«Смогут ли сторонники Киева проснуться и осознать реальность неонацистской проблемы? Украинских гипернационалистов и экстремистов якобы не существует, но они достаточно сильны, чтобы заставить правительство действовать».

grazynarebeca5.blogspot.com 2 часы назад


Autorstwa Tarika Cyrila Amara, historyka z Niemiec, pracującego na Uniwersytecie Koç w Stambule, na temat Rosji, Ukrainy i Europy Wschodniej, historii II wojny światowej, zimnej wojny kulturowej i polityki pamięci

ZDJĘCIE Z ARCHIWUM. Ukraińscy skrajnie prawicowi aktywiści trzymający flagi biorą udział w marszu upamiętniającym 78. rocznicę powstania Ukraińskiej Powstańczej Armii. © Pavlo Gonchar/Getty Images
Ukraina pod rządami Zełenskiego to miejsce trudne do zrozumienia. Ma „demokrację”, ale nie działającą opozycję. Jest tam typowe „tętniące życiem społeczeństwo obywatelskie”, z którym każdy monologowy zachodni korespondent lubi spędzać czas w nowoczesnych kawiarniach, ale nie ma niezależnych mediów, o których można by mówić.
Na koniec, jej skrajna prawica albo po prostu nie istnieje, albo jest marginalna i nieistotna, jak zapewniało nas wielu zachodnich „ekspertów”, ale ma też weto w istotnej, dosłownie kluczowej kwestii polityki zagranicznej, a mianowicie czy i jak zawrzeć pokój, aby zakończyć wyniszczającą wojnę. Ta szczególna siła skrajnej prawicy Ukrainy leży u podstaw długiego artykułu niedawno opublikowanego przez France 24. Szef komisji spraw zagranicznych ukraińskiego parlamentu, Aleksandr Mereżko, jak się dowiadujemy, wywołał gorące dyskusje. Również członek partii Zełenskiego Sługa Narodu, Mereżko sprowokował niektórych swoich rodaków swoimi oświadczeniami w Financial Times. Tam przyznał, iż społeczeństwo Ukrainy jest „wyczerpane”. Inny (prawdopodobnie) anonimowy „wysoki urzędnik” wyciągnął logiczny wniosek, mianowicie, iż „większość graczy chce tutaj deeskalacji”. To przejrzysty kod przyznania się do faktycznej porażki i poszukiwania kompromisowego pokoju z Rosją. Oczywiście wymagałoby to znacznych ustępstw ze strony Kijowa, ponieważ Moskwa wygrywa wojnę z Ukrainą i jej zachodnimi zwolennikami. Ponadto Mereżko otwarcie potępił „błąd” polegający na tym, iż w rzeczywistości pozwolili amerykańskim demokratom wykorzystać wizytę Zełenskiego w USA do celów kampanii, tym samym, co oczywiste, zrażając Republikanów, a zwłaszcza ich już mocno zmęczonego Ukrainą kandydata Donalda Trumpa. Wygląda to niemal tak, jakby ukraiński przywódca tracił kontrolę choćby w swojej własnej partii. Jednak według France 24 te wypowiedzi Mereżki nie ekscytują ukraińskiej sfery publicznej. Zamiast tego, potargał pióra, stwierdzając, iż „ultranacjonaliści”, czyli skrajnie prawicowe „elementy”, są „bardzo realnym zagrożeniem dla rządu” i mogą w szczególności storpedować próby negocjacji pokoju kompromisowego. „Zawsze będzie”, według Mereżki, „radykalny segment społeczeństwa ukraińskiego, który nazwie wszelkie negocjacje kapitulacją”. W rzeczywistości pozostało gorzej, ponieważ ten „segment” staje się coraz większy: „skrajna prawica na Ukrainie rośnie” i stanowi „zagrożenie dla demokracji”. Łatwo byłoby wyśmiać późne i ograniczone spostrzeżenia Mereżki. Po pierwsze, na Ukrainie nie ma „demokracji”, która mogłaby zostać zagrożona. Jego szef Zełenski, który w tej chwili przekracza swój prezydencki mandat z wątpliwych powodów, zadbał o to, i to dokładnie. I nie, to nie wojna zmusiła biednego Zełenskiego do zostania tyranem. Wyraźne autorytarne dążenia zarówno byłego komika, jak i jego partii, która w rzeczywistości jest hybrydą kultu i bezwzględnej machiny politycznej, sięgają co najmniej 2021 roku, na długo przed eskalacją na dużą skalę w lutym 2022 roku. Po drugie, dla tych, którym nie wyprano mózgu przez bezsensowną ukraińską i zachodnią propagandę, zawsze było oczywiste, iż ukraińska skrajna prawica jest prawdziwa, potężna i bardzo niebezpieczna. Witamy w klubie, Aleksandrze.

