwo to było i przez cały czas jest głęboko skorumpowane, o czym świadczą dwa spektakularne przypadki ukraińskich przygód ludzi z Zachodu – Sławomira Nowaka i Huntera Bidena. w tej chwili większość skarbów Ukrainy nie należy do Ukraińców, tylko do wielkiego kapitału pochodzenia nieukraińskiego (mówi się u nas żymiańskiego), traktującego miejscową ludność jako pańszczyźnianą własność do dowolnego wykorzystania. Ze względu na swoje tradycje, układy władzy, strukturę społeczną, położenie i potencjał stanowi bardzo wygodne narzędzie do oddziaływania zarówno na Rosję, Europę Zachodnią i basen Morza Czarnego. Od 2014 roku jest wykorzystywane przez swoich tajnych właścicieli, czyli globalny kapitał, rząd USA i siły z Europy w pierwszym rzędzie do nacisku na Rosję, w drugim do zwijania Polski. Po ataku Rosji 22 lutego 2022 r. państwo ukraińskie znalazło się w intensywnej, gorącej wojnie z Rosją. jeżeli więc mowa jest o tzw. „wolnej Ukrainie” oznacza to nieskrępowaną wolność aktualnych zarządców tego państwa do prowadzenia polityki, zależnej od ich sponsorów. Na pewno nie chodzi tu o wolność narodu ukraińskiego, gdyż to państwo w ogóle nie przewiduje realizacji takich celów, zresztą samo określenie narodu ukraińskiego natrafia na problemy. Wolność tego państwa jest więc wolnością oligarchów do oferowania swoich usług zewnętrznym potęgom.
Mit Wołodymira Zelenskiego
Przedstawia się go jako walecznego bohatera Ukrainy. Wcześniej był komikiem, nadwornym artystą estradowym jednego z głównych oligarchów Ukrainy – Ihora Kołomojskiego, obywatela Izraela. Tych dwóch panów łączy to samo pochodzenie. Kołomojski wydatnie pomógł Zelenskiemu w zdobyciu fotela prezydenta Ukrainy. To jego stacja telewizyjna emitowała niezwykle popularny serial Sługa Narodu, w którym Zelenski grał główną rolę, co utorowało mu drogę do obecnego miejsca. Od 2023 r. Kołomojski znajduje się w areszcie po ujęciu przez SBU pod zarzutami korupcyjnymi.
Czytelnikom pozostawiam ocenę, na ile Wołodymir Zelenski pozostał komikiem, a na ile wcielił się w rolę sługi narodu, a jeżeli tak, to jakiego. Od maja 2024 roku Zelenski nie jest już legalnym prezydentem, gdyż skończyła mu się kadencja, a nowych wyborów nie ogłosił. Z punktu widzenia praworządności, tak ważnej dla Unii Europejskiej jest on uzurpatorem. Przejmowanie się tym nie leży podwójnym normotypie – turańskim i sakralnym. Rys turański każe słuchać siły, czyli podążać za władzą, która może zrobić krzywdę. Rys sakralny nakazuje myślenie talmudyczne. Połączenie tych dwóch żywiołów kształtuje jednostki chciwe, zawistne, pożądliwe, roszczeniowe, niewdzięczne, brutalne, nienawidzące, gardzące innymi. [Klasyk – tj. Feliks Koneczny nazywa to stanem a-cywilizacyjnym. md]
Mamy tu więc uosobienie wiodącego normotypu turańsko – talmudycznego. Porównując zachowanie różnych ludzi stamtąd nie da się wskazać istotnych różnic między nimi. Oznacza to, iż mamy tu wzorzec zachowań przeciętnego Rusina. Nie reprezentuje on żadnych wartości wyższych i żadnych wspólnoty etycznych, np. narodu, ale siebie i tych, którym w tej chwili służy, czyli globalistów – gnostyków, dążących do państwa globalnego. jeżeli więc słyszymy „musimy wygrać, bo inaczej wszystko stracimy” nie jest to mowa o narodzie ukraińskim, ale o globalistach – gnostykach, którzy muszą wygrać wszystko, o co w danej chwili walczą, bo inaczej ich projekt globalny się posypie, a oni stracą wszystko, na co pracowali 400 lat.
