Autorem tekstu jest nasz kolega, śp. dr Marek Głogoczowski. Tekst pojawił się w 2010r. i pierwotnie tekst posiadał adres: http://wiernipolsce.wordpress.com/2010/11/29/sobor-slowianski-i-jego-wrog-zaprzysiezony-za-oceanem/. Jednak po przejęciu strony przez agenturę żydo-reżimu IIIRP został z niej usunięty, a strona zablokowana.
Tytuł oryginału:
Sobór Słowiański i jego Wróg Zaprzysiężony za Oceanem
Mapa zaczerpnięta została z atlasu historycznego z wydawnictwa Demart, przedstawia sytuację polityczną w Europie od VII do IX wieku. (kolor jasnoróżowy – ziemie Słowian)
Na powyższą mapę warto nałożyć dwie poniższe i wyciągnąć wnioski dotyczące kierunku ekspansji syjonizmu – a szerzenie się syjonizmu umożliwiają religie chrześcijańskie, których korzenie tkwią w judaizmie.
Chrześcijaństwo jest forpocztą judaizmu. Przyznają to sami żydzi. Cytat z Markusa Eli Ravage –(https://opolczykpl.wordpress.com/2012/05/10/chrzescijanstwo-widziane-ocz … (link is external)):
„Żydowscy rzemieślnicy, żydowscy rybacy są waszymi nauczycielami i waszymi świętymi z niezliczonymi wyrzeźbionymi postaciami w niezliczonych katedrach wzniesionych dla ich pamięci. Żydowska panna jest waszym ideałem macierzyństwa i kobiecości. Żydowski zbuntowany prorok jest centralną figura w waszych religijnych, modlitwach. My zlikwidowaliśmy waszych idoli, odstawiliśmy waszą rasową spuściznę i zastąpiliśmy ją naszym bogiem i naszymi tradycjami. Żaden podbój w historii nie może być choćby porównywalnym z tym czystym i sprawnym opanowaniem was!”
——————
Broszura pt. „W kwestii żydowskiej” 1844r. – Karol Marks napisał:
„Chrystianizm powstał z żydostwa i znów się w żydostwo przeobraził. (…) Chrystianizm jest to wysublimowana myśl żydostwa, żydostwo jest pospolitym zastosowaniem chrystianizmu, ale zastosowanie to wtedy dopiero mogło stać się powszechne, gdy chrystianizm jako gotowa religia dokończył teoretycznie autoalienacji człowieka od siebie samego i od natury. (…)”
D.Kosiur
___________________
Po zakończeniu X Soboru Słowiańskigo miałem możność pospacerować po zwiedzanym już przeze mnie kilkukrotnie (1966, 2004, 2 x 2005) Kijowie. Od ostatniego w nim pobytu w zasadzie nic się nie zmieniło i najlepiej do znanej mi osobiście sytuacji na Ukrainie pasuje relacja Andrzeja Bobkiewicza z Kirkowogradu (patrz załącznik). Bobkiewicz miał, dokładnie 6 lat temu, naiwną nadzieją, iż coś się zmieni na lepsze po dojściu do władzy „pomarańczowych”. Jednak od lat już systematycznie, w wypadku dojść do władzy „stronnictw proamerykańskich”, w krajach podbitych zwiększa się tylko ilość samochodów (oraz innych, niezbędnych do życia gadżetów), przy jednoczesnej zapaści ekonomicznej: latem 2005, gdy wracając z mymi studentami z Kaukazu, przechodziliśmy łańcuch gór Krymu, to widzieliśmy porzucony w nich sprzęt do budowy gazociągu Symferopol-Jałta. Na już zmontowanych, ale jeszcze nie wpuszczonych w ziemie rurach widniała choćby data ich odbioru technicznego 30.11.2004. I od kluczowego momentu „pomarańczowej rewolucji”, czyli wydanej 3.12.2004 zgody Sądu Konstytucyjnego na powtórzenie II tury prezydenckich wyborów, przez następne 9 miesięcy nikt nagle porzuconej pracy przy tym istotnym gazociągu się już nie podjął.