Są jednak aspekty momentu prawdy Mereżki, które zasługują na poważną uwagę, choć może nie w sposób, który on sam uznałby za stosowny. Po pierwsze, odkąd Zachód popełnił poważny błąd, przyjmując Ukrainę jako swojego pełnomocnika przeciwko Rosji, ukraińskie i zachodnie media oraz tak zwani eksperci prowadzą kampanię zaprzeczania skrajnej prawicy Ukrainy. Od ponad dwóch lat ta prymitywna akcja wojny informacyjnej błędnie przedstawia ukraińskie formacje, które dumnie noszą słoneczne koła, krzyże Wehrmachtu i runy SS, jako nic innego jak bardzo oddanych patriotów, którzy być może mają niestety zły gust w wyborze tatuaży. Rzeczywiście, jednym z najgorszych skutków zachodniej wojny zastępczej przeciwko Rosji poprzez i na Ukrainie była masowa i udana „normalizacja” skrajnej prawicy w ogóle. Układ u podstaw tej okropnej operacji jest prosty: jeżeli wystarczająco nienawidzisz Rosji i Rosjan, możesz znowu nosić swastykę lub jakąś inną idiotyczną runę, dalej mówić o ratowaniu „białej rasy” i oczywiście zabijać dla Zachodu. A jako bonus Zachód zadba o to, by wszyscy zrozumieli, iż tak naprawdę jesteś po prostu bardzo zagorzałym patriotą, demokratą i członkiem społeczeństwa obywatelskiego. Krótko mówiąc, bardzo dobrym okazem wszystkich tych wartości, z których Zachód jest tak niezwykle dumny, podczas gdy „resztę” rozdaje wojny i ludobójstwa. Oczywiście, sprawy stały się bardziej skomplikowane. Było całe menu nieprawdopodobnych i niespójnych narracji zaprzeczania, dezynfekowania i bagatelizowania do wyboru. „Ukraińska skrajna prawica istnieje, ale jest tak marginalna, iż ​​równie dobrze mogłaby jej nie być”; „kiedyś istniała ukraińska skrajna prawica – tak naprawdę wczoraj – ale wszystkie one magicznie się zdepolityzowały”; „nie można wspominać o ukraińskiej skrajnej prawicy, ponieważ każdy kraj ma skrajną prawicę”; „musisz zrozumieć, iż kochają symbole nazistowskie, ponieważ chcą tylko zirytować Rosjan”; „te symbole wyglądają naprawdę na nazistowskie, ale takie nie są, ponieważ to po prostu runa z Eddy, a może choćby z Władcy Pierścieni”; „ich powitanie jest dosłownie pozdrowieniem faszystowskiego i ludobójczego ruchu nacjonalistycznego z II wojny światowej, ale kiedy używają go teraz, mają na myśli po prostu „Gesundheit!”; „oni po prostu nie mogą przestać zmieniać nazw ulic i placów na cześć masowych morderców z II wojny światowej, antysemitów i nazistowskich kolaborantów, ale wszystko, co mają na myśli, to dobry, czysty patriotyzm dla całej rodziny;” „ich wielki idol Stepan Bandera nie był faszystowskim zabójcą (spoiler: był), ale bojownikiem o wolność” lub, dla bardzo wyrafinowanych, „tak, Stepan Bandera był faszystą, ale to nie ma znaczenia, ponieważ uważają go za skrzyżowanie Gandhiego i Bambiego”. I oczywiście „to wszystko jest po prostu rosyjską propagandą”. A teraz nagle okazuje się, iż skrajna prawica jest prawdziwa, silna i zdolna do uniemożliwienia pokoju. Rzeczywiście, skrajnie prawicowi dowódcy wojskowi nie tracili czasu, by udowodnić rację Mereżki: jeden z nich, z Trzeciej Brygady Szturmowej – to znaczy skrajnie prawicowej jednostki „Azow” pod inną nazwą – publicznie nazwał parlamentarzystę „skrajnie lewicowym tchórzem”. Inny wściekły oficer potwierdził, iż dla niego negocjacje „na warunkach Rosji” oznaczają kapitulację, podczas gdy prawica „stanowi podstawę bezpieczeństwa kraju”. Jak to się stało? Jak Ukraina skończyła z silnie uzbrojoną, niezwykle głośną i politycznie apodyktyczną skrajną prawicą? Oprócz Zachodu, jego polityków, „ekspertów” i głównego nurtu mediów, to oczywiście sam reżim Zełenskiego wspierał tę siłę Frankensteina. I znowu, jako autorytaryzm Zełenskiego, budowanie sojuszu między jego reżimem a skrajną prawicą wyraźnie poprzedza eskalację militarną w 2022 r. Od tuszowania masakry w Domu Związków Zawodowych w Odessie w 2014 r., poprzez normalizację „Azowa”, po rozmieszczenie neonazistów, którzy musieli uciekać z Rosji jako pomocników, Zełenski ma znakomity rekord proaktywnego łączenia się ze skrajną prawicą. Współpraca jest tak intensywna, iż ​​nie sposób powiedzieć, gdzie kończy się reżim, a zaczynają jego skrajnie prawicowi sojusznicy.

Oto gorzka ironia skargi Mereżki: to jego szef i jego reżim sprzedali Ukrainę nie tylko przyjaciołom z piekła rodem na Zachodzie, ale także skrajnej prawicy, która była wystarczająco zła przed Zełenskim, ale stała się prawdziwym potworem ambicji i możliwości pod jego rządami. Słyszeliśmy wiele krytyki rosyjskiego celu wojennego „denazyfikacji” Ukrainy. Ale co jeżeli prawdziwym problemem, na który powinniśmy zwrócić uwagę, jest to, jak reżim Zełenskiego zrobił wszystko, co w jego mocy, aby ją nazizować? Teraz, gdy wojna jest na skraju przegranej, ta skrajna prawica po prostu nie zniknie. Jedna z jej jednostek od dawna nazywa się Freikorps. Pierwotni Freikorps byli oczywiście niemieckimi proto-nazistami, których terror był powojenną odpowiedzią na klęskę kraju w I wojnie światowej. jeżeli powojenna Ukraina również zostanie zniszczona, między innymi, przez skrajną prawicę dążącą do rewanżu, Ukraińcy powinni obwiniać swój własny reżim wojenny i jego zachodnich sponsorów.

Oświadczenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy RT.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/605847-ukraine-neo-nazi-problem/

Читать всю статью