Znany amerykański dziennikarz ogłosił, iż jest w stolicy Rosji, gdzie przeprowadzi wywiad z ministrem spraw zagranicznych, Siergiejem Ławrowem.
Carlson podkreślił, iż znajdujemy się na progu wojny światowej, być może nuklearnej.
Kontra eskalacji Bidena
Przyczyna? Decyzja administracji Joe Bidena o eskalacji konfliktu i fakt, iż amerykańskie rakiety zabijają rosyjskich żołnierzy i obywateli na międzynarodowo uznawanym terytorium Federacji Rosyjskiej. Dziennikarz przypomniał, iż on osobiście stara się utrzymywać kontakty z Moskwą od ponad roku. W przeciwieństwie do amerykańskich władz, które ten kontakt ponad dwa lata temu zerwały.
Wspomniał również o swoich próbach przeprowadzenia wywiadu z Władimirem Zełenskim. Jak twierdzi, próbował dojść do Biura Prezydenta Ukrainy i jego otoczenia na różne sposoby. Było to jednak sabotowane przez dyplomację amerykańską, przede wszystkim ambasadę USA w Kijowie, która rekomendowała Ukraińcom, by nie godzili się na żadne rozmowy z amerykańskimi mediami spoza głównego nurtu (stacje CNN, NBC).
Misja antychińska?
W wypowiedzi Tuckera Carlsona zauważalna jest też nadzieja żywiona przez część amerykańskich konserwatystów z Partii Republikańskiej, iż Moskwa zrezygnować może ze strategicznego partnerstwa z Pekinem i podjąć współpracę z administracją Donalda Trumpa po jego zaprzysiężeniu w styczniu.
Carlson jest przedstawicielem niezbyt licznej w Stanach Zjednoczonych „partii pokoju” (w otoczeniu Trumpa dominuje „partia zamrożenia”). Jego wizyta w Moskwie została prawdopodobnie uzgodniona z prezydentem-elektem i jego ekipą. Być może znany dziennikarz ma wysondować stronę rosyjską co do jej gotowości podjęcia rozmów z przyszłą amerykańską administracją.
Źródło: Telegram, kanał Bieg myśli.