W centrum Kijowa, równolegle ze wzrostem ilości wielkich czarnych „trupowozów” (BMW, Volvo, Mercedesy, itd.) z napędem na cztery koła, wzrosła w ciągu 4-lecia rządów Juszczenki ilość pomników „męczeństwa ofiar komuny” – co zabawniejsze, przy jednoczesnym zachowaniu licznych pomników tejże komuny obrońców. A na murze nowo odbudowanego Soboru Michajłowskiego w samym centrum miasta umieszczono ogromną ekspozycję opowiadającą o stratach Ukrainy w okresie głodomoru lat 1930-31. Jak zapamiętałem, ilość ludności na Ukrainie, w dziesięcioleciu lat 1930 zmalała wtedy aż o blisko 25 procent czyli o 9 milionów, ale na porównawczej tabeli zauważyłem, iż w tym samym czasie ilość mieszkańców Republiki Rosyjskiej wzrosła aż o 25 milionów, czyli blisko 20 procent. Tak znaczy przyrost ludności w RSRF ciągu dziesięciolecia nie mógł być li tylko sprawą wzrostu urodzeń, po prostu miliony głodujących mieszkańców radzieckiej Ukrainy przeniosło się do budowanych w tym okresie centrów przemysłu ciężkiego (Magnitogorsk) na Uralu. Taka sytuacja powtórzyła się w ciągu ostatnich kilkunastu lat, kiedy to ilość ludności na Ukrainie znowu spadła o prawie 15 procent, czyli ponad 7 milionów mieszkańców, którzy niekoniecznie wymarli ale uciekli, tak jak i z Polski w tym samym czasie, do bardziej „pracodajnych” rejonów Moskwy oraz Zachodniej Europy.
Jakoś tak się zbiegło, ze po powrocie z Ukrainy otrzymałem email z Bułgarii, w którym była przytoczona „choinka” rozkładu wiekowego ludności USA w roku 1950.
Na tej oficjalnej amerykańskiej statystyce wyraźnie widać „wcięcie” w rozkładzie wiekowym ludności tego „super” kraju, które rozpoczyna się w drugiej połowie lat 1920 i trwa przez następne dziesięciolecie. To jest dokładnie okres Wielkiej Depresji, kiedy to nagle stanęły warsztaty pracy i ponad milion tak zwanych „rodzinnych” gospodarstw farmerskich uległo likwidacji. W tym okresie głodu w USA (oczywiście przy zawalonych żywnością sklepach) nowe dzieci się nie rodziły, albo – jako najsłabsze – po prostu z głodu umierały. Oficjalnie ocenia się, iż Stany Zjednoczone w tym okresie straciły, ponad przeciętną statystyczną, około 7 milionów ludności, przy czym możliwość „emigracji za chlebem” z USA była w tym okresie prawie żadna, bo i w Europie był Wielki Kryzys, który doprowadził do władzy demokratycznie wybranego Hitlera.
Ta socjotechnika „zasłaniania” własnych zbrodni, zbrodniami dokonanymi (względnie tylko „przypisanymi”) wrogom, których planuje się wyniszczenie, w krajach uważających się za „liberalne” już od ponad stu lat rozwija się bez większych przeszkód. Komasacja bowiem elektroniczno-poligraficznych środków przekazu w rękach działających ‘sieciowo’ ponadnarodowych koncernów powoduje, iż coraz bardziej żyjemy w świecie wirtualnym, w którym odpowiednio spreparowana fikcja tworzy społeczną rzeczywistość. Taką „fikcją na zamówienie Pana Świata” okazało się być na przykład gigantyczne „samobójstwo”, prawie dokładnie przed 38 laty, członków żyjących w izolacji w Gujanie pochodzącej z USA sekty o nazwie „Świątynia narodów”. Poniżej przetłumaczyłem co istotniejsze fragmentu artykułu, jaki niedawno się ukazał – oczywiście po rosyjsku – na portalu http://www.rusproject.org w dniu 20 listopada br. (Na wszelki wypadek sprawdziłem czy przytoczone przez sowieto-nostalgiczny „rusprojekt” dane są zgodne z tymi, jakie można znaleźć na portalach anglojęzycznych. Okazało się, iż rząd USA wciąż odmawia ujawnienia szczegółów tej tragedii.)
Cytuję:
Amerykańska prasa gwałtownie wytłumaczyła te tragedię, masowym samobójstwem popełnionym przez organizację „Świątynia Narodów” i oficjalnie zabroniła działalności tej sekty. (W internecie wyczytałem, iż w szczytowym okresie jej powodzenia miała ona w USA aż 35 tysięcy członków i na początku lat 1970-tych miała znaczne wpływy polityczne, zwłaszcza w północnej Kalifornii, gdzie mieszkałem kilka lat wcześniej.)