Mit teorii spiskowych
Trzeba znać różnice między teorią a praktyką. o ile ktoś planuje jakiś spisek, zawsze musi go najpierw opanować teoretycznie. Skoro zaś historia pełna jest spisków, zarówno tych nieudanych, jak i zwieńczonych powodzeniem, każdy z nich miał najpierw swoja teorię. Współczesne media lewicowo – liberalne stworzyły taki zbitek pojęciowy, traktując każdą informację o realnych zakulisowych działaniach konkretnych ludzi na równi z bzdurami, będącymi wytworem mitomanów, opowiadających niestworzone historie na zasadzie mitu. Zarówno spiski, jak i mity istnieją tak długo, jak cywilizacja, a może dłużej, i można o nich opowiadać. jeżeli jednak opowiada się o tym, co grupa ludzi robi w ukryciu przez dłuższy czas, natychmiast wiodące media i większość środowisk naukowych wykrzykuje „teoria spiskowa!”, co sprawia, iż prawie nikt nie ma odwagi tego śledzić. Przyczyna jest prozaicznie prosta – współcześnie zarówno media, jak i większość naukowców znajdują się w kieszeni spiskowców, którzy bardzo pilnują, aby ich działania pozostały niewykryte, a jeżeli już, aby zostały najpierw okrzyknięte „teoriami spiskowymi”, a potem potraktowane przez sparaliżowaną intelektualnie opinię publiczną za foliarstwo, szurię, płaskoziemstwo i reptilianizm. W kontekście spotkania Trump – Zelenski w Białym Domu interesuje nas praktyka państwa światowego. Pisałem o tym w wielu wcześniejszych artykułach, tu nie będę rozwijał. Istnieje plan budowy jednego państwa światowego i jednego rządu, zwanego World Brain – Światowym Mózgiem. Tak przynajmniej pisze o tym H.G.Wells w kilku swoich książkach, te same idee miał Comenius, współtwórca próby rozbioru Polski podczas Potopu Szwedzkiego, z użyciem m.in. Chmielnickiego i jego Rusinów. Identyczne koncepcje przewijają się przez ezoteryczne idee tajnych lóż i związków, obecne są w liberalizmie, socjalizmie, komunizmie, anarchizmie, neomarksizmie, postmodernizmie, globalizmie i innych zjadliwych prądach umysłowych Zachodu. Dokładnie te same idee znajdowały się też w starożytnych i gnostyckich herezjach, co łączy te wszystkie wierzenia z gnozą i judaizmem.
Ludzie, działający w tych związkach wykazują zadziwiającą trwałość i konsekwencję przekonań, a także te same struktury i zasady działania przez wieki, dlatego nazywam ich gnostykami, choć nie jest to w pełni ścisłe pojęcie. Idea jednego globalnego państwa i rządu, konsekwentnie jest wcielana od początku XVII wieku. Zakłada ona likwidację zarówno odrębnych państw, jak i tożsamości narodowych, aby w ten sposób uzyskać jednolity zasób ludzi pod rządem Światowego Mózgu. Nakaz zniszczenia narodu i państwa polskiego zawsze był jednym z priorytetów państwa globalnego. Dynamiczny rozwój zarówno koncepcji teoretycznych, jak i działań praktycznych nastąpił na początku XX wieku i możemy do tego procesu zaliczyć następujące podprocesy: syjonizm, komunizm i rewolucje, obie wojny światowe, neomarksizm i postmodernizm, rewolucje seksualną, gender, globalizację, koncentrację kapitału i kontroli w ręku wąskiej grupy zarządców.
