Mateusz Piepiórka jest w tej chwili pełnomocnikiem komitetu Artura Bartoszewicza, innego kandydata na prezydenta. W piątek 16 maja Goniec opublikował rozmowę z politykiem, w którym przyznał, iż w 2020 roku "wspólnie z innymi osobami fałszował podpisy na listach poparcia dla Marka Jakubiaka".
– Tak. Sfałszowaliśmy podpisy, a on je kupił [...]. Wolał jednak nie pytać o nic wprost, wolał unikać tego tematu. Cieszył się, iż podpisy przyszły. I tyle – stwierdził Piepiórka.
Były współpracownik Marka Jakubiaka mówi o "fałszerstwie"
Dodajmy, iż mężczyzna również był wiązany z procederem fałszowania podpisów. W rozmowie z Gońcem początkowo zaprzeczał, iż brał udział w procederze, jednak teraz potwierdził doniesienia. I przy okazji oskarżył polityka.
A te są poważne, bo zdaniem mężczyzny poseł, przedsiębiorca i kandydat na prezydenta w obecnych wyborach "w tym roku także posłużył się" podpisami, "choć wiedział, iż były sfałszowane". – Chcę wyjawić prokuraturze całą prawdę – zapowiedział. – Czy się boję? Tak. Nie wiem, co zrobi Marek Jakubiak – dodał.
Za każdy podpis Piepiórka miał otrzymać tysiąc złotych. Do procederu miało dochodzić w pokojach biurowych przy ul. Kopernika 30 w Warszawie. W sprawie pojawiają się także nazwiska brata Mateusza Morawieckiego czy dyrektora biura politycznego byłego ministra finansów.
O co chodzi w tej sprawie?
O sprawie zrobiło się głośno w 2020 roku, kiedy Marek Jakubiak startował w wyborach prezydenckich. Do mediów zgłosiła się wówczas grupa Ukraińców i Białorusinów, twierdzili oni, iż przez 10 dni – na zlecenie Piepiórki – przygotowywali fałszywe listy poparcia.
Zdecydowali się zgłosić sprawę mediom, ponieważ mieli nie otrzymać części wynagrodzenia. Polityk i przedsiębiorca zaprzeczył tym doniesieniom i pozwał w trybie wyborczym "Gazetę Wyborczą", która opisywała sprawę. Jakubiak przegrał jednak w sądach obu instancji. Sprawą zajęła się prokuratura i śledztwo trwa do dziś.
Marek Jakubiak wielokrotnie zaprzeczał tym doniesieniom. Kilka dni temu do sprawy odniósł się także Artur Bartoszewicz, który współpracuje w tej kampanii z Mateuszem Piepiórką.
– O współpracy pana Jakubiaka z panem Piepiórką dowiedziałem się tydzień czy półtora tygodnia temu. Dla mnie to jest sprawa, która dotyczy ich działalności, nie mojej. Ja mam zebrane, złożone podpisy, potwierdzone przez PKW, legalnie prowadzoną kampanię – stwierdził w "Rozmowie dnia" w radiowej Jedynce.
Jak dodał, "pan Mateusz Piepiórka nie zbierał dla mnie podpisów".
Bartoszewicz zebrał przed wyborami około 248 tys. podpisów poparcia.