Natomiast w ukryciu pozostały następujące fakty:
– Wspólnota „Świątyni narodów” przybyła do Gujany w Ameryce Południowej w 1975 roku, z tego powodu, iż w kraju jej powstania prześladowały ją spec-służby – były to zabójstwa, podpalenia, podłożenia bomb, o czym Wspólnota niejednokrotnie pisała w swej gazecie „Peoples Temple”.
– Te ataki służb specjalnych USA nie ustały po emigracji do Gujany (…) „nie zamykamy oczu na możliwość tego, iż mogą nas dosłownie unicestwić”.
– 8 września 1977, na 14 miesięcy przed „samobójstwem”, CIA wysłało do Gujany specjalny oddział najemników, w celu porwania wszystkich dzieci Komuny i przewiezienia ich powrotem do USA. Przez dwa dni najemnicy obserwowali co się w tej komunie dzieje. Nie zauważyli jakichś specjalnych ograniczeń, ani uzbrojonych wartowników, niczego takiego na co byli przygotowani. (…) Na odwrót, usłyszeli pełne optymizmu amerykańskie pieśni narodowe i negro-spirituals śpiewane chórem. Widzieli jak rodzice odprowadzają dzieci do szkoły, a sami idą pracować polu względnie w swych warsztatach. Dowódca najemników Mejzor (?) przyznał się członkom komuny, iż te obrazy tak wstrząsnęły i nim i jego „komandosami”, iż nie potrafili wypełnić swojej misji.
– W ciągu całego swojego istnienia komunę odwiedzały oficjalne i nieoficjalne delegacje z USA, Gujany i innych krajów. Żadna z tych delegacji nie zauważyła jakichś form przemocy, prób zamiany jej członków w pozbawione samodzielności zombi, czy innych form zastraszania. W telegramie przesłanym do Kongresu, w imieniu wice konsula USA Richarda Mac-Koy’a, który odwiedził Jonestown 11 lutego 1978 roku czytamy: „Na podstawie swych osobistych obserwacji oraz rozmów z członkami „Świątyni Narodów”, a także z przedstawicielami rządu Gujany, konsul jest przekonany o niewiarygodności oświadczeń, iż ktoś jest w Jonestown zatrzymywany wbrew swojej woli.” Amerykański adwokat Charles Gerri, który odwiedził Jonestown 5 listopada 1977 pisał „Ja byłem w raju. Widziałem wspólnotę, gdzie nie było takiego zjawiska jak rasizm”
– Wspólnota ta nie była organizacja religijną, „My jesteśmy nie religijną, ale w pełni świecką organizacją. Słowo „sekta” do nas nie pasuje. My potrzebowaliśmy go dla zamaskowania naszej działalności, gdy byliśmy w Stanach. Bez tego my nie moglibyśmy istnieć, nie mówiąc już o tym, by wspólnie wyjechać ze Stanów Zjednoczonych.” – mówił Jim Jones (twórca tej komuny) radzieckiemu konsulowi Fiodorowi Michałowiczowi Timofiejewowi 27 września 1978, kiedy to przyjechał on wraz z doktorem N.M. Fedorowskim by zaznajomić się z Komuną.
– Jim Jones nie był jakimś odrażającym fanatykiem, jaki go przedstawiano po śmierci. Popierało go i w swoim czasie starało się o jego wsparcie wielu polityków w Kalifornii. W 1976 roku pomógł on Georgowi Moscone zostać wybranym na burmistrza San Francisco (itd.).
– Wszyscy członkowie Wspólnoty dwa razy w roku przechodzili obowiązkowe badania lekarskie.
– Główna ulica w Jonestown nosiła imię Lenina.
– Członkowie Wspólnoty uczyli się języka rosyjskiego, czytali w oryginale Puszkina, Tołstoja, uczyli się konstytucji ZSRR i radzieckiego prawa.
– W marcu 1978 roku, na 7 miesięcy przed „samobójstwem”, członkowie wspólnoty jednogłośnie przegłosowali na ogólnym zgromadzeniu, wniosek o przesiedlenie na stały pobyt w ZSRR, o zezwolenie na które oficjalnie poprosili konsulat radziecki w Gujanie.