Mit Rosji i Chin
Uważa się dziś powszechnie, iż komunizm w tych państwach jest ich naturalnym etapem rozwoju, są więc one niejako naturalnie predestynowane do masowej zbrodni i totalitarnego systemu władzy, niszczącego ludzi. W rzeczywistości to, co się zaczęło w Chinach od 1911, a w Rosji od 1917 nie było naturalną tendencją tych krajów, ale zostało tam wszczepione z Zachodu. W tych latach obalono tam monarchie i proklamowano republiki, całkowicie wbrew własnym tradycjom ustrojowym i politycznym. Późniejszy porządek władzy i polityki w tych krajach, nieludzki i nieliczący się z naturą bardzo był podobny zarówno do porządku III Rzeszy, jak i do Nowego Ładu prezydenta F.D.Roosevelta.
Abp. Fulton J. Sheen w swojej książce „Komunizm i sumienie Zachodu” wyraźnie dowodzi, jak bardzo to, co stało się w sowieckiej Rosji zostało tam w sposób sztuczny zainstalowane z Zachodu, wówczas z terytorium USA, wcześniej z Imperium Brytyjskiego. W Chinach zachodziły te same procesy. Rosja znajdowała się w obszarze państwa światowego przez cały okres ZSRR i Jelcyna, natomiast za rządów Putina zaczęła się emancypować, co jest główną przyczyną obecnej wojny ukraińskiej. W podobnym czasie wychodzić z projektu globalnego zaczęły wychodzić Chiny. Totalitarne zapędy w tych państwach mają więc dwa źródła: spadek po technokratycznym systemie zarządzania z Zachodu, zainstalowanym w Rosji i Chinach jako komunizm, oraz naturalne usposobienia tamtejszej ludności turańsko – bizantyjskiej.
Mit Stanów Zjednoczonych
Powszechnie uważana jest za główny ośrodek tzw. wolnego świata, czyli praw człowieka, demokracji, kapitalizmu i dobrobytu. USA powstały formalnie w 1776 r. w wyniku buntu i secesji z Korony Brytyjskiej. Ojcowie założyciele tego państwa byli jednocześnie braćmi masonami. Struktury polityczne tworzone w Ameryce Północnej, jeszcze zanim powstało państwo amerykańskie, jeszcze jako kolonie brytyjskie traktowane były przez swoich sponsorów, czyli ówczesny wielki kapitał za inwestycję w nową konstrukcję świata, zalążek państwa światowego. Od czasu powołania 25 grudnia 1913r. Rezerwy Federalnej, czyli prywatnego konsorcjum banków waluta USA znajduje się w ręku gnostyków. W tym samym czasie nastąpiło przeorientowanie polityki UK i USA na syjonizm i globalizm. Od tamtego czasu obydwa państwa nieustannie działają dla budowy państwa światowego. Może ono jednak powstać dopiero wtedy, gdy likwidacji ulegnie państwo narodowe i naród, łącznie z tymi państwami i narodami, które wspierają globalizm. Konsekwentne dążenie do państwa globalnego doprowadziłoby do zlikwidowania USA i narodu amerykańskiego, nasycanego za prezydentury Bidena nielegalną imigracją. Wydaje się, ze Donald Trump i jego otoczenie przejrzeli zamiar gnostyków i wyprowadzili administrację USA z projektu globalnego. Oznacza to, iż wszystko, co prowadzi administracja Trumpa po 20 stycznia 2025 r. jest gwałtownym odwróceniem polityki USA od państwa globalnego do państwa amerykańskiego. Trump nie jest więc już przywódcą tzw. „wolnego świata”, ale przywódcą swojego państwa i zabiega nie o interesy globalne, ale Stanów Zjednoczonych. Oznacza to również, iż rozpoczęcie konfliktu ukraińskiego w 2014 r. oraz dotychczasowy przebieg działań dyplomatycznych i militarnych odbywały się za takich rządów, które miały cele diametralnie inne, niż obecna administracja, a zmiana zaszła w sposób rewolucyjny i na naszych oczach całkowicie zmienia politykę światową.
