
Władimir Putin nagle znalazł się w takiej samej sytuacji jak Wołodymyr Zełenski. Jak ma powiedzieć niet Donaldowi Trumpowi, nie narażając się na gniew wysoce nieprzewidywalnego i porywczego prezydenta Stanów Zjednoczonych?
Gotowość Ukrainy do uzgodnienia natychmiastowego 30-dniowego zawieszenia broni, po rozmowach w Arabii Saudyjskiej, nakłada na Putina nacisk, aby zrobił to samo.
Trump szczyci się swoją zdolnością do zawierania umów, a kiedy zobaczył, iż Zełenski jest przeszkodą na drodze do porozumienia, wybuchł i odciął pomoc wojskową dla Kijowa. Wściekł się, iż Ukraińcy nie chcą pokoju. Teraz, po rozmowach w Arabii Saudyjskiej, przyszła kolej na Rosjan. Sekretarz stanu w administracji Trumpa, Marco Rubio, dał jasno do zrozumienia, iż „piłka jest po stronie ” i zauważył, iż jeżeli Moskwa nie podpisze zawieszenia broni, „to niestety dowiemy się, co jest przeszkodą na drodze do pokoju”.
Po wznowieniu amerykańskiej pomocy wojskowej dla Kijowa we wtorek Trump powiedział Kremlowi, co się stanie, jeżeli zignoruje zawieszenie broni, ostrzegając, iż „wielu ludzi” zginie.
Pierwsze sygnały z Rosji nie są zbyt zachęcające. Zaledwie kilka godzin po propozycji zawieszenia broni siły rosyjskie przeprowadziły atak z powietrza na rodzinne miasto Zełenskiego, Krzywy Róg, zabijając 47-letnią kobietę, jak powiedział gubernator obwodu dniepropetrowskiego. Rosjanie uderzyli również w Kijów, Charków i Odessę. Cztery osoby zginęły, gdy pocisk rakietowy uderzył w statek do załadunku zboża w Odessie.
Trump powiedział, iż dąży do rozmowy z Putinem, którego w ostatnich tygodniach chwalił jako wiarygodnego partnera, który chce pokoju, ale Kreml jest powściągliwy. Rzecznik Dmitrij Pieskow powiedział, iż taka rozmowa może zostać zorganizowana w krótkim czasie, „jeśli zajdzie taka potrzeba”.
W środę rano rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zdawała się studzić zapał wokół pomysłu tymczasowego rozejmu, mówiąc, iż Moskwa podejmie własne decyzje dotyczące wojny i nie będzie podążać za przykładem Waszyngtonu i Kijowa w Arabii Saudyjskiej. „Kształtowanie pozycji Federacji Rosyjskiej nie odbywa się za granicą z powodu jakichś porozumień czy prób niektórych stron” — cytuje jej wypowiedź agencja prasowa TASS.
Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow również wydawał się oczekiwać jakiegoś większego resetu między Waszyngtonem a Kremlem. Powiedział, że Zachód wydaje się wykazywać „pierwsze przebłyski świadomości”, iż musi współpracować z Rosją, ale brzmiał sceptycznie, co do szans na natychmiastowe porozumienie. — Nie można polegać na dobrej woli obecnych przeciwników, którzy zadeklarowali cel zadania Rosji strategicznej porażki — powiedział.
Ławrow identyfikuje główny problem dla Putina: zawieszenie broni może rzeczywiście wyglądać jak strategiczna porażka, co utrudni Moskwie podpisanie porozumienia (nawet pomimo historii ignorowania zawieszeń broni i porozumień dyplomatycznych przez Rosję).
Krótko mówiąc, Rosjanie przez cały czas nie realizują swoich głównych celów strategicznych, które kosztowały ich życie 170 tys. żołnierzy. Putin chciał krótkiej wojny, aby obalić Zełenskiego, zająć Kijów, udaremnić dążenie Ukrainy do Unii Europejskiej i NATO oraz podważyć jej demokratyczny charakter.
Rosyjscy urzędnicy nie ukrywają, iż ich celem przez cały czas pozostaje osłabienie państwa ukraińskiego i wysuwają wobec Kijowa maksymalistyczne żądania. Chcą zająć jeszcze więcej terytorium, ograniczyć ukraińskie zdolności wojskowe i uniemożliwić zagranicznym siłom pokojowym pełnienie tam służby. Samo zakończenie walk nie jest ostatecznym celem armii agresorów.
W środę głos zabrał również Konstantin Kosaczow, przewodniczący komisji spraw międzynarodowych wyższej izby rosyjskiego parlamentu. Podkreślił, iż Rosja nie kończy walki i nalegał, aby jakiekolwiek porozumienie o zawieszeniu broni było tylko na warunkach Moskwy. „Prawdziwe porozumienia wciąż są zawierane tam, na froncie. Co powinni zrozumieć także w Waszyngtonie” — napisał.
Putin nie chce „krótkiego rozejmu”
Początkowa reakcja Moskwy nie powinna być zaskoczeniem. Putin wskazał na początku tego roku, iż jakiekolwiek tymczasowe zawieszenie broni jest nie do przyjęcia, argumentując, iż przyniosłoby ono korzyści tylko ciężko doświadczonemu Kijowowi i jego zachodnim sojusznikom.
— Celem nie powinien być krótki rozejm, nie jakiś rodzaj wytchnienia dla przegrupowania sił i ponownego uzbrojenia w celu późniejszego kontynuowania konfliktu, ale długoterminowy pokój oparty na poszanowaniu uzasadnionych interesów wszystkich ludzi, wszystkich narodów żyjących w tym regionie — powiedział Putin w styczniu.