– Niedługo przed swoją zagładą, w obawie o swój los, Wspólnota przekazała na ręce konsula ZSRR w Gujanie, F. Timofiejewowi wszystkie swoje środki finansowe – w banknotach, czekach oraz poręczeniach finansowych. Jej członkowie, posiadający prawo podpisu w bankach, zostawili potwierdzenia, według których wszystkie wkłady „Świątyni Narodów” można było przekazać Związkowi Radzieckiemu poprzez radzieckiego konsula w Gujanie. (Wszystkie te środki finansowe zostały następnie przekazane przez Timofiejewa władzom Gujany.)
– Na koniec listopada 1978 był zaplanowany pierwszy wyjazd delegatów Wspólnoty do ZSRR w celu wyboru miejsca przyszłego pobytu…
18 listopada 1978 życie tych, prawdopodobnie w jakiś sposób naiwnych ludzi, nieoczekiwanie się urwało…
– 17 listopada, na dzień przed masakrą, na lotnisko w stolicy Gujany Georgetown (nie mylić z Jonestown) przybyla grupa „turystów’ z USA – 50-60 mężczyzn w wieku 20-30 lat, o dobrej budowie fizycznej. Wynajęli on kilka lokalnych samolotów, odlecieli z lotniska i dalszy ich los jest nieznany.
– 18 listopada na stołecznym lotnisku wylądowały wojskowe samoloty transportowe USA. Czegoś podobnego nie widziano od czasu gdy został anulowany traktat „Atkinsofielda”, zgodnie z którym USA miało prawo wykorzystywać lotnisko w Georgetown (władze Gujany wymówiły ten traktat po tym, jak w 1977 agenci CIA zniszczyli nad Barbadosem kubański pasażerski samolot, który wystartował z Gujany.)
– Wojskowi z USA przez dwie doby (!) nie dopuszczali do miejsca tragedii organów prawnych Gujany.
– Wszystkie zwłoki leżały twarzą w dół, prawie w jednakowej pozycji. Jest to niemożliwe przy samo-otruciu jakim by to nie było środkiem, tym bardziej cyjankiem potasu, po przyjęciu którego śmierć następuje prawie natychmiast. Pozycje zwłok i ich przestrzenny układ został zmieniony przez kogoś po śmierci tych ludzi, co jest możliwe tylko w pierwszych 2-4 godzinach po śmierci.
– Obowiązkowa według praw USA sekcja zwłok o charakterze kryminalnym nie została przeprowadzona.
– Stany Zjednoczone proponowały władzom Gujany pochowanie wszystkich zabitych w specjalnie wykopanym rowie, bez zrobienia badania ich tkanek. Władze Gujany się z tym nie zgodziły.
– Tylko na trzeci dzień, kiedy zwłoki były już w stanie zaawansowanego rozkładu, na miejsce tragedii zostały dopuszczone władze Gujany i główny patolog Gujany, doktor Leslie Mootoo przeprowadził sekcję części zwłok. Zauważył on u zmarłych ślady wstrzyknięcia cyjanku potasu.
– Na zwłokach znajdowały się ukłucia w miejscach niedostępnych do zastrzyku wykonanego własnoręcznie (głównie od tyłu, w plecy na wysokości lewej łopatki – przyp. MG).
– Aby pozbawić się życia z pomocą cyjanku potasu wystarczy po prostu wypić tę truciznę. Nie ma żadnej potrzeby by sobie ja wstrzykiwać.
– Po długim zwlekaniu zwłoki zostały wywiezione na bazę wojsk lotniczych w Dower (USA, Pensylwania). Zostało zrobione tylko siedem sekcji zwłok (15 grudnia czyli w prawie miesiąc po śmierci), po czym wszystkie zwłoki zostały spalone przy zachowaniu ostrej tajemnicy.
– Na temat tej masowej śmierci nie przeprowadzono żadnego dochodzenia sądowego.
– 18 listopada, jednocześnie z „samobójstwem” w Jonestown, w stolicy Gujany (ponad 200 km od miejsca tragedii) zostali zamordowani pracujący tam członkowie „Świątyni Narodów”.