Mit Unii Europejskiej
Nie jest to zrzeszenie suwerennych państw w celu ulepszenia wymiany handlowej i zwiększenia dobrobytu. Państwa wchodziły do struktur europejskich dobrowolnie, a te struktury zmieniały się w czasie od porozumień handlowych do quasi – państwa totalitarnego o strukturze federalnej. UE ma trzy poziomy: oficjalny – Europa Shumanna, czyli fikcyjny; ukryty – Europa Spinelliego z Manifestu z Ventotene, czyli komunistyczne więzienie narodów; tajemny – Paneuropa, pomysł Koudenhove – Kalergi z lat 20-tych XX w., czyli likwidacja starych narodów i eugeniczna hodowla nowej, sztucznej rasy europejskiej negroidów, poprzez imigrację z Afryki i Azji. UE wprowadzono dzięki skorumpowanym rządom i nieświadomym narodom i w całości jest projektem gnostyków, jako prototyp państwa globalnego, podobny eksperyment socjotechniczny, jak USA (te globalistyczne), komunistyczna Rosja, komunistyczne Chiny. Po gwałtownej wolcie USA pod rządami Trumpa centrum zarządzania gnostyków, czyli zalążek rządu światowego ewakuował się do Europy i stąd próbuje uratować sypiący się projekt państwa globalnego. Tymczasem na skutek wcześniejszych działań gnostyków w tym kierunku Europa zwija się gospodarczo, upada finansowo, rządy ograniczają wolność słowa i prawa obywateli, przez cały czas wprowadzany jest zabójczy zielony ład, przez cały czas forsowana jest samobójcza polityka gender, narastają problemy z imigracją, społeczeństwa są rozbite psychicznie, rządy są skonfliktowane z własnymi społeczeństwami, wszystkie elity społeczne i państwowe Europy są dogłębnie skorumpowane. To logiczne konsekwencje procesów, dominujących w Europie od początku XX wieku. Elity europejskie, tworzące rządy upadły w kompletną degenerację i zgodziły się przystąpić do programu, którego celem jest fizyczna likwidacja narodów europejskich i połączenia ich państw w jedno. Jednak narody Europy zaczynają się coraz bardziej sprzeciwiać rządom swoich państw i Unii Europejskiej. W tej samej sytuacji znajduje się UK. Wojna ukraińska jest w tej chwili najmocniejszym łącznikiem, trzymającym narody Europy Zachodniej w całości, co może trwać jednak tylko tak długo, dopóki mieszkańcy Europy będą wierzyć, iż Rosja chce na nich napaść.
Mit rosyjskiej napaści
Oficjalny przekaz głosi, iż Putin żyje sentymentem do ZSRR i za wszelką cenę chce odtworzyć zasięg tego państwa i jego wpływów, a jak to zrobi, ruszy na Zachód. Ta propaganda wprost przypisuje obecnej Rosji cele bolszewików, które nie były wszak celami Rosjan, ale gnostyków, do których należą media, które głoszą tą propagandę. Dla Polaków dodano całe pokłady strachu, wynikającego ze wspólnej historii. Rosja przez ostatnie 300 lat była istotnym czynnikiem, uderzającym wprost w polską państwowość i narodowość. Zabory, powstania, represje, rusyfikacja, bolszewicy, komunizm, zbrodnie, eksploatacja. To są fakty. Dlatego współcześni Polacy zwykle nie podejmują choćby refleksji nad ułożeniem stosunków Polski i Rosji. Pada jedno zdanie: „Rosja zawsze taka była” i koniec myślenia i rozmowy. Jedyne, co można dalej zrobić, to jeszcze mocniej związać się z demokratycznym Zachodem, bo tam bogactwo i prawa człowieka, a w Rosji zamordyzm i bieda.
Tyle, iż ludzie ci jednym zdaniem wyłączają sobie mózg i nie dostrzegają procesów. Nie widzą upadku Zachodu i rozwoju państw BRICS. Nie widzą wiarołomstwa elit europejskich i atlantyckich, ani tego, iż Polaków traktują jak białych murzynów. Nie wiedzą, do jakiego stopnia polityka najpierw Moskwy, a potem Rosji spenetrowana była przez agenturę zachodnią, już od XVI wieku. Nie widzą też, jak gwałtownie życie prywatne na Zachodzie staje się coraz droższe dzięki zielonemu ładowi i innym absurdom, coraz mniej bezpieczne dzięki imigracji, coraz mniej swobodne przez rosnącą opresję władzy, coraz bardziej stojące na głowie dzięki lewactwu, coraz trudniejsze przez rosnące przepisy, coraz bardziej zwariowane dzięki zepsuciu kultury masowej. Zjadacze medialnej papki nie znają również historii najnowszej.