W ciągu ostatnich kilku tygodni rosyjscy urzędnicy cieszyli się spektaklem, w którym Zełenski podpadł Trumpowi, a amerykański przywódca pozornie sprzymierzył się z Moskwą. W połowie lutego media państwowe nie mogły się nachwalić powrotu na szczyty polityki międzynarodowej, gdy dyplomaci USA i Rosji odbyli rozmowy w Arabii Saudyjskiej, które trwały ponad cztery godziny.
Spotkanie to było pierwszym bezpośrednim kontaktem na wysokim szczeblu między delegacjami amerykańską i rosyjską od czasu, gdy Putin zarządził inwazję na Ukrainę trzy lata temu. Państwowe media i kremlowscy urzędnicy uznali to za wielką wygraną rosyjskiego prezydenta.

Delegaci USA i Rosji na spotkaniu w Rijadzie, 18 lutego 2025 r.
W Moskwie panowała również radość, gdy Trump wstrzymał pomoc wojskową dla Ukrainy i odciął wymianę informacji wywiadowczych po awanturze w Gabinecie Owalnym. Widoczne było zadowolenie z tego, iż Waszyngton odsunął Europejczyków na bok w dyskusjach na temat przyszłości Ukrainy i iż Zełenski został skrytykowany przez Trumpa i nazwany „dyktatorem bez wyborów”. — Bezczelna świnia w końcu dostała porządny policzek — skomentowała uradowana Zacharowa.
Ukraińcy i ich europejscy sojusznicy, którzy wstawiali się za Kijowem, podjęli usilne starania, aby odwrócić sytuację. Zełenski musiał zagryźć zęby, złagodzić swój opór i przestać upierać się przy gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy jeszcze przed jakimikolwiek rozmowami o zawieszeniu broni. W tym tygodniu pozostawił również bezpośrednie rozmowy w Arabii Saudyjskiej swojemu wpływowemu szefowi sztabu, Andrijowi Jermakowi, zamiast prowadzić je osobiście.
Trump musi zrozumieć, iż to Putin jest problemem
Od listopada, kiedy Trump wygrał wybory, Ukraińcy, za radą amerykańskich sympatyków, zdecydowali się na strategię dostosowania się, aby uniknąć antagonizowania kapryśnego Trumpa. Pomysł polegał na tym, iż powinni oni pozostawić Putinowi możliwość przekroczenia i rozczarowania Trumpa, pomimo obaw, iż Putin może być w stanie wykorzystać pragnienie Trumpa do zawarcia porozumienia ich kosztem.
— Trump musi sam dojść do wniosku, iż Putin nie jest skłonny do żadnych ustępstw, nie wobec Ukrainy, ale wobec niego — powiedział POLITICO w styczniu amerykański lobbysta pracujący dla Ukraińców, proszący o zachowanie anonimowości, aby mógł się swobodnie wypowiadać. — To musi być powtarzający się proces, a przez cały czas Ukraina musi być stroną konstruktywną. Trump i jego doradcy muszą sami poznać się na Rosjanach, a wtedy się przekonają.
Strategia ta jednak upadła, gdy w Gabinecie Owalnym Zełenskiemu, sprowokowanemu przez wiceprezydenta J. D. Vance’a, puściły nerwy. Teraz strategia wraca na adekwatne tory i to Moskwa będzie musiała gwałtownie zdecydować, jak rozegrać Trumpa.
Wydaje się nieprawdopodobne, by rosyjscy generałowie chcieli teraz odpuścić. Udało im się dokonać powolnych, ale konsekwentnych postępów na wschodzie w obwodzie donieckim i są o kilka km od przebicia się do sąsiedniego obwodu dniepropietrowskiego.

Spotkanie Wołodymyra Zełenskiego, Donalda Trumpa i J. D. Vance’a w Gabinecie Owalnym. Waszyngton, 28 lutego 2025 r.
W ten weekend udało im się dokonać znaczącego przełomu w obwodzie kurskim, zbliżając się do okrążenia ok. 10 tys. elitarnych ukraińskich żołnierzy, którzy bronią zdobytego terytorium w Rosji. Rosyjscy dowódcy planują również zwiększenie liczby ataków z użyciem rakiet balistycznych i dronów, według ukraińskiego wywiadu wojskowego, który niedawno przewidywał, iż Moskwa jest w tej chwili w stanie przeprowadzić jednoczesne ataki z udziałem 500 dronów.
Nie jest więc łatwo Putinowi powiedzieć swoim generałom, iż nadszedł czas na zawieszenie broni. Jednak jeżeli po prostu zignoruje Waszyngton i będzie kontynuował wojnę, będzie musiał się także przejmować reakcją Trumpa.
Rosyjska gazeta „Kommiersant” zasugerowała w środę, iż odpowiedź Kremla stanie się jaśniejsza dopiero po wizycie w Moskwie Steve’a Witkoffa, specjalnego wysłannika Trumpa. Nie jest jasne, kiedy może to nastąpić. Rosyjskie media donoszą, iż Moskwa spodziewa się go już wkrótce, przed możliwą rozmową telefoniczną między Trumpem a Putinem w piątek. Jednak Pieskow, rzecznik Kremla, odrzucił doniesienia o rychłym przybyciu Witkoffa.
Sądząc po tym, jak Putin radził sobie z poprzednimi rundami dyplomatycznymi z Amerykanami w ostatnich latach — w sprawie Syrii i Ukrainy — prawdopodobnie zdecyduje się na przeciąganie dyskusji, podnosząc różne zastrzeżenia i oferując szereg mylących kontrpropozycji. Choć ton Putina bywa bliższy raczej krokodylim łzom niż konfrontacji, rosyjski prezydent musi zachować ostrożność. Trumpowi zależy tylko na zawarciu umowy i nie lubi, gdy ktoś go powstrzymuje.