– W trzy dni później, w USA, w swoim gabinecie w pracy został zamordowany przyjaciel Jima Jonesa burmistrz San Francisco George R. Moscone. Prawdopodobnie zamierzał on wystąpić z oświadczeniem związanym z „samobójstwem” Jima Jonesa.
– 13 marca 1979 roku, 32 letni Michel Prokus (były agent CIA, zainstalowany w „Świątyni Narodów”, który później, przyznawszy się do tego, przeszedł na stronę Jima Jonesa) zorganizował konferencję prasową w numerze 106 motelu 6 na Kanas Avenue w miasteczku Mosto (Kalifornia). Rozdał on zabranym reporterom swoje oświadczenie na 42 stronicach, wyszedł do łazienki i się zastrzelił. W swym oświadczeniu stwierdził: „Prawda o Jonestown jest ukrywana z tego powodu, iż organy władzy USA wzięły bardzo aktywny udział w jego likwidacji. Jestem o tym przekonany, gdyż w momencie mego wstąpienia do „Świątyni Narodów” sam byłem tajnym agentem…”
Tyle tłumaczenia z rosyjskiego. A oto moje (MG) uwagi.
– W tym wyliczeniu morderstw związanych z likwidacją Komuny Jonestown, dokonanym przez Mikołaja Poljakova, brakuje historii jeszcze jednego zbiorowego morderstwa. Cytuje za Wkipedią „Sprawę badał wysłannik rządu, kongresman Leo Ryan. 18 listopada doszło do tragedii. Część członków Świątyni Ludu zgłosiła się do kongresmana, chcąc razem z nim wrócić do USA. Tuż przed powrotem, na pasie startowym lotniska w Port Kaituma, oddalonego od Jonestown o pięć kilometrów, Ryan, trzej towarzyszący mu dziennikarze oraz kilkoro uciekinierów, zostało zamordowanych strzałami z broni maszynowej.”
– Ta bardzo istotna, niewiarygodna wręcz dla rzesz Polaków marzących o „raju” w USA, sprawa planowanych przenosin „Świątyni Narodów” do ZSRR jest prawdziwa. Cytuję za Wikipedia po angielsku:
On October 2, 1978, Feodor Timofeyev from the Soviet Union embassy in Guyana visited Jonestown for two days and gave a speech. Jones stated before the speech that „For many years, we have let our sympathies be quite publicly known, that the United States government was not our mother, but that the Soviet Union was our spiritual motherland,” ….Timofeyev opened the speech stating that the USSR would like to send „our deepest and the most sincere greetings to the people of this first socialist and communist community of the United States of America, in Guyana and in the world,” followed by cheers and applause from the crowd. (…) By October 1978, Temple members met almost weekly with Timofeyev discussing a potential exodus to the Soviet Union.
Szukałem jeszcze dalej, w google po angielsku. Z raportu zrobionego przez „Johna Judge” (pseudo Joe Holsingera, bliskiego współpracownika zabitego 18 listopada 1978 na lotnisku koło Jonestown senatora Leo Ryana) wynika, iż początkowo w Jonestown było martwych tylko zaledwie 400 osób, jednak 600 komandosów angielskich „przypadkowo trenujących koło Jonestown” wyłapało jeszcze 700 uciekinierów (w Jonestown mieszkało bowiem około 1100 osób), „uśpiło” ich i nadające się do ekspozycji zwłoki dołożono do wcześniejszych, tak iż otrzymano oficjalną liczbę 914 ofiar tragedii:
It seemed the first reports were true, 400 had died, and 700 had fled to the jungle. The American authorities claimed to have searched for people who had escaped, but found no evidence of any in the surrounding area.[23] At least a hundred Guyanese troops were among the first to arrive, and they were ordered to search the jungle for survivors.[24] In the area, at the same time, British Black Watch troops were on „training exercises,” with nearly 600 of their best-trained commandos. Soon, American Green Berets were on site as well.[25 ]The presence of these soldiers, specially trained in covert killing operations, may explain the increasing numbers of bodies that appeared. Most of the photographs show the bodies in neat rows, face down. There are few exceptions. Close shots indicate drag marks, as though the bodies were positioned by someone after death.[26] Is it possible that the 700 who fled were rounded up by these troops, brought back to Jonestown and added to the body count?