Nie wiedzą, iż na początku lat 90-tych, gdy powstawało państwo ukraińskie zachodni politycy obiecali rosyjskim, iż nie będą wciągać Ukrainy do NATO i iż nie będą naruszać rosyjskiej strefy wpływów. Bardzo gwałtownie jednak poczęli przejmować państwo ukraińskie i jego zasoby, a globalna Ameryka zaczęła wyposażać i szkolić ukraińską armię. W 2013 r. służby i pieniądze zachodnie zorganizowały „Euromajdan”, po którym stery państwa ukraińskiego zostały definitywnie przejęte przez gnostyckich figurantów, a jego polityka zorientowana przeciw Rosji. Powstały tam tajne bazy wywiadowcze CIA i laboratoria broni biologicznej. Ukraina stała się bazą wypadową Zachodu, budującego państwo światowe, flankującą Rosję, która właśnie zaczęła wychodzić z globalnego projektu. Podobną do Ukrainy funkcję, tylko w drugą stronę spełniała komunistyczna Kuba, co w 1962 r. prawie doprowadziło do wojny atomowej. Ostatecznie do wojny ukraińskiej Rosję wciągnął prezydent Biden. Najpierw rozzuchwalił Putina upokarzającym Amerykę nagłym opuszczeniem Afganistanu. Następnie zdjął sankcje na gazociąg Nord Stream 2, a potem wprost zachęcał do aneksji terytorialnych na Ukrainie. Uderzenie Rosji było tylko kwestią czasu, Putin dał się wciągnąć w pułapkę, która miała zniszczyć samodzielność Rosji i osłabić jej władze. Gnostycy poza tym gorączkowo potrzebowali czegoś mocnego, co odwróci uwagę ludzi na całym świecie od pandemii, którą sami rozkręcili, oraz Konwoju Wolności w Kanadzie i jego pacyfikacji. Jednak pułapka okazała się bardzo niebezpieczna również dla łowcy. Rosji nie udało się pokonać ani złamać gospodarczo, przeciwnie, to państwa Zachodu poniosły straty i koszty.
Najbardziej jednak ucierpiała Ukraina, zniszczona i wyludniona. Pokój był możliwy już na wiosnę 2022 r., krótko po rozpoczęciu działań. W kwietniu miała być gotowa umowa rosyjsko – ukraińska o zakończeniu wojny, jednak pod wpływem nacisków ze strony GB i globalnych USA Zelenski zdecydował się prowadzić dalej wojnę, co tłumaczy, skąd się wzięła obecna sytuacja. Pytanie jednak pozostaje otwarte, czy Rosja chce zaatakować Zachód, w tym Polskę. W doktrynie Rosji nie ma takiej wzmianki, bieżąca polityka Rosji jak dotąd była dość racjonalna. Gdyby bowiem Putin chciał zaatakować Polskę, zrobiłby to już dawno, a Polska nie zdołałaby się obronić. Polska już jest stroną w wojnie przeciw Rosji, na naszym terytorium znajduje się wielkie centrum logistyczne Rzeszów – Jasionka, zasilające armię, która walczy z Rosją. Polskie pieniądze płyną szerokim strumieniem na Ukrainę, m.in. na finansowanie łączności satelitarnej, polski sprzęt używany jest do walki z Rosjanami, czasami pod banderowską flagą. Władze w Polsce wykonują wciąż wrogie gesty wobec Rosji, wielka diaspora ukraińska w Polsce pozwala sobie na bardzo wiele, np. oblanie ambasadora Rosji farbą, a ostatnio grożenie Polakom czystką. W wypowiedziach europejskich polityków pojawia się pomysł wysłania polskich żołnierzy na front, a coraz więcej Polaków, którzy byli w zasadniczej służbie wojskowej, czyli 40+ otrzymuje przydziały mobilizacyjne. Mimo tego wciąż wielu Polaków wierzy, iż Rosja chce nas napaść. Otóż może nas