Co więcej, główny patolog Gujany dr Mootoo przed trybunałem swego kraju stwierdził, iż “za wyjątkiem trzech przypadków, wszyscy zostali zamordowani przez nieznane osoby”:
While the American press screamed about the „Kool-Aid Suicides,” Dr. Mootoo was reaching a much different opinion.[29](…)Instead, Dr. Mootoo found fresh needle marks at the back of the left shoulder blades of 80-90% of the victims.[32 ] Others had been shot or strangled. One survivor reported that those who resisted were forced by armed guards.[33 ] The gun that reportedly shot Jim Jones was lying nearly 200 feet from his body, not a likely suicide weapon.[34 ] As Chief Medical Examiner, Mootoo’s testimony to the Guyanese grand jury investigating Jonestown led to their conclusion that all but three of the people were murdered by „persons unknown.”
Bardzo interesująca jest konkluzja powyższego opracowania, zrobionego w 1985 roku przez „Johna Judge” (Joe Holsingera?) utrzymującego, iż senator Leo Ryan, został zabity przez CIA wraz z dziennikarzami „za dużo wiedzącymi” na temat morderstwa Martina Luthera Kinga w 1968 roku. Cytuję w tłumaczeniu na polski: „Ostateczną ofiarą kontroli mózgów jaka miała miejsce w Jonestown jest naród amerykański. … jeżeli rozbieżność między prawdą o Jonestown i oficjalną wersją wydarzeń jest tak wielka, to jakie kłamstwa się nam serwuje odnośnie wielkich wydarzeń?”
No i już po publikacji – prawdopodobnie w prawie niedostępnych szerszemu ogółowi mediach – powyższego artykułu, mieliśmy i sztuczną „pierestrojkę” Gorbaczowa, która doprowadziła do instalacji baz US Army nie tylko w Polsce; i „islamski” atak na USA 11 września 2001, który otworzył drogę do podboju przez USA tak zwanego „heartland”, czyli samego ‘serca’ Euroazji…
(zdjecie ze strony
http://www.rusproject.org/pages/current/current_3/johnstohn_cru_poljakov.php )
Czy zatem powyższa fotografia nie jest zapowiedzią przyszłości nas wszystkich przeklętych przez Boga Izraela „gojów”, przyszłości jaką przygotowują Stany Zjednoczone dla symbolicznej ŚWIĄTYNI NARODÓW ŚWIATA? (Prawdopodobnie „komandosi” z USA/GB najpierw uśpili zgromadzoną, pod widzianym na zdjęciu Wielkim Dachem, społeczność Jonestown gazem anestezjologicznym – takim jaki zastosowano kilka lat temu w opanowanym przez Czeczeńców teatrze w Moskwie – a następnie wstrzykiwano nieprzytomnym ofiarom uśmiercający je cyjanek potasu. prawdopodobnie dlatego z dopuszczeniem lekarzy i gujańskich oficjeli do miejsca tragedii zwlekano aż dwie doby, aż się ulotni gaz obezwładniający – no i oczyści się tereny przyległe do Komuny z rozkładających się trupów licznych uciekinierów.)
To, iż bezpośrednia przyczyną likwidacji Wspólnoty Jima Jonesa była jej chęć emigracji do ZSRR wydaje się być całkiem prawdopodobnym. W okresie gdy maszyna propagandowa Zachodu wychwalała USA jakby jakiegoś „Boga Wolnych Narodów”, ucieczka ponad tysiąca Amerykanów do „Imperium Zła”, oznaczała by załamanie się planów „Re-konkwisty Europy Wschodniej przez Kapitalizm” na być może i dziesiątki lat. Rosyjski komentator artykułu Poljakowa zauważa, iż w roku 1978 średnie szczeble władzy w ZSRR – zwłaszcza w Ministerstwie Spraw Zagranicznych – zostały już opanowane przez wrogów ustroju tak, iż informacja o ponad tysiącu obywateli USA pragnących uzyskać AZYL POLITYCZNY (dokładnie taki) w Związku Radzieckim, nie dotarła w ogóle do otoczenia Breżniewa.