napaść, jeżeli Polska wciąż będzie szykować się do napaści na Rosję. Nie można prowokować Rosji i robić tego bezkarnie. jeżeli nie mamy warunków do pokonania takiego przeciwnika, powinniśmy robić wszystko, aby nie dopuścić do eskalacji napięcia wojennego pomiędzy Polską a Rosją, a tymczasem władze w Polsce robią bardzo dużo, aby wciągnąć Polskę do wojny, wykonując polecenia unijnej kamaryli, która wykonuje polecenia gnostyków. jeżeli więc bardzo będziemy chcieli, Rosja w końcu stanie się naszym wrogiem i nas zaatakuje. Wojna zaś, którą toczy Ukraina nie jest „naszą wojną”, Ukraina nie „walczy za nas”, i nie „odsuwa od polskich granic rosyjskich czołgów”. Rosyjska armia jest w Królewcu i na Białorusi i Ukraińcom nic do tego, nie powstrzymają tych sił, jeżeli zechcą ruszyć na Polskę. Ukraina nie walczy za Polskę, nie walczy choćby za sama siebie, chociaż walczy za Zachód, to znaczy za globalistyczną kamarylę, odpowiedzialną za zdołowanie Europy, dążącą do państwa globalnego. Na pytanie, czy należy obawiać się Rosji należy odpowiedzieć twierdząco – należy się obawiać tego państwa, bo jest wielkie, ma broń jądrową, dużo ludzi, mocnych sojuszników i jest potężne nawet, gdy jest słabe. A Rosja dziś nie jest słaba, przeciwnie, wzmacnia się, a słabnie Europa. jeżeli więc Polacy mają powody bać się Rosji, to tym bardziej nie powinni atakować tego państwa, ponieważ nie mamy czym odpowiedzieć na ewentualny odwet ani choćby go powstrzymać. Nasz główny sojusznik i gwarant bezpieczeństwa – USA właśnie dogadał się z Rosją co do nowego ładu. Nasi pozostali sojusznicy – państwa Europy Zachodniej mają skorumpowane rządy, kierujące się złą wolą, i choćby gdyby rzeczywiście chcieli nas bronić, nie mają czym. Od lutego 2022 r. państwo polskie włączyło się do wojny z Rosją po stronie Ukrainy, na razie bez angażowania sił zbrojnych, ale z zaangażowaniem całego pozostałego potencjału. Nasi sojusznicy są wiarołomni i słabi, a państwo, którego bronimy – Ukraina jest nam bardzo niechętna, a jego przywódca pokazał właśnie w Waszyngtonie, jaki ma stosunek do własnych sojuszników. Jesteśmy więc przeraźliwie słabi, otoczeni przez pozornych sojuszników – wiarołomców, którzy nami gardzą, mamy rozbrojoną armię, zdewastowany przemysł i zdemoralizowane społeczeństwo, a mimo to atakujemy największe państwo świata, posiadające broń jądrową, a to wszystko robimy w interesie naszych nieprzyjaciół. A wielu Polaków na takie właśnie słowa reaguje w taki sposób: „ruska onuca, agent Putina”. Ja to piszę, bo chcę przeżyć, a oni najwyraźniej pragną, żeby ktoś ich zabił.
_____________
−∗−
Warto porównać:
Ostatnia zagrywka elit czyli III wojna światowa przez cały czas jest na stole
Po stronie zachodniego establishmentu, urzędnicy państwowi i media bombardują opinię publiczną opowieściami o zbliżającym się rosyjskim blitzkriegu w Europie, jeżeli Ukrainie pozwoli się upaść. Oczywiście, twierdzą również, iż Rosja traci […]
_____________
Co nam pozostanie po Ukrainie?
Ukraina, jako państwo upada. I nie chodzi tu jedynie o wojnę, którą bez wsparcia Zachodu nasi wschodni sąsiedzi ewidentnie przegrają. choćby nie w tym rzecz, iż po 3 latach konfliktu […]