***
Ale wróćmy, w świetle tej tragicznej historii Wspólnoty Jonestown – oraz w świetle średnio tragicznej historii państw post-socjalistycznych, takich jak Ukraina, Bułgaria czy Litwa, które potraciły ostatnio dobrze ponad jedną dziesiątą swej ludności – do X Zjazdu Słowiańskiego w Kijowie. W czasie nieformalnego spotkania w podkijowskim, nie używanym w tej chwili sanatorium, w którym byliśmy zakwaterowani, młody, obchodzący akurat swe 27 urodziny Serb z Belgradu przypomniał nam tak zwany Testament Prezydenta wielonarodowościowej Jugosławii, Józefa Broz Tito: „Chrońcie socjalizm jak źrenicę oka, bo gdy go utracicie, to utracicie wszystko”. Jak wiemy, zwierzchnicy państw socjalistycznych – w pierwszym rzędzie ZSRR oraz Polski – nie uchronili socjalizmu. I many to co mamy, czyli to, co „John Judge” (Joe Holsinger) nazwał „(mega)kontrolę mózgów, która poprzez odrodzenie ‘religijnych wartości amerykańskich lat 1950’, (…) prowadzi do kultu zbiorowego samobójstwa”. (Patrz list Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego „Sojusznicy i wartości” z 30 września br.) W przypadku Europy Wschodniej, jest to „zaprogramowane za Oceanem” samobójstwo narodów głównie słowiańskich, mających bogate tradycje „obszcziny” czyli wspólnoty…
Dlaczego zaś „pobożni Amerykanie” ten samobójczy program tak bardzo hołubią? Na to pytanie odpowiedział mi już ponad dwadzieścia temu, mój nieco starszy kolega, matematyk o rodowodzie polsko-żydowsko-komunistycznym, który się „przechrzcił” jednocześnie i na katolicyzm i na „amerykanizm”, dokumentowany jego paszportem. Jako stały czytelnik nowojorskiej prasy dla intelektualistów, jeszcze w Genewie powiedział mi on po prostu „komunizm (aktywnie budowany w Polsce przez jego rodziców) to rak świata”. A zatem należy wypalać tego raka „ogniem i żelazem” – czyli punktowym, śmiercionośnym napromieniowaniem zarażonych tkanek lub ich wycinaniem skalpelem. I to się robi w tej chwili bardzo aktywnie, w skali całego globu. Kilka dni temu przedstawiciel Wojska Polskiego w Afganistanie powiedział, w trakcie dziennika TVP, iż w niby-kontrolowanych przez polskie oddziały dystryktach, amerykańskie mikro-szwadrony śmierci przystąpiły do „niewidzialnego zabijania” Talibów. Muzułmanie marzą bowiem o „umma” czyli o „wspólnocie”, która jako przejaw totalitaryzmu winna być w świecie zakazana, podobnie jak w Polsce dzisiaj są zakazane wszystkie ugrupowania o charakterze wspólnotowym, zarówno te narodowe („faszystowskie”) jak i te komunistyczne.
Bo ileż to, co zacniejszych, znanych mi – dobrze, średnio lub tylko słabo – osób o ciągotach pro-socjalistycznych, czy tylko prospołecznych, zginęło w Polsce w dziwnych okolicznościach w ostatnich dekadach:
Jan Strzelecki
(1989),
Michał Falzmann (1991),
Andrzej Urbańczyk (2001),
Daniel Podrzycki
(2005). W
dekadzie lat 1990 w Jugosławii doliczono się aż ponad czterdziestu „dziwnych morderstw” w najbliższym otoczeniu Slobodana Miloszevicia, przez całą tę dekadę rozpaczliwie broniącego ostatniego w Europie socjalistycznego kraju. A zatem bardzo, bardzo trudno będzie usunąć „antykomunistyczną kataraktę” jaka zasnuła wzrok ludziom nie tylko w Polsce. Aby tego, opisywanego przecież w Ewangeliach, „cudu” odzyskania społecznego wzroku dokonać, trzeba dobrze rozpoznać, gdzie znajdują się zarodzie, narastającego w tej chwili wręcz lawinowo „bielma na oczach Faryzeuszy nami rządzących”. Ale to już szersza sprawa. Patrz na załączony tekst sprzed 3 lat „Lucyfer zwiedza miasto na wzgórzu Syjon”, na podstawie którego opracowałem mój „dokład” na niedawnym Soborze w Kijowie, a przy okazji na ostatnie publiczne wystąpienie sejmowego filozofa-błazna Janusza Palikota:
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/palikot-tusk-to-kamca-i-zodziej_161576.html.
MG